ISSN 2657-9596

Uczmy się od siebie nawzajem

Adam Ostolski
26/06/2014

To dobrze, że politycy zainteresowali się w końcu potrzebami osób starszych. Warto jednak uważnie – i krytycznie – przyglądać się temu, w jaki sposób chcą się nimi zajmować.

O polityce senioralnej, potrzebie uwzględnienia w działaniach państwach szczególnych potrzeb osób w starszych, mówi się ostatnio w naszym kraju coraz częściej. Seniorzy i seniorki zostali w końcu zauważeni. Ma to wiele przyczyn. Jedną z nich jest przekonanie o „starzeniu się społeczeństwa” i konieczności przygotowania się na nowe wyzwania, jakie się z tym wiążą. Inną przyczyną tego zainteresowania jest polityka antydyskryminacyjna Unii Europejskiej. Seniorki i seniorzy, podobnie jak kobiety, mniejszości seksualne czy osoby niepełnosprawne uznawani są za grupę szczególnie narażoną na dyskryminację, a tym samym wymagającą szczególnego wsparcia. Ważnym powodem rozwijania polityki senioralnej jest też oczywiście fakt, że osoby w starszym wieku stanowią grupę obywateli o wysokiej kulturze politycznej: interesują się sprawami publicznymi i zdecydowanie częściej niż młodzi biorą udział w wyborach. Nie ma co owijać w bawełnę: dla polityka głosy seniorek i seniorów to łakomy kąsek.

Warto uważnie przyglądać się, czy prowadzona polityka przynosi realne skutki. Czy Rady Seniorów staną się dla osób starszych narzędziem zwiększenia widoczności ich problemów i pomysłów, czy będą odgrywać rolę fasadową? Czy rządowe i samorządowe dokumenty dotyczące polityki senioralnej będą rzeczywiście wprowadzane w życie, czy okażą się litanią pobożnych życzeń? Czy polityka senioralna rządu to będzie zbiór pięknych haseł, czy zestaw obietnic mających pokrycie w realnych środkach z budżetu? Czy można politykę senioralną traktować w oderwaniu od polityki zdrowotnej? Mieszkaniowej? Podatkowej? Transportowej? Miejskiej? Czy działania rządu na rzecz aktywizacji seniorów można oceniać w oderwaniu od polityki tego samego rządu w kwestii, na przykład, ogródków działkowych? Może jeszcze zbyt wcześnie, aby odpowiedzieć na niektóre z tych pytań, ale warto zacząć je sobie zadawać już teraz.

Inna rzecz, na którą warto zwrócić uwagę, to sposób, w jaki ujmuje się potrzeby i interesy osób starszych. Mówienie o „aktywizacji seniorów” to dobry znak o tyle, że dowodzi, iż władze zaczynają dostrzegać potencjał tej grupy, ale jest w tym też pewna pułapka. Mówienie w ten sposób sugeruje, że seniorki i seniorzy są postrzegani jako grupa z natury bierna, czekająca dopiero na to, by państwo i organizacje pozarządowe ją „zaktywizowały”. O wiele więcej sensu miałoby odwrotne spojrzenie: osoby w starszym wieku zaangażowane są w multum wartościowych działań – społeczno-kulturalnych, politycznych, obywatelskich… To państwo trzeba zaktywizować do tego, by te działania ułatwiało i wspierało.

Pułapka czai się również w określeniu „polityka senioralna”. Znów, z jednej strony należy się cieszyć, że szczególne potrzeby olbrzymiej grupy obywatelek i obywateli zostają zauważone. Ale jest też ryzyko, że zostaną zamknięte w swoistym getcie. Potrzebujemy nie tylko szerszego uwzględniania potrzeb, interesów i punktów widzenia osób starszych, ale przede wszystkim budowy międzypokoleniowej solidarności, tworzenia przestrzeni, w których starzy i młodzi mogliby się ze sobą spotykać i nawzajem od siebie uczyć.

Bo jest się czego od siebie uczyć. Często podkreśla się, że o ile dawniej to starsi przygotowywali młodszych do życia w świecie, o tyle dziś to się odwróciło. Nowe technologie – komputer, internet, telefon komórkowy – są najpierw opanowywane przez młodych. Dziś to starsi muszą się od nich uczyć poruszania się we współczesnym świecie.

Ale to tylko połowa prawdy. Szczególne doświadczenie osób starszych daje im dostęp do wiedzy, której inni nie mają lub którą się niezbyt interesują. Mając 20, 30 lat i będąc sprawnym można nie przejmować się stromymi schodami czy brakiem windy w urzędzie, z uśmiechem znosić fakt, że ważne informacje w przychodni podane są drobnym drukiem, albo że piesi spychani są do przejść podziemnych lub muszą galopem biec przez jezdnię na zbyt krótkim zielonym świetle. W przypadku choroby – o ile nie jest bardzo poważna – można sobie kupić święty spokój od publicznej służby zdrowia i jej problemów, prywatnie wykonując badania lub drobne zabiegi. Błogi spokój jednak kiedyś się skończy. Pewnego dnia okaże się, że przejścia dla pieszych są jednak potrzebne, tak samo jak publiczne szpitale. Osoby starsze mają wiedzę o tym, co szwankuje w naszych instytucjach. Z wiedzy tej warto korzystać przy tworzeniu polityki, nie tylko tej senioralnej.

Artykuł ukazał się w pierwszym numerze magazynu „Zdaniem Seniora” wydawanego przez Fundację Zaczyn. Papierowe egzemplarze będą rozdawane w sobotę 28 czerwca podczas Parady Seniorów i Pikniku Pokoleń – wydarzeń objętych patronatem „Zielonych Wiadomości”.

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.