ISSN 2657-9596

Kryzys – spojrzenie z Grecji

Theoharis Tziovaras
18/06/2014

Grecka młodzież czuje się zdradzona – przez polityków, elitę finansową, dziennikarzy, policję i związki zawodowe. Także przez samą siebie.

Wszelka próba opisania w krótkim artykule obecnej sytuacji w Grecji i skutków, jakie dla kraju przynosi lokalny, europejski oraz globalny kryzys, skazana jest na porażkę. Poziom złożoności wyzwania, jakie stoi przed krajem oraz młodymi Grekami i Greczynkami jest tak duży, że do opisania skomplikowanych procesów i (nierzadko sprzecznych) interesów, z jakimi mamy tu do czynienia, potrzebna byłaby co najmniej książka. Równolegle do przemian gospodarczych kraj ten zmienia się również kulturowo, politycznie, społecznie i duchowo, co widać w niezrealizowanych marzeniach oraz oporze kulturowym, jakie stawia dzisiejsza grecka młodzież. To dziś ekscytujące miejsce do życia.

Koniec pewnego snu

Mamy dziś do czynienia ze zmianą wzorców, które ukształtowały się przez 180 lat niepodległości Grecji – musimy zatem przywołać w tym miejscu kontekst historyczny. Od czasu powstania oraz zamordowania pierwszego przywódcy Ioannisa Kapodistriasa w roku 1831 (akta sprawy nadal pozostają utajnione w biurach Ministerstwa Spraw Zagranicznych) Grecja rządzona była przede wszystkim przez elitę – 1% – pozostającą pod wpływem obcych mocarstw: Wielkiej Brytanii przed, a Stanów Zjednoczonych po II wojnie światowej. Świadomość tego uzależnienia utrzymuje się w społeczeństwie, najczęściej w postaci gorzkich wspomnień, ożywianych przez kolejne „pakiety ratunkowe” (memoranda), które postrzega się jako kontynuację zależności.

W czasie zimnej wojny Grecja należała politycznie i kulturowo do Zachodu. Moje pokolenie dorastało, oglądając w telewizji „Dynastię”. Po upadku bloku wschodniego ideologia neoliberalna rozprzestrzeniała się u nas bez przeszkód. Programy telewizyjne, takie jak serial „Beverly Hills 90210”, promowały „terapię zakupową” za pomocą kart kredytowych, a agresywne reklamy próbowały dowieść, że realizowana za pomocą kredytów konsumpcja jest wyznacznikiem sukcesu społecznego.

Załamanie giełdowe w r. 1999 sprawiło, że ponad 100 mld euro – większość oszczędności obywatelek i obywateli Grecji – zmieniło właścicieli. Już wówczas byliśmy zachłyśnięci możliwością realizacji niemieckiego stylu życia (i towarzyszącego mu śladu węglowego). Na początku XXI w. udało się to osiągnąć za pomocą zadłużania się. W ten sposób 10 milionów osób oraz ich firm skończyło z długiem wielkości 120 mld euro zaciągniętym w pozbawionych skrupułów bankach, które zaczęły odbierać im ich domy, samochody czy ziemię, co nadal zresztą robią. W ciągu dwóch dekad po upadku komunizmu nauczono ludzi, że szczęście jest tożsame z rosnącym poziomem konsumpcji oraz zazdrością ze strony sąsiadów – zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz Grecji. Daliśmy się porwać tej iluzji, temu występkowi – hybris – teraz nadszedł zatem czas odpłaty – nemesis.

Karą jest tu obudzenie się z dotychczasowego snu. Młodzi w Grecji mają poczucie, że nie mogą już zrealizować swoich marzeń. To chyba najsilniejsze uczucie, jakie da się zaobserwować na ulicach Aten – miasta, gdzie kryzys widoczny jest w swej pełnej krasie. Choć oznacza to, że u ludzi znika błysk w oku i uśmiech na twarzy, być może to właśnie koniec tego snu jest największym „darem” kryzysu.

Gordyjski węzeł kryzysu

Sen ten był bowiem koszmarem, opierającym się na chciwości, napędzającym korupcję, brak poszanowania dla drugiego człowieka i globalną niesprawiedliwość. Nie prowadził też do szczęścia – co najwyżej do tryumfu pozorów i sztucznych uśmiechów. Uwolnienie się z ograniczeń tego snu może stać się naszą szansą na przejście od definiowania samych siebie na podstawie tego, co posiadamy do budowania swojej tożsamości na naszej przyrodzonej ludzkiej wartości, na tym, kim jesteśmy jako jednostki. Sporo ludzi już dziś dokonuje tego przejścia, zdając sobie sprawę z tego, że to jedyna droga wyjścia z kryzysu. Wielu innych nie podejmuje tego wysiłku, trzymając się iluzji możliwości powrotu do „świetlanej” przeszłości, będącej przecież bańką, która pękła. Jednych czeka większa wolność, innych – głębsza depresja. Oba zjawiska można zaobserwować w dzisiejszej w Grecji.

Nie ma co ukrywać, że sytuacja jest ciężka i okrutna. Grecka młodzież czuje się zdradzona – przez polityków, elitę finansową, dziennikarzy, policję i związki zawodowe. Czuje się opuszczona przez świat pracy, którego podzielona reprezentacja nie jest w stanie przygotować porządnego strajku, który trwałby – powiedzmy – dwa tygodnie i który zmusiłby do porzucenia zapisanych w memorandum cięć. Czuje się zdradzona także przez własnych rodziców, którzy w ostatnich wyborach po raz kolejny zagłosowali na konserwatywną, dwupartyjną elitę polityczną (w skład której wszedł również koń trojański w postaci formacji „Demokratyczna Lewica”). Czuje się również zdradzona przez samą siebie – albo dlatego, że wpadła przez ostatnie dwie dekady w pułapkę samozadowolenia, a dziś odbiera się jej prawa, albo też dlatego, że nie zdobyła się na to, by zmienić przegniły system i odzyskać swoją przyszłość.

Wszystko to wiąże się z dużym poczuciem winy. Choć Grecy są również odpowiedzialni za zaistnienie tego chaosu, ich wina została rozdmuchana do niewiarygodnych rozmiarów. Wygodnie jest elicie politycznej (zarówno w Grecji, jak i w całym zachodnim świecie) zrzucać z siebie odpowiedzialność na barki rzekomego „lenistwa” szerokich grup społecznych, zamiast zająć się rozrywającymi obecny system ekonomiczny i finansowy sprzecznościami. Jeśli to „lenistwo Greków” odpowiada za kryzys zglobalizowanej ekonomii, to muszą oni być najpotężniejszymi ludźmi na całej planecie! Jeśli ma za niego odpowiadać endemiczna korupcja, o której lubi opowiadać kanclerz Merkel, to powinniśmy zarazem pamiętać, że jeden z największych skandali korupcyjnych we współczesnej Grecji był spowodowany m.in. łapówkami, jakie wręczał Siemens – a więc koncern z Niemiec.

Jak przeciąć ten węzeł gordyjski? Wiele osób wybiera emigrację. Od tych, którzy decydują się na ten krok, czuć smutek z powodu porzucania swych najbliższych w czasie kryzysu. Dzieje się tu jednak tyle, że spora część moich znajomych decyduje się na powrót. Wściekłość kieruje innych w stronę ekstremizmu i walki politycznej. Brak realizacji uniwersalnej potrzeby sprawiedliwości, bezpieczeństwa oraz godności kieruje masy ludzi na drogę populizmu, któremu hołduje skrajnie prawicowy Złoty Świt, prezentujący się jako nieskażona układami siła spoza mainstreamu. Jej wzrost budzi spore zaniepokojenie i dokłada się do poczucia niepewności. Jeszcze inni nie są w stanie wytrzymać tej sytuacji – średnio co trzy dni słyszymy o kolejnym samobójstwie. Takie są realia życia w „uratowanej z kryzysu” Grecji.

Ziarna nowej przyszłości

Nie brak jednak takich, którzy z całych sił pragną zmiany – czeka ich jednak ciężkie zadanie. Zdają sobie sprawę z tego, że jedyną drogą wyjścia z impasu jest przyjęcie na swe barki osobistej i politycznej odpowiedzialności za budowanie mostów w podzielonym społeczeństwie i za tworzenie struktur, które w oddolny, autonomiczny sposób pozwolą zaspokoić potrzeby społeczne.

To jeden z ważniejszych aspektów obecnego kryzysu – grupa młodych kobiet i mężczyzn czuje, że ma na coś wpływ. Na poziomie sąsiedzkim możemy obserwować tysiące działań, które nie trafiają na stronę główną „Financial Timesa”, ani nawet na czołówki greckiej prasy – być może na całe szczęście. Spontanicznie powstają struktury międzyludzkiej solidarności w obliczu nowych, niesprawiedliwych podatków. Kiedy odcinany jest komuś prąd z powodu niezapłacenia olbrzymiego podatku za energię elektryczną, sąsiedzi potrafią zaoferować pomoc w ponownym podłączeniu się do sieci albo użyczają elektryczność z własnych domów. W wielu społecznościach lokalnych funkcjonuje darmowa wymiana dóbr i usług, nie mająca precedensu w historii kraju. Inicjatywy tego typu pokazują, że ciężkie czasy potrafią obudzić w ludziach empatię. Obserwujemy rozwój miejskiego rolnictwa oraz powstawanie ekospołeczności. Pierwszy zjazd inicjatyw spółdzielczych, promujących solidarność i współpracę w październiku r. 2012 zgromadził ponad 20 grup tego typu.

Te nowe struktury społeczne dopiero raczkują i potrzeba czasu, by upowszechniły się w Grecji. Jest jednak jasne, że stanowią one ziarna nowej przyszłości, w której społecznej wyobraźni nie będzie kształtować pogoń za bogactwem, sławą i władzą, lecz solidarność, poczucie autonomii oraz osobistej odpowiedzialności za otoczenie. Nasiona te właśnie kiełkują, korzystając z wyłomów w strukturze społecznej. Ponieważ w Grecji struktura ta właściwie pękła, poszukują one swej drogi, która pozwoli na ich rozwój.

Artykuł „Greece Today” ukazał się w publikacji Federacji Młodych Europejskich Zielonych „Reclaim the Future!”. Przeł. Bartłomiej Kozek.

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.