ISSN 2657-9596

Bez współpracy ze społeczeństwem nie będzie zmian

Ewa Jakubowska-Lorenz
06/02/2020

Rolnictwo może i powinno odegrać kluczową rolę w powstrzymaniu zmian klimatu i wymierania gatunków. Jednak, by tak się stało, musi się ono zmienić. Tego domagali się w Berlinie aktywiści i obywatelki na 10. demonstracji „Wir haben es satt” („Mamy dość”). Polska delegacja spotkała się z niemieckimi rolnikami, by poznać ich doświadczenia.

Coroczna demonstracja w Berlinie jest wyrazem niezgody na zachodzące w rolnictwie procesy, które poważnie pogłębiają problemy, przed jakimi stoi dziś nasz świat. Ale jest też przestrzenią do wskazania wyraźnej alternatywy. Od kilkudziesięciu lat w Europie i na całym świecie następuje coraz większe uprzemysłowienie rolnictwa. Co to oznacza: przedsiębiorstwa rolne stają się coraz większe, a małe, rodzinne gospodarstwa wypadają z rynku i giną, ze szkodą dla społeczności lokalnych i dla przyrody. Wielkie gospodarstwa roślinne oparte są najczęściej na monokulturach i ogromnym zużyciu chemicznych środków ochrony roślin i nawozów. Z kolei gospodarstwa hodowlane to coraz większe „fabryki mięsa”, które wiążą się z niewyobrażalnym cierpieniem zwierząt, a także zanieczyszczeniem środowiska ich odchodami.

Dlatego organizacje pozarządowe, ale także organizacje samych rolników domagają się pilnych i głębokich zmian w polityce rolnej. Na berlińskiej manifestacji, a także podczas prac kampanijnych i rzeczniczych w ciągu roku współpracują ze sobą ruchy i platformy z kilkunastu europejskich krajów, m.in. Niemiec, Francji, Włoch, Hiszpanii, Austrii, a także – w coraz większym stopniu – z Polski i innych państw Europy środkowo-wschodniej.

Wszystkie te ruchy domagają się znacznego zwiększenia wsparcia dla rodzinnych gospodarstw rolnych i równocześnie poważnego ograniczenia dotacji dla wielkich gospodarstw, nastawionych jedynie na ciągły wzrost wydajności bez uwzględniania potrzeb środowiska, konsumentów i samych rolników. Podkreślają, że obecny system dopłat w ramach Wspólnej Polityki Rolnej jest korzystny przede wszystkim dla koncernów agrochemicznych, produkujących nawozy i pestycydy oraz dla wielkich firm, które koncentrują w swoich rękach coraz więcej ziemi.

Temat dostępu do ziemi wybrzmiał wyraźnie podczas spotkania naszej delegacji, złożonej z polskich rolników i przedstawicielek Koalicji Żywa Ziemia, z niemieckimi rolnikami. Dzień przed demonstracją spotkaliśmy się na farmie pod Berlinem, na której gromadzili się rolnicy z całych Niemiec, ze swoimi ciągnikami, by następnego dnia razem utworzyć na demonstracji kolumnę 120 traktorów.

Niemieccy rolnicy opowiadali nam o swoich problemach i o tym jak organizują się, by walczyć o swoje prawa. Dowiedzieliśmy się, że proces koncentracji ziemi może być znacznie dalej posunięty niż ma to obecnie miejsce w Polsce. O ile w Polsce za duże gospodarstwa uważa się już te o powierzchni około 500 hektarów i więcej, o tyle w Niemczech są gospodarstwa, które mają 10 tysięcy, a nawet 30 czy 40 tysięcy hektarów. Jeden z rolników ostrzegał: „To proces który nigdy się nie kończy. Próbuje się przekonywać społeczeństwo, że trzeba powiększać gospodarstwa, by były one bardziej wydajne. Ale nie można zwiększać wydajności w nieskończoność, bo powoduje to degradację gleb, zanieczyszczenie wód, cierpienie zwierząt i wzmaga zmiany klimatu, a równocześnie masę ludzi pozbawia pracy i własności”.

Dlatego „drobni” rolnicy organizują się, by bronić rodzinnych gospodarstw, czyli takich w których właściciele sami pracują na swojej ziemi, jest ona ich głównym źródłem utrzymania i gospodarują na niej z myślą o przekazaniu jej swoim dzieciom. Tylko tacy rolnicy, ich zdaniem, naprawdę dbają o to, by ziemia którą zarządzają mogła przez kolejne dziesiątki, a nawet setki lat rodzić zdrowe plony. Tymczasem dla wielkich korporacji ziemia jest często inwestycją jak każda inna i – kiedy okaże się że jest wyjałowiona – po prostu się jej pozbędą.

W Niemczech liderzy rolni współpracują z organizacjami ekologicznymi, a także ruchami konsumenckimi, jak kooperatywy i RWSy (Rolnictwo Wspierane przez Społeczność), by razem działać na rzecz zmiany polityki rolnej. Podkreślają że dla zmiany tej polityki potrzebna jest współpraca rolników z różnymi grupami społeczeństwa. Zdają sobie sprawę, że sami niczego nie wywalczą.

Ewa Jakubowska-Lorenz

źródło: Fundacja Heinricha Boella

Artykuł opublikowany na podstawie licencji Creative Commons: CC-BY-NC-ND 4.0.

Zdjęcia Ewa Jakubowska-Lorenz/Creative Commons: CC-BY-NC-ND 4.0.

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.

Discover more from Zielone Wiadomości

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading