Krajobraz po Snowdenie
W środę 25 września odbyła się w BarStudio debata pt. „Czy jesteśmy skazani na więcej nadzoru?”. Została ona zorganizowana wspólnie przez Partię Zieloni i senatora Józefa Piniora, który ją również poprowadził. Udział w dyskusji wzięli: Jan Philipp Albrecht, niemiecki europoseł z grupy Zielonych, sprawozdawca Parlamentu Europejskiego odpowiedzialny za prace nad rozporządzeniem Unii Europejskiej o ochronie danych osobowych i koordynator Grupy Zielonych w komisji PE prowadzącej dochodzenie w sprawie inwigilacji elektronicznej obywatelek i obywateli UE oraz Caspar Bowden, współautor raportu dla Parlamentu Europejskiego w sprawie prawnych problemów chmur obliczeniowych, wcześniej m.in. dyrektor Foundation for Information Policy Research oraz były główny doradca ds. prywatności w firmie Microsoft.
Po powitaniu gości przez Agnieszkę Grzybek głos zabrał Adam Ostolski. W krótkim wystąpieniu uzasadnił potrzebę podjęcia debaty w tak ważnym obszarze, jakim jest inwigilacja obywateli Unii Europejskiej przez służby amerykańskie. Po ujawnieniu afery przez Edwarda Snowdena i podaniu do publicznej wiadomości informacji o programie PRISM opinia publiczna jest wstrząśnięta, dziś każdy zastanawia się, na ile jego prywatne dane są chronione. Ostolski zachęcał, by wspólnie zastanowić się nad tym, czy rosnącą inwigilację można ograniczyć, czy też jesteśmy skazani na to, by było jej coraz więcej.
Nie tylko nagroda Sacharowa
Senator Józef Pinior zauważył, że w wyniku rewolucji informatycznej pojawiło się szereg niebezpiecznych dla naszej prywatności technologii, z których służby różnych państw bardzo chętnie korzystają. Powstaje orwellowski świat, w którym jesteśmy non stop inwigilowani. Jego zdaniem w jakimś sensie mamy do czynienia z taką sytuacją jak przed rokiem 1989. Wraca system zagrażający naszym podstawowym obywatelskim wolnościom. Powszechna inwigilacja i brak prywatności to największe zagrożenie dla współczesnej demokracji. Orwellowska wizja jest bardzo realna i dlatego jest potrzebny obywatelski sprzeciw. Nie reagując, milcząco zgadzamy się na rosnący nadzór.
Pinior pochwalił decyzję grupy Zielonych w Parlamencie Europejskim, by nominować Edwarda Snowdena do nagrody Sacharowa. Podobnie jak Chelsea Manning lub Julian Assange, Snowden spełnia wszystkie kryteria, pozwalające uznać go za współczesnego dysydenta. Informacje ujawnione przez niego mogą pomóc w odwróceniu bardzo groźnego trendu, który w coraz większym stopniu zagraża demokracji. Zdaniem Piniora Unia Europejska powinna podjąć większy wysiłek, by budować bardziej autonomiczną pozycję w toczących się negocjacjach ze Stanami Zjednoczonymi.
Jan Philipp Albrecht zaczął od przypomnienia, że od ujawnienia na łamach „Guardiana” rewelacji o programie PRISM minęło już 16 tygodni. Od tamtej pory wiemy, że cokolwiek robimy, gdziekolwiek jedziemy, to informacje te są dostępne dla służb. Programy takie jak PRISM śledzą wszystkie sieci komunikacji. W jego odczuciu sam fakt zbierania informacji przez służby nie jest czymś zaskakującym. Skala tego zjawiska i stopień dostępności danych – już tak. Szokujący jest fakt, że mimo upływu 16 tygodni nie było oficjalnej reakcji rządów państw UE. Choć prawa obywateli są łamane, rządy nie zamierzają nic z tym robić. Zdaniem Albrechta jako obywatele powinniśmy tę bierność stanowczo potępić.
Zieloni w Parlamencie Europejskim na dwa różne sposoby starają się podjąć temat inwigilacji. Po pierwsze starają się zebrać większość gwarantującą wymuszenie na rządach krajowych zajęcie się inwigilacją obywateli europejskich przez amerykańskie służby. Po uchwaleniu przez Parlament Europejski odpowiedniej rezolucji trudniej rządom państw członkowskich ignorować ten problem. Po drugie udało się Zielonym doprowadzić do powołania komisji śledczej. Ma ona za zadanie uzyskać wszystkie niezbędne informacje zarówno od rządów krajowych, jak i Komisji Europejskiej.
W Parlamencie Europejskim cały czas trwają prace nad rozporządzeniem o ochronie danych osobowych, które ma dać obywatelom realne możliwości decydowania o tym, czy chcą udostępniać swoje dane firmom telekomunikacyjnym, portalom społecznościowym itp. Zieloni chcą, by każdy posiadał pełna kontrolę nad danymi. Jego zdaniem niektórym może się wydawać to abstrakcyjnym problemem, nie wszyscy są w stanie wyobrazić sobie konsekwencje. Na podstawie historii odwiedzanych stron, umieszczanych zdjęć, geolokacji można wyliczyć w sposób bardzo dokładny wiele rzeczy. Firmy przekazują służbom te dane, ale również zbierają je, ponieważ są one dla nich bardzo cenne. Na ich podstawie mogą personalizować ofertę i zarabiać więcej. Dlatego musimy się zacząć na poważnie troszczyć o ochronę swoich danych.
Nadzór i władza
Caspar Bowden na początku wskazał, jak dużo uwagi firmy przykładają do kontaktów z rządami. Zatrudniają one „ambasadorów”, którzy odpowiedzialni są za wzajemne relacje i lobbowanie za korzystnymi dla nich rozwiązaniami. W tej chwili system funkcjonuje tak, że niewiele potrzeba, by wyrazić zgodę na wykorzystanie danych. Teraz, kiedy zostaną zapisane po raz pierwszy, tracimy nad nimi kontrolę. Jeśli zostaną zapisane na serwerach w Europie, to jeszcze mamy jakieś prawa, kiedy jednak serwery są w Stanach Zjednoczonych, to tracimy kontrolę zupełnie. Takie duże firmy jak Microsoft czy IBM wstępnie przystają na europejskie bardziej restrykcyjne rozwiązania dotyczące prywatności w sieci, a potem okazuje się, że program taki jak PRISM ma do nich swobodny dostęp i to w zgodzie z amerykańskim prawem. Co więcej, żaden europejski rząd ani organizacja pozarządowa nigdy się o tym nie dowie, kiedy i czy amerykański rząd te dane przeglądał. System jest tak skonstruowany, by chronić tylko amerykańskich obywateli, można mówić o więc o dyskryminacji.
Zdaniem Bowdena problemy te dotyczą już nie tylko Stanów Zjednoczonych. Mocarstwami informatycznymi są już Indie i Chiny, a transfer danych ma wymiar globalny. Wkrótce może pojawić się problem inwigilacji z ich strony. W prawie amerykańskim niepokoi Bowdena szczególnie jeden zapis. Prawo pozwala amerykańskim służbom inwigilować wszystkie organizacje polityczne, których działalność dotyczy zainteresowań amerykańskiej polityki zagranicznej. Również w Polsce.
W jego ocenie świadomość tak szerokiej inwigilacji może mieć bardzo negatywne skutki społeczne. Ponieważ NSA wie o nas wszystko, mogą się pojawiać wątpliwości co do bezstronności ludzi pełniących zawody zaufania społecznego takich jak sędziowie, urzędnicy, dziennikarze, politycy itp. Rodzi się jego zdaniem pytanie czy ktoś nie będzie chciał na nich wpływać? Czy sami nie będą podświadomie dostosowywać się do oczekiwań? NSA ma przecież dostęp do wielu wrażliwych danych, zna historię odwiedzanych stron, przegląda prywatną korespondencję… Może być to niebezpieczne dla samej demokracji.
Służby i sygnaliści
W dyskusji pierwszy zabrał głos Józef Halbersztadt. Jego zdaniem służby amerykańskie nie interesują się specjalnie polskimi obywatelami. Nie wiemy jednak, jak działają polskie służby i czy współpracują z Amerykanami. Prawdopodobnie nie dysponują aż tak zaawansowaną technologią, ale sposób działania jest podobny. Niepokój budzi fakt, że polski rząd odmawia udzielenia jakichkolwiek informacji na ten temat. Zapytał również panelistów czy nowe rozporządzenie o ochronie danych zostanie przyjęte jeszcze przed wyborami do PE w maju przyszłego roku.
Adam Ostolski poruszył kwestię ochrony sygnalistów. Jego zdaniem zdolność do stawienia oporu rosnącej inwigilacji zależy od tego, czy i jak będzie się chronić takich ludzi jak Edward Snowden. Czy Unia Europejska ma możliwości i wolę, by ich chronić? – pytał.
Jan Philipp Albrecht zapewnił, że rozporządzenie o ochronie danych zostanie przyjęte jeszcze w tej kadencji parlamentu. Teraz jest przychylna większość w izbie i poparcie opinii publicznej. Po wyborach może się to zmienić. Jego zdaniem trzeba wywierać presję ekonomiczną na amerykańskie firmy, by te przestrzegały europejskich regulacji. Również negocjacje handlowe pomiędzy UE a Stanami Zjednoczonymi powinny w centrum stawiać ochronę prywatności. Jego zdaniem ludzie tacy jak Edward Snowden powinni być chronieni przed wymierzeniem kary. Bez nich nigdy nie będzie wiadomo, jaką technologią dysponują firmy, co wiedzą i jak tę wiedzę wykorzystują.
Caspar Bowden stwierdził, że to państwa mają duże możliwości, by chronić dane. Przed sprawą Snowdena nie zrobiły jednak nic. Dopiero teraz zaczynają się interesować tym problemem. Jego zdaniem są dwa rozwiązania: albo pozostawić to w gestii krajów członkowskich, albo niech zajmie się tym Komisja Europejska. Oba rozwiązania są według Bowdena niedobre, ponieważ wcześniej na inwigilację nie reagowały ani kraje członkowskie, ani Komisja. Odnosząc się do ochrony sygnalistów, stwierdził, że jest sprawą o fundamentalnym znaczeniu, aby tacy ludzie nie musieli spędzać reszty życia w strachu. Trzeba ich chronić. Dobrym pomysłem jest, by dostawali nagrody finansowe za wyjawianie nieprawidłowości. Byłyby one wypłacane z kar nakładanych na firmy, które się ich dopuściły. System taki funkcjonuje w Stanach Zjednoczonych w kontekście rozwiązań antykorupcyjnych, i można by go przenieść na grunt europejski.
Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.