ISSN 2657-9596

Jak stałam się aktywistką

Katarzyna Jagiełło
28/08/2012

Rok temu podjęłam decyzję, która zmieniła moje życie. Wyszłam z mojego prywatnego raju bez telewizji, radia i wiadomości prasowych i zaangażowałam się w działalność publiczną.

Zaczęło się od odmowy. Zadzwoniła do mnie przyjaciółka, Klaudia Wojciechowicz: „Organizuję demonstrację. Przyjedź, pomóż. Wprowadzają do Polski GMO tylnymi drzwiami, w ustawie o nasiennictwie, w mediach cisza”. Wymówiłam się. Bo zimno, bo deszcz, bo daleko.

Klaudia umieściła w internecie zdjęcia: grupa osób, nieliczna, protestują w deszczu. Sprawdziłam, co napisano o ustawie w prasie. Żadnej wzmianki. Zastanowiło mnie to. Przeczytałam artykuł na stronie Międzynarodowej Koalicji na rzecz Ochrony Polskiej Wsi. Ponowny przegląd prasy. I wtedy zrozumiałam, że nie chcę biernie się temu przyglądać. Że mam dość. Coś we mnie pękło.

Często słyszę pytanie: czemu akurat GMO? Bo to świetny przykład problemu naszych czasów: zmiany myślenia o prawie własności, państwie i korporacjach. Świadectwo obrzydliwego niechlujstwa polskiego prawa. Układów, koneksji, samolubstwa i zaprzedania duszy Mamonie.

Włączyłam się w wir działań. To niezwykłe uczucie – uczestniczyć. Bez nagrody, ale z poczuciem słuszności i romantyzmu potencjalnie przegranej sprawy. Spałam po cztery godziny na dobę, ale nigdy przedtem nie miałam takiego poczucia sensu i przynależności. Zobaczyłam, jak wygląda świat mediów, z niedowierzaniem patrzyłam na moje wypowiedzi poszatkowane przez TV. Zaczęłam formułować je tak, żeby trudno było je pociąć i wypaczyć sens.

Zetknęłam się z niesamowitą radością wspólnej energii. Poznałam mądrych ludzi. Na naszych protestach pojawiali się zwykli ludzie, anarchiści, buddyści i słuchacze Radia Maryja. Pracownicy korporacji wpadali w przerwie na lunch. Poczułam, że istnieje szansa na przerzucenie mostów ponad podziałami. To uczucie uskrzydla, przywołuję je w słabszych momentach.

A te pojawiają się, gdy z niedowierzaniem czytam kolejny artykuł w popularnej prasie. Ton debaty nadawany przez opiniotwórcze gazety jest niedopuszczalny. Demagogia i manipulacja. Wypowiedzi tuzów polskiej biotechnologii, w których udowadniają, że umieją kłamać jak z nut (lub odznaczają się wyjątkową jak na ich pozycję naukową ignorancją). Pierwszy z brzegu przykład: jak „złoty ryż” mógł uratować miliony, skoro nie dopuszczono go do produkcji?

Przy obecnej kampanii medialnej łatwo przestraszyć się o własne IQ i zdrowy rozsądek. Zwolennicy GMO (często bardzo utytułowani) przekonują, że przeciwnicy GMO to sekciarze, a co najmniej niedouczeni idioci. Chciałabym, żeby dziennikarze chociaż próbowali być obiektywni. A naukowcy etyczni, szczególnie na styku z biznesem.

Zastanawiam się, czemu media i decydenci tak lekceważą w tej kwestii choćby przykład Niemiec? Czy aby na pewno Francja, Włochy i Austria nie chcą u siebie korporacyjnego GMO przez zabobon i ignorancję? Irytuje mnie, że media i politycy uparcie wałkują wyłącznie temat zdrowia i ekologii. Ja nie jestem ekologiem, jestem konsumentem. Interesują mnie aspekty gospodarcze i społeczne. O tym chciałabym usłyszeć w polskich mediach.

Miałam okazję spotkać polityków różnych opcji. Trudno o tych z pasją, rozumiejących temat – dziękuję tym, którzy nie odpuszczają. Tu nie chodzi o przekonania polityczne, tu chodzi o przejęcie przez oligarchię naszej żywności, najbardziej podstawowego obok wody dobra. O podbój gospodarczy, o brak wyboru. Poznałam też technokratów, kłamców, leni. I ignorantów opierających swe poglądy na strzępkach wiedzy. Niewiarygodne, jak słabo wygląda w Polsce kontakt z obywatelem. Większość instytucji i polityków nie ma nawet autorespondera. Nie wiadomo, czy email dotarł, czy został przeczytany. Obywatel to natrętny petent.

Co z tego mam? Poczucie sensu. Poczucie, że działając razem można zmienić rzeczywistość, i że nie jest to pusty slogan. Płakałam, słysząc oświadczenie Prezydenta o zawetowaniu tamtej ustawy (chociaż zgrzytałam zębami, słysząc, co mówi o samym GMO). Mała grupa zaangażowanych osób pociągnęła resztę i dokonaliśmy wielkiego czynu. Jeśli będę mieć wnuki, opowiem im o tamtym lecie. O tym, jak grupa troskliwych obywateli zmieniła świat.

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.

Discover more from Zielone Wiadomości

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading