Ludzie, delfiny i inne osoby. O relacjach międzygatunkowych
Na początku 2014 roku indyjskie Ministerstwo Środowiska i Lasów (obecnie: Ministerstwo Środowiska, Lasów i Zmiany Klimatu) wydało zarządzenie, w ramach którego delfinom został przyznany prawny status „osoby niebędącej człowiekiem”.
Decyzja ta dotyczyła nie tylko delfinów, lecz waleni w ogóle. To jednak delfiny zostały wyróżnione jako główni beneficjenci, gdyż to ich najwięcej przetrzymywano w oceanariach na terenie Indii. Wzrastająca troska etyczna o stan osobników trzymanych w niewoli była zresztą podstawowym motorem napędowym działań, których efektem był ten bezprecedensowy akt rozszerzenia praw istot niebędących człowiekiem w stopniu wcześniej niespotykanym. Dlaczego to właśnie delfinom przyznano status osób? Jakie może mieć to konsekwencje dla przyszłości relacji międzygatunkowych? W czym tkwi wyjątkowość tego przypadku?
Od kilkunastu lat naukowcy zwracają uwagę na niezwykłą inteligencję, kompetencje emocjonalne i rozbudowane życie społeczne waleni, jako czynników, które powinny wpływać na ich prawny status. Główną kwestią pozostaje niezwykłe podobieństwo w tych sferach między delfinami i ludźmi. Często przywoływana jest wypowiedź prof. Lori Marinoa z Emory University: Patrząc na mózg orki i na mózg człowieka, bardzo trudno byłoby uznać, że mamy głębsze życie emocjonalne od nich.
Podobieństwa gatunkowe między człowiekiem a innymi zwierzętami stanowią współcześnie główny punkt wyjścia w prawodawstwie. Często pozostawały one jednak sprzężone również z kwestią pokrewieństwa. Pierwszymi bowiem istotami innymi od człowieka, którym przyznano status osoby, były człowiekowate (nazwy taksonomiczne w tym wypadku są niezwykle wymowne). Przeważnie były to jednak sytuacje dotyczące pojedynczych osobników. Dopiero w ciągu ostatnich kilkunastu lat obserwujemy wyłanianie się postanowień o skali gatunkowej, praw nadawanych wszystkim przedstawicielom danego gatunku, pokrewnych z prawami posiadanymi przez nasz własny gatunek.
Za prekursora możemy uznać tutaj Nową Zelandię, która przyznała podstawowe prawa człowiekowatym już w 1999 roku. Wróćmy jednak do waleni – istotnym momentem w historii ich praw jest uchwalenie „Deklaracji Praw Waleni: Wielorybów i Delfinów” 22 maja 2010 roku na konferencji poświęconej tej tematyce odbywającej się w Helsinkach. Deklaracja składa się z 10 postanowień:
-
Każdy waleń ma prawo do życia.
-
Żaden waleń nie powinien być przetrzymywany w niewoli, poddawany okrutnym praktykom, czy odławiany ze środowiska naturalnego.
-
Wszystkie walenie mają prawo do wolności i swobody poruszania się w swym naturalnym środowisku.
-
Żaden waleń nie jest własnością państwa, firmy, stowarzyszenia bądź jednostki.
-
Walenie mają prawo do ochrony ich środowiska naturalnego.
-
Nie można ingerować w kulturę waleni.
-
Prawa, swobody i normy określone w tej deklaracji powinny być chronione prawami międzynarodowymi i lokalnymi.
-
Należy zachować porządek, w którym walenie mogą w pełni korzystać z tych praw, swobód i norm.
-
Żadne państwo, firma, stowarzyszenie czy jednostka nie powinny prowadzić działalności, podważającej te prawa, swobody i normy.
-
Treść tej deklaracji nie może przeszkodzić państwu we wprowadzeniu dokładniejszych regulacji mających na celu ochronę praw waleni.
Deklaracja ta stała się wzorem i punktem odniesienia dla wielu prawodawców, powołały się na nią rządy Chile, Kostaryki i Węgier, zakazując trzymania waleni w niewoli. Tym samym łącznie z Indiami stanęły do walki z wykorzystywaniem delfinów w oceanariach i aquaparkach. Czemu przypadek Indii jest wyjątkowy? Prawodawstwo światowe pełne jest przykładów regulacji relacji człowieka ze zwierzętami, jednak w większości z nich chodzi o realizację interesów człowieka. Musimy spojrzeć prawdzie w oczy, często chronimy inne zwierzęta nie z powodu immanentnej wartości ich życia, lecz jej wartości dla nas samych: gatunki ratujemy dla potomnych, zwierząt nie krzywdzimy, o ile są z nami w bliskich emocjonalnych relacjach lub wtedy gdy krzywdzenie zwierząt może się skończyć krzywdzeniem ludzi – o relacjach decyduje przeważnie dana ludzka kultura.
Kiedy już decydujemy się nadać prawa zwierzętom, ustawiamy siebie w roli sprawczych podmiotów, zwierzęta – pasywnych przedmiotów. Wyjście poza ten schemat wymaga znalezienia w nich czegoś podobnego do nas. Kiedy podobieństwa sięgają odpowiednio daleko: budowa zewnętrzna, społeczny tryb życia, inteligencja, emocje, bliskie pokrewieństwo, podobne zachowania, możliwe staje się wytworzenie trwałej więzi emocjonalnej między przedstawicielami obu gatunków, a to pomaga nam pójść o krok dalej z naszymi postulatami prawnymi.
Moment, w którym nadajemy status osobowy waleniom, jest przełomowy z dwóch powodów: po pierwsze, decyzja ta dotyczy naprawdę wielu różnych gatunków (mówiąc o waleniach, mówimy o blisko 80 gatunkach, nawet jeśli chodzi nam wyłącznie o te, które nazywamy delfinami i wielorybami, ich różnorodność i tak jest znacząca), po drugie, obok podobieństw, na które wskazują naukowcy, jest też wiele cech wyraźnie odróżniających nas od delfinów, które jednak akceptujemy, nie uznajemy ich za przeszkodę. Prawne zbliżenie nawet gatunków tak podobnych jak szympans i człowiek jest bardzo trudne, dlatego też deklaracja, w której idzie się o krok dalej, zbliżając prawnie mniej podobnych człowieka i delfina, staje się dokumentem, do którego będzie można się odnosić w podobnych sytuacjach w przyszłości, jednocześnie jest ona dobrą wróżbą i dobrym narzędziem. W tym sensie decyzja, która zapadła w Indiach w 2014 roku, jest zdecydowanie wyjątkowa.
Znaczenie opisanych przeze mnie zdarzeń dla relacji międzygatunkowych, zwłaszcza w ich wymiarze etycznym, jest wielowątkowe. Przyjrzyjmy się zatem najważniejszym elementom. Kluczowy jest zdecydowanie posthumanistyczny zwrot, który dokonuje się na poziomie prawodawstwa, o którym mówimy. Wytworzenie sytuacji, w której interesy delfina mogą być ocenione na równi z interesami człowieka, co więcej – w której interesy człowieka mogą być mniej istotne niż interesy delfina (w chwili wejścia w życie tego typu deklaracji interesy właścicieli delfinariów stają się mniej istotne niż interesy przetrzymywanych w nich osobników) – sprawia, że nie możemy już automatycznie zakładać naszej wyższości nad innymi gatunkami.
Relacja, przynajmniej w niektórych przestrzeniach, przybiera zatem postać relacji dwóch równych sobie uczestników. Niezbędne jest oczywiście ustalenie i poszanowanie interesów obu stron. Rozważania na ten temat prowadzi np. filozof i etyk David DeGrazia. Problem pojawia się wtedy, gdy z uwagi na różnice międzygatunkowe, ustalenie interesów staje się trudne, lub też podatni jesteśmy na pokusę antropomorfizacji partnera. Już delfiny stanowią wyzwanie, ze względu m.in. na wodny tryb życia i odmienną od naszej percepcję. Pewną drogą może być propozycja filozofki Donny Haraway by na początku zwrócić uwagę na samą relację oraz możliwości ciał jej uczestników, dopiero później zastanawiać się nad tym, kim oni są. Brzmi to może dla niektórych niedorzecznie, jednak właśnie takie podejście, w którym najpierw zastanawiamy się, co mogę ja, co możesz ty i co możemy razem, zanim ustalimy, że ja jestem człowiekiem, a ty jesteś delfinem, może uchronić nas przed wtórnym antropocentryzmem. Może zresztą pomóc to również w rozwiązaniu często stawianego problemu relacji międzygatunkowych, w których to ostatecznie człowiek tworzy „klub”, do którego przyjmuje część gatunków, nie zwracając jednak uwagi na relację z pozostałymi.
Wiąże się to z kolejnym pytaniem – czy kodyfikując prawnie regulacje między sobą i delfinem oraz sobą i szympansem, powinienem uregulować również relację między delfinem a szympansem? Nawet jeśli gatunki te nie wchodzą w naturalne interakcje (nie pomaga fakt, że szympansy nie potrafią pływać), to może tak na wszelki wypadek…? A co jeśli przedstawiciel innego gatunku, np. rekin, zaatakuje delfina? Czy traktować to jak sytuację, w której atakowany byłby człowiekiem? Czy wpisywać to może w naturalny porządek? Pytania te mogą się wydawać absurdalne, jednak jeśli w przyszłości pragniemy, z jednej strony otwierać nasz „klub” na kolejne gatunki, z drugiej zaś coraz bardziej zrównywać prawnie wszystkich „członków”, a wydaje się to ostatecznym celem działań, o których tutaj mówimy, będziemy musieli w końcu na nie odpowiedzieć.
Nieunikniona stanie się jakaś forma regulacji relacji zarówno wewnętrznych, jak i zewnętrznych. Są to wyzwania, którym będziemy musieli stawić czoła w przyszłości. Wyzwania, które zaczynają się już w momencie, kiedy ustawiamy pierwszy znak równości między człowiekiem a przedstawicielem innego gatunku. Wyzwania te nie powinny jednak nas zniechęcać, lecz prowokować nowe pomysły, nowe działania i nowe akty prawne, zwłaszcza służące poprawie warunków życia istot czujących. Warto również, by znak równości jak najszybciej przestawał być znakiem podobieństwa, a stawał się znakiem szacunku.
Pięć lat po uznaniu osobowości delfinów przez Indie, kolejne państwa zmieniają swoje podejście do ochrony zwierząt, coraz więcej mówi się o prawach naczelnych, waleni i małp. Kolejnymi logicznymi „członkami klubu” wydają się krukowate, czekamy więc na następny przełomowy krok. Czy inne państwa pójdą za przykładem? Jaka jest przyszłość relacji międzygatunkowych? Czy doczekamy się momentu, w którym „klub” rozszerzy się na wszystkie istoty doznaniowe? Czy uda nam się ustalić takie zasady, wobec których będziemy mogli uniknąć etycznych dylematów dotyczące tych relacji? Na te pytania oraz wiele więcej może uda nam się odpowiedzieć w przyszłości. Teraz warto wiedzieć, że spotykając delfina w Indiach, mamy przed sobą osobę, a znaczenie tego spotkania wychodzi daleko poza zapis na kawałku papieru.
Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.