ISSN 2657-9596

Chomsky, Pollin i Lapavitsas: Czy jesteśmy świadkami upadku neoliberalizmu?

Noam Chomsky , Costas Lapavitsas , Robert Pollin , C.J. Polychroniou
27/10/2021

Po czterdziestu latach neoliberalnych rządów, podczas których państwo aktywnie starało się zlikwidować rozgraniczenie między rynkiem, społeczeństwem obywatelskim i rządami, czyniąc racjonalność ekonomiczną kamieniem węgielnym każdej ludzkiej działalności, zaawansowany kapitalizm – jak się zdaje – znalazł się na rozdrożu z powodu ekonomicznych i społecznych skutków pandemii COVID-19. Tak zwany „wielki rząd” zanotował spektakularny powrót, a nawet konserwatywni przywódcy zerwali z niektórymi podstawowymi ortodoksjami neoliberalizmu.

Czy jesteśmy w trakcie fundamentalnych i trwałych zmian w relacjach między państwem a rynkiem? Czy jesteśmy świadkami schyłku neoliberalizmu? Czy pandemia doprowadziła do wyłonienia się nowej odmiany kapitalizmu?

W tym wywiadzie światowej sławy uczony i intelektualista publiczny Noam Chomsky, wraz z dwoma wybitnymi ekonomistami lewicy – Costasem Lapavitsasem z Uniwersytetu Londyńskiego i Robertem Pollinem z Uniwersytetu Massachusetts Amherst – dzielą się swoimi przemyśleniami i spostrzeżeniami na temat ekonomii i kapitalizmu w dobie pandemii i nie tylko.

C.J. Polychroniou: Noam, era neoliberalna ostatnich 40 lat została w dużej mierze zdefiniowana przez rosnące nierówności, powolny wzrost i degradację środowiska. W istocie nawet Międzynarodowy Fundusz Walutowy przyznał kilka lat temu, że neoliberalizm poniósł klęskę. Jednak trzeba było dopiero wybuchu pandemii, aby pojawił się konsensus co do niepowodzeń neoliberalizmu. Dlaczego neoliberalizm w ogóle zatriumfował i przetrwał, i czy w ogóle jest już martwy?

Noam Chomsky: Moje odczucie jest takie, że pewna wersja neoliberalizmu zatriumfowała, ponieważ umożliwiła wielki sukces swym projektantom. Ich władza została znacznie wzmocniona przez takie przewidywalne konsekwencje, jak skrajne nierówności, ograniczenie demokracji, zniszczenie związków zawodowych i atomizacja ludzkich zbiorowości, tak więc obrona przed tą wersją neoliberalizmu, realizowaną z imponującym oddaniem w tej najnowszej fazie wojny klasowej, została ograniczona.

Mówię „wersja”, ponieważ państwowo-korporacyjni zarządcy systemu naciskają na istnienie bardzo silnego państwa, które może chronić ich interesy na arenie międzynarodowej i zapewniać im potężne bailouty i subsydia, gdy ich programy upadają, co regularnie się zdarza.

Z podobnych powodów nie sądzę, by ta wersja była martwa, choć w odpowiedzi na rosnący gniew i niechęć – w dużej mierze napędzane przez sukcesy neoliberalnych ataków na ludzkie zbiorowości – jest dziś na nowo dostosowywana do sytuacji.

Polychroniou: Bob, pandemia pokazała nam, że neoliberalny kapitalizm jest więcej niż nieadekwatny do radzenia sobie z kryzysami gospodarczymi i zdrowotnymi na dużą skalę. Czy zasoby zmobilizowane przez państwa narodowe podczas kryzysu pandemicznego są prostym przypadkiem keynesizmu kryzysowego, czy też stanowią fundamentalne przesunięcie w tradycyjnej roli rządu, która polega na maksymalizacji dobrobytu społeczeństwa? Ponadto, czy polityki, które zostały dotychczas wdrożone na wszystkich szczeblach rządowych, są wystarczające, aby zapewnić podstawę dla progresywnego programu gospodarczego w erze post-pandemicznej?

Robert Pollin: Neoliberalizm to odmiana kapitalizmu, w której polityka gospodarcza silnie ciąży w stronę wspierania przywilejów wielkich korporacji, Wall Street i najbogatszych. Neoliberalizm stał się doktryną dominującą na świecie od około 1980 r., począwszy od wyborów Margaret Thatcher w Wielkiej Brytanii i Ronalda Reagana w USA. Główne priorytety neoliberalizmu, praktykowane na całym świecie, obejmowały obniżenie podatków dla bogatych oraz wydatków publicznych dla osób niezamożnych, osłabienie ochrony zarówno ludzi pracy, jak i środowiska naturalnego, a także osłabienie wszelkich pozorów zaangażowania w pełne i godne zatrudnienie, oraz umożliwienie szalejącej spekulacji finansowej przy jednoczesnym ratowaniu spekulantów, gdy rynki nieuchronnie pogrążają się w kryzysie.

Neoliberalizm stanowił kontrrewolucję przeciwko socjaldemokratycznemu/Nowo-Ładowemu/prorozwojowemu kapitalizmowi w wariancie państwowym, który wyłonił się przede wszystkim w wyniku skutecznej walki politycznej postępowych partii politycznych, związków zawodowych i sprzymierzonych z nimi ruchów społecznych, trwającej od kryzysu lat 30. ubiegłego wieku do wczesnych lat 70. Oczywiście socjaldemokratyczny/Nowo-Ładowy/prorozwojowy kapitalizm państwowy był nadal kapitalizmem. Nierówności dochodowe i majątkowe oraz różnice w możliwościach pozostawały niedopuszczalnie wysokie, podobnie jak rak rasizmu, seksizmu i imperializmu. Niemniej jednak szeroko pojęte modele socjaldemokratyczne wytworzyły znacznie bardziej egalitarne wersje kapitalizmu niż neoliberalny reżim, który je wyparł. Model neoliberalny z kolei odniósł wielki sukces w osiąganiu swojego najbardziej podstawowego celu, którym jest obsypywanie coraz większymi przywilejami już i tak uprzywilejowanych. Na przykład, w ramach neoliberalizmu w Stanach Zjednoczonych w latach 1978-2019 średnia płaca dyrektorów generalnych wielkich korporacji wzrosła dziesięciokrotnie w porównaniu z przeciętnym pracownikiem nie pełniącym funkcji nadzorczych.

Wraz z nadejściem pandemii COVID w marcu 2020 roku rządy krajów o wysokim dochodzie podjęły określone działania, by zapobiec całkowitemu załamaniu gospodarczemu, tak jak to stało się w latach 30-tych XX wieku. W zależności od kraju środki te obejmowały bezpośrednie wsparcie pieniężne dla osób o niższych i średnich dochodach, znaczne zwiększenie środków na ubezpieczenia od bezrobocia bądź duże programy subsydiowania płac, aby zapobiec zwolnieniom. Jednak najostrzejszymi interwencjami politycznymi zdecydowanie były bailouty na rzecz wielkich korporacji i Wall Street.

W USA na przykład między marcem 2020 a lutym 2021 roku prawie 50 procent całej siły roboczej złożyło wnioski o zasiłek dla bezrobotnych. Jednak w tym samym okresie ceny akcji na Wall Street wzrosły o 46 procent, co stanowi jeden z najgwałtowniejszych jednorocznych wzrostów w historii. Ten sam wzorzec dominował na całym świecie.

Międzynarodowa Organizacja Pracy poinformowała, że „w 2020 r. nastąpił bezprecedensowy globalny spadek zatrudnienia o 114 milionów miejsc pracy w stosunku do 2019 r.”. W tym samym czasie globalne rynki akcji gwałtownie wzrosły – o 45 procent w całej Europie, 56 procent w Chinach, 58 procent w Wielkiej Brytanii i 80 procent w Japonii, a indeks Standard & Poor’s Global 1200 wzrósł o 67 procent.

Tak więc, choć podczas pandemii COVID miało miejsce rozpaczliwie potrzebne rozszerzenie programów opieki społecznej, pomagające ludziom przetrwać, to środki te zostały wprowadzone w ramach jeszcze większych wysiłków na rzecz wsparcia wciąż dominującego porządku neoliberalnego.

Oczywiście w czasie pandemii dotkliwość kryzysu klimatycznego się pogłębiała. W lutym Sekretarz Generalny ONZ António Guterres powiedział: „Rok 2021 jest rokiem przełomowym, jeśli chodzi o stawienie czoła globalnemu kryzysowi klimatycznemu (…) Rządy nigdzie nie zbliżyły się do poziomu niezbędnego do ograniczenia zmian klimatycznych o 1,5 stopnia i osiągnięcia celów Porozumienia Paryskiego. Najwięksi emitenci muszą podjąć znacznie ambitniejsze cele redukcji emisji do 2030 r. (…) na długo przed listopadową konferencją klimatyczną ONZ w Glasgow.”

Mamy już październik w „roku przełomu”, a mimo to niewiele zostało osiągnięte od czasu, gdy Guterres przemawiał w lutym. To prawda, że w krajach o wysokim dochodzie ruchy społeczne i aktywiści klimatyczni – pod hasłem globalnego Zielonego Nowego Ładu – walczą o programy łączące stabilizację klimatu z egalitarnym programem społecznym. Od tego, w jakim stopniu im się to uda, zależy, czy uda nam się stworzyć podstawy dla progresywnego programu gospodarczego i skutecznej polityki klimatycznej w erze post-pandemicznej. Nie wiemy jeszcze, jak skuteczne będą te wysiłki. Jak ostatnio obszernie dyskutowaliśmy, propozycja dotycząca infrastruktury społecznej i klimatu, nad którą debatuje się obecnie w Kongresie USA, sama w sobie nie jest wystarczająco ambitna, by mówić o prawdziwej transformacji. Jeśli jednak zostanie uchwalona, będzie stanowiła znaczące zerwanie z neoliberalną dominacją, jaka ma miejsce od czasów Thatcher i Reagana.

Polychroniou: Costas, pandemia COVID obnażyła liczne strukturalne wady kapitalizmu, a neoliberalny porządek może rzeczywiście znajdować się na skraju upadku. Czy jednak możemy mówić o „kryzysie kapitalizmu”, skoro nie widzimy opozycji na szeroką skalę wobec bieżącego systemu?

Costas Lapavitsas: Nie ma wątpliwości, że szok pandemiczny stanowi potężny kryzys globalnego kapitalizmu, ale zalecałbym dużą ostrożność w kwestii upadku neoliberalizmu. Okres od Wielkiego Kryzysu lat 2007-2009 przypomina raczej interregnum (termin zaproponowany w duchu Antonio Gramsciego), kiedy stare nie chce umrzeć, a nowe nie może się narodzić. I jak wszystkie takie okresy, jest on podatny na potwory, w tym faszyzm.

Wielki Kryzys lat 2007-2009 został przezwyciężony przez państwo, które użyło swojej ogromnej siły, by bronić sfinansjalizowanego kapitalizmu i globalizacji. Ale to, co nastąpiło później, to dekada niskiego wzrostu, skąpych inwestycji, słabego wzrostu produktywności, utrzymujących się nierówności i częściowo ożywionych zysków. Wyniki gospodarcze w głównych krajach były słabe, co stanowiło kolejny dowód na porażkę neoliberalizmu. Pomimo trwałego wzrostu rynków akcji w poprzedniej dekadzie, złota era finansjalizacji dobiegła końca. Jednak wyniki gospodarcze w Chinach również były mierne, co odzwierciedla słabość akumulacji produkcyjnej na całym świecie.

Kiedy wybuchł COVID-19, stało się jasne, że współczesny kapitalizm jest całkowicie zależny od masywnej interwencji państwa. Główne państwa zachodu były w stanie interweniować na bezprecedensową skalę głównie dzięki monopolistycznej władzy banków centralnych nad pieniądzem fidukcyjnym. Jednak w przeciwieństwie do lat 2007-2009, państwo wykorzystało pieniądz fidukcyjny* również do złagodzenia polityki zaciskania pasa, w ten sposób angażując się w milczącą nacjonalizację płac oraz rachunków zysków i strat tysięcy przedsiębiorstw.

Nieporozumieniem jest twierdzenie, że neoliberalizm nieodłącznie oznacza marginalizację państwa i prowadzenie polityki zaciskania pasa. Chodzi raczej o wybiórcze wykorzystywanie państwa do obrony interesów niewielkiej elity, oligarchii, powiązanej z wielkim biznesem i sektorem finansowym.

Zasadniczo oznacza to przesunięcie równowagi sił na korzyść kapitału poprzez usunięcie kontroli nad jego działalnością. Gdy szok pandemiczny zagroził podstawom klasowego panowania, w mgnieniu oka zrezygnowano z polityki zaciskania pasa i powstrzymywania się od bezpośredniej interwencji ekonomicznej. Neoliberalni ideolodzy szybko dostosowali się do nowej rzeczywistości, choć zawsze istnieje możliwość, że programy oszczędnościowe powrócą. Nie doszło natomiast do instytucjonalnej zmiany na korzyść interesów pracowniczych, która ograniczyłaby swobodę kapitału. To przede wszystkim w tym sensie stare nie chce umrzeć.

Pandemia pokazała również, że relacje między potężnymi państwami a wewnętrzną akumulacją kapitału są bardzo zróżnicowane. Główne państwa Zachodu, opanowane przez ideologię neoliberalną, czerpią swoją siłę przede wszystkim z panowania nad pieniądzem fidukcyjnym. Dla kontrastu, państwo chińskie pozostaje bezpośrednio zaangażowane zarówno w akumulację produkcyjną, jak i finanse, a także posiada ogromne zasoby. Ich reakcje na pandemię znacznie się różniły.

Nieuchronnie nastąpiła ogromna eskalacja rywalizacji o globalną hegemonię, również na polu militarnym. Co więcej, po raz pierwszy od 1914 r. rywalizacja o hegemonię ma od początku również wymiar ekonomiczny. Związek Radziecki był dla Stanów Zjednoczonych wyłącznie konkurentem politycznym i militarnym – Łada nigdy nie mogła konkurować z Chryslerem. Ale Chiny mogą konkurować z USA pod względem gospodarczym, co znacznie pogłębia walkę i usuwa wszelkie oczywiste punkty równowagi. Rządzący USA zdają sobie sprawę, że popełnili strategiczny błąd w obliczeniach i to tłumaczy ich obecną nieugiętą agresywność. Uwarunkowania występujące na arenie międzynarodowej są nadzwyczaj niebezpieczne.

Globalna walka o hegemonię jest jednak pozbawiona treści ideologicznych. Zachodnie neoliberalne demokracje są wyczerpane, upadłe i pozbawione nowych idei. Próby przedstawiania przez amerykańskich rządzących swojej agresywności jako obrony demokracji są puste i niedorzeczne. Z drugiej strony, chiński (i rosyjski) autorytaryzm ma znaczne poparcie wewnętrzne, ale nie jest w stanie globalnie zaoferować atrakcyjnej perspektywy społecznej i politycznej.

Cechą charakterystyczną bezkrólewia od lat 2007-2009 jest ideologiczny impas. Niezadowolenie z kapitalizmu jest ogromne, zwłaszcza że degradacja środowiska naturalnego i ocieplenie planety wzbudziły wielki niepokój wśród młodych. To zaniepokojenie nie przełożyło się jednak na szeroką mobilizację na rzecz świeżych socjalistycznych idei i rozwiązań. Jest to wyzwanie na przyszłość, zwłaszcza że skrajna prawica już to wykorzystuje.

Polychroniou: Postkapitalizm (definiowany szeroko jako system społeczny, w którym siła rynków jest ograniczona, działalność produkcyjna opiera się na automatyzacji, praca jest oddzielona od wynagrodzenia, a państwo zapewnia powszechne usługi publiczne i dochód podstawowy) według niektórych ekspertów jest możliwy dzięki zmianom w technologii informacyjnej. Czy lewica powinna zbijać kapitał polityczny na wyobrażaniu sobie postkapitalistycznej przyszłości?

Lapavitsas: Podczas kryzysu pandemicznego działania wewnętrzne państw narodowych wyparły nakazy i recepty neoliberalnego kapitalizmu, koncentrując się na zdrowiu publicznym i higienie narzuciły inwazyjne środki na życie społeczne i osobiste, oraz nałożyły poważne ograniczenia na wolności obywatelskie i działalność gospodarczą. Państwo zaogniło napięcia polityczne, zwiększyło polaryzację społeczną i ograniczyło swobody.

Największą cenę zapłacili robotnicy – poprzez utratę dochodów, wzrost bezrobocia i redukcję świadczeń publicznych. Ale i warstwy średnie zostały pozostawione na lodzie, co zadało poważny cios sojuszom klasowym, wspierającym neoliberalny projekt. Głównymi beneficjentami okazały się gigantyczne oligopole w dziedzinie nowych technologii – Google, Amazon, Microsoft i cała reszta. Ich działania stopniowo zacierają figurę obywatela, jako że tożsamości osobiste są w coraz większym stopniu organizowane wokół powiązań rynkowych z oligopolami. Równocześnie wzmocniła się skrajna prawica – trend, który rozpoczął się przed pandemią i przyspieszył dzięki pośrednictwu potężnych oligarchii.

Nie brakowało oddolnych reakcji na te wydarzenia. Ostre działania państwa, oficjalne kultywowanie strachu, zawieszenie praw i swobód, niebezpieczeństwo permanentnych represji oraz miażdżenie robotników i warstw średnich w trakcie lockdownów wywołały różne reakcje, często o charakterze libertariańskim.

Należy pamiętać, że w nadchodzących latach utrzymanie na całym świecie kapitalistycznej akumulacji będzie niezwykle trudne. Niełatwo jest stawić czoła słabościom akumulacji, które leżą u jej podstaw. Oczywiste jest również, że interwencja państwa w pandemię spowodowała poważne trudności związane z przerwaniem łańcuchów dostaw, wzrostem inflacji, która pochłania dochody pracowników, i ogromnym wzrostem długu publicznego. A wszystko to nie wspominając nawet o szerszych kwestiach środowiska i klimatu.

Utrzymanie wzrostu gospodarczego jest prawie niemożliwe bez rozległej interwencji państwa po stronie podaży poprzez inwestycje publiczne. Pociągają one za sobą również głębokie zmiany w dystrybucji dochodów, z których korzystają pracownicy. Jeszcze mniej prawdopodobne wydaje się, by stało się to bez poważnych zmian w prawach własności, które by redystrybuowały bogactwo i zasoby produkcyjne na korzyść pracowników i ubogich.

Sama technologia nigdy nie stanowi rozwiązania dla złożonych problemów społecznych. Jednym z aspektów rewolucji technologicznej ostatnich czterech dekad jest jej niezdolność do poprawy ekonomicznych warunków akumulacji, ponieważ jej wpływ na średnią wydajność pracy jest skromny. Na tym etapie nie widzę powodu, by oczekiwać, że sztuczna inteligencja okaże się znacząco inna. Być może tak się stanie, ale nie ma na to żadnych gwarancji.

Zachodnie neoliberalne demokracje są ideologicznie wyczerpane, a ich kapitalistyczne gospodarki borykają się z problemami. W tej sytuacji konieczne jest, aby socjaliści i postępowcy pomyśleli o postkapitalistycznej przyszłości i określili jej szerokie parametry. Musimy myśleć o wykorzystaniu technologii cyfrowych, ekologizacji produkcji i ochronie środowiska. Ale wszystko to powinno odbywać się w warunkach społecznych, które sprzyjają ludziom pracy, a nie kapitalistom, z nowym instynktem społecznym, zbiorowym działaniem i spełnieniem jednostki poprzez więź ze społecznością. Odmłodzenie socjalistycznej obietnicy jest najważniejszą potrzebą naszych czasów

Polychroniou: Bob, w erze neoliberalnej ekonomia głównego nurtu łatwo popadła w ideologizację. Dość łatwo jest pokazać, że polityka gospodarcza głównego nurtu jest pełna przeinaczeń rzeczywistości. Pytanie brzmi: w jaki sposób rzekoma nauka staje się ideologią? I na ile prawdopodobne jest, że pandemia koronawirusa, w połączeniu z wadami neoliberalizmu i naglącym charakterem kryzysu klimatycznego, doprowadzi do zmiany intelektualnego paradygmatu „ponurej nauki”?

Pollin: Uznajmy, że wszyscy ekonomiści są pod silnym wpływem ideologii, lub tego, co wielki konserwatywny ekonomista Joseph Schumpeter bardziej trafnie nazwał ich „wizją przedanalityczną”. Lewicowi ekonomiści, w tym ja, są tak samo winni jak wszyscy inni. Nasza ideologia wpływa na to, jakie pytania uznajemy za najważniejsze. Ideologia dostarcza nam również wstępnych przypuszczeń co do tego, jakie mogą być odpowiedzi na te pytania. Jeśli jednak jako badacze ekonomiczni staramy się być choć trochę naukowi lub choćby minimalnie uczciwi, będziemy poddawać nasze przeczucia i preferowane odpowiedzi próbie dowodów i będziemy otwarci na wyzwania.

Myślę, że uczciwie jest powiedzieć, że nie wszyscy, ale duży procent ekonomistów głównego nurtu nie był zaangażowany w przestrzeganie tych minimalnie obiektywnych standardów naukowych. Byli raczej tak całkowicie zanurzeni w swoich ideologicznych uprzedzeniach, że nie byli w stanie nawet pomyśleć o tym, jak mogliby zadawać pytania inaczej. Ich uprzedzenia zostały wzmocnione przez fakt, że stanowią one wsparcie dla reżimów politycznych, które, jak zauważono powyżej, przynoszą korzyści osobom i tak już uprzywilejowanym.

Joan Robinson, znana ekonomistka z Uniwersytetu Cambridge, która pracowała w czasach Wielkiego Kryzysu i po II wojnie światowej, pięknie ujęła powab ortodoksyjnej ekonomii: „Jednym z głównych efektów (nie powiem, że celów) ortodoksyjnej tradycyjnej ekonomii był (…) plan wyjaśnienia klasie uprzywilejowanej, że ich pozycja jest moralnie słuszna i konieczna dla dobrobytu społeczeństwa”.

Jednocześnie w czasie trwania ery neoliberalnej nie brakowało progresywnych ekonomistów, którzy przeciwstawiali się ortodoksji głównego nurtu, reprezentowanych na przykład przez 24 osoby, z którymi przeprowadził pan wywiady w nowej książce „Economics and the Left: Interviews with Progressive Economists”. Moim zdaniem to, jak duży wpływ będą mieli ekonomiści tacy jak oni, będzie zależało przede wszystkim od tego, jak skuteczne będą ruchy progresywne w promowaniu Zielonego Nowego Ładu i powiązanych z nim programów w nadchodzących miesiącach i latach.

Są znaki dające nadzieję. Pod koniec ubiegłego miesiąca Rezerwa Federalna opublikowała dokument autorstwa Jeremy’ego Rudda, starszego członka swojego personelu, który zaczyna się od spostrzeżenia, że „ekonomia głównego nurtu jest pełna idei, o których „wszyscy wiedzą”, że są prawdziwe, ale które w rzeczywistości są oczywistą bzdurą”.

Na pierwszej stronie, Rudd zauważa również, że pomija w tym dokumencie „głębsze obawy, że podstawową rolą ekonomii głównego nurtu w naszym społeczeństwie jest dostarczanie apologetyki dla kryminalnie opresyjnego, niezrównoważonego i niesprawiedliwego porządku społecznego”. Może być więcej takich Jerem’ich Rudd’ów, gotowych wyjść z cienia profesjonalnego mainstreamu. Byłoby to bardzo pozytywne zjawisko. Powiedziałbym, że nadchodzi na to czas.

Polychroniou: Noam, zbyt wielu mówi, że łatwiej jest wyobrazić sobie koniec świata niż koniec kapitalizmu. Biorąc pod uwagę, że kapitalizm faktycznie niszczy Ziemię, jak – po pierwsze – zareagowałbyś na powyższe stwierdzenie, a po drugie – jak wyobrażasz sobie gospodarkę i społeczeństwo po kapitalizmie?

Chomsky: Wolałbym przeformułować pytanie tak, aby odnosiło się do kapitalizmu państwowego. Ci, których Adam Smith nazwał „panami ludzkości”, czyli dominujące klasy biznesowe, nigdy nie tolerowaliby kapitalizmu, który wystawiłby ich na zniszczenia powodowane przez rynek. One są dla ofiar. Dla panów potrzebne jest potężne państwo – o tyle, o ile mogą je kontrolować i utrzymywać „ludność bazową” (ironiczny termin Thorsteina Veblena) w stanie podporządkowania i bierności.

Nie wydaje mi się zbyt trudne wyobrażenie sobie przynajmniej poważnego złagodzenia destrukcyjnych i represyjnych elementów tego systemu, a także jego ostatecznej transformacji w o wiele bardziej sprawiedliwe i uczciwe społeczeństwo. Tak naprawdę musimy nie tylko wyobrazić sobie takie programy, ale przystąpić do ich realizacji, w przeciwnym razie wszyscy będziemy skończeni – mistrzowie również.

Całkiem realistyczne jest nawet wyobrażenie sobie – i wdrożenie w życie – odrzucenia podstawowej zasady państwowego kapitalizmu: wynajmowania się panu (w bardziej łagodnym sformułowaniu: posiadania pracy). W końcu od tysiącleci uznawano – przynajmniej co do zasady – że podporządkowanie woli pana jest niedopuszczalnym atakiem na ludzką godność i prawa.

Koncepcja ta nie jest odległa od naszej własnej historii. Pod koniec XIX wieku w Ameryce radykalni farmerzy i robotnicy przemysłowi dążyli do stworzenia „wspólnot spółdzielczych”, w ramach których byliby wolni od dominacji nieprawowitych szefów okradających ich z pracy oraz bankierów i managerów z północnego wschodu. Te potężne ruchy zostały tak skutecznie zdławione przez państwowo-korporacyjną siłę, że dziś nawet te bardzo popularne idee brzmią egzotycznie. Ale nie leżą one zbyt głęboko pod powierzchnią, a nawet na wiele istotnych sposobów się odradzają.

Krótko mówiąc, są powody, by mieć nadzieję, że to, co musi być zrobione, może być zrobione.

* (red.) Wartość pieniądza fidukcyjnego ma źródło z reguły w dekretowanym prawnie monopolu oraz w popycie generowanym przez instytucje państwowe (przede wszystkim przez pobór podatków. Kluczowa dla wartości tej waluty jest siła rządu i prowadzona przez niego polityka).

Tłumaczenie: Paweł Gliniak

Wywiad ukazał się pierwotnie po angielsku na stronie Truthout: https://truthout.org/articles/chomsky-pollin-and-lapavitsas-are-we-witnessing-the-demise-of-neoliberalism/

Fot. Augusto Starita


 

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.