ISSN 2657-9596

Nadmiar zboża w Polsce pokazuje, że nasz system żywnościowy jest dysfunkcyjny

Olivier DeSchutter , Clapp Jennifer
27/09/2023

Politycy i lobbyści przemysłu rolno-spożywczego posługują się gwałtownie rosnącymi w następstwie inwazji Rosji na Ukrainę cenami pszenicy, aby usprawiedliwić nieustanny atak na unijne plany ograniczenia stosowania pestycydów, twierdzą Olivier De Schutter i Jennifer Clapp.

Olivier De Schutter jest współprzewodniczącym Międzynarodowego Panelu Ekspertów ws. Zrównoważonych Systemów Żywnościowych (IPES-Food), byłym specjalnym sprawozdawcą ONZ ds. skrajnego ubóstwa i praw człowieka, i profesorem Katolickiego Uniwersytetu w Leuven; Jennifer Clapp jest specjalistką ds. bezpieczeństwa żywnościowego, wiceprzewodniczącą Panelu Ekspertów Wysokiego Szczebla ONZ ds. bezpieczeństwa żywnościowego i odżywiania, a także profesorem Uniwersytetu Waterloo w Kanadzie.

W 2022 r. nagłówki gazet zapełniała panika związana z niedoborem żywności na świecie w wyniku inwazji Rosji na Ukrainę. Kiedy Rosja zablokowała ukraiński eksport zboża na Morzu Czarnym, ceny pszenicy poszybowały do rekordowych poziomów.

Politycy i lobby rolno-spożywcze wykorzystali tę sytuację do uzasadnienia ciągłego ataku na unijne plany ograniczenia stosowania pestycydów, twierdząc, że utrzymanie obecnego poziomu zużycia chemikaliów jest konieczne dla zapewnienia bezpieczeństwa żywnościowego.

Teraz, rok później, pojawiła się zupełnie inna historia. Rolnicy w Polsce, Rumunii i Bułgarii są oburzeni nadmiarem ukraińskiego zboża rzuconego na ich próg. W konsekwencji polski minister rolnictwa Henryk Kowalczyk został zmuszony do złożenia dymisji, a polscy rolnicy protestowali podczas pierwszej od rozpoczęcia wojny oficjalnej wizyty prezydenta Zelenskiego w Warszawie.

Rolnicy ci mają powody, by czuć się poszkodowani. Duża część ukraińskich zbiorów zboża została przekierowana na tory, a wszystkie taryfy i kontyngenty do UE zostały zniesione, aby zapewnić, że zboże nie zostanie uwięzione i nie zmarnuje się. Bezprecedensowy napływ ukraińskiej pszenicy, o wartości 1,17 miliarda euro, trafił do sąsiednich krajów UE, wywołując spadek lokalnych cen i sprawiając, że produkty wielu rolników zalegają w magazynach.

W założeniu pszenica miała przejechać przez te państwa tranzytem w drodze na rynki międzynarodowe. Jednak ze względu na brak możliwości transportowych i problemy z infrastrukturą kolejową, znaczna jej część pozostała w krajach sąsiadujących z Ukrainą, zabierając miejsce w silosach i trafiając na rynek lokalny. Przyczyniło się do tego również zmniejszenie zapotrzebowania z krajów Północnej Afryki, które musiały ograniczyć import żywności, ponieważ ich gospodarki osłabły w wyniku zwiększenia stóp procentowych.

Powstaje więc pytanie: czy mamy do czynienia ze zbyt małą produkcją żywności, czy też jest jej za dużo?

Odpowiedź brzmi: z żadną z nich. Nadmiar zboża na rynkach w Polsce, Rumunii i Bułgarii pokazuje, że dzisiejszy kryzys związany z cenami żywności nie jest, i nigdy nie był, rezultatem jej niedoboru. Przyczyną problemu jest niewłaściwa dystrybucja i dysfunkcyjne rynki.

Dzisiaj cierpią polscy rolnicy, gdyż ich dochody gwałtownie spadły. Ale dysfunkcja rynków żywnościowych jest zjawiskiem globalnym. Od dziesięcioleci rolnicy z wielu krajów globalnego Południa są w podobny sposób wyniszczani przez wysyp na ich rynki taniej żywności z krajów zachodnich, które subsydiują produkcję i eksport żywności.

Wiele z tych krajów uzależniło się od importu żywności, co sprawia, że są szczególnie wrażliwe na zakłócenia na światowym rynku. Kraje te borykają się obecnie z rosnącymi rachunkami za import żywności i gwałtownie wzrastającymi kwotami spłat zadłużenia, co grozi nowymi falami głodu, nawet w sytuacji, gdy w Europie występuje nadmiar zboża.

Tego rodzaju zjawiska są rezultatem wadliwego przemysłowego systemu żywnościowego, w którym priorytetem jest nadprodukcja kilku podstawowych towarów żywnościowych dla zglobalizowanych łańcuchów dostaw just-in-time; i który sprzyja monopolizacji przez zaledwie garstkę przedsiębiorstw rolno-spożywczych – takich jak giganci zbożowi, którzy w ubiegłym roku, gdy rynki żywnościowe ogarnęło szaleństwo, odnotowali rekordowe zyski,.

Jest to model, który systematycznie zawodzi, kiedy trzeba dostarczyć żywność tam, gdzie jest rzeczywiście jest potrzebna, i który nie potrafi zapobiec narastaniu głodu ani zapewnić stabilnego dochodu rolnikom.

Ponadto oparte na tych filarach koncentracji systemy żywnościowe  są nie tylko niezwykle podatne na wstrząsy takie jak wojna, zmiana klimatu i niestabilność finansowa. Są one również narażone na cykle koniunkturalne, które zwykle prowadzą do zatorów, nadwyżek i niestabilności, co szkodzi rolnikom i konsumentom na całym świecie.

Poszkodowani rolnicy we wschodnich regionach UE zasługują na natychmiastowe rekompensaty. Środki na ten cel mogłyby pochodzić z podatku od zysków nadzwyczajnych nałożonego na gigantów zbożowych, którzy osiągnęli rekordowe zyski, gdy ceny żywności gwałtownie wzrosły.

Należy dołożyć więcej starań, aby zboże mogło wyjechać z Ukrainy oraz z Rumunii, Polski i Bułgarii – i to do miejsc, które go potrzebują, czyli do regionów o wysokim stopniu braku bezpieczeństwa żywnościowego. Nie powinno być ono zrzucane na lokalne rynki, ani podawane świniom i krowom.

Ale nadszedł również czas, by decydenci polityczni przyznali, że przemysłowy system żywnościowy nie zapewnia trwałego bezpieczeństwa żywnościowego ani stabilności finansowej rolników. Produkowanie coraz więcej i więcej oraz eksploatacja zasobów naturalnych w celu uzyskania większych plonów w imię „bezpieczeństwa żywnościowego” to przepis na ciągły chaos. Trzeba zakończyć wyścig do dna i przestać nastawiać rolników przeciwko sobie.

Tak, zawsze będziemy potrzebowali sprawiedliwego handlu. Ale nasz system żywnościowy musi zostać całkowicie przekształcony i zdywersyfikowany, aby był o wiele bardziej odporny na wstrząsy i mniej podatny na szkodliwe cykle koniunkturalne, bańki spekulacyjne i dumping.

Rolnicy muszą mieć możliwość wytwarzania o wiele bardziej zróżnicowanej żywności na bardziej lokalne i regionalne rynki.

Muszą też otrzymywać od konsumentów uczciwą i stabilną cenę.

Olivier De Schutter, Jennifer Clapp

Tłumaczenie: Jan Skoczylas

źródło: Euractive

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.