Czy to koniec PiS-u?
Na ulicach całej Polski rewolucja jakiej jeszcze nie było. Tym razem do walki z PiS-em stanęło zupełnie inne pokolenie, które zmianą ustawy aborcyjnej poczuło się osobiście dotknięte.
To co zadziało się w 22.10 w Trybunale Konstytucyjnym stało się przysłowiową kroplą goryczy, która przepełniła czarę frustracji i rozczarowania. Młodzi ludzie, bo jest ich na protestach zdecydowana większość, nie walczą już tylko o prawa do aborcji i o prawa człowieka do samostanowienia. To walka, a właściwie wojna o demokrację, o godność, o godziwą płacę i pracę, o edukację, o poprawę służby zdrowia, o bycie obywatelem świata. Młodzi ludzie walczą o przyszłość swoją i swoich dzieci. Zmienił się zasadniczo język protestów. Nie ma w nim miejsca na kompromis. To pokazują hasła tego spontanicznego ruchu młodych. Są one krótkie i mało polemiczne; Wypier…c, i jeb..ć PIS. To jasny sygnał czego protestujący oczekują; PIS musi odejść i zakończyć swoją destrukcyjną krucjatę mocno opartą na kościele katolickim, który z tylnej ławki podsuwa coraz to nowsze pomysły jak cofnąć Polskę do średniowiecza. Do wściekłych kobiet dołączyli ich mężowie, partnerzy ale też LGBTQ+ i wszystkie upodlone przez PIS grupy polskiego społeczeństwa. Protest trwa już tydzień i nie widać jego końca.
Przypomnę co było jego początkiem; dokładnie przed tygodniem, w cieniu pandemii – 22.10. marionetkowy Trybunał Konstytucyjny zaostrzył już bardzo restrykcyjne prawo aborcyjne wykluczając z katalogu przepis pozwalający na przerwanie ciąży, w przypadku gdy badania prenatalne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu. Pomysł nie jest nowy, bo już w 2017 roku podobny wniosek złożony przez 107 posłów, w tym Krystynę Pawłowicz, został przez TK odrzucony w lipcu tego roku z powodu dyskontynuacji. Zmiana składu TK na „swoich”, pozwoliła PiS-owi i stającym za tym ugrupowaniem fundamentalistom, na jego przegłosowanie.
Kobiety polskie dokładnie zdają sobie sprawę z konsekwencji takiego zakazu. Będą zmuszone rodzić dzieci z poważnymi wadami lub oglądać śmierć urodzonego z nieodwracalną wadą dziecka. Trudno wyobrazić sobie ból i dramat takich rodzin. Powszechnie wiadomo, że system opieki nad osobami niepełnosprawnymi w Polsce praktycznie nie istnieje i rodzina skazana jest na radzenie sobie we własnym zakresie. Często kobiety zostają w takich sytuacjach same, zostawione przez męża, partnera, który nie umie sobie poradzić z sytuacją. System edukacyjny, który propaguje PiS nie uczy tolerancji dla różnorodności i integracji, co powoduje, że osoby nawet z niewielkim wadami są wykluczone społecznie. Ostatnio słyszałam o przypadku, kiedy w prywatnej szkole rodzice wypisali swoje dzieci z klasy, do której został zapisany chory na Aspergera chłopiec.
Przypomnijmy sobie czasy nie tak odległe, kiedy to w Polsce obowiązywało prawo zezwalające na aborcję z wyboru kobiety. Prawo zostało wprowadzone w 1956 roku, czyli w trzy lata po śmierci Stalina, głównego propagatora wytycznych w obszarze prawa do przerywania ciąży, którego polityka wynikała z chęci przejęcia kontroli nad liczbą urodzeń i wprowadzenia takiego sposobu postrzegania kobiety, zgodnie z którym jej celem jest jedynie produkcja i reprodukcja*. Trudno uwierzyć, że zmiany tego represyjnego, stalinowskiego prawa dla kobiet zmieniła właśnie kobieta Maria Jaszczukowa.
Maria Jaszczukowa, z wykształcenia filozofka, należała do Ligii Kobiet i była działaczką ruchu kobiecego w powojennej Polsce. Członkini Stronnictwa Demokratycznego, z ramienia którego była parlamentarzystką w Sejmie PRL. W 1956 roku była posłanką sprawozdawczynią ustawy o warunkach dopuszczalności ciąży.
Podczas swojego wystąpienia popierającego liberalizację przepisów w zakresie prawa do aborcji Maria Jaszczukowa pokazała dane Ministerstwa Zdrowia o liczbie nielegalnych aborcji szacowanych na 300 tysięcy rocznie (z czego 80 tys. kobiet z poważnymi uszkodzeniami narządów rodnych przyjmowały szpitale) i udowodniła, że prawo narażające życie i zdrowie kobiet jest martwe”, „nienormalne” i „niemoralne”. Ta argumentacja była wystarczająca aby prawie jednomyślnie zliberalizować prawo do aborcji.
Czy obecna sytuacja w Polsce, gdzie wykonuje się tysiące aborcji płatnych za granicą a może i kraju, nie jest analogiczna do tej z 1956 roku?
Zatem istniejące prawo jest MARTWE, NIEMORALNE i NIENORMALNE, a hipokryzja PIS-u, który nie dostrzega tzw. turystyki aborcyjnej, jest niewyobrażalna.
Są w Europie przykłady krajów, które w swojej mądrości zdecydowały się na zmianę: Irlandia zmieniła swoje konserwatywne podejście do aborcji właśnie z tych przesłanek stwierdzając, że nie będą eksportować swoich problemów za granicę.
Ograniczenie prawa do aborcji to policzek wymierzony polskim kobietom, którym odebrano konstytucyjne prawo do samostanowienia, które podważa ich mądrość i odpowiedzialność i które prowadzi w dużej ilości przypadków do rozpadu rodzin. Wolność wyboru jest najlepszym wyjściem dla wszystkich; kobiety, które są aborcji przeciwne mogą jej nie wykonywać, ale dlaczego ograniczamy prawa tych, które z przyczyn zdrowotnych, społecznych i innych ważnych, chcą jej dokonać?
PiS nie spodziewał się, że uderzając w kobiety po raz kolejny, otworzy Puszkę Pandory i że wywoła protesty za całość swoich nieudolnych rządów.
Nie zapominajmy, że na dnie puszki jest nadzieja.
Ta nadzieja daje szansę na przyszłość bez PiSu, w demokratycznym kraju, w którym szanuje się prawo, ludzi, różnorodność i otaczający nas świat.
Wychodząc na ulicę właśnie o taką przyszłość dla siebie, naszych dla dzieci i wnuków walczymy.
P.S. Prezydent RP zapowiada nową ustawę antyaborcyjną
————-
• http://soviethistory.msu.edu/1936-2/abolition-of-legal-abortion/
Krystyna Boczkowska. Autorka jest członkinią Zarządu Stowarzyszenia Kongres Kobiet, członkinią Partii Zieloni, doradczynią Fundacji Liderek Biznesu. Do 07. 2019 r. piastowała funkcję prezeski zarządu i reprezentantki grupy Bosch w Polsce. Obecnie jest członkinią Rady Programowej ds. Kobiet oraz Rady Krajowej Partii Zieloni.
Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.