ISSN 2657-9596
Foto. Greenpeace

Głód jest problemem politycznym

Olivier DeSchutter
22/10/2016
Wywiad z Olivierem De Schutterem, byłym Specjalnym Sprawozdawcą ONZ ds. Prawa do Żywności, współprzewodniczącym Międzynarodowego Panelu Ekspertów ds. Zrównoważonych Systemów Żywnościowych (International Panel of Experts on Sustainable Food Systems (IPES-Food), przeprowadzony latem tego roku przez Marijnę Bouwmeester z De Helling, instytutu naukowego holenderskich Zielonych – Groen Links i kwartalnik Groen Links: https://bureaudehelling.nl/ .

Krótsza wersja tego wywiadu została opublikowana w języku holenderskim w jesiennym wydaniu tego czasopisma: https://bureaudehelling.nl/tijdschrift/%092016-3/voedsel 

Foto. www.greens-efa.eu
Foto. www.greens-efa.eu

 

Politycy muszą uczyć się z doświadczeń żywieniowych obywateli. Raport IPES

Jedna z głównych rekomendacji raportu IPES mówi o potrzebie zbudowania zróżnicowanych systemów agroekologicznych. Jak to rozumiesz? Rodzi to zawsze jedno wielkie pytanie: czy zróżnicowane/zrównoważone systemy będą w stanie zapewnić bezpieczeństwo żywnościowe (tj. „nakarmić świat w 2050 roku”). Dlaczego mamy jak do tej pory tak mało dowodów naukowych na to, że zróżnicowane agroekologiczne systemy żywnościowe mogą nam zapewnić bezpieczeństwo żywnościowe?

Olivier De Schutter: Narrację, według której będzie nam trudno „nakarmić 9 miliardów ludzi”, uznaliśmy za jedną z głównych przeszkód, jeśli chodzi o  przejście do bardziej zróżnicowanych i odpornych agroekologicznych systemów rolniczych. Narracja ta jest problematyczna z trzech powodów.

Po pierwsze, nie bierze pod uwagę ogromnej niewydolności i marnotrawstwa lub strat w obecnych systemach żywnościowych, a kwestie te powinny być traktowane priorytetowo. Po drugie, prowadzi do promocji wielkoskalowego rolnictwa przemysłowego, które w rzeczywistości zwiększyłoby jedynie ilość dostępnych kalorii, kosztem rentowności małych gospodarstw mających kluczowe znaczenie dla przetrwania biednych mieszkańców terenów wiejskich na całym świecie, a także jakości odżywiania. Po trzecie, zakłada ona z góry, że mniejsze gospodarstwa, stosujące zróżnicowane formy gospodarowania, są mniej wydajne.

W rzeczywistości jednak tego rodzaju gospodarstwa uzyskują bardzo wysoką wydajność z hektara: są o wiele bardziej efektywne pod względem wykorzystania zasobów ( zużycia ziemi i wody) od wielkich gospodarstw przemysłowych. Jednocześnie wymagają jednak większych nakładów pracy, co sprawia, że w zbudowanej przez nas gospodarce żywnościowej, która opiera się na obniżaniu kosztów („low-cost” food economy), są mniej konkurencyjne. Wszystkie badania wykazują, że istnieje odwrotna zależność pomiędzy wielkością gospodarstwa a produktywnością z hektara: im mniejsze gospodarstwo, tym większe plony z hektara – lecz także więcej pracy dla robotników rolnych.

Cytat z z raportu IPES (z podsumowania) „Jednak nie należy zakładać, że zwrot ku zróżnicowanym systemom agroekologicznym, zagrażałby >>bezpieczeństwu żywnościowemu<<. Tak jak pokazano powyżej, tendencja do pojmowania bezpieczeństwa żywnościowego jako >>nakarmienia świata<< (tj. ilości produktów na światowych rynkach netto) nie odzwierciedla tego, co naprawdę ma znaczenie dla polepszenia sytuacji ludzi, którym tego bezpieczeństwa brakuje”. Co ma zatem znaczenie dla poprawy jakości życia ludzi pozbawionych bezpieczeństwa żywnościowego?

Olivier De Schutter: Ci, którzy są dzisiaj głodni, to ludzie biedni, w przeważającej większości na globalnym Południu, których nie stać na zakup żywności na rynku i którzy nie są w stanie wyprodukować żywości na potrzeby własnej konsumpcji. Są to ludzie, którzy nie mają stałego zatrudnienia lub zarabiają zbyt mało i nie mają dostępu do ochrony socjalnej, albo bezrolni czy też małorolni mieszkańcy wsi, którzy walczą o przetrwanie, utrzymując się z produkcji rolnej wyłącznie na własne potrzeby lub okazjonalnie wynajmują się do pracy w wielkich gospodarstwach. Trzeba zająć tymi wszystkimi problemami: godziwą pracą, rozszerzeniem ochrony socjalnej i wsparciem dla drobnego rolnictwa rodzinnego. Wszystko to należy upowszechniać. Jeżeli nie rozwiążemy tych kwestii, zwiększenie produkcji, niezależnie jak bardzo, nie zmniejszy głodu.

Dlaczego tak trudno jest dotrzeć z twierdzeniem, że „głód nie jest problemem technicznym, lecz politycznym” do szerszej publiczności i sprawić, by stało się ono bardziej znaczące w debacie publicznej?

Olivier De Schuter: Głód wynika z faktu, że ludzie mają zbyt mało żywności, by utrzymać się przy życiu i zachować zdrowie. Jest to jedna z wielu różnych form niedożywienia w dzisiejszym świecie – inne z nich to niedobór mikroelementów i otyłość. Te trzy rodzaje niedożywienia są ze sobą w złożony sposób powiązane. Ponieważ głód jest na swoim podstawowym poziomie związany z niemożnością zaspokojenia potrzeb fizjologicznych, postrzega się go jako kwestię, której rozwiązanie zależy od czynników pogodowych i związanych z uprawą gleby – wyzwanie dla agronomów i hodowców roślin.

Jednak w rzeczywistości głód jest problemem mającym związek ze sprawiedliwością społeczną. Znakomicie podsumował to Amartya Sen w swoim eseju „Poverty and Famines” (Ubóstwo i głód) z 1981 roku, pisząc w pierwszej linijce (jeśli dobrze pamiętam):„Niedostępność żywności jest jedną z wielu przyczyn głodu. Nie jest jedyną przyczyną głodu”. Miał na myśli to, że główną przyczyną jest brak dostępu do pożywienia, wynikający z niskiej siły nabywczej całych grup ludności.

Jakie działania polityczne należy podjąć w celu przejścia na nowe zrównoważone i zróżnicowane systemy rolne? A także: w jaki sposób polityka europejska i polityki narodowe kolidują ze sobą? Jakie konkretne środki można zastosować na szczeblach narodowych i jakie powinno być podejście na poziomie polityki unijnej?

Olivier De Schutter: Przejście na agroekologiczne, zróżnicowane systemy rolne konieczne jest we wszystkich regionach, lecz droga do osiągnięcia tego celu będzie się bardzo różniła w zależności od miejsca – z powodu różnic w przyjętych modelach produkcji rolniczej. W Europie najważniejsze jest zagwarantowanie stopniowej internalizacji (tj. uwzględnienia w kosztach produkcji, a więc również w finalnej cenie płaconej przez konsumenta) znacznych społecznych, zdrowotnych i ekologicznych kosztów zewnętrznych rolnictwa przemysłowego. Musi to być połączone z mocną polityką społeczną na rzecz wzmocnienia siły nabywczej rodzin o najniższych dochodach oraz z o wiele większym wsparciem dla agroekologicznych metod rolniczych, które powinno obejmować także rozwój nowych rynków, tak by umożliwić rolnikom sprzedaż ich produktów w lepszych warunkach. Należy również zmniejszyć zależność od zapotrzebowania na standaryzowane produkty rolnicze ze strony wielkich korporacyjnych nabywców.

Jest to złożone zadanie, ponieważ wymaga skoordynowanego działania obejmującego różne działy polityki, które muszą podążać razem w tym kierunku i czynić to w odpowiednim tempie. Na przykład wymuszenie internalizacji kosztów zewnętrznych prowadzące do wzrostu cen podstawowych produktów żywnościowych, przeprowadzone bez uprzedniego zagwarantowania – poprzez odpowiednią politykę społeczną – ochrony przed wzrostem cen dla rodzin o niskich dochodach, mogłoby być niebezpieczne. Właśnie dlatego w Unii Europejskiej niezbędna jest wspólna polityka żywnościowa.

Alternatywne sieci żywnościowe

Na konferencji Voedsel Anders (Food Otherwise) w lutym 2016 roku mówiłeś o tworzeniu alternatywnych sieci żywnościowych, a w szczególności o stojących przed nimi wyzwaniach: o tym, że nie powinny one delegitymizować polityki opartej na głosowaniu i wyrażaniu opinii, lecz ją poszerzać i uzupełniać. Twój niepokój budziło to, że – jak się wydaje – wiele z tych sieci nie potrzebuje polityki, a czasami nawet ma do niej stosunek niechętny. Może to spowodować lukę, wiąże się z ryzykiem delegitymizacji polityki. Co twoim zdaniem powinny zrobić zarówno te sieci, jak i lokalni politycy, by wypełnić tę lukę?

Olivier De Schutter: Demokracja reprezentatywna, jaka rozwinęła się w 20. wieku – w której głównymi aktorami są partie polityczne i profesjonalni politycy, a  ludzie są po prostu proszeni o głosowanie co cztery lub pięć lat, aby upoważnić swoich przedstawicieli do podejmowania za nich decyzji – znajduje się na końcu całego cyklu. Zwiększyła się przepaść pomiędzy społeczeństwami a klasą polityczną, zarazem ludzie są lepiej poinformowani, a także bardziej niecierpliwi niż w przeszłości: chcą więcej polityki, a nie mniej, zdają sobie sprawę, że polityka taka jak dotychczas przegrywa wyścig z czasem, nie sprawdza się w obliczu wyczerpywania się zasobów i zagrożeń ekologicznych.

Rozwój alternatywnych sieci żywnościowych, wraz z całym wachlarzem innowacji społecznych, w dziedzinach takich jak produkcja energii, recykling i transport, jest wyrazem tej niecierpliwości: ludzie nie chcą czekać, aż zadziała system polityczny, chcą znajdować swoje własne rozwiązania. Rola polityki nie stała się przez to mniej ważna, lecz przybiera inną formę: zamiast przyjmowania jedynie regulacji prawnych i stosowania bodźców ekonomicznych w celu sterowania społeczeństwem, politycy powinni zastanowić się, w jaki sposób umożliwić obywatelom podejmowanie takich inicjatyw, odpowiednich dla warunków lokalnych. Z tego powodu na znaczeniu zyskuje polityka lokalna, na poziomie miasta lub regionu.

Mówiłeś także o potencjale małych inicjatyw, które często opierają się na pracy niewielkiej liczby osób/wolontariuszy, i o tym, czy powinny się one powiększać (pod względem rozmiaru, skali działalności), czy też raczej rozwijać się przez „pączkowanie” (rozmnażać się). Czy mógłbyś powiedzieć coś więcej na ten temat, a także o roli, jaką mają tutaj do odegrania politycy?

Olivier De Schutter: W początkowych stadiach innowacji społecznych innowatorzy są raczej odosobnieni: odkrywają nowe sposoby działania, wytwarzania lub kupowania żywności, albo produkcji energii, w opozycji do głównego nurtu systemu. Jednak z czasem ci „nowatorzy” kształtują nowe normy społeczne, do których inni stopniowo się dostosują, i za jakiś czas nieprzestrzeganie nowo ustanowionej normy może narazić na szwank reputację tych, którzy pozostali z tyłu (na przykład dzisiaj dotyczy to ludzi, którzy nie stosują recyklingu bądź używają samochodów nawet na krótkich dystansach). Tak więc niewielki początkowo rozmiar innowacji społecznych, które są czasami bardzo lokalne i angażują zaledwie garstkę ludzi, nie oznacza, że są one mało ważne.

Ponadto mały rozmiar może być warunkiem ich sukcesu, ponieważ sprawia, że są dobrze dopasowane do lokalnych zasobów, kontekstu i motywacji miejscowych uczestników. Dążenie do powiększania takich innowacji pod względem rozmiaru i skali działalności może być iluzoryczne, i często lepiej jest stworzyć „przestrzeń” dla ludzi, aby mogli znaleźć swoje własne rozwiązania. Politycy mogą (a być może muszą) wspierać ten ruch – ucząc się z takich eksperymentów, rozumiejąc przeszkody blokujące ich rozwój i stopniowo je usuwając, aby z czasem mogły służyć całemu społeczeństwu.

Demokracja żywnościowa

Jak już wiele razy wspominałeś, nasze systemy żywnościowe opierają się obecnie przede wszystkim na regulacjach prawnych i zachętach ekonomicznych. Apelujesz często o demokrację żywnościową. W jaki sposób powinno się ją wprowadzić lub stworzyć? Z jakiego rodzaju zmianami stosunków władzy musi się to wiązać? Czyje głosy – teraz ignorowane – muszą zostać wysłuchane?

Olivier De Schutter: Demokracja żywnościowa oznacza poprawę przejrzystości, uczestnictwa i odpowiedzialności w procesie podejmowania decyzji dotyczących polityki rolnej i żywnościowej, w tym rozwój nowych form uczestnictwa, takich jak rady polityki żywnościowej. Demokracja żywnościowa ma kluczowe znaczenie, ponieważ w innym przypadku rządy stają się zazwyczaj zakładnikami wielkich graczy z przemysłu rolno-spożywczego i mogą stracić z oczu dobro ogółu oraz długoterminowe negatywne skutki przemysłowych systemów żywnościowych.

Brak wystarczającej reprezentacji wielkich, rozproszonych grup interesów (w tym tych z konsumentów, którzy są zaniepokojeni konsekwencjami zdrowotnymi spożywania przetworzonej żywności, na przykład) został rozpoznany już dawno temu. Jest jednak jeszcze coś innego: jeżeli te inne, obecnie niewystarczająco reprezentowane grupy nie będą miały więcej do powiedzenia w kwestii kształtowania systemów żywnościowych, wyobraźnia polityczna pozostanie ograniczona, przeważać będą rozwiązania typu „jak zwykle” i nawet najbardziej postępowi politycy nie uzyskają wsparcia w swoim dążeniu do reform.

Jakie są twoim zdaniem szczególne (polityczne) wyzwania dla Holandii, która jest jednym z największych światowych eksporterów żywności? Czy (zielonym) politykom uda się zaangażować wszystkich do pracy nad wspólnym celem, od rolników po przedsiębiorstwa i konsumentów? Jakie będzie, według ciebie, największe wyzwanie?

Olivier De Schutter: Przejście na zrównoważone, zróżnicowane systemy rolnicze wiąże się z wieloma wyzwaniami. Obejmują one czynniki kulturowe (przekonanie, że tylko oparte na paliwach kopalnych rolnictwo przemysłowe jest w stanie zapewnić wystarczającą ilość żywności), czynniki ekonomiczne (konkurencyjność takiego rodzaju rolnictwa, ponieważ na rynkach, tak jak są one obecnie zorganizowane, wymaga ono mniejszych nakładów pracy) oraz czynniki polityczne (dominacja w procesie podejmowania decyzji pewnych aktorów gospodarczych).

Prawdopodobnie największym wyzwaniem jest tzw. zależność od ścieżki, w którą daliśmy się złapać – wybory z przeszłości, które znajdują odzwierciedlenie w tzw. utopionych kosztach inwestycyjnych (tj. kosztach poniesionych na rozwój wielkoskalowej infrastruktury i subsydia), są bardzo trudne do odwrócenia. To właśnie z tego powodu konieczna jest mobilizacja wszystkich aktorów społecznych i stworzenie nowych sojuszy – np. pomiędzy ekologicznymi organizacjami pozarządowymi, które niepokoją się wpływem rolnictwa przemysłowego na środowisko,  a organizacjami pragnącymi zachęcić kraje globalnego południa do inwestycji w ich własne systemy rolne i zmniejszenia zależności od importu żywności. Inny możliwy sojusz – to pomiędzy rzecznikami zdrowia publicznego, bijącymi na alarm z powodu skutków zdrowotnych naszej diety, a politykami, którzy niepokoją się skutkami fiskalnymi zwiększających się kosztów ochrony zdrowia związanych z nadwagą i otyłością.

Jesteś wielkim fanem miejskich polityk żywnościowych, takich jak w Mediolanie i Utrechcie. Jako mieszkaniec Utrechtu zauważam pewne działania w kierunku wspólnej strategii żywnościowej, ale w tej chwili ograniczają się one do wydziału zdrowia w lokalnej administracji. Lokalne, narodowe i międzynarodowe instytucje rządowe są generalnie bardzo podzielone na różne wydziały i departamenty, a polityka żywnościowa odnosi się do  wielu różnych działów. Jak, twoim zdaniem, politycy i administracja mogliby zająć się tym w sposób bardziej holistyczny?

Olivier De Schutter: Dokładnie z tego powodu potrzebujemy strategii zintegrowanych na wszystkich poziomach. Obecnie mamy do czynienia z dwoma rodzajami niewydolności zarządzania, które łącznie wyjaśniają trudności, z jakimi konfrontują się społeczności na wszystkich szczeblach (lokalnym, narodowym, międzynarodowym), próbując zapewnić sobie dobre samopoczucie i zdrowie i skutecznie przekształcić środowisko sprzyjające otyłości w takie, które służyłoby realizacji tych celów. Pierwsza niewydolność to brak koordynacji i spójności pomiędzy różnymi dziedzinami polityki (rolnictwo, edukacja, ochrona środowiska, rozwój terenów wiejskich, infrastruktura, szczególnie transportowa itd.). Druga – to niezdolność do przeciwstawienia się dominacji, zarówno gospodarczej, jak i politycznej, najważniejszych aktorów dominującego systemu żywnościowego – korporacji rolno-spożywczych (w tym nabywców hurtowych i głównych przetwórców żywności) i wielkich sprzedawców detalicznych w szczególności.

Pojawiły się dwie taktyki transformacyjne, które mają na celu poradzenie sobie z tymi problemami. Jedna to rozwijanie strategii wielosektorowych, poprawianie spójności pomiędzy różnymi dziedzinami polityki poprzez wieloletnie plany działania z przydzieleniem zadań (w ten sposób określając zakres obowiązków i poprawiając odpowiedzialność), określanie ram czasowych, ustalanie wskaźników, aby móc ocenić postęp, oraz tworzenie – w niektórych przypadkach – niezależnych mechanizmów monitorowania. Widzimy to w działaniu na poziomie miast (np. Pakt ws. Miejskiej Polityki Żywnościowej w Mediolanie z 2015 roku), na poziomie rządów narodowych (zostały przyjęte różne strategie narodowe lub plany działania, pod różnymi nazwami, czasami odnoszącymi się wprost do prawa do żywności, częściej bardziej ogólnie do „bezpieczeństwa żywnościowego i odżywiania”, z walką z otyłością jako jednym z priorytetów) i na poziomie globalnym (ze wzmocnieniem w listopadzie 2009 roku mandatu i wpływu Komitetu ds. Światowego Bezpieczeństwa Żywnościowego (CFS) i uczynieniem zeń najważniejszego forum w ramach światowej konferencji ws. skoordynowanych działań przeciwko niedożywieniu).

Inną taktyką jest rozwijanie lokalnych innowacji, takich jak krótkie łańcuchy żywnościowe i bezpośrednie powiązania pomiędzy konsumentami a rolnikami, rolnictwo miejskie i podmiejskie, w tym ogrody warzywne w miastach, programy „od rolnika do szkół” itp. Te innowacje powstają najczęściej z inicjatywy społeczności ( rodziców, sąsiadów, organizacji non-profit itp.), a nie lokalnych władz, chociaż są często przez nie wspierane i w wielu przypadkach władze samorządowe stają się kluczowym partnerem.

Moim zdaniem, wyzwaniem na dzisiaj jest rozwijanie tych obiecujących inicjatyw – poprzez pokazywanie najlepszych praktyk, warunków sukcesu czy potencjalnych przeszkód/przyczyn porażki, a także ukazywanie, w jaki sposób te dwie wymienione strategie mogą ze sobą współdziałać. Innymi słowy: w jaki sposób stworzyć na wszystkich poziomach sposób zarządzania, który – z jednej strony – poprawiałby spójność pomiędzy różnymi dziedzinami polityki i kierował nas w stronę podejścia angażującego całą administrację rządową w działania na rzecz takiego przekształcenia środowiska, by nie sprzyjało otyłości, z drugiej – maksymalizuje znaczny potencjał oddolnych inicjatyw społecznych działających na rzecz tego samego celu.

Trybunał Monsanto

Jesteś członkiem komitetu sterującego Trybunał Monsanto, który odbędzie się w październiku w Hadze. Jakie są główne cele Trybunału Monsanto?

Olivier De Schutter: Międzynarodowy Trybunał Monsanto został powołany, aby stworzyć forum dla ofiar, na którym mogłyby one wyrazić swoje obawy, oraz po to, by umożliwić ocenę prawną tych zarzutów. Powinno to zachęcić do podejmowania działań prawnych na poziomie krajowym oraz ośmielić ofiary do domagania się zadośćuczynienia za poniesione szkody. Powinno to także pobudzić rządy do poważniejszego traktowania ich obowiązku ochrony praw człowieka, które są zagrożone na skutek działalności Monsanto. Jest to, w pewien sposób, nowa forma aktywizmu, który dąży do sojuszu społeczności prawniczej z ruchami społecznymi, w nadziei, że umożliwi to skuteczniejszą walkę z bezkarnością korporacji.

Trybunał oceni również zasadność wysuwanych wobec Monsanto oskarżeń o popełnianie zbrodni zagłady ekologicznej (ecocide), jak również rozważy, czy międzynarodowe prawo karne powinno zawierać przepisy dotyczące tego rodzaju przestępstw. Do jakiego stopnia, twoim zdaniem, zagłada ekologiczna powinna być uważana za przestępstwo?

Olivier De Schutter: Trybunał Monsanto będzie się w przeważającej części opierał na obowiązującym międzynarodowym prawie dotyczącym praw człowieka. Jednak oceni również rezultaty postępowanie przedsiębiorstwa jako przykład zagłady ekologicznej, tak by zilustrować potrzebę uznania jej za część międzynarodowego prawa karnego. Powinno to wypełnić cel pedagogiczny.

Biotechnologia/GMO

Czy twoim zdaniem uprawy GMO powinny zostać zabronione? Dlaczego? Czy jest to istotne pytanie i czy należy je w takiej formie zadawać?

Olivier De Schutter: GMO stanowi niewielką część o wiele większej debaty dotyczącej różnych ścieżek rozwoju rolnictwa, i dziwne, że spolaryzowało tak wiele uwagi. O wiele ważniejszy jest wybór pomiędzy zuniformizowanym rolnictwem przemysłowym (którego częścią jest historia biotechnologii) a agroekologią, i na tym powinna skupić się debata.

Jednakże nie należy lekceważyć poważnych wątpliwości związanych z GMO, które odnoszą się do bezpieczeństwa żywności (długoterminowego wpływu na zdrowie konsumentów, którzy spożywają żywność GMO), wpływu na środowisko (utraty bioróżnorodności i pojawienia się „super-chwastów” po wprowadzeniu upraw odpornych na herbicydy) oraz opłacalności ekonomicznej dla rolników systemu, w którym stali się oni tak bardzo zależni od niewielkiej liczby dostawców nasion, pestycydów i nawozów.

Naprawdę istotne pytanie dotyczy kosztów utraconych możliwości (opportunity costs): czy tak olbrzymie inwestycje w badania i rozwój nowych odmian GMO są usprawiedliwione, jeśli weźmiemy pod uwagę te wszystkie różnego rodzaju koszty? Czy nie opóźnia to w czasie przejścia do bardziej odpornych i zrównoważonych form rolnictwa? Czy nie sprzedajemy jako „rozwiązań” czegoś, co jest tylko doraźnym działaniem?

Co sądzisz o twierdzeniach sektora biotechnologicznego i wielu z twoich kolegów ze środowiska naukowego, że potrzebujemy biotechnologii w rolnictwie, aby nakarmić świat w 2050 roku? Niedawno 109 naukowców (laureatów Nagrody Nobla) wspólnie wystąpiło z tego rodzaju twierdzeniem i zaapelowało do ruchów ekologicznych o zaprzestanie sprzeciwu wobec GMO.

Olivier De Schutter: Niestety ci laureaci Nagrody Nobla, z których bardzo niewielu jest specjalistami w zakresie rolnictwa lub redukcji ubóstwa na globalnym południu, zostali wprowadzeni w błąd. Ich list zawiera wiele błędów merytorycznych. Złoty Ryż poniósł porażkę nie na skutek działań Greenpeace, którego jedyną rolą było ujawnienie pewnych faktów na temat niedotrzymanych obietnic tej dziedziny badań.  Złoty Ryż okazał się niewypałem, ponieważ nie sprawdził się na polu z agronomicznego punktu widzenia.

Z tego powodu znajduje się nadal w fazie testów polowych, i w tym momencie jest bardzo wątpliwe, czy będzie możliwy jego dalszy rozwój. Greenpeace nie ma nic do tego. Istnieją również poważne wątpliwości co do jego zdolności (zarówno w oryginalnej wersji, która została porzucona, jak i nowej, opatentowanej przez Syngentę) do skutecznego zwalczania niedoboru witaminy A. To smutne, że naukowcy zamiast informować opinię publiczną o potwierdzonych faktach naukowych, dali się dokooptować do kampanii PR, opartej na tendencyjnym przedstawieniu rzeczywistości.

Jako sprawozdawca ONZ badałeś wpływ biotechnologii na rolników globalnego południa. Czy mógłbyś przedstawić w zarysie swoją ocenę?

Olivier De Schutter: Nie, ponieważ nie da się sformułować ostatecznych wniosków. Na przykład bawełna Bt przyniosła korzyści niektórym rolnikom w Indiach: tym, którzy mają zarówno  dostęp do kredytów na rozsądnych warunkach, jak  do rynków, i którzy posiadają areał ziemi uprawnej umożliwiający skorzystanie z efektu skali i prowadzenie gospodarstwa w sposób do pewnego stopnia kapitalistyczny. Owszem, oni mogą skorzystać.

Lecz wielu innych rolników – szczególnie tych najbiedniejszych, którzy zmuszeni są do pożyczania pieniędzy na lichwiarskich warunkach i uprawiają niewielkie skrawki ziemi, które zastawili pod pożyczki i mogą je stracić, jeśli plony będą słabe – zostało bardzo dotkliwie poszkodowanych przez tę technologię. Trudno jest w tej kwestii sformułować ogólne twierdzenia. Jedno jest dla mnie jasne: rozwiązania, które „zadziałały” dla przeciętnego amerykańskiego rolnika na Środkowym Zachodzie, niekoniecznie zaspokoją potrzeby rolników z Południa, którzy gospodarują na o wiele mniejszą skalę i w zupełnie innych warunkach.

źródło: www.greens-efa.eu

Tłumaczenie: Jan Skoczylas

Tłumaczenie  ukazało się w Zielonych Wiadomościach nr. 028/lipiec 2017, do ściągnięcia w formacie pdf: https://zielonewiadomosci.pl/numer/28/

Jeżeli /chciałabyś/chciałbyś nam pomóc, kliknij tutaj: Chcę wesprzeć Zielone Wiadomości.
Jeśli podoba Ci się to, co robimy, prosimy, rozważ możliwość wsparcia Zielonych Wiadomości. Tylko dzięki Twojej pomocy będziemy w stanie nadal prowadzić stronę i wydawać papierową wersję naszego pisma.

 

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.