ISSN 2657-9596

Ustawa do zmiany

Agnieszka Grzybek , Wanda Nowicka
05/03/2011

To nie jest normalna sytuacja, że kobiety muszą wyjeżdżać ze swojego kraju, żeby skorzystać z usług medycznych. Prawo do decydowania o sobie jest prawem człowieka i państwo ma obowiązek go przestrzegać.
Z WANDĄ NOWICKĄ, przewodniczącą Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny rozmawia Agnieszka Grzybek

Agnieszka Grzybek: W tym roku Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny obchodzi 20. rocznicę istnienia. Co byś uznała za Wasz największy sukces?

Wanda Nowicka: Federacja została założona przez pięć organizacji, które na początku lat 90. działały wspólnie przeciwko wprowadzeniu zakazu aborcji. Organizowaliśmy demonstracje, zbieraliśmy podpisy za referendum w sprawie aborcji. Szybko okazało się, że to będzie walka wieloletnia. Dlatego Stowarzyszenie Pro Femina, Stowarzyszenie na rzecz Państwa Neutralnego Światopoglądowo Neutrum, Polskie Stowarzyszenie Feministyczne, Liga Kobiet Polskich i Polska YWCA – Związek Kobiet i Dziewcząt Chrześcijańskich powołały osobną organizację. Naszym pierwszym celem było niedopuszczenie do wprowadzenia zakazu aborcji. To się nie udało, więc od lat skupiamy się na dążeniu do zmiany tej ustawy. Monitorujemy skutki ustawy dla zdrowia Polek i społeczeństwa. Dzięki nam wszyscy wiedzą, że to jest zła ustawa, że mamy w Polsce duże podziemie aborcyjne, a poszkodowane są przede wszystkim kobiety. Instytucje międzynarodowe niemal w każdym raporcie zalecają polskiemu rządowi zmianę złego prawa. Zaangażowałyśmy się też w pomoc kobietom, które mają prawo do legalnej aborcji, ale nie mogły go wyegzekwować. Wspierałyśmy Alicję Tysiąc, Barbarę Wojnarowską, Bożenę Kleczkowską, mamę Agaty Lamczak, które walczyły o sprawiedliwość. Największym sukcesem jest sprawa Alicji Tysiąc, która wygrała przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu. Kolejne sprawy czekają na rozstrzygnięcie i liczymy na to, że Trybunał przyzna nam rację.

Poza tym zajmujemy się poradnictwem i edukacją. Od dwudziestu lat prowadzimy telefon zaufania dla kobiet, przez który udzieliłyśmy kilkadziesiąt tysięcy porad. Propagujemy antykoncepcję i edukację seksualną. Przy Federacji powstała grupa młodzieżowa na rzecz edukacji seksualnej PONTON, która w szkołach prowadzi warsztaty dla młodzieży.

AG: Największym sukcesem był chyba Langenort?

WN: W 2003 r. na zaproszenie Komitetu Ster – Kobiety decydują przypłynął do Polski statek holenderskiej fundacji Kobiety na Falach. Dzięki tej akcji po wielu latach udało się przełamać tabu milczenia wokół zakazu aborcji. Poparcie społeczne dla przerywania ciąży wzrosło o 10%. Wspólną inicjatywą organizacji pozarządowych i Parlamentarnej Grupy Kobiet był projekt ustawy o świadomym rodzicielstwie, zgłoszony przez posłankę Joannę Senyszyn. Nie został rozpatrzony, bo trzech kolejnych marszałków z lewicy nigdy nie poddało go pod głosowanie. W ostatnim momencie wycofywano go z porządku obrad. Mamy ogromny żal, że mimo realnych szans lewica się wtedy wycofała i nie podjęła wyzwania.

AG: W takim razie może wygrane przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka mogą wspomóc nasze działania na rzecz zmiany prawa?

WN: Nie można liczyć na to, że jakikolwiek wyrok w Strasburgu przyczyni się do liberalizacji ustawy antyaborcyjnej. Ale można zmieniać prawo w mniejszym wymiarze. Np. dzięki wygranej Alicji Tysiąc w Strasburgu do ustawy o rzeczniku praw pacjenta wprowadzono możliwość odwołania się od decyzji lekarza. Wcześniej odmowa lekarza przeprowadzenia aborcji była nieodwołalna. Od kilku miesięcy prowadzimy kampanię, zachęcając kobiety do korzystania z tego prawa. Przepis jest jednak słaby, ponieważ decyzja może być zmieniona, ale to wcale nie znaczy, że kobiecie uda się wyegzekwować jej wykonanie. Lekarze powołują się bowiem na klauzulę sumienia, a kobiety zamiast procedury odwołania od decyzji lekarza wolą jechać za granicę i tam rozwiązać problem. Jedna ze spraw, które czekają na rozstrzygnięcie Trybunału w Strasburgu, dotyczy właśnie klauzuli sumienia. Wygrana byłaby prawdziwym sukcesem.

AG: W ubiegłym roku Federacja zorganizowała w Sejmie wysłuchanie publiczne w sprawie turystyki aborcyjnej. Jaka jest skala tego zjawiska w Polsce?

WN: Możemy mówić wyłącznie o szacunkach. Może jest to kilka, a może kilkadziesiąt tysięcy przypadków rocznie. Na pewno zjawisko turystyki aborcyjnej staje się coraz powszechniejsze. Więcej kobiet decyduje się na wyjazdy za granicę, ponieważ mają obawy, czy w Polsce będą mogły przeprowadzić zabieg w bezpiecznych warunkach. Koszty są zbliżone, więc wolą skorzystać z kliniki zagranicą, zamiast szukać tutaj pokątnie. Ale stać na to tylko kobiety w lepszej sytuacji materialnej.

AG: Skoro Polki coraz częściej korzystają z turystyki aborcyjnej czy, niekoniecznie oficjalnie, z aborcji farmakologicznej, to jaki jest sens w walce o zmianę ustawy?

WN: Z tym radzeniem sobie jest różnie. Owszem, kobiety w Polsce rzadko umierają w wyniku aborcji, nie tak jak Afrykanki, ale to nie znaczy, że wszystko jest w porządku. To nie jest normalna sytuacja, że kobiety muszą wyjeżdżać ze swojego kraju, żeby skorzystać z usług medycznych. Tę możliwość mają tylko Polki lepiej sytuowane i uprzywilejowane. Żyjemy w Europie i trudno się pogodzić z tym, że kobiety w większości krajów europejskich i ościennych mają znacznie lepszą sytuację pod tym względem. Tylko u nas kobiety zostały tego prawa pozbawione. Prawo do decydowania o sobie jest prawem człowieka i państwo ma obowiązek go przestrzegać.

AG: Jakie Federacja ma plany na następne dwudziestolecie?

WN: Byłabym szczęśliwa, gdybym mogła zamknąć biuro i powiedzieć, że nasza misja została wypełniona, ale obawiam się, że jeszcze długo będziemy musiały działać. W tej chwili skupiamy się na wykorzystaniu możliwości, jakie daje nowa dyrektywa UE o transgranicznej opiece medycznej. Kobiety mające prawo do legalnego przerywania ciąży będą mogły zrobić to za granicą, a NFZ będzie musiał zabiegi refundować. To z kolei może zmusić NFZ do energiczniejszego wyegzekwowania od publicznej służby zdrowia realnej dostępności aborcji. Będziemy zabiegać o to, aby aborcja farmakologiczna była w Polsce legalnie dostępna: zgodnie z prawem unijnym, jeżeli dany specyfik jest zarejestrowany w innych krajach UE, to procedura jego rejestracji w Polsce może być znacznie prostsza. Będziemy dalej działać na rzecz liberalizacji ustawy antyaborcyjnej, lecz tu potrzebne są głębokie zmiany na scenie politycznej, aby powstała w Polsce lewica z prawdziwego zdarzenia, która prawo do przerywania ciąży uzna za sprawę priorytetową. Chciałabym, aby Kongres Kobiet – ta najbardziej obecnie widoczna w Polsce inicjatywa kobieca – podjął ten temat. Marzy nam się, aby kobiety, które nie mogą wyegzekwować praw im przysługujących, były na tyle zdeterminowane, aby ich dochodzić, i wiedziały, jak to robić.

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.