Mniej pielęgniarek, więcej biurokracji, tyle samo pieniędzy
Rozmowa z Iwoną Borchulską, przewodniczącą Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.
„Zielone Wiadomości”: Środowisko pielęgniarek od lat wskazuje na problemy takie jak zbyt niskie zarobki czy niedostateczna liczba pielęgniarek… Czy w ostatnim czasie coś się zmieniło? Jak na pracę pielęgniarek wpłynął zeszłoroczny pakiet ustaw zdrowotnych?
Iwona Borchulska: Zmieniło się, ale niestety na gorsze. Pielęgniarki mają coraz więcej pracy, jest ich coraz mniej na oddziałach, jest coraz więcej dokumentacji do wypełnienia, chorzy w cięższych stanach, a wynagrodzenie od lat niezmiennie niskie.
ZW: W związku z ustawą o działalności leczniczej pielęgniarki wyrażały obawy, że spowoduje to przymuszanie do przechodzenia na kontrakty. Czy te obawy się potwierdziły?
IB: Zapisy ustawy są wykorzystywane na niekorzyść pielęgniarek. Z kraju mamy coraz więcej sygnałów, że gdy kończy się umowa na czas określony, pozostaje wybór: kontrakt albo dziękujemy. Pracodawcom to się opłaca, nam nie, ale w strachu przed utratą pracy pielęgniarki się na to godzą. OZZPiP złożył wniosek do Trybunału Konstytucyjnego o stwierdzenie niezgodności tego zapisu z Konstytucją. Mam nadzieję, że Trybunał przyzna nam rację w tej sprawie.
ZW: Inny problem to brak dostatecznej liczby chętnych do kształcenia się w zawodzie pielęgniarki i exodus pielęgniarek za granicę. Czy jest szansa na poprawę sytuacji? Co trzeba zrobić, żeby szeregi pielęgniarek się nie kurczyły?
IB: Sytuacji już się nie uratuje. Mamy ogromny problem, średnia wieku pielęgniarek i położnych jest u nas najwyższa w Europie. Możliwe jednak, że jeśli zawód pielęgniarki zostanie uznany jako zawód zamawiany, to spowoduje to przypływ nowej kadry… Konieczne jest podniesienie wynagrodzeń. Wysiłek w kształceniu (studia licencjackie to 4815 godzin zajęć w 6 semestrach) nie przekłada się na wynagrodzenie i prestiż społeczny. Problemem jest też odpływ pielęgniarek za granicę. Nie tylko młodzież, ale także doświadczone pielęgniarki i położne podejmują decyzję o wyjeździe coraz częściej i odważniej. Szczególnie w województwach przygranicznych, gdzie korzysta się z pośrednictwa firm, które werbują kadrę już na etapie kształcenia.
ZW: Jak ocenia Pani rządowe plany reformy emerytalnej, w tym zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn?
IB: Zrównanie wieku narzuca nam dyrektywa UE, jeśli się nie mylę. Nie rozumiem tylko, dlaczego mamy przedłużać wiek do 67 lat. Dane demograficzne nie są tu przekonujący argumentem. Rzeczywiście żyjemy dłużej niż kiedyś, ale wciąż krócej niż stara Europa. To dlaczego wydłużać wiek emerytalny tak drastycznie? Jeżeli przedłuży się wiek pielęgniarkom i położnym, to efekt będzie taki, że z budżetu państwa zapłacimy im dużo więcej za renty chorobowe, Ponadto reforma emerytalna nie ma sensu bez rzetelnej polityki społecznej i rodzinnej, bez likwidacji umów śmieciowych i wprowadzenia rzetelnego prawa pracy.
ZW: Niedawno sąd nakazał przywrócenie do pracy zwolnionych bezprawnie pielęgniarek ze szpitala im. Barlickiego w Łodzi, zasądził też zapłatę zaległych wynagrodzeń. Czy jest nadzieja, że walka pielęgniarek o swoje prawa zacznie przynosić owoce?
IB: Jeśli pielęgniarki i położne będą w podobnych sytuacjach konsekwentnie walczyć o swoje prawa, to i efekty będą. Niestety czasami nie idzie się do sądu, bo sprawy sądowe trwają bardzo długo. Koleżanki w Łodzi są wielkie, bo przetrzymały tę próbę czasu. Nie są jedyne, dużo takich spraw wygrywamy i będzie ich jeszcze więcej.
ZW: Gdyby miała pani wymienić 3 rzeczy, które natychmiast zmieniłaby w polskim systemie ochrony zdrowia, byłyby to…?
IB: Przede wszystkim wycofanie ustawy o działalności leczniczej, w przeciwnym razie przyniesie ona jeszcze wiele krzywdy. Po drugie zwiększenie nadzoru właścicielskiego w placówkach ochrony zdrowia przez władze publiczne. A po trzecie zapisanie wysokich sankcji za nieprzestrzeganie prawa w ochronie zdrowia.
Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.