ISSN 2657-9596

Rodzinna Europa – na zielono

José Bové , Ska Keller
25/04/2014

W okresie poprzedzającym eurowybory Europejska Partia Zielonych zaprosiła wszystkich obywateli i obywatelki Europy do udziału w wyłonieniu dwójki zielonych kandydatów na przewodniczącego Komisji Europejskiej. Zielone prawybory wygrała dwójka europosłów, Ska Keller i José Bové. Jak postrzegają oni związki między europejską polityką a historią kontynentu?

Europejka

Ska Keller urodziła się w 1981 r. w Niemieckiej Republice Demokratycznej. W rodzinnym domu nie opowiadano już historii z czasów I wojny światowej. Ska nie uważa, by bycie Niemką było dla niej szczególnie ważne. „Nie lubię, jak ludzie patrzą na mnie jako przedstawicielkę Niemiec, a na José – Francji. Jesteśmy tak różni. Czuję się przede wszystkim Europejką, może dlatego, że tyle lat działam w Federacji Młodych Zielonych Europejskich i Parlamencie Europejskim.

Oczywiście ma to pewne znaczenie, że jestem Niemką. Dorastałam w bogatym kraju (mimo że Niemcy wschodnie są biedniejsze), mam obywatelstwo Unii Europejskiej, należę do względnie dużej partii Zielonych. Ale ludzie dysponują wieloma różnymi tożsamościami. José jest rolnikiem i aktywistą przeciwko GMO, ja należę do młodego pokolenia i działam w ruchu antyfaszystowskim. Nikt nie powinien narzucać tożsamości innemu człowiekowi.

Dla niektórych bycie np. Francuzem czy Bawarczykiem jest rzeczą bardzo ważną. Żaden problem, jeśli nie używają tego, by budować pogardę do innych. Ja bym jednak chciała, żeby europejscy politycy i polityczki reprezentowali całą Europę, a nie tylko interesy regionalne czy narodowe. Taka idea przyświecała zielonym prawyborom. Nie wystarczyło poparcie własnej partii, by zostać kandydatką.I głosować mogli wszyscy Europejczycy i Europejki. Jako Zieloni jesteśmy dumni z tego, że stanowimy prawdziwie europejską, międzynarodową partię, która prowadzi ogólnoeuropejską kampanię”.

Historia podzielona

José Bové, rocznik 1953, wsławił się jako lider francuskiego związku rolników, który protestował przeciw przemysłowej produkcji żywności. Mając dziadków we Francji i w Luksemburgu, od dziecka konfrontował się z rozbieżnymi ujęciami europejskiej przeszłości.

Zaczęło się od Napoleona. „Francuskie podręczniki wynoszą Napoleona pod niebiosa, ale od moich dziadków w Luksemburgu, słyszałem zupełnie co innego. A kiedy zwiedzałem Waterloo w Belgii, ludzie mówili o nim jako dyktatorze, który narzucał Europie swoją wolę””.

Obie części rodziny miały też bardzo odmienne doświadczenie I wojny światowej. „Moja francuska rodzina walczyła w okopach, dziadek stracił w nich kilku braci. Tymczasem w Luksemburgu mieszkańcy musieli sobie radzić z realiami niemieckiej okupacji. We francuskiej wiosce, gdzie mam gospodarstwo, zginęli wszyscy mężczyźni. Kobiety opuściły wioskę, bo nie było już mężczyzn do pracy na roli.

Unia Europejska wiąże się oczywiście z końcem II wojny światowej, ale hasło NIGDY WIĘCEJ WOJNY sięga okresu po 1918 r. Chociaż młodym ludziom, którzy znają tylko czasy pokoju, trudno sobie wyobrazić, co to jest wojna, jest jednak szalenie ważne, by im o tym przypominać, jeśli chcemy, by się nie powtórzyła. Gdy stare rodzinne historie blakną, w sukurs przyjść może literatura.

W eseju Le Refus d’obéissance (Odmowa posłuszeństwa) Jean Giono opisał, jak głęboko wpłynęło na niego doświadczenie wojny w okopach. Sugerował, że w przypadku wojny rolnicy powinni odmówić produkowania żywności. Obecnie mamy Wspólną Politykę Rolną Unii Europejskiej, jej jedyną autentycznie wspólną politykę. Dziś, gdy w ramach Europy zaopatrujemy sę nawzajem w żywność, rolnicy mają do spełnienia inną rolę, niż przewidywał Giono, ale pozostają ważnym elementem architektury pokoju na kontynencie. Otwarcie granic i swobodny przepływ osób w Europie ma tu również wielkie symboliczne znaczenie”.

Otwarte granice

Ska Keller uważa, że jest to dla Europy kwestia podstawowa. „Chodzi o otwarcie granic, o przezwyciężanie granic… najlepiej w życiu codziennym. Pochodzę z regionu przy granicy niemiecko-polskiej. Kiedyś przekroczenie granicy było dość trudne. Trzeba było mieć przy sobie paszport, trzeba było stać w wielogodzinnych kolejkach, trzeba było nadkładać drogi, by skorzystać z przejścia granicznego. Dziś nikt nie pyta o żadne papiery. Przejście przez most zajmuje dwie minuty. O tym, że to granica, przypomina jedynie dawny posterunek celny, który wciąż tam stoi. Dzięki temu Zieloni z Niemiec i z Polski mogą się lepiej poznawać i działać razem.

Swoboda poruszania się to dla mnie jeden z fundamentów Unii Europejskiej. I nie tylko dla mnie, także dla większości Europejczyków i Europejek. Każde kolejne wydanie Eurobarometru to potwierdza. Wiele osób regularnie przekracza granicę. Możliwość zrobienia tego bez tych wszystkich zawiłości, które kiedyś temu towarzyszyły, bezpośrednio wpływa pozytywnie na życie ludzi. Pokazuje, że Europa jest zjednoczona.

Tu właśnie nabiera kształtów Europa obywatelek i obywateli. W przeciwnym razie byłaby niczym więcej jak wspólnym rynkiem. Dlatego tak istotne jest, by przeciwstawiać się coraz liczniejszym zamachom na swobodę przemieszczania się. Jednocześnie musimy uzupełnić ją o społeczną równość. Od zawsze opowiadamy się za zasadą równej płacy za tę samą pracę w tym samym miejscu. Obok swobody poruszania się tym, co szczególnie ważne dla Europejek i Europejczyków, są podstawowe standardy socjalne”.

Obywatelstwo

Podstawowym argumentem nacjonalistów przeciw Europie jest to, że nie ma czegoś takiego jak „naród europejski”. Zarówno Keller, jak i Bové podkreślają, że kluczem jest tu obywatelstwo.

Bové: „Ważne, jakiego języka używamy. To prawda, że «naród europejski» nic nikomu nie mówi. Ale już «europejskie obywatelstwo» to co innego. Oznacza wspólną pracę nad budową europejskiej demokracji. Niestety, większość państw preferuje współpracę międzyrządową. Nie rozumieją, że musimy pójść dalej, aby wzmocnić społeczno-gospodarczy wymiar integracji. Do tego potrzeba narzędzi, takich jak harmonizacja podatków, wspólny budżet i zintegrowana polityka europejska. To jest proces, bardzo jeszcze daleki od zakończenia”.

Keller: „W następnej kadencji będziemy musieli znaleźć odpowiedź na szereg pytań. Jak wyjść z kryzysu – z zielonym rozwojem czy bez? Jak ma wyglądać demokracja w Unii Europejskiej: czy państwa członkowskie mają decydować za pomocą referendów itp., czy raczej będziemy wzmacniać Parlament Europejski? I które sprawy powinny być rozpatrywane na poziomie europejskim, a które nie? Jeśli zamiast prowadzić debatę jedynie na poziomie narodowym będziemy w większym stopniu toczyć ją w Parlamencie Europejskim, rozbieżności między poszczególnymi państwami nie będą już tak zawadzać. Bo w Parlamencie wszystko obraca się wokół budowania większości politycznej na poziomie europejskim. Europa to nie tylko wspólny rynek, Europa powinna być również Europą obywatelek i obywateli, w tym również tych, którzy dziś nie mają unijnego obywatelstwa, lecz chcieliby je mieć”.

Europejska pamięć?

W kwestii tego, czy Parlament Europejski powinien odgrywać rolę w upamiętnianiu doniosłych wydarzeń w dziejach Europy, takich jak I wojna światowa, Keller i Bové mają różne opinie.

Ska Keller: „Czy ktoś w ogóle zwróci uwagę na to, że Parlament zorganizuje taką czy inną uroczystość? Co to tak naprawdę zmieni w samej Unii? Byłoby jednak dobrze, gdyby szkoły uczyły nie tylko historii narodowej, lecz także europejskiej. Na takich lekcjach przyglądano by się temu, co działo się pomiędzy państwami i próbowano uzgodnić, co się tak naprawdę wydarzyło. Nie chodzi o to, żeby był jeden europejski podręcznik historii, z którego wszyscy by się musieli uczyć, ale żeby było można zdobyć w szkole poczucie, że jest coś takiego jak wspólna europejska historia”.

Bové widzi natomiast rolę Parlamentu Europejskiego: „Upamiętnienie I wojny światowej w Parlamencie mogłoby być ważnym gestem. Byłby to np. sposób, aby obnażyć, jak działa szaleństwo nacjonalizmu. Przecież podczas wojny i Niemcy, i Francuzi posługiwali się propagand «Bóg jest po naszej stronie».

Europa oferuje możliwość przekroczenia różnych narodowych historii i narodowych konstrukcji przeszłości bez zamazywania tych różnic. Francja nadal ma z tym olbrzymi problem. Francuzi budowali scentralizowane państwo narodowe przez setki lat, od Ludwika XIV. Niemcy jako państwo narodowe powstały dopiero w 1871 r. Możliwe jest jednak europejskie obywatelstwo wrażliwe na te zawikłane historie. To jest bardzo ważne dla bezpaństwowych narodów w Europie, takich jak Baskowie, Korsykanie, Katalończycy czy Szkoci, których tożsamość nierzadko buduje się wokół języka. Albo dla Romów, wędrownego ludu, którego sposób życia zawsze stanowił cierń w oku dla państw narodowych. W Europie znów nastaje ciężki czas dla mniejszości. Gdy patrzę na wzrost nacjonalizmu i populizmu, naprawdę martwię się o Europę.

To ciągle bardzo ważne, aby uniknąć wojny. Najlepszym sposobem na to jest wzmacnianie integracji europejskiej. Tworząc euro, państwa europejskie nie odrobiły pracy domowej. Nie można mieć jednolitej waluty bez federalnego rządu. Dziś to jest bardzo trudne, ale musimy upierać się przy budowaniu europejskiej solidarności na poziomie ponadpaństwowym. Więcej Europy oznacza również wzmocnienie suwerenności narodowej. Członkostwo w Unii Europejskiej doskonale łączy się z interesem narodowym. Nie ma tu żadnej sprzeczności”.

Artykuł History and the Europe of the citizens ukazał się w „Green European Journal”.

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.