ISSN 2657-9596

Nazywanie i oznaczanie przestrzeni miejskiej

Barbara Jędrzejczyk
26/04/2021
Obecność wyznawców różnych religii w miastach jest widoczna w kilku obszarach życia społecznego. Świątynie, kościoły, zbory i cmentarze, to miejsca sfery sacrum w miejskim krajobrazie. Jednak są również przestrzenie wspólne, co do zasady neutralne wyznaniowo. Relacje między wyznawcami różnych religii często są trudne, stąd wyzwaniem jest otwarta polityka władz samorządowych wobec wszystkich legalnie działających i zarejestrowanych związków wyznaniowych na terenie gminy/miasta.
Noc Świątyń

Na pewno dobrym przykładem poszerzania wiedzy o religiach i ich wyznawcach żyjących w tym samym mieście jest „Noc Świątyń”. Inicjatywa, która zrodziła się w Warszawie, a później znalazła licznych naśladowców w innych miastach: Łodzi, Poznaniu, Krakowie i Gdańsku. U jej zarania stała idea, aby na wzór Nocy Muzeów w ramach jednej nocy można było odwiedzić miejsca, które są zazwyczaj niedostępne dla szerokiej publiczności, ale również porozmawiać, zadać nurtujące pytania i uzyskać odpowiedzi. W ramach kilku edycji uczestniczące wspólnoty religijne przygotowywały niezwykle ciekawe i różnorodne programy kulturalne: koncerty organowe, występy chórów, pokazy filmów, degustacje tradycyjnych potraw, ale również dyskusje, prezentacje i niemal zawsze sesje pytań i odpowiedzi. W NŚ brali udział przedstawiciele religii z dużą liczbą wyznawców, np. prawosławni, czy grekokatolicy, ale również niezbyt liczne wspólnoty takie jak bahaici, mariawici, czy mormoni, a także rodzimowiercy.

Grafika: Bartek Bajer

Jednym z elementów Nocy Świątyń, realizowanym przez kolejne miesiące po wydarzeniu, były warsztaty prowadzone w kilku warszawskich liceach o tematyce przybliżającej uczniom i uczennicom założenia religii i wyznań w mieście, w którym mieszkają. Były to jedynie zajęcia punktowe, które z pewnością nie wypełniły luki w podstawie programowej dot. różnych religii, wyznań, czy też bezwyznaniowości. Zajęcia o tematyce dotyczącej religii świata, ale również filozofii znacznie szerzej opisują świat w którym młodzi ludzie żyją, zwłaszcza w dużych miastach, w których stale przybywa imigrantów. NŚ jako forma integracji wydaje się być odpowiedzią na to zapotrzebowanie.

Nie można pominąć w tym namyśle jeszcze jednego aspektu: nauczania religii w szkole. Obecnie jest to możliwe jedynie w ramach katechezy prowadzonej przez przedstawicieli kościoła rzymsko-katolickiego.

Wynagrodzenia prowadzących lekcje religii są współfinansowane z budżetu samorządów i nie są to wcale małe sumy. Sosnowiec na lekcje religii w szkołach przeznaczy w tym roku ponad 6,9 mln zł, Rybnik koło 6 mln zł[1]. To niebagatelne kwoty rokrocznie dopłacane przez wszystkich mieszkańców na rzecz nauczania religii rzymsko-katolickiej.

Na jej podstawę programową nie ma wpływu nawet Ministerstwo Edukacji Narodowej. „Program nauczania religii nie leży w kompetencji władz oświatowych, tylko kościelnych, czyli ma pod tym względem odmienny status”[2]. Nadal kontrowersyjny temat, jednak w obliczu uszczuplonego portfela samorządów z pewnością powróci do głównego dyskursu.

Pomnikomania i symboliczne zawłaszczenie przestrzeni

Przestrzeń miejska od zawsze służyła do manifestowania różnych wierzeń, ale również do oddawania hołdu, najpierw, przez wieki, głównie świętym. Pierwszym świeckim pomnikiem w Warszawie była kolumna Zygmunta III Wazy, który wystawił mu syn Władysław IV. Król Zygmunt stoi na kolumnie, niczym święty, dzierży w jednej ręce krzyż, a w drugiej miecz witając przyjezdnych – w czasie powstania postumentu w tym miejscu znajdowała się brama wjazdowa do Starej Warszawy.

Stawiając pomniki w pewien sposób zawłaszczano przestrzeń, czy też zatwierdzano własność terenu w sposób symboliczny. W podobny sposób wykorzystywano nazewnictwo miejskie, które niejednokrotnie było manifestacją siły nowego gospodarza i pogardy wobec tego, który poniósł porażkę.

W setną rocznicę Bitwy Warszawskiej miało nastąpić odsłonięcie monumentu przy placu na Rozdrożu w Warszawie. W sierpniu 2020 r. minister kultury Piotr Gliński ogłosił, że najwcześniej nastąpi to za rok – tyle będzie trwała budowa pomnika, którego koszty mają wynieść kilkanaście milionów złotych. Sam projekt pomnika wybrany w konkursie nie jest najszczęśliwszy. Ale co ważniejsze – jest to kolejny pomnik w stolicy, w której w samym Śródmieściu przypada 7 pomników na 1 km kw. Pomnikomania po warszawsku. W innych miastach zapewne jest podobnie.

Czy już nie pora odejść od tradycyjnego myślenia o upamiętnianiu ważnych wydarzeń historycznych i społecznych? Drzewa, prawdziwe pomniki będące świadkami tych wydarzeń, stoją i są wciąż żywe. Dlatego warto się zastanowić, czy to właśnie ich nie uznać za element upamiętniający doniosłe wydarzenie. Wystarczy złożyć do urzędu wniosek o nadanie statusu pomnika przyrody, który następnie uchwala rada miasta/rada gminy.

Dąb Mieszko na warszawskim[3] Ursynowie, fot. Szymon Starnawski

Zjawisko dominacji jednej osoby bądź grupy nad drugą to forma przemocy symbolicznej, która może polegać na wzajemnym oddziaływaniu, na poziomie duchowym, symbolicznym. Przybiera także formy namacalne, materialne i dobrze widoczne w przestrzeni, szerzej obejmując duży teren osiedla i budynku, np. grodzenie osiedli, co warto rozpatrywać w kontekście gentryfikacji[4]. Procesu, który można opisać jako napływ zamożniejszych mieszkańców do dzielnicy uznawanej za „gorszą”, co ma wpłynąć na uszlachetnienie danego obszaru i poprawić byt dotychczasowych mieszkańców, zmniejszyć bezrobocie, poprawić status materialny i zminimalizować ubóstwo. Niestety, w rezultacie często przynosi to skutek zupełnie odmienny. Po pierwsze, członkowie grup „starych” i „nowych” mieszkańców nie nawiązują więzi sąsiedzkich, co więcej ubodzy mieszkańcy widząc wyższy status nowych mieszkańców postrzegają swoją sytuacja jako nieporównanie gorszą niż przed rozpoczęciem procesu „uszlachetnienia”[5]. Prowadzi to do powstawania konfliktów, w których ubożsi mieszkańcy przegrywają i są wypierani ze zgentryfikowanego obszaru.

Ulice dla kobiet

„…w każdym społeczeństwie toczy się […] spór o kształt pamięci przeszłości. O to, co ma być pamiętane, czyim imieniem nazywane ulice i place oraz komu stawiać pomniki, a także jak ma być pamiętane”[6].

W tym sporze dotychczas kobiety były sadzane na tylnym siedzeniu, najczęściej pozbawiane szans do tworzenia herstorii na równie obok nauczanej historii. W Warszawie w 2018 roku jedynie 3% wszystkich nazw ulic, skwerów i parków nosi imię żeńskiej patronki. Między innymi dzięki inicjatywie Ulice dla kobiet[7] jest szansa na zmianę tych statystyk i poszerzenie świadomości i wiedzy o kobiecych postaciach mających zasługi na różnych polach: edukacji, pracy społecznej, czy pedagogiki. Jednak opór przed upamiętnieniem kobiet zasłużonych dla miast nawet wśród samorządowców nie ustępuje. Dla przykładu Rada Warszawy odrzuciła wniosek o nadanie tytułu honorowego obywatela Warszawy Jolancie Brzeskiej, zamordowanej członkini Komitetu Obrony Praw Lokatorów, która walczyła z dziką reprywatyzacją. Punkt w tej sprawie nie został przyjęty do porządku obrad podczas sesji Rady Warszawy w marcu 2021 r. Wniosek złożył przewodniczący klubu radnych Koalicji Obywatelskiej Jarosław Szostakowski argumentując: „Honorowe obywatelstwo jest wyróżnieniem przyznawanym osobom żyjącym”. Po czym wymienił osoby, które… otrzymały je pośmiertnie. Okazuje się, że nawet symboliczne upamiętnienie Jolanty Brzeskiej to za dużo dla warszawskich radnych.

Nie tyle symbolicznym, a wręcz pożądanym byłoby nadanie imienia Praw Kobiet jednemu z głównych rond w Warszawie, które obecnie nosi nazwę Romana Dmowskiego. W niedawnych protestach z powodu wydania wyroku przez sędzię Julię Przyłębską w sprawie prawa do aborcji właśnie tam warszawianki i warszawiacy spotykali się i rozpoczynali marsze w kierunku Żoliborza, czy siedziby Trybunału Konstytucyjnego, aby zamanifestować prawo do stanowienia o sobie i bronić prawa do decydowania o własnym ciele.

Kobiety, mieszkanki Warszawy, maszerując przez miasto przejęły ulice dla siebie, jednak jedynie na chwilę.

Rondo praw kobiet Foto: Przemysław Stefaniak

Nazywanie, oznaczanie przestrzeni miejskiej zawsze było swoistym znakiem czasów. Nowe, świeże podejście do tematu, w którym obecnie uczestniczymy, jest tego zjawiska kolejną odsłoną. Historia dzieje się na naszych oczach.

PRZYPISY

[1] Miasta wydają co roku miliony na lekcje religii w szkołach. „To nie powinien być nasz obowiązek” (wyborcza.pl) (dostęp 29.03.2021)

[2] https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1649200,1,wszystko-czego-nie-wiemy-o-lekcjach-religii-kto-i-za-co-wlasciwie-placi.read

[3] https://warszawa.naszemiasto.pl/dab-mieszko-warszawa-600-letni-pomnik-przyrody-bedzie/ar/c1-7373535

[4] Jachowska J._3-2-2015.pdf (umcs.lublin.pl) str. 22

[5] Ibid

[6] Szacka B. [2006], Przebudowa ustrojowa i pamięć przeszłości, [w:] J. Wasilewski (red.), Współczesne społeczeństwo polskie. Dynamika zmian, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe Scholar, str. 413.

[7] Ulice dla Kobiet http://www.ulicedlakobiet.pl

Źródło: Kongres Ruchów Miejskich

Fot. Lukas Plewnia


 

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.