ISSN 2657-9596

Warszawa nie inwestuje w rozwój społeczny

Ewa Charkiewicz , Bartłomiej Kozek
17/11/2010

W 2011 roku dochody Warszawy będą nadal spadać. Pieniądze, zamiast na inwestycje społeczne i ekologiczne, pokryją głównie koszty stałe, zobowiązania kontraktowe i obsługę długu, co nie wróży dobrze zrównoważonemu rozwojowi miasta.
Z EWĄ CHARKIEWICZ rozmawia Bartłomiej Kozek.


Bartłomiej Kozek: Ewo, przeczytałaś założenia do przyszłorocznego budżetu Warszawy. Jakie masz wrażenia po lekturze?

Ewa Charkiewicz: Zadłużone miasto, zmniejszone dochody, ochrona wydatków na inwestycje kosztem ludzi z nisko i średnio-dochodowych gospodarstw domowych oraz małego i średniego biznesu – nic dobrego… Finanse są najważniejszym wektorem zarządzania miastem. Władza to przede wszystkim władza decydowania o tkwiących w budżecie pieniądzach. Budżet na przyszły rok zapowiada się na „kryzysowy”. W 2011 dochody Warszawy nadal mają się zmniejszać – nawet do 1 mld do 2014. Pieniądze, zamiast na inwestycje społeczne i ekologiczne, będą przeznaczane głównie na  pokrycie  kosztów stałych, zobowiązań kontraktowych i kosztów obsługi długu, co nie rokuje najlepiej zrównoważonemu rozwojowi miasta.

Gdzie wypatrujesz przyczyn obecnej, rysującej się dramatycznie, sytuacji miejskiego budżetu i co będzie ona oznaczać dla każdej i każdego z nas?

Jako przyczynę obniżki dochodów miasta podaje się spowolniony rozwój gospodarczy.  Widać tu jednak widzialną rękę neoliberalnego państwa.  W ogólnokrajowym przeglądzie za rok 2009 firmy wypadły bardzo dobrze (zwiększyła się liczba firm, które wykazywały się zyskiem, zwiększyła się także   produktywność – aż o 12.3 %) . Zmniejszyły się za to przychody z CIT w wyniku zmian w księgowaniu (tzw. relaksacje fiskalne) , jakie  rząd wprowadził w ubiegłym  roku, aby wybranym firmom  ułatwić rozwój w kontekście kryzysu finansowego   Tym samym zakres zwolnień od obowiązku świadczenia podatku przez niektóre firmy został zwiększony. Jednocześnie obniżenie skali podatków dochodowych od osób fizycznych (PIT) uchwalony rok wcześniej głosami PiS i PO, szczególnie dotknęło przychody Warszawy, bo tu mieszka znaczący odsetek zamożnych Polek i Polaków.  Zarazem znaczna część bardzo zamożnych podatników, głównie na menedżerskich kontraktach,  płaci tylko 19 % – taki wybór dał im ustawodawca. Wyższy próg podatkowy – 32 % płacą głównie wysoko wynagradzani pracownicy etatowi. Obniżki podatków PIT (przez progi dochodowe) i CIT (przez tak zwaną relaksację fiskalną)  przyczyniły się do zmniejszenia dochodów miasta aż o 160 milionów złotych, co przyznaje sam dokument prezentujący założenia budżetowe.

Zmniejszenie puli dochodów  spowodowało presję na wyprzedaż zasobów miasta i szukanie innych źródeł dochodów, np. wzrost podatków od nieruchomości i przeobrażanie trwałej dzierżawy w prywatną własność, co ma dyskryminujący skutek dla nisko- i średnio-dochodowych gospodarstw domowych. Aby móc lepiej zarządzać miastem niż do tej pory przydałby się raport o skutkach (korzyściach i ograniczeniach) prywatyzacji do tej pory, na przykład ile dzielnice i miasto zyskiwały na sprzedaży czy wieczystej dzierżawie developerom i na co poszły te środki. Taki raport powinien być gotowy na kolejną kadencję Rady Miasta.

Ekipa Hanny Gronkiewicz-Waltz chwali się spektakularnymi inwestycjami w miejską infrastrukturę, rzadko wspominając o drugiej, nieco mniej przyjemnej ich stronie, jaką jest wzrost poziomu zadłużenia miasta, który z kolei tworzy warunki do cięć wydatków społecznych i ekologicznych. Mogłabyś nam powiedzieć coś więcej na ten temat?

W dokumencie nie ma danych dotyczących kosztów obsługi długu zaciągniętego na realizacje inwestycji. Zapowiadany jest  wzrost absorpcji funduszy europejskich, co oznacza, że władze będą musiały zwiększyć zadłużenie zaciągając nowe kredyty na przedpłacenie tych kosztów. Przy zmniejszonych dochodach w planie budżetu utrzymano wydatki inwestycyjne o wysokości 2.1 miliarda złotych. Aby było to politycznie strawne,  prezentowane jest jako korzystne dla mieszkańców „utrzymanie wydatków na place zabaw dla dzieci”, podczas gdy realia są takie, że dzielnice jak na razie deklarują cięcia wydatków na inwestycje społeczne – edukację, kulturę i sport inny niż stadion Legii…
W kolejnych paragrafach znajduje się zresztą odpowiedź na powyżej postawione pytanie. „Działania efektywnościowe i racjonalizujące wydatki bieżące będą kontynuowane w szczególności w obszarach, które generują wysokie koszty, a Miasto ma wpływ na ich kształtowanie. Wśród nich znajdują się: transport i komunikacja, oświata i edukacja, gospodarka mieszkaniowa,  administracja.” (str. 7-8). Nie wykluczone, że spowoduje to ograniczenie dostępu i wzrost cen  usług komunalnych czy dotowanych przez miasto. Outsourcing i inne podobne  działania  to często ukryta forma prywatyzacji. Rozwiązania tego typu wiążą się z potanianiem kosztów pracy (dokument zapowiada likwidację miejsc pracy personelu sprzątającego czy przygotowującego szkolne obiady (w większości kobiet). Miasto zapowiada także  zmniejszenie liczby pracowników administracji publicznej, którymi są w większości kobiety.  Na szczeblu wysokich urzędników czy samorządowców, czerpiących podwójne dodatkowe dochody z członkostwa w radach nadzorczych  miejskich spółek koszt pracy nie jest potaniany. Wygląda zatem na to, że władze Warszawy dążą do potanienia kosztów ustawowych zadań i zmniejszania finansowania tego, co ich  nie dotyczy
Presja na zwiększenie dochodów, np. wzrost czynszów doprowadzi do  bankructwa  małe biznesy, np. mały sklep, kobiecy biznes czy firma księgowa przegrywa w konkurencji z supermarketem czy z dużą agencją prowadzącą rachunkowość. W roku 2008 w Warszawie mieszkało 56,6 tysiąca osób korzystających z pomocy socjalnej. Redukcja wydatków socjalnych, potanianie kosztów pracy i  ograniczanie rozwoju małej przedsiębiorczości ma negatywny wpływ na jakość życia i na PKB, a także na budżet miasta. Ratusz powinien jak najszybciej  przedstawić projekt budżetu na 2011 do publicznych konsultacji, do czego wzywamy w liście…

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.