Nauka i edukacja w epoce cięć
Politykę zaciskania pasa promuje się w Europie jako sposób na odzyskanie konkurencyjności i powrót na ścieżkę wzrostu gospodarczego. Jej wdrażanie w nieproporcjonalny sposób dotknęło edukację, a pod jej płaszczykiem przemyca się ideologicznie motywowaną chęć prywatyzacji tego sektora. Jakie będą długofalowe skutki takich działań?
Cięcia w centrum, cięcia na peryferiach
Przez krótką chwilę na samym początku kryzysu wydawało się, że powracamy do polityki ekonomicznej inspirowanej keynesizmem. Rządy rozwiniętych krajów kapitalistycznych postawiły na pakiety stymulacyjne w celu uratowania sektora finansowego i całej gospodarki. Wkrótce jednak okazało się, jakie są skutki finansowanych przez podatników bailoutów. Od r. 2010 finanse publiczne w wielu krajach znalazły się pod presją jednoczesnego obniżania się przychodów i wzrostu wydatków na ratowanie banków. Wraz z kurczeniem się budżetów pakiety stymulacyjne zaczęto zastępować zaciskaniem pasa, wskrzeszając starą retorykę korzyści z „konsolidacji fiskalnej”. W debatach towarzyszących rosnącemu zamieszaniu w strefie euro zwolennicy tej polityki udowadniali, że cięcia mogą prowadzić do wzrostu gospodarczego. Koncepcja ta była atakowana przez lewicowych ekspertów, przekonujących, że cięcia, od momentu ich wprowadzenia, przyczyniają się do zmniejszenia zagregowanego popytu poprzez zmniejszenie wydatków w sektorze publicznym oraz zwiększenie presji na obniżkę płac.
Są dobre podstawy, by sądzić, że warunki społeczno-ekonomiczne panujące dziś na europejskich peryferiach (zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz strefy euro) uniemożliwiają prowadzenie jednocześnie polityki cięć i gospodarczej ekspansji. Biorąc pod uwagę strukturalną rozbieżność między peryferiami a centrum europejskiej gospodarki, która w przypadku peryferii oznacza wyższy wskaźnik stosunku zadłużenia do PKB, nierównowagę w bilansie handlowym, wyścig na dno w dziedzinie podatków i polityki społecznej, a także kryzys zadłużenia publicznego, cięcia nie wydają się dobrym pomysłem – niezależnie od poziomu „racjonalności i odpowiedzialności” rządzących. Jeśli osądzać politykę zaciskania pasa na gruncie jej dotychczasowych, znanych z historii skutków, trudno uznać, by kiedykolwiek była ona czymkolwiek innym niż nieudanym eksperymentem elit politycznych i finansowych.
W kontekście kryzysu zadłużenia publicznego, który ma skłonność do podważania procesów demokratycznych, warto zauważyć, że kraje postsocjalistyczne przegapiły szansę na wprowadzenie jakiegokolwiek – keynesowskiego czy innego – radykalnego programu społecznego. Powodem tego jest wiara w paradygmat wzrostu opartego na eksporcie, który w czasach przedkryzysowych nieuchronnie prowadził do rozwoju opartego na konsumpcji napędzanej kredytem. Specyficzne cechy gospodarek postsocjalistycznych, takie jak nierównowaga bilansu handlowego i rosnący dług zagraniczny były często przywoływane w debatach publicznych w celu pokazania niezdolności rządów do wdrożenia kryteriów z Maastricht i utrzymania w ryzach polityki budżetowej. W czasach pozornej prosperity (2000-2008) w życiu politycznym dominowało skupianie się na unijnych kryteriach konwergencji i „odpowiedzialności fiskalnej” jako podstawach polityki gospodarczej, a wraz z nastaniem kryzysu po r. 2008 postawa rządów stała się jeszcze bardziej konserwatywna. Rozbieżność między polityką ekonomiczną prowadzoną w wąskich neoliberalnych ramach a potrzebą zachowania fundamentalnych dla życia społecznego usług publicznych najwyraźniej zarysowała się w przypadku edukacji i badań naukowych.
Ideologiczny impuls
Globalny kryzys gospodarczy i polityka zaciskania pasa wywarły negatywny wpływ na systemy edukacyjne większości krajów postsocjalistycznych. Ponieważ proces utowarowienia edukacji ma swe korzenie jeszcze w okresie „prosperity”, z łatwością możemy te same podstawowe tendencje w polityce edukacyjnej można zaobserwować przez całą ostatnią dekadę. System edukacji jest przestrzenią niejednoznaczną – może obdarzać mocą i emancypować, ale może też pogłębiać podziały klasowe i i społeczne nierówności. Wskutek nacisku na realizowanie kryteriów z Maastricht w większości krajów regionu edukacja pozostaje niedofinansowana. Nasila się tendencja do przerzucania jej kosztów na uczniów, studentów i ich rodziny. Wprowadzanie opłat za studia, wraz z rosnącymi kosztami pośrednimi (np. czynsze i transport) przyczyniają się do zjawiska „niewidocznej krzywdy klasowej” („the hidden injuries of class”, Richard Sennet).
Choć można argumentować, że niedofinansowanie kształcenia jest polityczną decyzją, uwarunkowaną brakami w budżecie, trudno nie zauważyć w tym ideologicznego przekonania o potrzebie przesunięcia edukacji w stronę rynkowej samowystarczalności. Zaciskanie pasa powinno być zatem postrzegane jako kontynuacja i pogłębienie przedkryzysowej polityki edukacyjnej.
Odchudzanie publicznych uniwersytetów
Jeśli nie liczyć wyprzedaży majątku publicznego, zaciskanie pasa sprowadza się najczęściej do cięć budżetowych i podwyżek podatków. Analiza aplikowanych w Europie „pakietów odchudzających” dokonana przez Europejski Instytut Związków Zawodowych (ETUI) wskazuje, że „proporcje między cięciami budżetowymi a wzrostem opodatkowania wskazują na dominację tego pierwszego podejścia”, zaś „największe wysiłki będą podjęte przez kraje, które wnioskowały o pomoc zewnętrzną”. Ponieważ zarówno edukacja podstawowa i średnia, jak i wyższa zależą od finansowania publicznego, zbierają się nad nimi czarne chmury. Kilka krajów Europy Środkowej, takich jak Łotwa, Węgry czy Serbia, które złożyły wnioski o pomoc finansową ze strony Międzynarodowego Funduszu Walutowego, wprowadziło zarazem istotne zmiany w poziomie finansowania instytucji publicznych i polityki społecznej.
W raporcie European University Association poświęconym wpływowi globalnego kryzysu gospodarczego na europejskie uniwersytety zwraca się uwagę na kilka niepokojących aspektów polityki zaciskania pasa w krajach postsocjalistycznych. Przede wszystkim finansowanie uczelni uległo drastycznemu zmniejszeniu: na Łotwie budżet szkolnictwa wyższego został obcięty o 48% w r. 2009, a w rok później o kolejne 18%. Cięcia przekraczające 10% odnotowano w Estonii, Rumunii i na Litwie. W krajach takich jak Serbia, Chorwacja, Macedonia i Republika Czeska wyniosły w granicach 5-10%. W raporcie wskazuje się również na fakt, że w niektórych krajach, takich jak Węgry, rządy zrezygnowały z uprzednich planów zwiększenia publicznego finansowania uniwersytetów.
Oczywiście problemy te nie dotyczą jedynie krajów postsocjalistycznych. Peryferyjne kraje strefy euro (Grecja, Hiszpania, Irlandia, Portugalia) również zostały dotknięte przez kryzys, a ich systemy szkolnictwa wyższego znalazły się pod podobną presją.
Edukacja w szponach ideologii
Cięcia budżetowe to tylko jeden z problemów, z jakimi mierzy się sektor publiczny w ogóle, a edukacyjny w szczególności, w okresie głębokiego kryzysu kapitalizmu. Towarzyszą im naciski na komercjalizację uniwersytetów i podporządkowanie ich logice rynku. Np. w r. 2011 na Uniwersytecie Belgradzkim odbyły się protesty i okupacje przeciwko opłatom za studia. Serbskie organizacje studenckie zwróciły uwagę na fakt, że opłaty za studia są używane jako sposób na zabezpieczenie pensji pracowników naukowych i technicznych w sytuacji, gdy dbające o równowagę budżetową władze odmawiają przekazania dodatkowych środków. W tym samym roku kadra naukowa Uniwersytetu w Zagrzebiu wraz ze związkiem „Solidarność Akademicka” zorganizowały strajk przeciwko rynkowym reformom, proponowanym przez ministerstwo nauki i edukacji. Celem nowego prawa było zbliżenie do siebie uczelni i biznesu za pomocą z jednej strony utrzymania systemu opłat za studia, z drugiej zaś zachęcania wydziałów i instytutów badawczych do samofinansowaniu swej działalności poprzez działalność rynkową i partnerstwo publiczno-prywatne.
Chorwacki przykład dobrze ilustruje ideologię, zgodnie z którą badania naukowe powinny wspierać rozwój gospodarczy, zaś optymalny poziom instrumentalizacji nauki można osiągnąć dzięki wystawieniu badań na mechanizmy rynkowe, np. poprzez urynkowienie ich wyników. Trend ten obecny jest w całej Europie i ma istotny wpływ na uczelnie. Ofiarą neoliberalnej ofensywy przeciwko sektorowi publicznemu pada zwłaszcza humanistyka i nauki społeczne, gdyż tworzona przez nie wiedza nie oferuje zbyt wielu „produktów” dla sektora prywatnego. Także badania podstawowe w naukach przyrodniczych dotyka coraz więcej ograniczeń, jako że sektor prywatny niezbyt chętnie angażuje się w długofalowe, ryzykowne przedsięwzięcia badawcze. Wraz z cięciami budżetowymi coraz trudniej jest mierzyć się uniwersytetom i jednostkom badawczym z Europy Środkowo-Wschodniej z ich odpowiednikami z Zachodu.
Jak pokazują ostatnie wydarzenia, narzucone oszczędności idą ręka w rękę z wprowadzaniem zasady konkurencyjności w obszarze edukacji wyższej i badań naukowych. Dla wielu uniwersytetów w tej części Europy oznacza to trudne zadanie robienia więcej za mniej. Jak podkreśla raport European University Association, „mechanizmy finansowania oparte na konkurencji mogą przynieść pozytywne rezultaty, takie jak poprawa jakości i efektywności, jeśli będą wprowadzane ostrożnie i nie w oderwaniu od całości systemu finansowania uczelni. Jeśli natomiast towarzyszy im zmniejszenie poziomu finansowania, mogą zagrozić stabilności finansowej uniwersytetów, szczególnie jeśli granty nie wystarczają na pokrycie kosztów aktywności, na które zostały przyznane”.
Europa 2020 poza zasięgiem
Od początku kryzysu niewiele wskazywało na to, by wdrażanie zaciskania pasa miało przynieść ożywienie gospodarcze i zrównoważony wzrost. W istocie wydaje się raczej, że to polityka cięć wydłużyła okres stagnacji i obniżyła poziom społecznego dobrobytu, zmuszając najsłabsze grupy społeczne do wzięcia na siebie nieproporcjonalnie dużej części kosztów kryzysu. Powiązania między nauką, edukacją, wzrostem gospodarczym i dobrobytem okazują się dziś znacznie bardziej złożone, niż chciałyby tego narracje o uniwersytecie jako firmy i o transferze technologii między nauką a biznesem. W obecnych warunkach cięć budżetowych, ożywienia bez powstawania nowych miejsc pracy oraz rosnących nierówności społecznych postawiony przez Komisję Europejską w dokumencie „Europa 2020” cel zwiększenia odsetka osób z wyższym wykształceniem jest oderwany od rzeczywistości. O najnowszej historii społeczno-gospodarczej Europy można powiedzieć wszystko, tylko nie to, że była inteligentna, zrównoważona i włączająca. Dominacja dyskursu neoliberalnego w wielu dziedzinach życia społecznego okazała się szczególnie niekorzystna dla krajów postsocjalistycznych.
By przemóc te negatywne tendencje, kraje postsocjalistyczne muszą zejść z dotychczasowego, destrukcyjnego kursu opierającego się na tzw. konsensusie waszyngtońskim, wzmocnionym przez politykę cięć, zaordynowaną w okresie globalnego kryzysu. Musimy jednocześnie odejść od uznawania edukacji za prywatną inwestycją, a nauki za narzędzie w służbie wzrostu gospodarczego. Programy dostosowań fiskalnych, nakładane na naukę i edukację, nie są efektem nieuchronnych procesów gospodarczych, ani też długofalowej troski o dobrobyt. Są to efekty politycznych decyzji, narzucających swoje własne wartości i krótkoterminowe cele budżetowe. Perspektywy nauki i edukacji na europejskich peryferiach zależą od wprowadzenia zasady demokratycznej odpowiedzialności oraz działań wykraczających poza wizję szczęścia osiąganego za pomocą zaciskania pasa.
Artykuł „The social consequences of imposed austerity: the case of education” ukazał się pierwotnie w piśmie „Green European Journal”, w numerze poświęconym polityce zaciskania pasa w Europie. Fot. Wikimedia commons. Przeł. Bartłomiej Kozek.
Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.