ISSN 2657-9596

Kobiety i globalny zasięg prawa religijnego

Krystyna Boczkowska , Klementyna Suchanow
17/10/2022
Sieci religijne składające się z chrześcijańskiej prawicy w USA, wojujących europejskich katolików, rosyjskich ortodoksyjnych twardogłowych i oligarchów zwiększają swoje wpływy na całym świecie. Pod pretekstem ochrony „wartości rodzinnych” walczą o wycofanie zdobyczy w zakresie praw kobiet i mniejszości seksualnych oraz sianie niepokojów w demokracjach na całym świecie. Po dwuletnim śledztwie Klementyna Suchanow odkrywa wsparcie Kremla dla tych sieci i bardzo realne zagrożenie, jakie stanowią dla demokracji. Rozmowa Krystyny Boczkowskiej z Klementyną Suchanow.
Krystyna Boczkowska: Klementyno, Twoja książka „To jest wojna. Kobiety, fundamentaliści i nowe średniowiecze” to wynik rzetelnego dziennikarskiego śledztwa, w wyniku którego mamy wgląd w międzynarodowe religijno-fundamentalistyczne organizacje i ich sieci mające na celu powrót do porządków średniowiecznych czyli całkowite ubezwłasnowolnienia kobiet. Zaczęłaś swoje śledztwo w czasie, kiedy nowy polski skrajnie prawicowy rząd Prawo i Sprawiedliwość chciał przeforsować prawo całkowicie zakazujące aborcji, za przygotowaniem którego stała organizacja Ordo Iuris. Czy te wydarzenia stały się bezpośrednio bodźcem do rozpoczęcia pracy nad książką?

Klementyna Suchanow: Zdecydowanie tak. Wcześniej zajmowałam się badaniem literatury, napisałam biografię Witolda Gombrowicza, i to, co się wydarzyło na jesieni 2016 roku w Polsce, czyli projekt Stop Aborcji, który trafił do sejmu, a był firmowany przez Ordo Iuris i zamierzał nie tylko wprowadzić zakaz aborcji, ale karanie za aborcje bardzo mnie poruszył. Po pierwsze wyciągnęło mnie to na ulicę, żeby protestować, tak jak wielu z nas. Włączyłam się w coś, co wówczas powstawało, czyli ruch zwany Strajkiem Kobiet, który stał za ogromnymi protestami w Polsce w ciągu ostatnich lat. A z drugiej strony jako badaczka zaczęłam się przyglądać zjawisku anty-kobiecych i anty-LGBT legislacji w różnych częściach świata. Wydało mi się bardzo podejrzane, że zarówno w Polsce, jak i w Argentynie, potem w Korei Południowej w tamtym czasie kobiety zaczęły doświadczać podobnych problemów. To zwróciło moją uwagę i zaczęłam się metodycznie przyglądać temu, co się dzieje.

Powstające w różnych częściach świata organizacje fundamentalistyczne rozwijają odważnie swoje sieci / filie na całym świecie. Wymienię tylko kilka z nich CitizenGo, El Yunque, TFP, World Congress of Families (WCF), Agenda Europe. Bardzo aktywne są w Europie. W 2012 roku do gry przystąpiła Rosja i Putin, który po zawiązaniu sojuszu z cerkwią stał się „lwem chrześcijaństwa” Czy możesz krótko nakreślić mapę tych ruchów i wskazać, która z organizacji jest wiodąca albo czy może każda z nich ma swoją rolę w tej brudnej walce o władzę nad połową świata?

Pierwsza rzecz, z której musimy sobie zdać sprawę, to fakt, że organizacje promujące konserwatywne wartości zostały w dużej mierze zinfiltrowane przez Kreml, począwszy od mniej więcej 2012 roku. Niezależnie, z której strony chcę się przyjrzeć temu co się dzieje znajduję związki z Kremlem. Schemat działania jest podobny niezależnie czy patrzę na polskie Ordo Iuris, czy na La Manif pour tous we Francji – najpierw organizują one spontaniczne manifestacje przeciwko małżeństwom jednopłciowym, a chwilę potem są przejęte przez osoby powiązane z Kremlem, np. Briana Browna, dzisiaj szefa World Congress of Families (WCF). I to właśnie WCF odgrywa sporą rolę w tej historii.

WCF to coroczne kongresy, podczas których spotykają się organizacje fundamentalistyczne z całego świata, kościołów różnych wyznań. Rosjanie byli tam od początku. WCF powstał w Moskwie w roku 1995 w wyniku rozmów amerykańskiego socjologa Allana Carlsona z rosyjskim socjologiem Anatolijem Antonowem. Carlson został zaproszony tam out of the blue (niespodziewanie). Jak widać Rosjanie dobrze trafili, bo platforma ta zwłaszcza w ostatnich latach świetnie służyła rosyjskim celom politycznym. Dobrym przykładem realizacji tych celów był kongres w Weronie w marcu 2019 roku, który stał się właściwie wiecem Matteo Salviniego i Giorgi Meloni przed eurowyborami.

Podmioty promujące wartości konserwatywne były w dużej mierze infiltrowane przez Kreml od 2012 roku.

W ramach WCF sieciuje się między innymi hiszpańskie CitizenGo, które powstało w 2013 przy pomocy pieniędzy również rosyjskich. To platforma petycyjna była aktywna zwłaszcza w Afryce prowadząc podejrzane i nieetyczne działania. Każda z tych organizacji korzysta z sieci zaproponowanej przez WCF , co pozwala na wymienianie się taktykami, pomysłami na zdobywanie funduszy, prowadzenie kampanii czy akcji w social mediach. Trzeba pamiętać, że organizacje te zaplanowały atak na prawa człowieka około 2013 i systematycznie go prowadzą zdobywając kolejne przyczółki a to w rządach i organizacjach rządowych, a to w Supreme Court w USA czy przy ONZ.

Ludzie w Europarlamencie chyba już sporo o tym wiedzą, a jednak jeden z głównych sponsorów tych organizacji, kolega Putina z KGB, prawosławny oligarcha, Vladimir Yakunin ostatnie lata spędził w Berlinie na niemieckich wizach, gdzie rozwijał działalność agenturalną, pomagając WCF wejść w kręgi konserwatywnych elit. Ciekawe, że został on objęty sankcjami przez USA a Europa nie zrobiła tego ani w 2014, ani teraz. Rosja zaczęła wykorzystywać ten „religijny” kanał do swoich celów politycznych, które dzisiaj przybrały już formę wojny w Ukrainie. Podczas gdy przeciwnik wypowiedział nam wojnę, nazywając Zachód ustami Putina „Szatanem” , my wciąż naiwnie mówimy, że to „wojna kulturowa” albo że aborcja to kwestia moralna.

Czy możesz przypomnieć, jakie cele mają te organizacje? Patrzymy na nie jako na wrogów przede wszystkim kobiet, ale ich programy są dużo obszerniejsze.

Celami tych organizacji są ograniczenia lub zakaz aborcji, klauzula sumienia dla farmaceutów i lekarzy, wycofanie refundowania antykoncepcji, potem obostrzenia w kupowaniu antykoncepcji, a ostatecznie w ogóle wycofanie antykoncepcji. Kolejne cele to walka z osobami LGBT, eutanazją, rozwodami.

Taki zestaw, który chętnie się określać mianem „ideologiczny”. Nie zapominajmy, że wszystkie te działania mające na celu wzniecanie konfliktów w naszych społeczeństwach zawsze będą na rękę Rosji. Bo Rosja uważa, że jest na wojnie z Zachodem i tylko ona pielęgnuje „tradycyjne wartości”. Widać również, że te same grupy/organizacje promujące np. zakaz aborcji wchodziły w kampanie anty-szczepionkowe, dawały wsparcie dla Trumpa i głosiły i głoszą, że ocieplenie klimatu nie ma miejsca albo że wojna w Ukrainie to przez NATO.

Skupiasz się w książce na Europie i wybranych krajach obu Ameryk, ale czy nie wydaje Ci się, że podobna sytuacja jest w każdym zakątku świata?

Wydaje się, że tak. Nie znam dokładnie sytuacji Azji, bo Azja jest zbudowana na innym porządku religijnym, mają też inne problemy lokane. Na tzw. Zachodzie jednym z głównych problemów dla tych środowisk jest demografia. Natomiast w Azji i Afryce mają odwrotny problem. W Afryce organizacje fundamentalistyczne są bardzo mocne i wprowadzają prawa dużo bardziej restrykcyjne niż w jakichkolwiek innych krajach, na przykład kary więzienia za homoseksualizm. Afryka jest pod ostrym atakiem, a sytuacja jest tam bardzo poważna, np. w Ugandzie czy Ghanie. Europa i USA oraz Ameryka Łacińska pozostają głównymi celami ataków organizacji fundamentalistycznych

Taka zakrojona na wielką skalę działalność ultrakonserwatystów wymaga dużego i systematycznego finansowania. Kto jest fundatorem tych ruchów i jak zorganizowane jest finansowanie działalności tych fundamentalistycznych i paramilitarnych grup?

Po pierwsze wiemy o finansach , że są spore. Wiemy, że dużo pieniędzy było w Stanach Zjednoczonych z funduszy konserwatywnych i wiemy, że pieniądze płyną także z Kremla. To ostatnie wiemy dzięki mailom, które wyciekły z hiszpańskiej organizacji CitizenGo. Takie przecieki to główne źródło informacji jak wygląda w rzeczywistości finasowanie tych organizacji.

Wiemy też, że dostają przelewy pochodzące np. z pralni pieniędzy. Ten przypadek możemy przestudiować na przykładzie włoskiego polityka Luki Volontè, który zasiadał kiedyś w Radzie Europy, a obecnie siedzi w więzieniu skazany za korupcję, po przyjęciu pieniędzy z pralni azerskiej. Pieniądze z Rosji, “prane” w Azerbejdżanie, Volontè dystrybuował do różnych anty-aborcyjnych organizacji europejskich. Część tych pieniędzy przyszła również do Polski, ale także do Irlandii i Węgier.

Wiemy też, jak Rosjanie dotują organizacje ultraprawicowe w stylu Le Pen czy Salviniego we Włoszech. Mamy do czynienia z różnego rodzaju dealami, takimi jak na przykład pożyczka bezzwrotna dla Le Pen albo inny przypadek : partia Salviniego miała dostać pieniądze z procentu od transakcji pomiędzy rosyjską a włoską firmą gazową.

Nie mamy już do czynienia z walizkami z gotówką. Teraz pieniądze przepływają przez główne banki światowe, takie jak na przykład Deutsche Bank czy Danske Bank. Banki estońskie, łotewskie czy litewskie też były wykorzystywane do tych przepływów. I to jest wiedza, którą posiadamy w tym momencie, jeżeli chodzi o rosyjskie pieniądze, służące do infiltracji środowisk konserwatywnych. Ale oprócz tego są fundusze konserwatywnych biznesmenów (w przypadku CitizenGo wyszło, że były to na przykład IBM i Corte Inglés). Organizacje ultraprawicowe w Europie działające „na rzecz rodzin” potrafią również korzystać z funduszy europejskich. Pod takimi hasłami dostają różne granty.

W Stanach organizacje fundamentalistyczne, będące organizacją pożytku publicznego, są zwolnione z podatków. Ciekawostką jest fakt, że ich działania nie dotyczą tylko Stanów – przynajmniej ponad 80 milionów USD poszło na działania do Europy (2008-2019) od takich rodzin jak Koch, DeVos, Prince itp. Warto zadać sobie pytanie w jakim celu te pieniądze zostały do Europy przekazane? World Congress of Families kierowany przez Briana Browna prowadzi działalność wykraczającą poza statut i poza granice USA. B. Brown pojechał do Gruzji i brał udział w kampanii politycznej Levana Vasadze, czyli ingerował w politykę obcego państwa poza granicami St. Zjednoczonych. Rodzą się zatem pytania, czym są te organizacje? Z praktyki widać, że mają stricte cele polityczne i to nie tylko na rodzimym gruncie.

Popularne są także akcje crowdfundingowe, ,które może wesprzeć anonimowy darczyńca anonimową kwotą, nadając organizacjom oddolny charakter . Świetnie opanowały takie akcje brazylijska TFP, polskie Ordo Iuris czy hiszpańskie CitizenGo. Celem tych akcji jest także zbieranie danych osób, do których kierowane są później różne petycje.

Jednym słowem pieniądze, o których mówimy są nietransparentne. Próby ustalenia funduszy tych organizacji są trudne, bo pieniądze i źródła ich pochodzenia są skrzętnie ukrywane. Kiedy mówią i deklarują coś na temat pieniędzy, często kłamią, jak się to okazało w przypadku hiszpańskiego CitizenGo. Informacja o indywidualnych wpłatach przekazana przez prezesa CitizenGo, Ignacio Arsuaga, okazała się kłamstwem, kiedy na światło dzienne wyszły maile, z których dowiedzieliśmy się o 100 tys. euro od rosyjskiego oligarchy Konstantina Małofiejewa. Tyle na razie można powiedzieć na temat pieniędzy, ale ostateczna suma nie jest znana.

Twoja ksiązka to jak piszesz historia ultrakonserwatystów w zderzeniu z kobietami. Wojna zawarta w tytule to nie wojna światopoglądowa ale jest to układanie porządku światowego po zimnej wojnie i „powstaniu z kolan” Rosji Putina. Ta kulturowa wojna zaczęła się niezauważalnie 2012/2013 i to nie w Polsce. Jaki porządek świata chcą przeforsować organizacje opisane w książce?

To jest porządek świata zmierzający zdecydowanie w stronę rządów autorytarnych. I na tym polega główne niebezpieczeństwo tych ruchów. Jako że czytelnikami tego wywiadu będą osoby z różnych krajów, dodam, że w różny sposób to niebezpieczeństwo się w różnych krajach może się objawiać. Przeważnie na początku to są małe kroczki i każdy z nas je u siebie zauważa. Z czasem – co wiemy na podstawie tych krajów, które są bardziej zaawansowane w destrukcji praw człowieka, jak na przykład Polska – działania się nasilają zmierzając prosto w stronę autorytaryzmu. Najlepszym przykładem takich działań jest Rosja i  pomysł Putina z zeszłego roku, mówiące o tym, że prawo narodowe ma być ponad prawem międzynarodowym. To pokazuje jak szybko można przejść z ustaw anty-gejowskich (2012) do wypadnięcia z systemu prawa międzynarodowego, który chroni podstawowe prawa ludzi, w tym osób LGBT. To właśnie Rosja daje przykład, jak łatwo zmienić hierarchię aktów prawnych, stawiając lokalną konstytucję ponad prawo międzynarodowe i ktoś oskarżony z ustawy anty-gejowskiej nie ma już możliwości odwołania się do instancji międzynarodowych. Celem działania jest pozbawianie ludzi międzynarodowej ochrony prawnej, której nie lubią rządy autorytarne.

W podtytule Twojej książki jest Nowe Średniowiecze. Jaki to ma związek z nowym porządkiem?

Na pro-aborcyjnych protestach w Polsce bardzo często pojawiała się ta myśl, że mamy do czynienia z pomysłami ze średniowiecza. Kiedy zanurzymy się w źródła filozoficzne tych ruchów, to w niektórych – jak na przykład w brazylijskiej organizacji TFP – założyciel i główny mistrz, który już nie żyje, stworzył cały kanon dzieł, które wychwalają hierarchię społeczną z epoki średniowiecza. Plinio Corrêa de Oliveira zanegował porządek świata po drugiej wojnie światowej z rewolucją seksualną z 1968 roku na czele. Następnym celem ataków były prawa wyborcze wywalczone po pierwszej wojnie, po upadku monarchii w wielu krajach europejskich. Później Olinio cofnął się dalej do XIX wieku, negując osiągnięcia rewolucji francuskiej, jak wolność, a zwłaszcza równość ludzi. Równość jest zła, bo ludzie nie są równi – są wybrańcy i inni, którzy mają być poddani. Plinio idzie dalej i neguje również całą epokę Oświecenia. W ten sposób dochodzi do średniowiecza, oceniając, że monarchia to jedyny słuszny system. Dlatego w XX wieku Plinio wnosił o restaurację średniowiecza. Zatem kiedy na ulicy czy w publicystyce pojawiają się takie wyrażenia jak średniowiecze, to nie jest to żadna przesada. To jest ich cel wprost sformułowany. To próba powrotu do systemu średniowiecznego gdzie kobiety nie są równe, osoby LGBT nie są równe, mniejszości nie są równe. W tym porządku bogaci są najwyżej w hierarchii a edukacja jest dla bogatych. Nie dbamy o edukację dla biednych, bo to siła robocza. A najlepszy jest homeschooling, bo można dziecko ukształtować jak się chce, z dala od równościowych wartości i kontroli.

Chętnie zatrzymałabym się na organizacji Ordo Iuris, której korzenie sięgają wprost do brazylijskiej TFP (Tradycja, Rodzina i Własność) dr. Plinio a która jest niezwykle aktywna w Europie w szczególności w Europie Wschodniej. Polska ma swoją ważną funkcję w budowaniu sieci tej organizacji w Europie Wschodniej: jest HUBem, z którego pączkują kolejne OI. Jakie warunki i otoczenie polityczne sprzyjają działaniom tego typu organizacji i jak dobierani są pracownicy?

Warunki, jakie sprzyjają to właśnie takie rządy jak PiS-u (Prawa i Sprawiedliwości), zdecydowanie w prawo i to takie nacjoprawo. Usłyszeliśmy o Ordo Iuris dopiero w 2016, kiedy PiS znalazł się u władzy, choć działali od 201 roku. Prawdopodobnie wcześniej takie organizacje nie znalazłby gruntu, aby zaistnieć i byliby po prostu zmarginalizowani. Ich pomysły byłyby zbyt dziwne i egzotyczne. Zresztą na początku, czyli 2016/17, jeszcze w 2018, przez wiele osób nawet z PiS-u wciąż byli traktowani jako szaleńcy, z którymi lepiej się nie zadawać. Projekt Stop Aborcji z 2016 wydawał się wtedy jeszcze zbyt odważnym, za daleko idącym. Ale w okolicach 2019 roku się coś takiego stało, że już weszli w orbitę PiS gładko.

Inne sprzyjające warunki dla takich organizacji to zsieciowane międzynarodowe. Oni nie byliby tacy mocni, gdyby nie mieli dostępu do know-how. Polskie OI poprzez sieciowanie uczyło się, jak się dostać do organizacji międzynarodowych, takich jak np. ONZ, jak się zarejestrować, jak dostawać status doradczy. Zalewają ustawodawców listami i opiniami próbując wpłynąć na zapisy prawne.

Ciekawe są kryteria doboru ludzi do tych organizacji. Pracownicy dobierani są wg. prostego klucza podobnego do tego w TFP, z którego wywodzi się Ordo Iuris (OI) dostosowanego do nowych czasów. Kiedy powstała TFP przyjmowano do prac niepełnoletnich . Teraz kandydatami są pełnoletni, jeszcze studenci albo świeżo po studiach. Pierwsi pracownicy Ordo Iuris w Polsce zostali skaptowani w ten sposób na Uniwersytecie Warszawskim, przez profesora Aleksandra Stępkowskiego, który był pierwszym prezesem OI, a obecnie jest jednym z sędziów w Sądzie Najwyższym. Bardzo popularne jest przyjmowanie na praktyki. Są to ludzie młodzi, nieukształtowani. TFP miało nawet podręcznik, jak kaptować i ten model niewiele się zmienił, a więc są to głównie osoby z prowincji, nie mające w dużym mieście korzeni i wsparcia rodzinnego, zagubione i poszukujące, często o niskim statucie finansowym. Dostają wędkę do kariery i z niej korzystają. Wciąga się te osoby w sferę luksusu – są wysyłani na liczne szkolenia, delegacje, jeżdżą po świecie, śpią w hotelach. Ale to nie są osoby o najwyższych lotach: ich główną pożądaną cechą jest oddanie i wdzięczność. Prawnicy OI są słabi, ich argumentacja jest nierzetelna, wnioski są wyciągane błędnie, popełniają błędy logiczne, a ich pozwy są pisane na kolanie. Ale dla nich ważna jest ilość, hałas, jaki można z tego wytworzyć, to typowe organizacje typu SLAPP z sekciarskim rysem.

Od 2013 Rosja roku jest silnym graczem w większości wspomnianych organizacji. Chętnie organizuje zjazdy i spotkania, prowadzi wojnę hybrydową na szeroką skalę poprzez różnorodne kanały eksperckie, dla biznesu, ruchów religijnych. Jeszcze chętniej finansuje wszelkiego rodzaju działania spokrewnionych organizacji. Putina w jego walce o silną Rosję i nowy porządek świata bez LGBT+ wspierają tacy ludzie jak Dugin. Jak byś określiła rolę Dugina w procesie ustanawiania nowego średniowiecza ? Czy może są ważniejsi gracze?

Aleksander Dugin to jest osoba, która ma ciekawą historię. Żeby zrozumieć troszeczkę podglebie psychologiczne tej postaci, warto wspomnieć o mało znanym fakcie, a pisze o tym Masha Gesson w swojej książce „Będzie to, co było” – jak odradza się totalitaryzm w Rosji. W latach poprzedzających upadek komunizmu Dugin był partnerem kobiety, która w latach 90-tych określiła się jako lesbijka i zaczęła działać na rzecz osób LGBT. Dugin miał z nią syna. Wcześniej zajmował się filozofią i w zasadzie był na marginesie systemu. W latach 90-tych znalazł dla siebie ujście w nacjo-bolszewickich organizacjach, bo to był czas pojawiania się różnych partii i zaczęło się otwierać szersze spektrum życia politycznego. To pokazuje, jak po rozpadzie Związku Radzieckiego jedne osoby poszły w stronę otwartości i tolerancji, natomiast inne poszły w zupełnie odmienne rejony. W latach 90-tych Dugin objeżdżał europejskie konferencje organizacji ultraprawicowych. Jest ojcem pomysłu, z którego Putin trochę korzysta tj. eurazjatyzmu. Oznacza to, że jest porządek atlantycki, czyli europejsko-amerykański, a Dugin tworzy przesunięcie akcentów w stronę euroazjatycką, czyli przeciwną atlantyzmowi. W tym systemie nie demokracja jest podwaliną, a czysty autorytaryzm. Założeniem pomysłu jest, że wartości osób, które zamieszkują obszary Rosji i jej azjatycką część, są zupełnie inne od zachodnich. Dugin uważa, że nie należy brać europejskich/zachodnich wzorów demokracji, ponieważ jest to system mentalnie obcy Rosjanom. Jego koncepcje uznaje się czasem za wariackie, ale jego relacje z przedstawicielami ultraprawicowymi w Europie, są niebezpieczne. Ślady Dugina widać w wielu przedsięwzięciach.

Jak autorytaryzm ma się do kwestii „moralnych” doskonale pokazuje fakt, że Dugin i jego córka byli zatrudniani w stacji telewizyjnej Tsargrad oligarchy Konstantina Małofiejewa. Małofiejew sponsoruje zarówno Le Pen, jak i ruchy anty-aborcyjne czy dostarcza broń do Doniecka. Dugin i Małofiejew, co pokazuje ich korespondencja, wykradziona przez hackerów, są w codziennym kontakcie. Kiedy rozmawia się o nim w Rosji rozmówcy często mówią, że jego rola nie jest tak duża. Nie wiem, jaka jest jego pozycja teraz, po napaści na Ukrainę, bo tam następuje permanentna roszada. Ale wciąż jest w ścisłej relacji z Małofiejewem, który ponownie przydaje się Kremlowi przy Ukrainie i jego pozycja wydaje się mocna . Oznacza to, że Dugin może mieć teraz swój moment albo przynajmniej chcieć go mieć.

Czy możesz zatem wyjaśnić lepiej, kim jest Małofiejew, bo wydaje się, że to postać o wiele większych wpływach niż sam Dugin?

Małofiejew, który często działa razem z Yaknuninem, to taki ortodoksyjny oligarcha, którego celem jest restauracja świata monarchii, gdzie Putin byłby carem, a wyborów nie ma. Prowadzi elitarne szkoły dla dzieci, które mają kształtować przyszłe elity takiego carskiego dworu. Jest bardzo blisko kościoła prawosławnego i tych wszystkich postaci tworzących patriarchat moskiewski. Oprócz zaangażowania w przemyt broni rosyjskiej do Ukrainy w 2014 roku, oddelegował dwóch swoich bliskich współpracowników ( jeden z jego ochrony, czyli Igor Girkin), którzy zostali przywódcami w Donbasie i na Krymie. On sam jest objęty sankcjami we wszystkich możliwych krajach także tych mniejszych, jak Czarnogóra, gdzie pomagał GRU przeprowadzić nieudany zamach na premiera, kiedy kraj ten zamierzał dołączyć do NATO. Jest to człowiek ambitny i niebezpieczny, jeden z głównych finansistów ruchów fundamentalistycznych na świecie, World Congress of Families i powiązanych z nim organizacji anty-aborcyjnych czy anty-LGBT, które zakazują aborcji w Polsce czy w USA. W odróżnieniu od innych oligarchów jest stosunkowo młody, bo ma 48 lat. Jego core business to telekomunikacja. To człowiek do wszystkiego, który zajmuje się także kryptowalutami . Ma realne wpływy i możliwości działania, w przeciwieństwo do Dugina, który raczej wojuje myślą i słowem.

Jeden z Twoich interlokutorów, zresztą z Rosji użył na działania ulltrakonserwatystów określenia wojna, którą gnębiona mniejszość fundamentalistyczna prowadzi z demokratycznym światem, w którym rządzą feministki, LGBT+ i polityczna poprawność. Homoseksualizm nazywa „nowym totalitaryzmem”, a celem walki jest utrzymanie tożsamości płciowej w obawie przed następnym krokiem, jakim będzie transhumanizm i pozbycie się tożsamości ludzkiej. Jak walczyć z taką retoryką?

To słowa Aleksieja Komowa i to jest jedna z osób, z którą udało mi się porozmawiać w Moskwie, bo z Małofiejewem nie udało mi się spotkać. Komow to człowiek, który pracuje dla Mołofiejewa, należy wraz z nim do kręgu Dugina. Jest uznawany za ambasadora World Congress of Families, pomagał w infiltracji tych środowisk, zasiadł jako trustee w zarządzie WCF. Jest blisko związany z ruchami ultraprawicowymi, zwłaszcza włoską Legą. To poliglota, szkołę kończył w Hawanie, mieszkał w Londynie, w Stanach. Wszystko z uwagi na pracę ojca, który rzekomo pracował w dyplomacji, ale w żadnych oficjalnych rejestrach nie znalazłam jego nazwiska. Wygląda to na typowy życiorys osób, które służyły jako agenci KGB.

Dlaczego Komow użył słowa „to jest wojna”? Nam się wydaje, że jesteśmy atakowani, że ktoś zabiera nam prawa, a tymczasem oni, fundamentaliści uważają, że są na wojnie i muszą się bronić. O tym opowiadał mi Komow w Moskwie w 2019 roku. Widziałam to także, biorąc udział w ich kongresach, zjazdach, prowadząc rozmowy lub czytając wywiady. Fundamentaliści cały czas czują, że są w twierdzy, której muszą bronić. Bardzo wielu z nich używa słowa wojna. Tę frazę „to jest wojna”, która stała się tytułem mojej książki, słyszałam w kilku językach. Uznałam, że skoro tamta strona definiuje to, co się dzisiaj dzieje jako wojnę, a my tego tak nie nazywamy, ewentualnie mówimy o „wojnie kulturowej”, to może nie rozumiemy, co się naprawdę dzieje. Z moich rozmów z fundamentalistami wynika, że są przekonani, iż przegrywają na tej wojnie. Ich plan był taki, że począwszy od 2013 roku w ciągu dziesięciu lat, czyli do 2023 uda im się osiągnąć, co zamierzali. W planach był atak totalny na wszystko. Wyznaczony cel nie został osiągnięty, choć mają swoje małe lub większe zwycięstwa np. w Stanach Zjednoczonych, w Polsce lub w Afryce. Ale to ciągle nie jest to, czego chcieli. Konieczne jest uświadamianie społeczeństwa, że toczy się wojna. Moja książka jest próbą pokazania tego zagrożenia dla demokratycznego porządku świata i praw człowieka. Od pięciu lat na spotkaniach z czytelniczkami i czytelnikami muszę łopatologicznie tłumaczyć całą tę historię, na szczęście coraz rzadziej spotykam oskarżenia o „teorie spiskowe”. Na razie mamy tylko polską wersję książki, ale na wiosnę ukaże się niemieckie tłumaczenie, szukam wydawcy angielskiego.

Byłabym ciekawa twojej opinii o roli kobiet w organizacjach ultraprawicowych. Wymienię tylko dwie prominentne przedstawicielki takich ruchów Marine Le Pen i Giorgia Meloni.

Nie mam odpowiedzi na to pytanie. Wymagałoby to głębszych studiów socjologicznych/ psychologicznych. Mimo tego, że jestem działaczką feministyczną, to wolałabym, żeby świat nie cierpiał na podział na mężczyzn i kobiety. Zostałyśmy przyparte do muru i musimy się bronić, pewne kwestie uporządkować, przełamać, wyrównać itp., ale to w pewnym sensie sztuczny podział, narzucony przez moment historyczny. Dlatego to pytanie nie jest trafne: kobiety, jak każdy człowiek, jak wielu mężczyzn, mogą być głupie. I dlatego kobieta też może zostać faszystką.

Wstęp do Twojej książki kończysz bardzo optymistycznie stwierdzeniem, że wygra wolność. Czy w świetle nowych wydarzeń takich jak pandemia, napaść Rosji na Ukrainę, skuteczne ograniczenia prawa aborcyjnego w Polsce i Stanach Zjednoczonych, dalej możemy być optymistkami? Czy sprawy na pewno idą w dobrym kierunku?

W tym momencie zwłaszcza, gdy przytłacza nas to, co widzimy w Ukrainie, trudno sobie wyobrażać, że tak. Ale kiedy spojrzeć na to z punktu widzenia historycznego, a ja jestem jednak z zawodu historyczką i lubię nie dawać się unosić wszystkim przelotnym emocjom, uważam, że konserwatyści popełniają wielki błąd, za który będą musieli sporo zapłacić. To ostatecznie wyjdzie na naszą korzyść. A więc to nie kwestia optymizmu, tylko zachodzących procesów.

Obecne starcie z fundamentalistami powoduje ogromną oddolną mobilizację i utrwalenie wartości (tzw. progresywnych), które nam przyświecają. Świetnym przykładem jest Polska i pomysł OI o zakazie aborcji, który obecnie wspierany jest tylko przez 12% społeczeństwa w stosunku do ok. 70% , które jest przeciwko zakazom. To ogromny progres bo jeszze kilka lat temu za prawem do aborcji było 40%. Ich średniowieczne zapędy zmusiły osoby neutralne do przemyślenia spraw i te 30% już wie, co myśli i co jest prawidłowe i dobre dla świata. I to jest chyba najważniejsze. Rządzący wprawdzie lekceważą tę nierównowagę, ale gdy odejdą, to my jak z katapulty wystrzelimy gdzieś dalej. Jesteśmy w dosyć trudnym momencie, ale ostatecznie trudno mi sobie wyobrazić, aby z tego równania miało wyniknąć coś innego niż wejście głębiej w progresywizm. Pytanie tylko, co się będzie działo na Kremlu i jak bardzo będzie nadal chciał wtrącać się w nasze sprawy, siejąc dezinformację, wspierając finansowo organizacje przeciwne, czyli dalej instrumentalizując „tradycyjne wartości”, by rozgrywać swoje własne, geopolityczne gry.

Klementyno Twoja ksiązka to alert dla kobiet całego świata. Świadomość to pierwszy ważny krok w walce z demonami. Jaką sugerujesz nam strategię obrony?

Pierwszym krokiem w starciu z ww ruchami, to świadomość. Drugim krokiem jest dotarcie do polityków i uwrażliwienie ich w tym temacie. To zaskakujące, że osoby na wysokich stanowiskach politycznych nie są przestrzegane przez służby o zagrożeniu, a przecież działania tych ruchów, choć przebranych za swojski konserwatyzm, noszą znamiona ingerencji obcej. To jest sprawa bezpieczeństwa narodowego. Poza tym rada dla ludzi: ustawiczna mobilizacja, która wiem z własnego doświadczenia, jest męcząca, ale inaczej tego nie zrobimy. Nie znaczy to, że musimy ciągle chodzić na manifestacje, ale ważne by każdy znalazł swoje poletko, gdzie się sprawdzi w walce. Musimy w oddolnej mobilizacji przyglądać się temu, co się dzieje i reagować, reagować i reagować, bo mamy do czynienia z ogromnym kryzysem politycznym. Dlatego musimy politykom patrzeć bardzo skrupulatnie na ręce, a zwłaszcza ich finansom, bo oblicze dzisiejszej polityki to ogromna korupcja – model tak świetnie sprawdzony przez włodarzy Kremla. Jak donoszą amerykańskie służby od około 2013 Rosja zainwestowała ponad 300 milionów dolarów w dotacje dla sprzyjających im organizacji/partii, które są odpowiedzialne za ten cały cyrk, z którym mamy w ostatnich latach do czynienia.

Artykuł „The Global Reach of the Religious Right” ukazał się pierwotnie na łamach magazynu Green European Journal. Dziękujemy za zgodę na przedruk materiału.


Jeśli podoba Ci się to, co robimy, prosimy, rozważ możliwość wsparcia Zielonych Wiadomości. Tylko dzięki Twojej pomocy będziemy w stanie nadal prowadzić stronę i wydawać papierową wersję naszego pisma.
Jeżeli /chciałabyś/chciałbyś nam pomóc, kliknij tutaj: Chcę wesprzeć Zielone Wiadomości.

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.