Prawa zwierząt a Wspólna Polityka Rolna
Nowe rozdanie Wspólnej Polityki Rolnej (WPR) nadchodzi wielkimi krokami. Oczywiście ma być ona konkurencyjna w globalnej skali, ale także coraz bardziej zielona, chroniąca klimat i zasoby środowiska naturalnego, w szczególności glebę i wodę.
Warto więc, zadać pytanie – odkładając na później przedzieranie się przez paradoks sprzeczności pragnień europejskiego rolnictwa odzwierciedlający próby zachowania równowagi pomiędzy władzą pieniądza na wolnym rynku a potrzebami zachowania standardów środowiskowych i społecznych na obszarach wiejskich – jaką rolę w realizacji tych ambitnych celów WPR odgrywać będzie produkcja zwierzęca?
Pytać trzeba z kilku powodów. Pierwszym z nich jest niepokój związany z obciążaniem środowiska naturalnego zanieczyszczeniami pochodzącymi z produkcji zwierzęcej. Drugim, przerażenie z powodu niskiego poziomu dobrostanu zwierząt hodowlanych. I w końcu, nadzieja związana z oczekiwaniami konsumentów w Unii Europejskiej, aby produkty pochodzenia zwierzęcego zostały wytworzone z zachowaniem dobrostanu zwierząt.
Nigdy wcześniej w historii naszej cywilizacji nie doszło do takiej izolacji pomiędzy produkcją roślinną i zwierzęcą jak w ciągu ostatnich 60 lat. Płacimy dziś wysoką cenę za wdrażanie w gospodarce rolnej metod produkcji przemysłowej. Właśnie, ze sprowadzeniem żywych organizmów do roli środków produkcji i zamknięciem ich w budynkach, w których są hodowane i chowane w coraz bardziej zautomatyzowany sposób, borykamy się z problemami wyjałowienia gleby, punktowego skażenia wód gruntowych, eutrofizacją wód morskich, obniżeniem różnorodności biologicznej, także tej rolniczej.
Gleba by zachować swoją żyzność potrzebuje materii organicznej stanowiącej środowisko dla rozwoju pożytecznych mikroorganizmów. Stanowi ona wówczas podstawę dla zdrowia rosnących w niej roślin, które mogą się prawidłowo ukorzenić. Im słabsza gleba, tym słabsze rośliny. Naturalny nawóz pochodzący od zwierząt, które przebywały na wolnym wybiegu został zastąpiony sztucznymi nawozami, między innymi o wysokiej zawartości azotu, który przenikając do wód gruntowych lub spływając razem opadami, trafia do wód morskich powodując ich skażenie. Do słabych roślin (szczególnie monokultur, w tym tych paszowych) konieczne jest zastosowanie coraz większej ilości środków ochrony roślin. Przeprowadzone w 2012 roku badania wykazały, że zwłaszcza dwa pośród nich – neonikotynoidy oraz fipronil – są szczególnie niebezpieczne dla pszczół miodnych, przyczyniając się do ich masowej śmierci. W Czerwonej Księdze Pszczół oszacowano, iż 30% zagrożonych wyginięciem gatunków pszczół występuje jedynie w Europie.
Zamknięcie zwierząt hodowlanych w ogromnych skupiskach powoduje ogromne, punktowe obciążenie dla środowiska naturalnego (odpływ odchodów zwierzęcych i wody po czyszczeniu pomieszczeń) oraz dla lokalnych społeczności mieszkających w pobliżu zakładów produkcji zwierzęcej (obory, chlewnie, kurniki, ubojnie) z uwagi na odór oraz hałas pochodzący od zestresowanych i przerażonych zwierząt. Przekonali się o tym, np. mieszkańcy wsi w okolicy Kutna, gdzie od lat 90-tych zakład PiniPolonia ubija dziennie do 16.000 sztuk trzody chlewnej.
Dziś, z powodu zachwiania równowagi pomiędzy światem i roślinami jesteśmy zmuszeni podejmować specjalne działania (również z unijnych środków), by na powrót wprowadzać krowy, konie czy owce (często rodzimy, starych ras) na łąki i mokradła, gdyż są one niezbędne dla przetrwania wielu dziko żyjących gatunków, zwłaszcza ptaków. Dzięki wypasowi zwierząt chronimy miejsca siedliskowe między innymi orlika krzykliwego, rybitwy, mewy, płaskonosa, brodzća krwawodziobego, rycyka oraz bataliona.
Jakie zatem zalecenia dla twórców nowej WPR? Trzeba się zastanowić ile środków z I filaru WPR idzie na wsparcie intensywnej produkcji zwierzęcej. Następnie stworzyć środki finansowe, które wspierałyby rozwój ekstensywnego chowu zwierząt oraz producentów, którzy chcieliby iść w kierunku podnoszenia dobrostanu zwierząt. Warto także wzmocnić już istniejące rozwiązania, tj. rolnictwo ekologiczne, jakościowe systemy produkcji żywności oraz cross compliance. W efektywny sposób połączyć wypas zwierząt z zagospodarowaniem użytków zielonych oraz wprowadzić w prawie krajowym dwa zakazy. Pierwszy ograniczający możliwość budowania dużych zakładów produkcji zwierzęcej i drugi – całkowicie wyłączający używanie w Polsce pestycydów, które mogą zagrażać życiu zapylaczy. I wreszcie, natychmiast odrzucić propozycję rozporządzenia MRiRW w sprawie podnoszenia wielkości obsady zwierząt w przeliczeniu na powierzchnię pastwiska – z 0,3 na hektar do 0,5. Taka propozycja uderza w chów ekstensywny (rolnictwo ekologiczne) oraz w gospodarstwa borykające się z gorszymi warunkami pogodowymi, gdyż może nie starczyć w nich paszy dla wykarmienia większej liczby zwierząt. Konsekwencją przyjęcia tego rozporządzenia będzie pozbywanie się zwierząt oraz promowanie chowu intensywnego.
W Unii Europejskiej obowiązuje kilkanaście aktów prawnych dotyczących dobrostanu zwierząt gospodarskich. Zostały one stworzone w oparciu o standardy wypracowane w raporcie Brambella (1965), który zaproponował, by dobrostan zwierząt opierał się na 5 WOLNOŚCIACH (5 freedoms) – wolność od głodu i pragnienia, wolność od dyskomfortu, wolność od bólu, zranień i chorób, wolność od strachu i stresu, wolność do przejawiania naturalnych zachowań. Te 5 zasad w połączeniu z zaproponowaną przez Donalda M. Brooma w 1991 roku de nicją dobrostanu – „mierzalnym stanem jednostki w odniesieniu do jej otoczenia (środowiskiem życia). Brak radzenia sobie ze środowiskiem, a także trudności w radzeniu sobie z nim są wskaźnikami słabego dobrostanu”- stanowią podstawę, na której są tworzone unijne regulacje odnoszące się do dobrostanu zwierząt.
„Zwierzę nie jest rzeczą, ale istotą czującą, zdolną doświadczać fizyczny i psychiczny ból oraz cierpienie”.
Są to głównie dyrektywy, co oznacza, że za stworzenie przepisów umożliwiających praktyczne przestrzeganie zasad dobrostanu zwierząt odpowiadają państwa członkowskie. W Polsce aktów prawnych regulujących warunki hodowli, chowu, transportu oraz uboju zwierząt hodowlanych jest kilkadziesiąt. Potwierdzają one, że zwierzę nie jest rzeczą, ale istotą czującą, zdolną doświadczać fizyczny i psychiczny ból oraz cierpienie. W związku z tym ustawodawca nakłada na nas obowiązek szacunku wobec zwierząt, opiekowania się nimi oraz ich humanitarnego traktowania. Na poziomie uregulowań odnoszących się do zwierząt hodowlanych te zasady humanitarnego traktowania zostały uszczegółowione w przepisach dotyczących: dostępu do odpowiedniego pożywienia i wody, odpowiedniej powierzchni do życia, dostępu do światła i świeżego powietrza, leczenia, zapewnienie swobody ruchu, zapewnienia higieny, zapewnienie wzbogaconego środowiska, zakazu izolowania od stada, zakazu stosowania przemocy, zakazu wykonywania czynności weterynaryjnych i zootechnicznych bez odpowiedniego znieczulenia. Wydawać by się mogło, że taki katalog norm jest wystarczający by zapewnić zwierzętom humanitarne warunki hodowli, chowu, transportu i uboju. Zwłaszcza, że UE w ostatnich latach dokonała znaczącego pogłębienia ochrony zwierząt gospodarskich wprowadzając bezwzględny zakazy: chowu klatkowego kur niosek (2012), izolowania ciężarnych loch (od 2013), zamykania cieląt po 8 tygodniu życia w pojedynczych końcach (2017), trzymania królików w klatkach (2017).
Pod wpływem nacisku opinii publicznej prawo unijne idzie w kierunku podnoszenia dobrostanu zwierząt. Niemniej jednak, z uwagi na niewystarczający system kontroli oraz względy ekonomiczne do codziennej praktyki w intensywnej produkcji zwierzęcej należą: zbyt częste zapładnianie samic (królice żyjące 1 rok są zmuszane do 6 ciąż), zbyt wczesne odsadzanie młodych od matek, przycinanie ogonów prosiętom, usuwanie im zębów (stłoczone zwierzęta obgryzają sobie ogony i ranią się wzajemnie) oraz kastracja bez znieczulenia by zmniejszyć agresję, ale także by pozbyć się tzw. „zapachu knura”, który może być później wyczuwalny w mięsie. 83 miliony prosiąt są co roku kastrowane bez znieczulenia.
Ponadto by uspokoić zwierzęta ogranicza się im dostęp do światła albo zmniejsza jego natężenie. Alternatywą jest także podawanie środków uspokajających. Bydło, owce i kozy pozbawia się rogów, natomiast drób ma przycinane dzioby. Indyki cierpią z powodu nadmiernego wzrostu mięśnia piersiowego, co uniemożliwia kojarzenie się z samicą. Kaczki nie mogą realizować swoich potrzeb gatunkowych, gdyż nie zapewnia się im dostępu do wody. Gęsi skubie się żywcem, znacznie podnosząc śmiertelność tych ptaków. Jeszcze gorzej sytuacja przedstawia się w transporcie zwierząt, w którym przewozi się zwierzęta zbyt młode lub chore, nie przestrzega się obowiązku postoju po 8 godzinach podróży, tłoczy się zbyt dużo zwierząt na zbyt małej powierzchni, co prowadzi do urazów, obrażeń i śmierci. Ponadto zwierzęta są narażone na niespotykane okrucieństwo podczas ich załadunku i rozładunku. Dotyczy to ponad 1 miliarda zwierząt transportowanych w UE każdego roku.
Problem braku możliwości realizacji dobrostanu zwierząt hodowlanych poprzez wysokie wymagania prawne oraz urzędowy system kontroli został w końcu dostrzeżony przez unijne instytucje. Od 2006 roku, Komisja Europejska powołuje do życia inicjatywy (do najważniejszej należy Animal Welfare Platform) mające na celu motywowanie producentów w UE do stosowania oznakowania produktów pochodzenia zwierzęcego informującego konsumentów o ich wytworzeniu w warunkach dobrostanu. Zwłaszcza, że dla 90% Europejczyków dobrostan zwierząt stał się bardzo ważną sprawą (Eurobarometr, 2015) i są gotowi płacić 5% więcej za produkty wytworzone z zachowaniem dobrostanu. Właśnie ich głosami został przecież wywalczony urzędowy system oznakowania jajek. Ponadto konsumenci w UE obawiają się o swoje zdrowie, z uwagi na powszechność prewencyjnego podawania antybiotyków zwierzętom w chowie przemysłowym i badania wskazujące, że może to powodować rosnącą odporność na te leki wśród ludzi (Eurobarometr, 2018). W Holandii, Danii, Francji i Niemczech już zostały stworzone oznakowania, których mogą używać producenci, którzy podnoszą dobrostan zwierząt w ramach swojej produkcji. Takie oznakowania istnieją także w Polsce. Wprowadzili je producenci wołowiny oraz wieprzowiny, jednak nie z uwagi na dobrostan zwierząt, a na chęć wyróżnienia produktu na rynku z uwagi na jego lepszą jakość. Gdy się jednak dobrze wczytać w regulamin korzystania z tych oznakowań, okazuje się, że warunki chowu bydła i trzody chlewnej mają znaczenie. Właściwie więc, polski polityk to ostatni element, na który czeka konsument, producent i zwierzęta. Na jego wolę by powiązać polskie rolnictwo z dobrostanem zwierząt oraz zrozumienie, że biznes już wyczuł w tym pieniądze i właśnie w ten sposób Europa Zachodnia zaczyna budować konkurencyjność swoich producentów.
Fot. Maciej Cmoch
Jeśli podoba Ci się to, co robimy, prosimy, rozważ możliwość wsparcia Zielonych Wiadomości. Tylko dzięki Twojej pomocy będziemy w stanie nadal prowadzić stronę i wydawać papierową wersję naszego pisma.
Jeżeli /chciałabyś/chciałbyś nam pomóc, kliknij tutaj: Chcę wesprzeć Zielone Wiadomości.
Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.