Zwycięstwo nowej klasy
Tak mocno przywykliśmy do kojarzenia klasy średniej z ideą „sukcesu”, że trudno nam przyjąć do wiadomości fakt, że sytuacja się zmienia. Już nie tylko biedni borykają się z trudnościami, także klasy średnie przestają wygrywać.
I nie jest to jedynie skutek kryzysu. Przegrywamy wszyscy, i to zatrważająco, na rzecz nowej klasy zwanej „Jednym Procentem” (jeden procent może być przesadą: w Wielkiej Brytanii zarobkami ponad 150 000 funtów rocznie cieszy się 0,6% ludności).
Na Jeden Procent składają się głównie ludzie sektora usług finansowych oraz górna kadra największych światowych korporacji, i zapewne garstka globalnych biurokratów. To świat bardzo ścisłych powiązań: jedno z badań pokazało, że 94 dyrektorów zarządza 266 funkcjami kierowniczymi w 22 korporacjach. Prawdziwy problem polega jednak na tym, że bardzo dobrze sobie radzą. Liczba miliarderów na świecie wzrosła w latach 1996–2006 z 225 do 946. To klienci korzystający z osobistych odrzutowców Gulfstream (wartych po 45 mln dol. każdy). Kontrolują 2/3 światowych aktywów. To przez nich ceny domów na południowym wschodzie kraju i w Londynie są tak wysokie.
Wiadomo, w jaki sposób ludzi o niskich dochodach tracą na zmianach w systemie podatkowym. Mniej osób uświadamia sobie zjawisko przepływania zasobów od klasy średniej do nowej elity.
Peter Mandelson (jedna z czołowych postaci New Labour – przyp. red.) powiedział kiedyś, że Partia Pracy jest „totalnie wyluzowana w kwestii tego, że ludzie stają się obrzydliwie bogaci”. Ale problem jest realny. Ceny domów rosną, pensje osób o niskich dochodach maleją, emerytury są obniżane. Zarazem klasa finansowa stała się nowego rodzaju rentierem, żyjącym z czynszów i opłat z systemu finansowego, które pomagają bogactwu przepływać do góry. W międzyczasie płace realne nie wzrosły od lat 70., a w USA, gdzie ten proces zaczął się najwcześniej, od lat 60.
To wszystko brzmi trochę jak teoria spiskowa, ale liczby są bezwzględne. Mimo że o tym zjawisku prawie nie wspomina się w mediach, najbogatsi zdają sobie z niego sprawę. W 2005 r. amerykański gigant bankowy, Citigroup, ogłosił prywatnie, specjalnie dla najbogatszych klientów, pierwszy z trzech raportów, w którym pojawia się nowy termin:
„plutonomia”. Kolejne dwa raporty ukazały się w 2006 r., wyjaśniając, że plutonomia jest rezultatem finansjalizacji gospodarki. Chodzi o ogromną ekspansję sektora finansowego, do którego – zamiast do realnej gospodarki – kieruje się gros inwestycji. Sektor finansowy przepakowuje je i znów przepakowuje, za każdym razem pompując do góry cenę.
Nawet pękające bańki spekulacyjne sprzyjają Jednemu Procentowi. Gdy bańki finansowe pękają, gracze wykupują aktywa po niższej cenie. Sprzyja temu fakt, że najpotężniejsze rządy świata postrzegają wartość tych aktywów — nieruchomości, akcje banków itp. — jako probierz gospodarczego sukcesu. To dlatego tak wielka część pakietu ratunkowego dla banków była nastawiona na ponowne zwiększenie ich wartości.
Citigroup zaczął żałować publikacji tych raportów, prawdopodobnie dlatego, że zachęcały one do myślenia, że był on wielbicielem plutonomii. Jednak kopie raportu zaczęły wyciekać do internetu, ku przerażeniu kierownictwa. Dlatego próbowano zatrzymać przecieki. Wspomniane rewelacje są ważne nie tylko dlatego, że dowodzą, że zasoby wysysane są z klasy średniej niemniej niż z pozostałych. Dotykają one klasy średniej również z innych powodów. O ile ktoś sam nie pracuje w sektorze finansowym, wkrótce może odkryć, że jego fabryka czy inna firma w realnej gospodarce jest odcięta od inwestycji, a jego zawodowe umiejętności straciły wartość wskutek automatyzacji.
W ciągu ostatniego pokolenia dla angielskiej klasy średniej zaczynało być jasne, że ci, którzy uwierzyli, że ludzie sektora finansowego i ich instytucje są po ich stronie, tragicznie się pomylili. Coś się zmieniło — niebezpiecznie, po cichu, choć sygnały zapowiadające tę zmianę pojawiły się w gruncie rzeczy już za czasów poprzedniego pokolenia.
W styczniu 2014 r. ukazała się książka Davida Boyle’a Broke: Who killed the middle classes?. Artykuł We are all losing out to the 1% ukazał się na blogu New Economics Foundation. Przeł. Tomasz Goliński.
Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.