Skromna obfitość. Słowo o postwzroście
„Każdy, kto wierzy, że wzrost wykładniczy może trwać w nieskończoność na skończonej planecie, jest albo szaleńcem, albo ekonomistą”. (Kenneth Boulding) [1]
Podczas międzynarodowej konferencji dotyczącej postwzrostu, która odbyła się w Lipsku w 2014 roku, przeprowadzono ankietę. Jej celem było ustalenie, co łączy zainteresowane postwzrostem osoby z ruchów i środowisk, które na ogół ze sobą nie współpracują. Okazało się, że są to po pierwsze odrzucenie wiary w „zielony wzrost” i możliwość osiągnięcia zrównoważonej ekonomii poprzez dalszą ekspansję produkcji dóbr i usług. Po drugie przekonanie, że transformacja musi być „krytyczna wobec kapitalizmu, profeministyczna, pokojowa i oddolna”.
Słowo postwzrost dotarło po raz pierwszy do szerszej publiczności w Polsce za sprawą wystawy „Slow Future” w Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie w 2014 roku. W katalogu do wystawy można było przeczytać: „Nie można […] sprowadzić postwzrostu tylko do nawoływania o dobrowolną zmianę nawyków, o praktykowanie „odpowiedzialnej konsumpcji” czy „zmniejszania śladu ekologicznego”. Indywidualne wybory mogą uspokoić sumienie osób zatroskanych o „los planety”, nie zmienią jednak zasad gry, a co najwyżej opóźnią jej koniec”.
Postwzrost pomyślany jest jako slogan – słowo, które ma prowokować i uderzać w samo serce zachodniego sposobu myślenia o gospodarce i dobrobycie. Ma na celu wzbudzać emocje i prowokować do dyskusji na temat przyszłości światowej gospodarki, ale także na temat potrzeb i pragnień zwykłych ludzi. Postwzrost nie jest tylko teorią ekonomiczną, ale czerpie z różnych dyscyplin (ekologia, krytyka rozwoju i antyutylitaryzm, sens życia i dobrostan społeczny, bioekonomika, demokracja, sprawiedliwość). Skupienie ich w jednym nurcie pozwala dostrzec współzależności.
Działacze i autorzy postwzrostowi krytykują tzw. „zielony kapitalizm” zakładający rozprzężenie (ang. decoupling) wzrostu gospodarczego i zużycia zasobów, uznając go za zbyt życzeniowy i oparty na wierze w adaptację systemu, a nie na danych naukowych. Sami wspierają swoją argumentację badaniami pokazującymi, że wzrost efektywności wykorzystania zasobów jest znikomy i na dodatek relatywny – zagregowane zużycie wciąż rośnie wykładniczo.
Obietnica „zielonej technologii” mami większą wydajnością energetyczną i surowcową, która ma wyrównać straty powodowane przez rosnące zużycie zasobów, ta sama wydajność jest równocześnie przyczynkiem do dalszego wzrostu produkcji i konsumpcji. Taki wzrost efektywności czy produktywności nie przekłada się nijak na dobrostan społeczeństw czy subiektywne poczucie szczęścia – powyżej określonego poziomu PKB poczucie szczęścia czy satysfakcji członków społeczeństwa nie podąża za dalszym wzrostem gospodarczym, a nawet spada.
Centralna dla postwzrostu jest idea, że redukcja konsumpcji i zużycia zasobów naturalnych nie musi oznaczać osobistego poświęcenia i niższego poziomu życia. Zamiast wypełniać je pracą najemną i konsumpcją dóbr moglibyśmy poświęcać ten czas na dbanie o siebie, bliskich i angażowanie się w lokalne społeczności. Istotna jest też wiara, że poprzez wspólnotowe, lokalne rozwiązania, sprawiedliwe dzielenie pracy i zasobów oraz otwartą, demokratyczną debatę można od nowa zdefiniować pragnienia i potrzeby w zgodzie ze środowiskiem naturalnym.
Rolnictwo jest wdzięcznym terenem dla postwzrostowych idei. Łatwo zobaczyć, że model oparty na wzroście wykładniczym coraz szybciej zjada swój ogon (wyczerpywanie się zasobów, zanieczyszczenie pozostałościami pestycydów, degradacja gleb). Postwzrostowcy stworzyli termin„skromna obfitość” (frugal abundance). Argumentują, że tworzenie fikcyjnych potrzeb i coraz większych wyzwań produktywności powoduje sztuczne poczucie niedostatku, podczas gdy przestrzeń relacji społecznych pustoszeje, pozostawiając po sobie dotkliwy brak. Skromna obfitość ma oznaczać zmniejszenie potrzeb materialnych i tym samym zwolnienie tempa życia i stworzenie przestrzeni na bogate życie społeczne i zmysłowe.
Uprawa ziemi i produkcja żywności to obszary, gdzie możliwość wytwarzania sensów i znaczeń, których sednem nie jest wzrost poziomu konsumpcji, jest niemal nieograniczona. Można produkować żywność, która nie jest tylko towarem w znaczeniu ekonomicznym, ale generuje „wartość dodaną” w postaci troski o środowisko, budowania relacji współpracy i szacunku, poszanowania praw zwierząt. Dobre praktyki i przykłady są z nami od tysiącleci. Wystarczy inspirować się chociażby rdzennymi społecznościami. Sumak kawsay – pochodząca z Andów koncepcja „dobrego życia” opisuje sposób życia, który jest skupiony na społeczności i zrównoważony środowiskowo, a ludzie i ich otoczenie są tu czymś więcej niż tylko zasobami. Ta koncepcja jest na tyle silna, że odpowiednie zapisy znalazły się w państwowej legislacji.
Stworzenie odpowiednich warunków dla rozwoju sposobów życia i gospodarowania ziemią zgodnych z naszymi potrzebami i ze środowiskiem, to jedno ważnych z zadań, które przed nami stoją. Poprzez presję ruchów oddolnych, zmiany instytucjonalne czy przykład indywidualny wpływamy na rzeczywistość i zmieniamy zasady gry, które kształtują otaczające nas środowisko.
Wspólnie zdecydujmy czy ideą przewodnią zachodniego rozwoju ma być utopia nieskończonego wzrostu i luksusy dla nielicznych, czy postwzrost i sumak kawsay – troska o środowisko i dobre życie dla wszystkich.
[1] US CONGRESS (1973): Energy reorganization act of 1973. Hearings,
Ninety-third Congress, first session, on H.R. 11510 … – Washington:
U.S. Govt. Print. Of.
Artykuł pierwotnie ukazał się w broszurce „Polityka na talerzu – przewodnik po agroekologii i suwerenności żywnościowej” przygotowanej i wydanej przez zespół Nyeleni Polska i Koalicji Żywa Ziemia we współpracy i przy wsparciu Fundacji im. Heinricha Bölla w Warszawie.
Opublikowano na podstawie licencji Creative Commons “Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 4.0 Międzynarodowe” (CC BY 4.0)
Cała broszurka do pobrania w formacie pdf: tutaj.
Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.