ISSN 2657-9596
Pawilon ONZ

Korespondencja z COP25 – Madryt

Ewa Sufin-Jacquemart
04/12/2019
Po zasłużonej karze za wysoko emisyjny lot samolotem na szczyt klimatyczny, czyli 24-godzinnym oczekiwaniu na odlot samolotu, wreszcie dotarłam do Fiesta de Madrid w Madrycie, gdzie w kilkunastu halach targowych odbywa się przeniesiony w ostatniej chwili z Chile do Hiszpanii 25. szczyt klimatyczny, czyli Konferencja Stron.

Pierwsze wrażenie to podziw dla Hiszpanów, że dali radę. Bo zorganizowanie w ciągu miesiąca imprezy na ponad 20 tysięcy delegatów i obserwatorów z całego świata, było by zapewne nie lada wyzwaniem dla każdego.

Udało się poza tym umieścić dwie strefy – błękitną, gdzie wstęp mają tylko osoby akredytowane, oraz zieloną, dostępną dla wszystkich z biletami wstępu. Chyba pierwszy raz za dostęp do standów różnych organizacji z ich materiałami oraz do wielkiej ilości klimatycznych konferencji jest płatny. No cóż, świat się zmienia. Może obawiano się, że do udziału w płatnym COP-ie nie byłoby chętnych? Co kraj to obyczaj…

Jak to jest w COP-owym zwyczaju osoba z akredytacją, po rejestracji w strefie błękitnej, dostaje badge ze smyczą UNFCCC a następnie odbiera kartę na darmowy transport publiczny w okresie akredytacji (pierwszy tydzień szczytu, drugi lub obydwa) i prezent. Prezent był tym razem tylko jeden: zwyczajowa butelka na wodę do pobrania w licznych ustawionych na terenie COP-u fontannach z darmową wodą. O dziwo, po raz pierwszy w długoletniej historii szczytów klimatycznych, butelka jest szklana, a nie plastikowa.

Wszystko jest poza tym „normalnie”, te same przestrzenie dla delegacji, sala plenarna, pawilony Stron lub grup organizacji, standy niezliczonych organizacji i instytucji, bardzo liczne sale i przestrzenie konferencyjno-warsztatowe, przestrzenie do pracy, niektóre wyposażone w laptopy z dostępem do internetu, gdyż otwarte wi-fi jest słabej jakości i bardzo mocno przeładowane.

Największym problemem jest brak wyraźnego oznaczenia gdzie, to znaczy w którym z kilkunastu hal COP-u, znajduje się sala, do której chcemy dotrzeć na interesującą nas konferencję. Program po prostu takiej informacji nie zawiera. Zmęczona szukaniem dałam za wygraną i zmieniłam taktykę – tam gdzie się znajdowałam oglądałam w poszczególnych salach tematy trwających konferencji i wchodziłam, gdy temat wydawał mi się interesujący.

Artykuł 6. Porozumienia Paryskiego

I tak trafiłam najpierw na bardzo specjalistyczny panel o „artykule 6.” Porozumienia Paryskiego, który jest przedmiotem wielu kontrowersji. Dotyczy on możliwości użycia zastępczego mechanizmu podobnego jak CMD w Protokole z Kioto, gdy jeden kraj inwestuje w rozwiązania dekarbonizujące w innym kraju. Organizacje ekologiczne oczywiście twierdzą, że reguły muszą być doprecyzowane w taki sposób, aby nie tylko nie było ryzyka podwójnego liczenia całości lub części obniżek emisji. Ale też użytek art. 6 musi być mocno obwarowany warunkowo, aby był ostatecznością, gdy kraj wyczerpał możliwości transformacji u siebie. Napiszę o tym szerzej w wolnej chwili i upublicznię nagrania najciekawszych wystąpień.

Następnie uczestniczyłam w bardzo ciekawym, ze względu na różnorodność panelistów, panelu na temat oceanów, zatytułowane „The Ocean, Climat and Biodiversity. The evidence is clear for raising ambition”. M.in. przedstawiciel IPCC skrótowo przedstawiał wyniki raportu IPCC o klimacie i oceanach, który ukazał się parę miesięcy temu. Napiszę osobną relację z tego ciekawego panelu, bo sprawa jest na tyle ważna, że zasługuje na więcej niż jeden paragraf. Nakręciłam kilka wystąpień i nagrałam wywiad z Martinem Sonmerkomem, reprezentującym WWF w tym panelu. Bardzo się ucieszył, gdy mu opowiedziałam o ruchach klimatycznych i wyborczych sukcesach Zielonych w Polsce.

Panel o oceanach, Fot. ES-J

Potem z ciekawością poszłam na rozdanie pucharu „Skamieliny dnia”, którą otrzymały ex-equo:

  • Japonia za intensywny program inwestycji w węgiel,
  • Brazylia, za wycinkę Puszczy Amazońskiej – delegacja Brazylii przyjechała na COP szantażować społeczność międzynarodową i wyłudzać wielkie fundusze za odstąpienie od wycinki
  • wreszcie Australia, której minister środowiska jest denialistą klimatycznym (skąd my to znamy…) i nie widzi związku między intensyfikacją pożarów lasów a rosnącą emisją gazów cieplarnianych.

Po „ceremonii” i odśpiewaniu tradycyjnej pieśni, zaczepiła mnie telewizja japońska pytając o japońską skamielinę dnia, czy zasłużona. Odpowiedziałam, że oczywiście rozumiemy trudność jaką stanowi dla Japonii odejście od atomu i trudne równoczesne odejście od węgla, ale niestety tego, od tak rozwiniętego technologicznie kraju, jak Japonia, oczekujemy. Niemcy pokazują drogę odchodząc od atomu i jednocześnie wyznaczając wyraźną ścieżkę odejścia od węgla. Od Japonii oczekujemy aby była światowym liderem energii odnawialnych i technologii przechowywania energii, a nie potęgą węglową. Japonia łapie „nisko wiszący owoc”, zamiast wykorzystać w walce z katastrofą klimatyczną swój technologiczny potencjał i bogactwo zbudowane na węglu i atomie.

Wysłuchałam jeszcze ciekawego panelu na temat wykorzystania narzędzi i danych cyfrowych, po którym zrobiłam wywiad z przedstawicielką platformy C40 dla klimatu. I wreszcie, ostatni tego dnia wykład, w pawilonie hiszpańskim, dotyczył niezwykle ciekawego zjawiska wykorzystania energetycznego w miastach tego, co pod ziemią (ciepło w kuluarach metra, kilometry płynącej wody). Opowiem o tym osobno ustami Javiera Rubio de Urquiara.

Panel o podziemnej energii miasta, fot. ES-J

Na tym mój intensywny COP-owy dzień się nie skończył. Zobaczymy co uda się zobaczyć, posłuchać, z kim porozmawiać, dziś.

Na poważne podsumowanie i refleksje przyjdzie czas po zakończeniu całego COP25.

Z Madrytu – Ewa Sufin-Jacquemart

 

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.