ISSN 2657-9596

Warszawa bez pomysłu

Bartłomiej Kozek , Krystian Legierski
19/10/2012

Zaczynamy cykl wywiadów na półmetek kadencji samorządu. Dziś o kulturze, polityce mieszkaniowej i o tym, jak się sprawdza Hanna Gronkiewicz-Waltz w drugiej kadencji, opowiada radny m.st. Warszawy Krystian Legierski w rozmowie z Bartłomiejem Kozkiem.

Bartłomiej Kozek: Mijają 2 lata, odkąd jesteś stołecznym radnym. Kiedy rozpoczynałeś wyborczy bój o miejsce w Radzie Warszawy, mówiłeś, że prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz jest „panią wójt”, która może nie doprowadzi do żadnej katastrofy, ale po której nie ma co się spodziewać wizji i ambicji. Czy jej kolejna kadencja sprawiła, że zmieniłeś zdanie?

Krystian Legierski: Niestety, tylko się w nim utwierdziłem. Hanna Gronkiewicz-Waltz demonstruje absolutny brak zainteresowania wspieraniem życia kulturalnego w mieście. Nie wiadomo, co będzie dalej z obiecywaną siedzibą Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Brak polityki wobec warszawskich lokali rozrywkowo-gastronomicznych, można odnieść wrażenie, że jedynym przejawem zainteresowania klubami i kawiarniami są naloty straży miejskiej pod zarzutem zakłócania ciszy nocnej… Co z tego, że miasto ma Program Rozwoju Kultury (PRK), skoro zaraz po uchwaleniu został on zignorowany przez panią prezydent. Likwidacja Teatru na Woli i zrobienie z niego sceny Teatru Dramatycznego oraz wybór Tadeusza Słobodzianka na dyrektora tego teatru odbyły się bez przewidzianych w PRK procedur i konsultacji. A to tylko nieliczne przykłady kompletnego niedoceniania przez Hannę Gronkiewicz-Waltz i jej ekipę kultury i sztuki zarówno wysokiej, jak i tej o bardziej rozrywkowym charakterze. Dodajmy zupełny brak transparentności przy podejmowanych przez władze decyzjach i otrzymujemy ratusz, który w żaden sposób nie wychodzi naprzeciw wyzwaniom XXI w.

BK: Podczas swojej walki o reelekcję Gronkiewicz-Waltz zapowiadała, że o ile przez pierwszą kadencję zajmowała się głównie wielkimi inwestycjami, w trakcie kolejnej skupi się na poprawie jakości życia w mieście. Dotrzymała słowa?

KL: Powiem tak: na Pradze Północ jest ok. 3 tys. lokali komunalnych bez toalet (ze wspólną toaletą na korytarzu) i ok. 4 tys. bez łazienek. Rozmawiając z mieszkańcami tych lokali usłyszałem historie o tym, że często w nocy ludzie przez kilka godzin siedzą zamknięci w mieszkaniu z pełnym pęcherzem, ponieważ boją się wyjść do toalety, do której muszą przejść przez korytarz, gdzie „imprezują” grupy pijanych osób (najczęściej takie mieszkania znajdują się w kamienicach bez domofonów). Albo o tym, że rano jest tak duża kolejka do jednej wspólnej dla kilku mieszkań toalety na korytarzu, że żeby zdążyć na czas do pracy, to trzeba załatwiać swoje potrzeby na podwórku. Obietnice poprawy jakości życia w mieście w tym kontekście chyba nie wymagają komentarza…

BK: Skoro już mowa o mieszkaniach… Mieszkalnictwo było jednym z głównych tematów, jakie poruszałeś w swojej kampanii wyborczej. Czy zdobycie przez ciebie mandatu radnego oraz wzrost znaczenia ruchu lokatorskiego w Warszawie w jakikolwiek sposób zmobilizowały władze miasta do ulepszenia polityki mieszkaniowej?

KL: Polityka mieszkaniowa w Warszawie nadal jest kształtowana przez deweloperów i nieprędko to się zmieni. Pani prezydent nie ma dalekosiężnego i szeroko zakrojonego programu, który miałby doprowadzić do stworzenia w stolicy całościowej polityki mieszkaniowej. Taka polityka mogłaby znacząco wpłynąć na rynek poprzez obniżenie stawek czynszów, ale przede wszystkim skutecznie pomóc dziesiątkom tysięcy mieszkańców Warszawy znajdujących się w trudnej lub bardzo trudnej sytuacji mieszkaniowej. Jest np. wiele osób w najbardziej aktywnym wieku między 25 a 40 rokiem życia, które nie mają swojego mieszkania i wynajmują mieszkanie wspólnie ze znajomymi. Zdarza się, że nie mają nawet własnego pokoju. Z kolei w tym kontekście można sobie zadać pytanie, jak żyjąc w takich warunkach myśleć np. o założeniu rodziny. Od dwóch lat próbuję na różne sposoby przekonać rządzącą PO, że wprowadzenie odpowiedniej polityki lokalowej i nadanie jej wysokiego priorytetu jest sprawą niezwykle palącą i ważną. Jednak jedyny sukces, jaki udało mi się odnieść, to nagłośnienie dramatycznej sytuacji zasobu komunalnego w dzielnicy Praga Północ i obietnicę, że pani prezydent podejmie działania w tej dzielnicy.

BK: W radzie miasta walczysz o przejrzystość miejskich decyzji i wydatków, chociażby w dziedzinie podpisywanych przez Ratusz zamówień na ekspertyzy prawne. Dlaczego sądzisz, że to ważny temat?

KL: Transparentność działania władzy publicznej, a zwłaszcza przejrzystość wydawania publicznych pieniędzy, jest moim zdaniem niezbędna z punktu widzenia społeczeństwa obywatelskiego, które chce uczestniczyć w sprawowaniu władzy i mieć wpływ na podejmowane decyzje. Jeśli nie mamy dostępu do wiedzy o decyzjach podejmowanych przez władzę, to jak mamy wpływać na kształt tych decyzji? Można powiedzieć, że sama wiedza to już pewien rodzaj uczestniczenia w sprawowaniu władzy. Dodatkowo w przypadku braku wiedzy co do decyzji dotyczących wydawania publicznych środków nigdy nie możemy być pewni, czy środki te zostały wydane zgodnie z ich przeznaczeniem, czyli w interesie nas wszystkich, czy wyłącznie w interesie partyjnym aktualnie sprawującego władzę ugrupowania.

BK: Czy otrzymujesz dużo próśb o interwencję ze strony mieszkanek i mieszkańców miasta? Czego te prośby dotyczą i w jaki sposób starasz się pomóc?

KL: Prośby są bardzo różne, najczęściej dotyczą spraw mieszkaniowych, ale też związanych z uchwalaniem miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego. Sporo mam też spraw dotyczących zwyczajnie pomocy w przeprowadzeniu postępowania prowadzonego przez urząd. Najczęściej moja pomoc polega na uczestniczeniu w spotkaniach z urzędnikami i pilotowaniu spraw. A jeśli to nie przynosi efektu, interweniuję u merytorycznych dyrektorów kierujących daną jednostką urzędu miasta.

BK: Czy dostrzegasz wzrost znaczenia ruchów społecznych w Warszawie – od lokatorskiego aż po protestujących przeciwko zamykaniu szkół i prywatyzacji miejskich stołówek?

KL: Niestety jest z tym różnie. W niektórych przypadkach spontanicznie powstający ruch szybko wygasa, w innych ruchy są bardzo antysystemowe i nie są zainteresowane żadną współpracą. Ale są też takie, które konsekwentnie podejmują określone działania, zmierzając do realizacji założonych celów. Przykładem może być Inicjatywa Warszawa 2020, walcząca o uchwalenie Programu Rozwoju Kultury, a po jego uchwaleniu o jego wdrażanie i przestrzegania. Podobnie w ruchu lokatorskim organizacje takie jak Komitet Obrony Lokatorów czy Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów, walczące o wprowadzenie racjonalnych rozwiązań w polityce dotyczącej zarządzania lokalami komunalnymi.

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.