Ministrze Zdrowia, Ministrze Klimatu! Zatrzymajcie wspólnie odpady
Polski rynek suplementów oceniany jest jako obszar wysokiego zagrożenia, a wręcz nazywa się go „patologią w pigułce”.
Każdy z nas wcześniej czy później ulega chwytom marketingowym, które często sugerują, że działanie nic nie wartego suplementu jest równoznaczne z działaniem leku. Na początek wyjaśnijmy sobie jednak czym suplement diety jest, a czym nie jest.
„Suplementy diety nie są wyrobami medycznymi, a jedynie uzupełniającymi produktami spożywczymi, będącymi skoncentrowanym źródłem składników odżywczych. Jak wskazują lekarze, te same składniki można znaleźć w każdej zrównoważonej i dobrze skomponowanej diecie.”
Obecnie właściwie każdy producent może wprowadzić suplement na rynek, deklarując jedynie jego skład organom sanitarnym w drodze tzw. notyfikacji. Najwyższa Izba Kontroli informuje, że w latach 2014-2016 połowa z takich notyfikacji nie została poddana weryfikacji, a kontrole ujawniły, że niezweryfikowane produkty często miały w swoim składzie niedozwolone, szkodliwe dla zdrowia składniki. W tzw. „spalaczach tłuszczu” wskazano na fałszowanie produktów stymulantami, podobnymi strukturalnie do amfetaminy. Z 45 losowo wybranych suplementów z zawartością niedozwolonych składników, aż 38 znajdowało się w sprzedaży, także internetowej. Na pierwszy rzut oka nie ma się do czego przyczepić. Skoro klient chce być nabijany w butelkę, to jego osobisty problem, w końcu mamy wolny rynek i każdy może wydawać swoje pieniądze na swój sposób! Świat wegan i wegetarian rośnie w imponującym tempie, a to stwarza fantastyczne warunki pod marketingowy greenwashing farmaceutyczny, na którym wizerunkowo odbija się poważnym i szczerym producentom. Wszyscy wiedzą, że bez mięsa i zagospodarowanego czasu na komponowanie diety należy starannie uzupełniać niedobory suplementami. Z pomocą nadciągają wtedy kolorowe pigułki.
Ministrze Zdrowia, co z naszym zdrowiem
Przyjrzyjmy się raportowi Najwyższej Izby Kontroli o suplementach sporządzonym dawno, bo aż trzy lata temu. Polacy wydają na suplementy ponad 3 mld zł. rocznie, zatem przydałoby się taki raport sporządzać częściej, tym bardziej, że wykazuje on ogromną ilość nieprawidłowości na rynku. W wyniku kontroli wyszło na jaw, że aż 89% próbek z grupy probiotyków nie posiadało stabilności w zakresie liczby żywych bakterii w okresie przydatności do spożycia. Oznacza to, że w pigułkach leżących na półce i czekających na spożycie, następował dynamiczny spadek liczby żywych bakterii. Takie pigułki wraz z opakowaniami stają się bezużytecznym odpadami. Raport wskazuje wyraźnie, że „Minister Zdrowia nierzetelnie wypełniał obowiązki związane z nadzorem nad przestrzeganiem przepisów prawa żywnościowego w odniesieniu do suplementów diety. Organ ten nie dokonywał oceny ryzyka, nie analizował prawdopodobieństwa wystąpienia zdarzeń niepożądanych, niebezpiecznych lub wyrządzających szkodę.” W skrócie, wydajemy piniądze, wciskamy w siebie leki, których skuteczność jest co najmniej wątpliwa, a odpady się gromadzą na tony.
Ministrze Klimatu, czas na monitoring
Nieprawidłowości ujawniono także w zakresie nadzoru i kontroli reklam suplementów diety. W raporcie z tego tytułu oberwało się wspomnianemu Ministerstwu Zdrowia, Urzędowi Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz organom Inspekcji Sanitarnej, a nawet po części Radzie Ministrów. Do tej listy można śmiało dodać Ministerstwo Klimatu, które dogląda gospodarkę odpadami. Polacy kupują rocznie około 240 milionów opakowań, które z reguły składają się z części tekturowej trafiającej do niebieskiego pojemnika oraz listków i blistrów, które trafiają do odpadów zmieszanych. Abstrahując od kompletnego marnotrawstwa drewnianego surowca, zarówno recykling jak i składowanie odpadów nie są tanimi rozwiązaniami, a w gospodarce odpadami wiecznie brakuje pieniędzy. Oprócz tego marnuje się energię, bowiem odpady bez prądu się same nie przetworzą. Odgazowywanie składowisk i wiele powiązanych z utylizacją gazów narzędzi również niemało kosztuje. Koszty są w dużej mierze przerzucane na obywatela.
Pobudka Panowie Ministrowie
Po przeczytaniu raportu nasuwa się jeden wniosek – przez niedopracowane regulacje trwonimy mnóstwo energii i surowców, a zdrowsi nie jesteśmy. Gotowych rozwiązań jest całe mnóstwo, począwszy od edukacji w zakresie racjonalnego stosowania suplementów diety, wprowadzenia systemu opłat za notyfikację suplementów diety czy systemu ostrzegania konsumentów przed niezbadanymi suplementami diety znajdującymi się w obrocie, podwyższenie kar pieniężnych dla podmiotów wprowadzających do obrotu niebezpieczne lub nielegalne suplementy diety, monitorowanie reklam oraz wprowadzenie ich zakazu dla suplementów diety z wykorzystaniem wizerunku osób ze środowiska medycznego lub farmaceutycznego.
Oprócz system kaucyjnego, którego domagają się Polacy, a który znacznie ograniczyłby generowane przez nas odpady, niezwykle ważne jest uregulowanie rynku suplementów. Może się bowiem okazać, że dzięki ograniczeniu odpadów nie będą w przyszłości nakładane na obywatela większe opłaty za ich wywóz. Społeczeństwo i państwo muszą zrozumieć prostą zasadę – mniej odpadów to mniejsze koszty. W dobie nieubłaganie pilnej potrzeby zmian w obliczu ocieplenia klimatycznego, trzeba sięgnąć do pracy u podstaw w polskim ustawodawstwie. Czas na porządek przez duże P.
Beata Borowiec
Autorka jest współprowadzącą portalu o charakterze środowiskowym i prozwierzęcym Ekowyborca. Związana z łódzkim oddziałem Extinction Rebellion.
Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.