ISSN 2657-9596

Dobra osobiste a zło publiczne

Wojciech Kłosowski
27/05/2012

To sprawa budząca niesmak i jednocześnie dająca do myślenia. Litościwie pominę nazwę organizacji, bo nie chodzi tylko o ten konkretny przypadek. Rzecz ma znacznie szerszy wymiar i skłania do ogólnej refleksji, czym w istocie są nasze dobra osobiste i co może je zniweczyć a co ocalić. W tej sprawie najwidoczniej zabrakło takiej refleksji.

Przypadek jest następujący: znana organizacja, robiąca na ogół rzeczy pożyteczne, z jakiegoś powodu dopuściła się w jednym fragmencie swej działalności czynu w oczywisty sposób nieetycznego. Dlaczego? Myślę, że raczej z wygodnictwa i nonszalancji, niż bardzo słych intencji. Ot, taka lekka gapowatość. A potem – skoro zrobiliśmy i jakoś nikt nie wszczyna alarmu, to może dalej nikt nie zauważy? Zresztą wszystko jest zgodne z prawem, a pieniądz nie śmierdzi.

I rzeczywiście na początku nikt nie robi rabanu. „A bo to jedyna taka sprawa wokół nas? Moralność moralnością, a ludzie muszą z czegoś żyć. Nie bądźmy znów tacy święci”. Ale okazuje się, że spokój nie trwa wiecznie i w końcu odzywają się jednak glosy oburzenia. Najpierw dyskretne apele: nie róbcie tak! To nieetyczne. Apele nie skutkują, więc padają publicznie ostre słowa: przestańcie natychmiast! To świństwo! Nieuczciwość! Wstyd!

Co robi skrytykowana organizacja? Pozywa swych krytyków do sądu o naruszenie jej dóbr osobistych. Mniejsza o publicznie czynione zło, ważniejsze jest prywatne dobro.

W tym miejscu STOP. Chwila refleksji: co to są dobra osobiste? Niewątpliwie należy do nich dobre imię. Ale – cóż to jest dobre imię? Czy na przykład jeśli ktoś nieetycznie zdobył pieniądze, ale udało mu się sprytnie uzyskać tymczasowy sądowy zakaz pisania o tym, to ochronił swoje dobre imię? Czy może nie miał już czego chronić?

Dobre imię zyskuje się uczciwością, a nie – zakazem krytyki. Dobra sława bierze się z etycznie przejrzystych działań, a nie z prób zastraszania krytyków sądem. Co ja bym zrobił na miejscu takiej krytykowanej organizacji? Opamiętałbym się. Pomyślałbym, że moje dobra osobiste są teraz w moich rękach. Przeprosiłbym i zacząłbym dużo staranniej pilnować etyki własnych działań. Moim krytykom podziękowałbym publicznie, że zwrócili mi uwagę na to, czego sam nie widziałem zaślepiony wizją łatwych pieniędzy. I myślę, że wówczas moja dobra sława byłaby uratowana.

A że niektórzy zamiast poprawić się i więcej nie grzeszyć, wolą wytoczyć swym krytykom proces? Tak jak mówiłem na wstępie, Wysoki Sądzie, budzi to mój niesmak, a jednocześnie daje do myślenia…

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.

Discover more from Zielone Wiadomości

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading