ISSN 2657-9596

Demokracja

Monika Kostera
27/04/2022

Francuskie wybory. Nie odpowiada prawdzie popularne na polskiej lewicy stwierdzenie, że „na Macrona” głosowali bogaci, a „na Le Pen” biedni.

Kilka przykładów – notoryczna dzielnica biedy i zamieszek, Seine-St.-Denis: 73.72% głosów na Macrona, Grigny, dzielnica znana z płonących aut i wielkich blokowisk 70,76%. O wiele bardziej „białe” i też blokowiskowe Juvisy-sur-Orge: 73,01% Macron. Sporo wyborców głosowało przeciwko Le Pen, nie na Macrona. Przeszło 90% głosów Melanchona poszło w ten sposób „na Macrona”.

W Polsce przyjęło się myśleć, że demokracja to głosowanie. Głosowanie jest tylko epizodem w żywym, złożonym systemie demokracji. Akt głosowania, wybory, wskaźniki sondaży – to tylko narzędzia stosowania demokracji. Mogą być stosowane niezgodnie z przeznaczeniem, mogą służyć jako produkt zastępczy.

Demokracja to nie rządy większości. To tylko jeden z możliwych przejawów. Bywa, że mało konstruktywny. Bywa, że destrukcyjny – wtedy, gdy głosowanie kończy a nawet blokuje debatę, deliberowanie, takie typowe polskie „przegłosowaliśmy więc koniec dyskusji”.

Demokracja to nie instytucje demokratyczne. One są ważnym efektem i jednocześnie warunkiem do realizowania demokracji.

Demokracja to nie procentowe reprezentowanie różnych zidentyfikowanych grup w gronach decyzyjnych. To tylko możliwy efekt uboczny długiej pracy nad zwalczaniem dyskryminacji i dyktatu pewnych grup czy klas społecznych.

Demokracja to ciągły proces społecznego ustalania wspólnych prawd, wspólnych sensów i kierunków rozwoju, to ciągłe zaangażowanie, to konsultowanie różnych osób i grup, to budowanie wiedzy rozumianej jako dobro wspólne, to korzystanie z tego, co wyeksperymentują marginesy i peryferie, to ciągłe przypominanie i uczenie się wyższych wartości, to umiejętność formułowania wizji które byłoby dobre dla społeczności, w tym dla jej najsłabszych ogniw. Społeczeństwo gdzie istnieje strukturalna bieda nie może być społeczeństwem szczęśliwym ani dostatnim.

Demokracja to włączanie osób z różnych grup i kontekstów społecznych na ich własnych warunkach, wraz z ich własną kulturą i wiedzą, którą mogą aktywnie wnieść we wspólne dobro. Pod warunkiem, że pracują na to dobro wspólne – i ten warunek musi być sprawiedliwie zinstytucjonalizowany, strukturalnie umożliwiony i być może wymuszony.

Demokracja to praca u podstaw.

Demokracja to szacunek dla odmienności, nawet, jeśli ta odmienność nie jest w danym momencie modna lub powszechnie uznana.

Demokracja to ciągłe uczenie się od siebie nawzajem.

Demokracja to ciągła walka z instytucjonalną pogardą dla drugiego człowieka.

Demokracja to żmudny i trudny proces edukacji.

Demokracja to dbanie o to, by w żadnym miejscu struktur władza nie odkładała się bez systematycznego społecznego nadzoru.

Demokracja to aktywne robienie miejsca dla różnych głosów w mediach, poszukiwanie tych głosów i próba pełnej szacunku reprezentacji w sferze publicznej.

Demokracja to wiara, że wspólna przyszłość jest możliwa.

Demokracja to protesty, strajki, a w razie potrzeby – palenie samochodów na przedmieściach.

Demokracja to możliwość i aktywna próba zawieszenie nieufności wobec drugiego człowieka. To miejsce gdzie można zostawić za drzwiami nieufność.

Brytyjczycy w tak ogromnej masie zagłosowali „na Brexit”, bo z ich rozbudowanego systemu i żywego niegdyś demokratycznego została im głównie ta wydmuszka. Próbowali przez dziesięciolecia użyć struktur – strajkowali, protestowali, edukowali, argumentowali, niedawno zaproponowali sensowny i spójny program odnowy, ale proces erozji spowodowanej silnym neoliberalnym programem był zbyt dynamiczny. Ostatnie, co mogli zrobić to zagłosować na rozpacz na progu pustki, która jest w środku wydmuszki po tym żywym systemie.

Francuzi walczą.

Będą teraz starali się konsolidować lewicę – demokracja.

Odbudowywać i łączyć struktury lewicy i dostosowywać do nowej formy społecznej – demokracja.
Używać mediów do informowania i edukowania – demokracja.

Macron nie jest reprezentantem lewicy ani zielonych sił w społeczeństwie i nie sprzyja odnowie społecznej. Ale nie jest aktywną rewolucyjną entropią, która kruszy wszystko. To jest przynajmniej cień szansy na odbudowanie demokracji. Le Pen nie byłaby takim cieniem – jest rewolucyjną ekstremalną prawicą, jej celem jest burzyć, zmieniać konstytucje i zasady, prywatyzować to, co publiczne, zabierać dobro wspólne.

Nawet jeśli myślimy o wyborach, o głosowaniu, to nie jest to wybór konsumencki i nie głosuje się zawsze „na” i „za” jakimś produktem. Demokracja polega na tym, by rozumieć różnicę między różnymi sytuacjami. Czasami głosuje się przeciwko. To jest kryzys, owsem, ale nie ten kryzys, który opisują niektórzy polscy komentatorzy. To kryzys struktur nie ducha i wartości.

Wreszcie, zasadnicza kwestia – czyli kto głosował na Le Pen? Głosowały obszary już odarte ze struktur i ze zniszczonymi instytucjami społecznymi dobra wspólnego. Obszary biedy, gdzie działają struktury formalne i oddolne głosowały głównie przeciwko Le Pen. Im więcej struktur się niszczy, tym większe pole do rozpędu dla impulsów, których efektem jest głosowanie na Le Pen. Lud ma zawsze rację? Ale co to jest – lud? Bez struktury nie ma ludu, jest tylko tłum, taki jak na stadionie. Tak, tak, również na tamtym stadionie.


 

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.