ISSN 2657-9596

Czas na troskliwą Europę

Ska Keller , Bartłomiej Kozek
23/05/2014

Kandydatka Zielonych na szefową Komisji Europejskiej, Ska Keller, w rozmowie z publicystą „Zielonych Wiadomości” Bartłomiejem Kozkiem.

Bartłomiej Kozek: Ska, możesz nam wytłumaczyć co się właściwie dzieje w Europie i gdzie się podział „europejski duch”? David Cameron walczy z osobami przybywającymi do Wielkiej Brytanii z Polski i z Rumunii, Unia Europejska uszczelnia swoje zewnętrzne granice i myśli o wprowadzeniu „inteligentnych” granic na swoim terenie… Czy coś z Europą jest nie tak?

Ska Keller: Osobiście myślę że nie straciliśmy jeszcze zupełnie europejskiego ducha – mnóstwo ludzi nadal walczy o sprawiedliwość społeczną, pokój i swobodę poruszania się po naszym kontynencie. Miliony wychodzą na ulice, protestując przeciwko polityce cięć i zaciskania pasa oraz walcząc o więcej demokracji. To bardzo ważne. Nie powinniśmy pozwalać politykom pokroju Camerona na rozgrywanie Europy na potrzeby swoich osobistych ambicji wyborczych. Nie możemy pozwolić im na ograniczanie naszych praw!

BK: Czy to jednak nie obecny kurs polityczny Unii Europejskiej odpowiada za zjawiska, które rządy traktują w kategoriach problemu – takie jak migracje osób spoza Unii Europejskiej? Czy decydenci nie powinni przede wszystkim myśleć o konsekwencjach swoich działań, np. swojej polityki handlowej czy rolnej?

SK: Oczywiście. Dyskutując o imigracji, musimy mówić więcej na temat odpowiedzialności UE za regularnie powtarzające się tragedie na Morzu Śródziemnym. To jasne, że nasze działania wpływają na zjawiska doświadczane na globalnym Południu – wystarczy wspomnieć chociażby o eksporcie broni. Kwestią, o którą musimy się postarać, jest stworzenie bardziej sprawiedliwej unijnej polityki wobec krajów rozwijających się. Musimy również przedyskutować stworzenie jasnych zasad imigracji do Unii i stworzyć czytelnie zdefiniowane drogi napływania do niej.

BK: Jak sądzisz – dlaczego coraz więcej obywatelek i obywateli Unii staje się podatnych na wizję imigracji jako zagrożenia dla ich miejsc pracy czy poczucia bezpieczeństwa? Dlaczego Europejki i Europejczycy słuchają antyimigranckiej retoryki, zamiast myśleć o migracjach w chociażby w kategoriach praw człowieka?

SK: Myślę że to efekt nieporozumień oraz dezinformacji. Tak, to prawda – istnieją społeczności, dla których imigracja stanowi wyzwanie, możemy jednak znaleźć dla nich rozwiązania na szczeblu europejskim. Jednym z nich jest aktywne poszukiwanie pomysłów na wyjście z kryzysu. Już dziś coraz więcej ludzi nie poddaje się lękowi i działa na rzecz przybliżenia Europy do ideałów, które wypisała ona na swym sztandarze: pokoju, dobrobytu oraz praw człowieka.

BK: Kryzys stał się okazją do promowania inicjatyw takich jak nowe porozumienia handlowe, które niezbyt podobają się Zielonym w Parlamencie Europejskim. Dlaczego nie popieracie projektów takich jak unijne porozumienia handlowe z USA czy Kanadą?

SK: Nie jesteśmy przeciwnikami handlu jako takiego – opowiadamy się jednak przeciwko negocjacjom za zamkniętymi drzwiami oraz stawianiu zysków ponad ludźmi.

Sprzeciwiamy się wspomnianym porozumieniom, ponieważ zagrażają one ochronie konsumentek i konsumentów oraz standardom ekologicznym i pracowniczym. Arbitraż między rządami a korporacjami (Investor-State Dispute Settlement – ISDS) podmywa demokratycznie wprowadzane regulacje, dając inwestorom prawo do pozywania rządów za wdrażaną przez nie politykę zdrowotną czy ekologiczną.

Jako Zieloni opowiadamy się przeciwko dodawaniu ISDS do traktatów handlowych i będziemy przeciwni porozumieniom, godzącym w europejskie standardy i prawodawstwo. Walczymy o więcej przejrzystości oraz ochronę standardów.

BK: Uważasz że potencjalne ryzyka związane z umowami tego typu są większe niż np. potencjał tworzenia w ich wyniku nowych miejsc pracy czy generowania wzrostu gospodarczego, jak twierdzą ich zwolennicy?

SK: Zgadza się. Szczególnym problemem jest wspomniany przeze mnie mechanizm ISDS w charakterze integralnej części porozumienia z USA oraz innymi krajami. Stał się on obiektem sporej krytyki od samego początku negocjacji, jako że u jego podstaw leży założenie, że zagraniczni inwestorzy mogą pozywać kraje, w których zainwestowali, jeśli tylko mają poczucie, że ich oczekiwane zyski zostały zagrożone. Często za barierę dla ich osiągnięcia podaje się ustawodawstwo dotyczące ochrony środowiska albo praw socjalnych. Vattenfall pozwał o 3 miliardy euro niemiecki rząd federalny za decyzję o wycofaniu się z energetyki jądrowej.

Od czasu traktatu lizbońskiego Unia Europejska zyskała uprawnienia w dziedzinie polityki handlowej, a tym samym również w kwestiach arbitrażu na linii inwestor-państwo. Jako Zieloni opowiadamy się przeciwko wprowadzaniu tej klauzuli w traktatach, które Unia obecnie negocjuje – z Singapurem, Kanadą oraz Stanami Zjednoczonymi. Domagamy się również rewizji szeregu umów dwustronnych, zawartych między państwami członkowskimi UE a krajami trzecimi, spośród których znaczna część zawiera mechanizm ISDS.

BK: Rozmawiamy w momencie, kiedy mnóstwo młodych ludzi w Europie przeżywa ciężki czas – szczególnie na rynku pracy. Co Zieloni mają im do zaoferowania?

SK: Już dziś musimy zainwestować w zawody przyszłości – w miejsca pracy, które będą istnieć także za 30 lat i które będą wspierać budowę lepszego jutra dla naszych społeczeństw – ekologiczną modernizację gospodarki, edukację czy ochronę zdrowia.

Uważam jednak, że działania polityczne nie powinny skupiać się wyłącznie na tworzeniu nowych miejsc pracy, ale też być efektem refleksji nad tym, jaką właściwie pracę chcemy zaoferować ludziom. Odpowiednie zatrudnienie powinno wiązać się z godnymi warunkami pracy oraz umożliwiać odpowiednio wysoką jakość życia. To kwestia szczególnie ważna dla ludzi młodych, którym często oferuje się pracę niskiej jakości, wykonywaną w niebezpiecznych warunkach oraz niosącą ze sobą ryzyko szybkiego zwolnienia.

Uważam również, że każda i każdy z nas powinien mieć prawo do pracy i życia w dowolnym zakątku Unii – swobodę poruszania się uważam za jedno z podstawowych praw człowieka. Sama dorastałam przy granicy niemiecko-polskiej i na własnej skórze doświadczałam, co to znaczy być ograniczonym i jakim przeżyciem jest przekraczanie granic. Właśnie dlatego dążę do otwartej Europy, która pozwala wszystkim cieszyć się życiem tam, gdzie chcą.

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.