ISSN 2657-9596

NABE, czyli kreatywna rachunkowość ministra Sasina

Joanna Flisowska
21/04/2021
Ogłoszony przez ministra Sasina i skierowany do prac rządowych plan wydzielania aktywów węglowych i umieszczenie ich w Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego (NABE) to uprawianie kreatywnej rachunkowości na koszt podatników. Szumnie ogłaszany plan restrukturyzacji energetyki to nic innego jak kolejne ogromne subsydia na utrzymywanie energetyki węglowej. Tym razem gorący kartofel jest przerzucany z jednej kieszeni do drugiej.

Minister Sasin próbuje przykryć to, że rząd przez ostatnie dwie kadencje nie zrobił nic by przygotować polską energetykę do nieuchronnej konieczności odejścia od węgla. Zamiast tego miliardy złotych zostały wyrzucone w błoto na Ostrołękę C a rozwój lądowej energetyki wiatrowej kompletnie zablokowany. Rząd, ustami Jacka Sasina próbuje tłumaczyć się tym, że niespodziewanie UE realizuje politykę klimatyczną a sam minister aktywów państwowych mówi o zaskoczeniu. Ale takie tłumaczenie oznacza, że albo szef resortu nie śledził przez ostatnią dekadę unijnych procesów dotyczących polityki klimatycznej co powinno go dyskwalifikować z piastowanego stanowiska albo zwyczajnie cytując klasyka rżnie głupa licząc, że społeczeństwo się na to nabierze. Tak czy owak świadczy to tylko źle o ministrze.

Energetyka węglowa już od dawna przynosi straty i ciągnie w dół spółki energetyczne. Do 2025 roku elektrownie węglowe mogą jeszcze liczyć na kroplówkę (finansowaną z dodatkowej opłaty na naszych rachunkach) w postaci rynku mocy. Jednak po tym czasie zgodnie z przepisami unijnymi wsparcie z rynku mocy dla elektrowni węglowych będzie wygaszane. Samo PGE GiEK (czyli spółka córka PGE skupiająca aktywa węglowe grupy) ma zobowiązania o wartości 13 miliardów złotych wobec PGE. Co stanie się z tym długiem, kiedy PGE GiEK trafi do NABE? Tego nie wiadomo, ale można spodziewać się, że spłacą go podatnicy. Spółki energetyczne przez lata zamiast podjąć działania na rzecz stopniowego przejścia na odnawialne źródła energii wykorzystywały publiczne dotacje na utrzymywanie węglowego status quo i wbrew wszelkim sygnałom ekonomicznym inwestowały dalej w węgiel. Teraz zamiast wziąć odpowiedzialność za te błędy szukają dobrego wujka w postaci państwa, które nie tylko wybawi je od problemu i przejmie przynoszące straty aktywa węglowe, ale jeszcze przy okazji dosypie im co nieco do kieszeni – oczywiście z naszych pieniędzy.

Jeżeli powstanie, NABE będzie węglową studnią bez dna. Analiza kosztów i przychodów dla każdego bloku węglowego uwzględnionego w planie restrukturyzacji wykonana przez ośrodek analityczny Instrat wykazała, że nawet przy niezwykle optymistycznych założeniach, NABE do 2040 r. wygeneruje 31,1 mld zł strat. W kuluarach mówi się o wykupieniu przez NABE części kredytów zaciągniętych na budowę nierentownych elektrowni. Żaden rozsądny inwestor a nawet ten, który lubi ryzyko nie zdecydowałby się na taki krok. Minister Sasin zachowuje się jak hojny wujek, który rozdaje pieniądze należące do całej rodziny.

Zamiast planu głębokiej restrukturyzacji sektora energetyki i planu odejścia od węgla mamy kolejne pozorowane działania i próbę przekazania ogromnych subsydiów na podtrzymywanie węglowego trupa. Trudno więc sobie wyobrazić, że Komisja Europejska zgodzi się na taki plan. Zapowiedzi odejścia od węgla do 2049 roku też są kompletnie oderwane od rzeczywistości gospodarczej i polityki klimatycznej UE. Z pewnością ten argument nie będzie przekonujący dla Komisji.  Elektrownie i kopalnie węgla stały się przepalarnią publicznych środków ale zamiast przygotować plan transformacji i odejścia od szkodliwej i nieopłacalnej energetyki węglowej rząd szuka kolejnych sposobów na dosypywanie pieniędzy podatników by utrzymać węglowe status quo.


 

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.