ISSN 2657-9596
Zdjęcie: Canva

„NOWE GMO” – KONTROWERSJE WOKÓŁ NOWYCH PRZEPISÓW UE

Łukasz Janeczko
24/06/2025

Polska a nowe przepisy UE dotyczące NGT

Debata o nowych technikach genomowych (NGT), określanych także jako „nowe GMO”, wywołuje coraz większe emocje w Unii Europejskiej. Polska, sprawująca obecnie prezydencję w Radzie UE, będzie miała w najbliższych miesiącach kluczowy wpływ na kształtowanie przyszłych regulacji NGT. Propozycja naszego ministerstwa rolnictwa pokazuje skłonność Polski do akceptacji NGT w europejskim rolnictwie. Czy takie propozycje legislacyjne rzeczywiście odpowiadają na potrzeby naszych rolników, konsumentów i lokalnych przedsiębiorstw? A może stanowią wyraz presji globalnych korporacji biotechnologicznych?…

Czym różnią się NGT od tradycyjnych GMO?

Warto jeszcze raz przypomnieć, czym różnią się nowe techniki genomowe od tradycyjnych GMO. GMO, czyli organizmy zmodyfikowane genetycznie, to rośliny, zwierzęta lub mikroorganizmy, w których materiał genetyczny został zmieniony poprzez wprowadzenie genów obcych gatunków. W przypadku NGT proces modyfikacji jest bardziej precyzyjny – zmiany genetyczne wprowadzane są w obrębie istniejącego materiału genetycznego danej rośliny, bez dodawania obcych genów. Dlatego zwolennicy NGT twierdzą, w pewnym uproszczeniu, że są one bardziej naturalne i mniej kontrowersyjne niż GMO, ponieważ modyfikacje mogą przypominać te, które występują w naturze, np. w wyniku spontanicznej mutagenezy. Wielu ekspertów podkreśla jednak, że to wciąż ingerencja w genom, która niesie ze sobą nieprzewidziane konsekwencje dla środowiska i zdrowia ludzi, a przez to, że jest bardziej precyzyjna może stanowić jeszcze większe ryzyko, ponieważ w wielu przypadkach nie jesteśmy jeszcze w stanie przewidzieć całego łańcucha zależności w przyrodzie.

Konsument na celowniku, rolnik na marginesie

Nowe GMO w Polsce to wyzwanie dla rolnictwa, rynku nasiennego i praw konsumentów.
Zdjęcie: Canva

Jednym z najważniejszych wątków debaty o NGT jest kwestia transparentności. Konsumenci w Polsce i w Europie oczekują pełnych informacji o pochodzeniu i sposobie produkcji żywności. Potwierdziły to badania zlecone przez Instytut Spraw Obywatelskich w 2013 r., w których ponad 73% Polaków stwierdziło, że domaga się znaku „wolne od GMO”, a 9 na 10 rodziców dzieci do lat 2 chciało mieć informację, czy sięga po produkty modyfikowane genetycznie. Propozycja Komisji Europejskiej z 2023 r. może jednak zniweczyć lata dążeń do transparentności produktów wytworzonych z wykorzystaniem modyfikacji genetycznych, bowiem według nich większość NGT nie będzie znakowane lub śledzone w łańcuchu produkcji i dystrybucji. Wobec tego brak obowiązku znakowania takich produktów może stawiać prawo informacji o żywności pod znakiem zapytania.

Przykłady z innych krajów, jak USA czy Japonia, gdzie produkty NGT już są dostępne, pokazują, że konsumenci mogą nieświadomie kupować żywność zmodyfikowaną genetycznie. Pieczarki, które nie brązowieją, to tylko „wierzchołek góry lodowej” listy produktów wprowadzanych na rynek bez wyraźnych oznaczeń. W Polsce, gdzie rolnictwo ekologiczne i tradycyjne wciąż cieszy się dużym zaufaniem, brak takich regulacji może podważyć zaufanie konsumentów do całego rynku żywności.

Ryzyka dla rolników i konflikt interesów

Z kolei rolnicy mogą być jednymi z największych przegranych wprowadzenia NGT. Po pierwsze, brak regulacji dotyczących koegzystencji upraw NGT z tradycyjnymi i ekologicznymi sprawi, że ryzyko „zanieczyszczenia” pól roślinami zmodyfikowanymi genetycznie jest bardzo realne. Może to prowadzić do konfliktów między sąsiadującymi rolnikami, jeśli jeden z nich prowadzi gospodarstwo ekologiczne, a drugi korzysta z nasion NGT. Dodatkowo rolnicy, którzy przypadkowo wykorzystają materiał siewny NGT, będą zmuszeni do płacenia opłat licencyjnych właścicielom patentów na te technologie. Historia pokazuje, że takie spory prawne są powszechne w Stanach Zjednoczonych.

Patenty a polski rynek nasienny

Polska może pochwalić się silnym sektorem nasiennym, który jest fundamentem krajowego rolnictwa i jednym z kluczowych elementów zapewniających suwerenność żywnościową. Nasze firmy nasienne utrzymują znaczący udział w rynku lokalnym, co pozwala polskim rolnikom korzystać z wysokiej jakości materiału siewnego, dostosowanego do specyficznych warunków klimatycznych i glebowych naszego kraju. Jednak wprowadzenie nowych technik genomowych bez odpowiednich regulacji, może radykalnie zmienić ten krajobraz i zagrozić stabilności sektora. Globalne korporacje, które już teraz kontrolują znaczną część rynku biotechnologicznego, posiadają prawa patentowe do większości technologii genomowych. To nie tylko gwarantuje im monopol na rozwój i sprzedaż nasion, ale również umożliwia narzucanie własnych warunków finansowych i technologicznych.

W takiej sytuacji lokalni producenci nasion, często działający na mniejszą skalę i nieposiadający tak dużych zasobów finansowych, mogą zostać wypchnięci z rynku. Brak mechanizmów ochrony dla małych i średnich firm nasiennych może prowadzić do sytuacji, w której polscy rolnicy będą coraz bardziej uzależnieni od droższych, opatentowanych nasion oferowanych przez międzynarodowe koncerny. To nie tylko podnosi koszty produkcji, ale również ogranicza wybór dostępnych odmian roślin, ponieważ globalni gracze skupią się raczej na własnych interesach i na kilku wysoce komercyjnych liniach produktów, a nie na dobru ogółu.

Tymczasem różnorodność genetyczna, którą polski sektor nasienny od lat stara się utrzymać, jest kluczowa dla odporności na zmiany klimatyczne i choroby roślin. Co więcej, koncentracja rynku w rękach międzynarodowych gigantów niesie za sobą ryzyko zniknięcia tradycyjnych odmian roślin, które są nie tylko elementem polskiego dziedzictwa rolnego i żywnościowego, ale również istotnym czynnikiem zachowania równowagi ekologicznej. Polscy producenci nasion odgrywają istotną rolę w utrzymaniu lokalnych, unikalnych odmian roślin, które od lat dostosowywały się do specyfiki naszego klimatu i krajobrazu. Ich marginalizacja może prowadzić do homogenizacji rynku rolniczego, co uczyni go mniej odpornym na zmiany i paradoksalnie mniej zrównoważonym.

Brak oceny ryzyka – bomba z opóźnionym zapłonem?

Nowe GMO w Polsce to wyzwanie dla rolnictwa, rynku nasiennego i praw konsumentów.
Zdjęcia: Canva

Jednym z najbardziej niepokojących aspektów propozycji dotyczącej wprowadzania NGT jest brak wymogu oceny ryzyka, co stoi w sprzeczności z zasadą przezorności, zapisaną w art. 191 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej. Ta fundamentalna zasada unijnego prawa wymaga, aby każda nowa technologia była szczegółowo przebadana pod kątem potencjalnych skutków dla zdrowia ludzi, środowiska oraz bezpieczeństwa żywnościowego, zanim zostanie dopuszczona do obrotu. Brak takich badań w przypadku NGT oznacza, że nowe rośliny mogą trafić na pola uprawne i do łańcucha dostaw bez wiedzy o ich wpływie na środowisko i różnorodność biologiczną.

Przykłady z przeszłości pokazują problemy, które mogą wynikać z braku odpowiedniej oceny ryzyka. Wiele kontrowersji wokół tradycyjnych GMO dotyczyło ich wpływu na bioróżnorodność, np. wspomnianego wcześniej niezamierzonego zanieczyszczenia sąsiadujących upraw konwencjonalnych i ekologicznych. Podobne zagrożenia istnieją w przypadku NGT, ale dodatkowym problemem jest trudność w ich wykrywaniu. Nowe techniki genomowe, takie jak edycja genów metodą CRISPR-Cas9, mogą wprowadzać zmiany w genomie, które są niemal niemożliwe do odróżnienia od naturalnych mutacji. Brak możliwości identyfikacji roślin NGT może utrudnić nie tylko ocenę ich wpływu, ale także monitorowanie potencjalnych szkód.

Niezbadane długoterminowe konsekwencje mogą obejmować zarówno nieprzewidziane skutki w ekosystemach i potencjalne zagrożenia dla zdrowia ludzi. Rośliny zmodyfikowane genetycznie mogą wytwarzać nowe białka lub związki chemiczne, które mogą wywoływać reakcje alergiczne lub mieć toksyczny wpływ na organizmy… Równie istotne są skutki społeczne i ekonomiczne – brak oceny ryzyka może prowadzić do utraty zaufania konsumentów i strat ekonomicznych wynikających z obniżenia eksportu, szczególnie do krajów, gdzie podejście do NGT jest wciąż sceptyczne.

Zignorowanie potrzeby rzetelnej oceny ryzyka może być więc zagrożeniem dla reputacji Unii Europejskiej jako lidera w zakresie standardów bezpieczeństwa i ochrony środowiska. UE od lat buduje swój wizerunek jako przestrzeń, gdzie technologie są wprowadzane z myślą o dobrobycie społecznym i środowiskowym, a nie jedynie o interesach komercyjnych. Wyjątek w przypadku NGT mógłby podważyć zaufanie do całego systemu regulacyjnego.

Czy zatem możemy pozwolić sobie na wprowadzenie NGT bez dokładnych badań? Historia GMO pokazała, że brak transparentności i odpowiedzialności w procesie wdrażania nowych technologii może prowadzić do poważnych konfliktów społecznych oraz gospodarczych.

Głos polskich organizacji społecznych – „Chcemy wiedzieć”

Polska ma wyjątkową okazję, by wpłynąć na przyszłość regulacji dotyczących NGT w Europie. Jednak obecne działania rządu wskazują na zmianę kierunku oraz brak odwagi w podejmowaniu zdecydowanych kroków chroniących społeczeństwo. Propozycje przedstawione w styczniu i lutym 2025 r. wydają się bardziej politycznym kompromisem niż realnym rozwiązaniem problemów związanych z NGT.

Dlatego Koalicja Żywa Ziemia (do której należy również Instytut Spraw Obywatelskich), skupiająca organizacje działające na rzecz zrównoważonego rolnictwa, skierowała do Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi pismo, w którym podkreśliła konieczność wprowadzenia obowiązkowego znakowania produktów NGT oraz szczegółowej oceny ryzyka przed ich dopuszczeniem do obrotu. Zwróciliśmy też uwagę na potencjalne zagrożenia dla różnorodności biologicznej, rolnictwa ekologicznego oraz praw konsumentów do świadomego wyboru żywności. Ostrzegliśmy polskich decydentów, że ignorowanie tych kwestii może prowadzić do nieodwracalnych strat dla polskiego rolnictwa i rynku spożywczego, a zwłaszcza rynku nasiennego.

Przyszłość NGT w Polsce i Europie

W obliczu tych wyzwań kluczowe staje się więc wypracowanie rozwiązań, które będą chronić interesy konsumentów, rolników i lokalnych producentów. Polska, jako lider w tej debacie, wciąż ma szansę lobbować za regulacjami, które zapewnią transparentność, bezpieczeństwo oraz równowagę między innowacjami, a zrównoważonym rozwojem. Jaki los czeka NGT? Czy polscy decydenci wsłuchają się w głos polskich konsumentów, którzy chcą decydować o tym, co trafia na ich talerze? To pokażą najbliższe miesiące.

Artykuł ukazał się w „Tygodniku spraw obywatelskich” nr. 265/ (4)2025.

Łukasz Janeczko – politolog, specjalista ds. rzecznictwa i kampanier. Od 2016 r. związany z kampanią społeczną „Wolne od GMO? Chcę wiedzieć”, której celem było wprowadzenie w Polsce jednolitych przepisów dotyczących znakowania żywności „wolnej od GMO”. Od 2023 r. członek Komisji do spraw Mikroorganizmów i Organizmów Genetycznie Zmodyfikowanych przy Ministerstwie Klimatu i Środowiska

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.

Discover more from Zielone Wiadomości

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading