ISSN 2657-9596

Gorzej niż prekariusze

Joanna Jurkiewicz
18/08/2015

Oficjalnie spółka Żabka Polska podaje, że w Polsce istnieje kilka tysięcy Żabek. Poszczególne sklepy prowadzą tzw. ajenci – to nazwa własna dla jednoosobowych podmiotów gospodarczych. Można by nazwać ich jeszcze inaczej, nazwa „ajent” nie ma żadnego znaczenia dla wyjaśnienia, kim naprawdę są osoby prowadzące sklepy.

Dzisiaj wszystkich, którzy borykają się z niepewnością, wykonują słabo płatne zajęcia i nie wiedzą, jak długo będą pracować w danym miejscu nazywa się prekariuszami. Można by określić tak i ajentów, gdyby nie to, że ich sytuacja jest znacznie gorsza niż przeciętnych prekariuszy.

Ajenci doświadczają tego wszystkiego, co osoby umownie zaliczane do prekariatu – ich zyskiem jest niewielka marża, spółka w dowolnym momencie może rozwiązać z nimi umowę – ale mają też problemy, o których zwykła osoba zatrudniona na umowie cywilnoprawnej nigdy nie słyszała.

Kiedy ajent rozpoczyna współpracę ze spółką, podpisuje weksel in blanco. Po zakończeniu współpracy spółka wpisze na wekslu kwotę obciążeń ajenta względem spółki. Te obciążenia wynikają ze strat towarowych czyli kradzieży lub przeterminowanego towaru. Spłata należności w wypadku weksla in blanco jest bardzo łatwa, dzieje się w zasadzie automatycznie. Dopiero potem, kiedy dług wobec spółki zostanie już spłacony, ajent może próbować ustalić sądownie, czy rzeczywiście kwota jego obciążeń wobec spółki była taka, jak zapisano na wekslu.

Świadomość, jak potężnym zabezpieczeniem spółki jest weksel in blanco, trzyma wielu ajentów w szachu. Praca jest więc nie tylko niskopłatna, ale i obarczona ryzykiem długu, nawet jeśli teoretycznie można by zakwestionować zasadność tego długu czy jego wysokość. Na pewno nierzadko dług wyliczony jest prawidłowo – ajenci zarabiają niewiele, a w kasie zawsze są pieniądze. Zdarza się, więc, że okradają sami siebie – pieniądze, które wzięli z kasy w sklepie, nawet w dobrej wierze i w przeświadczeniu, że to część ich wynagrodzenia – po zakończeniu współpracy trzeba będzie oddać.

W polskich realiach status podmiotu gospodarczego posiada wielu prekariuszy, ajenci nie są tu wyjątkiem. Często samozatrudnieni to ludzie, którzy własne firmy prowadzą jedynie na papierze, a w praktyce „współpracują” z byłym pracodawcą, który chciał pozbyć się kosztów pracy.

W przypadku ajentów status podmiotu gospodarczego przynosi dość nieoczekiwane konsekwencje.

Współpraca ajenta ze spółką Żabka Polska tylko na papierze odbywa się między dwoma równorzędnymi podmiotami gospodarczymi. W praktyce ajenci, podpisując umowę, zobowiązują się do znacznej uległości wobec spółki, a iluzoryczny status podmiotów gospodarczych demaskuje jeden z zapisów w umowie głoszący, że ajent nie może prowadzić innej działalności oprócz prowadzenia sklepu bez zgody Żabki Polskiej. Jeden podmiot gospodarczy udziela drugiemu zgody na prowadzenie działalności gospodarczej, co oznacza, że jedna z podstawowych cech podmiotu gospodarczego – wolność podejmowania działalności gospodarczej – nie jest respektowana. Trudno więc myśleć o ajencie jako przedsiębiorcy, skoro jedyną akceptowaną aktywnością jest prowadzenie Żabki.

Chociaż status podmiotu gospodarczego w wypadku ajentów wydaje się fasadowy, ma realne konsekwencje – pozwala przenosić koszty prowadzenia sklepu na osoby prowadzące Żabki. Również te następstwa wynikające ze statusu podmiotu gospodarczego odróżniają ajenta od zwykłego prekariusza.

Na ajentach ciąży obowiązek dopilnowania, by sklep był otwarty siedem dni w tygodniu. Jedna osoba nie jest więc w stanie prowadzić Żabki, musi mieć personel lub osoby do pomocy pracujące za darmo. Z założenia w Żabce ma pracować tania siła robocza, w optymalnej sytuacji, jak instruuje ajentów spółka w materiałach dla kandydatów na ajentów – sklepy prowadzone są przez ajentów oraz ich rodziny, na stanowisku kasjera warto przyjmować uczniów. Wszystko po to, by nie płacić za pracę lub płacić bardzo mało.

W wypadku zwykłego prekariusza, kiedy można mówić o wyzysku (bo prekariusz posiada status pracownika lub mógłby dowodzić, że taki status mu się należy niezależnie od rodzaju umowy), zazwyczaj jest to wyzysk dotyczący jednej osoby. Ajenci tymczasem mają zobowiązania wobec spółki, które można zrealizować tylko wykorzystując czyjąś darmową lub niskopłatną pracę. Sami więc uczestniczą w przenoszeniu złych warunków pracy na najniższy poziom firmowej hierarchii. Muszą jednak to zrobić, ponieważ prowadzenie w pojedynkę sklepu otwartego siedem dni w tygodniu jest niemożliwe. Ajent musi zatrudnić personel.

Kasjerki wykonują w Żabkach bardzo ciężką i bardzo słabo opłacaną pracę. Ajenci niekiedy mają wysokie oczekiwania względem kasjerek, jeśli weźmie się pod uwagę, jak mało sprzedawczyniom płacą. Wydaje się, że oczekują, że kasjerki sklep wysprzątają, będą na bieżąco dokładać towar i jednocześnie świetnie sprzedawać. Tymczasem na jednej zmianie jest często tylko jedna osoba, bo ajenta nie stać na zatrudnienie większej liczby sprzedawczyń. Kasjerka nie jest w stanie sama wykonywać wszystkich zadań.

Praca kasjerek w Żabkach jest wyjątkowo zła z jeszcze jednego powodu – długo otwarte sklepy, które czynne są nawet w święta, zamieniają się w punkty monopolowe. Sprzedawczynie muszą więc radzić sobie z nietrzeźwymi, często agresywnymi klientami. Napady rabunkowe na Żabki nie są niczym wyjątkowym, dlatego szukając dobrej sprzedawczyni ajenci starają się, by kasjerką została osoba silna psychicznie i pewna siebie – tylko taka podoła niewdzięcznej pracy w sklepie.

Finansowa, organizacyjna, technologiczna, prawna przewaga firmy Żabka Polska nad ajentem jest gigantyczna. Względem ajenta firma jest w zasadzie wszechmocna, co jest zresztą wprost zawarte w umowie współpracy. By zmienić tę niekorzystną sytuację, na pewno nie wystarczyłyby same zmiany prawne. Potrzebne by było również korzystne dla pracowników nastawienie wymiaru sprawiedliwości, który umie dostrzec, że nowe formy pracy czy współpracy między kontrahentami mogą niekiedy być kamuflażem dla nowoczesnego wyrafinowanego wyzysku, w którym nie ma już pracodawcy i pracownika, a są podmioty gospodarcze. Orzeczenia, które do tej pory zapadły w sprawie Żabki Polskiej, nie wskazują niestety, by taka zmiana miała się wkrótce dokonać.

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.