ISSN 2657-9596

Geopolityka a Europejski Zielony Ład

Roderick Kefferpütz
28/04/2020

Geopolityka z impetem wróciła do nas w XXI wieku. „Geopolityczna Komisja Europejska”, którą obiecywała Ursula von der Leyen, musi być przygotowana do finansowania obietnic, złożonych w Europejskim Zielonym Ładzie.

Roderick Kefferpütz w swoim artykule analizuje, jak wyglądać może jego przełożenie na język geopolityki i tłumaczy, dlaczego to ważne, stojące przez partiami ekopolitycznymi wyzwanie na najbliższe lata.

Przeszło dekadę temu świat przeżył najgorszy kryzys ekonomiczny i finansowy od czasu Wielkiej Depresji. W odpowiedzi na to wyzwanie rządy przyszykowały wielomiliardowe pakiety stymulacyjne. Narodziła się wówczas również idea Zielonego Nowego Ładu.

Pomysł na wykorzystanie wspomianych pakietów do równoczesnego poprawienia sytuacji gospodarczej oraz do walki ze zmianami klimatu wzbudził niemałe zainteresowanie – niestety niewiele rządów zdecydowało się wówczas na jego urzeczywistnienie.

Dekadę później szansa na zmiany pojawiła się ponownie. Światowa gospodarka po raz kolejny stoi na progu spowolnienia, coraz głośniej mówi się też o katastrofie klimatycznej. Wdrożenie Zielonego Nowego Ładu brzmi na strategię win-win.

Komisja Europejska pod przewodnictwem Ursuli von der Leyen zrozumiała jak się zdaje otaczającą rzeczywistość, decydując się na zaprezentowanie swojego Europejskiego Zielonego Ładu.

Ta flagowa propozycja KE stanowi nową strategię na rzecz rozwoju gospodarczego Unii Europejskiej, stawiając jej za cel osiągnięcie do roku 2050 stanu neutralności klimatycznej. Komisja zdecydowała się na krok zbliżony do tego, o który działające na kontynencie formacje ekopolityczne walczyły od lat.

W Zielonym Nowym Ładzie od zawsze chodziło o połączenie ze sobą kwestii ekonomicznych i klimatycznych – po to, by wcielać w życie rozwiązania, przynoszące pozytywne skutki w obu tych dziedzinach. Pozwolił on Zielonym na opracowanie spójnych postulatów dotyczących gospodarki i sektora finansowego, dzięki czemu łatwiej było im wyjść ze swej dotychczasowej niszy ekologicznej.

ZNŁ, budząc niemałe zainteresowanie medialne, wyrażał ducha czasu Wielkiej Recesji i pozwolił partiom ekopolitycznym na zdobycie uznania za swój program.

Powrót geopolityki

Naiwnie byłoby wierzyć, że możliwe jest proste przeniesienie koncepcji z pierwszej dekady XXI wieku do roku 2020 bez jej aktualizacji. Otaczający nas świat uległ niemałym przemianom. Dręczące nas wyzwania nie mają już wyłącznie charakteru gospodarczego, społecznego czy środowiskowego. Na polityczną układankę powróciła geopolityka – „odrosła dżungla”, jak stwierdzić miał historyk Robert Kagan.

Wraz z istotnym przewartościowaniem geopolitycznym widoczne są pęknięcia w ładzie międzynarodowym. Stany Zjednoczone oraz Chiny zwarły się w konflikcie o hegemonię. Bliski Wschód pozostaje beczką prochu. Liberalna demokracja znajduje się dziś w odwrocie. Swój kryzys egzystencjalny przeżywa również Światowa Organizacja Handlu. W siłę rosną tendencje protekcjonistyczne. NATO – i całe relacje transatlantyckie – okazują się być napięte. Międzynarodowa stabilność nie trwa jak widać wiecznie.

W obliczu tego stanu rzeczy na czoło znów zaczyna się wysuwać geopolityka – musi być zatem traktowana kompleksowo oraz włączana w każdy wymiar realizowanej polityki.

Nowa Komisja Europejska zdaje się dostrzegać to wyzwanie. Ursula von der Leyen obiecała, że będzie to „geopolityczna” Komisja, a odpowiadający za unijne sprawy zagraniczne Josep Borrell trzeźwo zauważył, że Unia musi „nauczyć się używać języka mocy”. Póki co jednak tego nie robi.

Wciąż dominuje podejście silosowe, w którym geopolityka oraz Zielony Ład dla Europy realizowane są w oderwaniu od siebie. Tymczasem w świecie, w którym ta pierwsza odgrywa coraz ważniejszą rolę, jej aspekty muszą znaleźć się również i w tym drugim.

Kwestie ekonomiczne i te, związane z bezpieczeństwem pozostają ze sobą ściśle związane. Nie mamy dziś do czynienia tylko z gospodarką, lecz z geogospodarką. Neoliberalne credo nieograniczonej wymiany handlowej, nieokiełznanego wolnego rynku i leseferyzmu nie jest już dziś w menu. Obserwujemy powrót państwa oraz mieszanie się ze sobą polityki, kwestii związanych z bezpieczeństwem i z gospodarką.

Rola Huawei w budowie sieci 5G, chińska inicjatywa „jednego pasa i jednej drogi”, amerykańskie sankcje wobec Nord Stream 2 czy kontrolowanie eksportu zaawansowanych technologicznie rozwiązań do Chin – to wszystko działania ekonomiczne, w jasny sposób realizujące również interesy geopolityczne.

Strategiczne spojrzenie na Zielony Ład

Ubranie Europejskiego Zielonego Ładu w język geopolityki jest zadaniem, z którym zmierzyć się muszą również Zieloni. Partiom ekopolitycznym udało się wzmocnić w ostatnich latach swóją wiarygodność w kwestiach gospodarczych – teraz nadszedł czas na popracowanie nad swym profilem geopolitycznym. Oznacza to opracowanie szerokich ram koncepcyjnych oraz towarzyszącej im strategii.

Nie jest to prosta sprawa, biorąc pod uwagę pacyfistyczne dziedzictwo i towarzyszący mu sceptycyzm wobec realizowania polityki z pozycji siły. Tygodnik „The Economist” zauważył niedawno, że choć „większość Zielonych dawno pozbyła się swego pacyfizmu”, to ich impulsy w polityce zagranicznej – czy to wobec Chin czy Rosji – „nie tworzą szerszej strategii” .

Analiza geopolityczna musi brać pod uwagę trzy zróżnicowane podejścia. Po pierwsze, Zielony Ład dla Europy musi uwzględniać swój wpływ na wyzwania geopolityczne, przed którymi stoi UE. Po drugie, musi mieć na względzie wpływ europejskiej transformacji energetycznej na resztę świata. Po trzecie wreszcie liczyć się musi z jego efektami ubocznymi – zarówno globalnymi, jak i tymi wewnątrzunijnymi.

Biorąc pod lupę tę pierwszą kwestię widać wyraźnie, że Europa znajduje się w coraz trudniejszej pozycji. Stany Zjednoczone i Chiny podminowują ład międzynarodowy swoją walką o strefy wpływów.

Europa – przynajmniej do pewnego stopnia – znajduje się pośrodku ich konfliktów, a obaj gracze chcą przeciągnąć Unię i jej państwa członkowskie na swoją stronę. Europejski eksport, choć przynosi UE korzyści ekonomiczne, czyni ją również podatną na zagrożenia. Zależność od eksportu do obu stron sporu, jak również poszukiwania źródeł zagranicznych inwestycji na kontynencie, okazują się być swego rodzaju piętą achillesową Europy.

Widać to na przykładzie wykorzystywania w rozgrywkach między Stanami Zjednoczonymi a Chinami niemieckiego sektora motoryzacyjnego. Pekin ostregł Berlin, że może importować mniej niemieckich aut, jeśli zablokuje dostęp do sieci 5G dla Huawei. Waszyngton zagroził wprowadzeniem ceł na europejskie samochody, gdyby Niemcy nie zdecydowały się na zainicjowanie mechanizmu arbitrażowego, zawartego w porozumieniu nuklearnym z Iranem (co zresztą zrobiły).

Wolfgang Münchau trafnie podsumował tego typu sytuacje w dzienniku „Financial Times” pisząc: „Jeśli Europa miałaby dziś swych Metternichów czy Talleyrandów, wówczas rozpoczęłaby od odpowiedzenia na swoją słabość i zakończenia narażającej ją na szantażowanie uzależnienia od nadwyżek eksportowych” .

Europejski Zielony Ład mógłby stanowić odpowiedź na to wyzwanie. Dywersyfikacja ekonomiczna i wspieranie konsumpcji wewnętrznej mogą zmniejszyć ekonomiczną zależność od zewnętrznych graczy. Postawiłyby również Unię na dobrej pozycji do czerpania korzyści z globalnego trendu dekarbonizacyjnego. Trwa wyścig o czyste technologie. Europa jest liderką w zakresie ustanawiania standardów, finansowania czy regulacji w ramach tego nowego sektora o strategicznym znaczeniu.

Zielony Ład dla Europy może stać się filarem kontynentalnej strategii integracji, promującej rozwój zrównoważonej infrastruktury tak wewnątrz, jak i na zewnątrz granic Europy. Łączenie sąsiadujących z UE krajów z unijną siecią energetyczną pomogłoby w pogłębianiu więzi ekonomicznych, jednocześnie utrudniając chińskie dążenia do narzucania własnych standardów przemysłowych i do dominacji gospodarczej, której narzędziem ma być inicjatywa „jednego pasa i jednej drogi”.

Energetyka stanowi kluczowy, geopolityczny element Europejskiego Zielonego Ładu.

Bezpieczeństwo energetyczne jest jedynym aspektem myślenia w kategoriach Zielonego Nowego Ładu, w którym jak do tej pory kwestie geopolityczne traktowane były z dostateczną powagą. Przejście do efektywnego systemu, w całości opierającego się na źródłach odnawialnych, uniezależniłoby europejską gospodarkę od importowanej z autorytarnych krajów ropy i gazu ziemnego, zmniejszając wpływy polityczne Rosji.

Odpowiedzią Europejskiego Zielonego Ładu na zapisy paryskiego porozumienia klimatycznego byłby multilateralizm. Realizowany w obrębie polityki klimatycznej może przyczynić się do zmniejszenia ryzyka susz, powodzi czy zakłóceń w dostawach wody. Wszystkie te zjawiska mogą przyczynić się do zaistnienia szeregu zdarzeń geopolitycznych – od konfliktów po przymusowe migracje.

Można sobie nawet wyobrazić, że Europejski Zielony Ład będzie propozycją, która może przyczynić się do poprawy międzynarodowej pozycji euro. Mark Leonard, dyrektor Europejskiej Rady Spraw Zagranicznych (ECFR) argumentuje, że poprzez promowanie zielonych rynków i emitowanie zielonych obligacji „Europa zapewnić sobie może większą niezależność ekonomiczną od innych potęg i rozpocząć proces przemiany euro w globalną walutę”.

Mierzenie skutków

Nie możemy zapominać również o innych geopolitycznych skutkach Europejskiego Zielonego Ładu. Co stanie się z krajami Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej, które nie będą już mogły liczyć na kupno ich ropy przez Europę? Jaka przyszłość czeka je w świecie, który wyzwolił się od zależności od paliw kopalnych?

Zmiany polityczno-gospodarcze mogą okazać się źródłem niestabilności w regionie, konfliktów, a nawet wojen w bezpośrednim sąsiedztwie Europy. Państwowe korporacje naftowo-gazowe z regionu, odpowiedzialne z przeszło połowę globalnego wydobycia ropy, będą miały olbrzymie problemy w momencie, gdy z zasobów tych nie będzie już można zrobić użytku.

Międzynarodowa Agencja Energetyczna (IEA) odnotowała, że koncerny te nie są gotowe do przejścia na czyste źródła energii: „Żadna z wielkich, państwowych firm naftowych nie została przez swój rząd postawiona przed zadaniem objęcia wiodącej roli w rozwijaniu odnawialnych źródeł energii” . Tymczasem ropa i gaz przynoszą przeszło 60% dochodów budżetowych w krajach, takich jak Arabia Saudyjska, Irak, Kuwejt czy Katar.

Nowy, globalny ład energetyczny będzie miał swoich zwycięzców i przegranych. Zielony Ład dla Europy musi zapewnić tym drugim miejsce w nowym, globalnym porządku klimatycznym.

Jednym ze sposóbów na osiągnięcie tego celu może być pomoc w realizacji szeroko zakrojonych inwestycji w infrastrukturę energetyki odnawialnej i jej przesył do Europy (tak jak w wypadku projektu DESERTEC), co pozwoliłoby Europie na import energii z OZE lub też rozwinęło w regionie sektor energetyki solarnej, służącej do produkcji wodoru – paliwa, które stałoby się siłą napędową samolotów czy transportu dalekomorskiego.

Dawny świat energetyki musi odejść – UE musi z kolei zapewnić, by jej sąsiedzi znaleźli dla siebie miejsce w nowej rzeczywistości. Wsparcie dla regionu w idealnym scenariuszu powinno być powiązane z wymogami, dotyczącymi walki z korupcją, zwiększania przejrzystości, budowy demokracji oraz ochrony praw człowieka.

Unia Europejska musi być świadoma rozbieżnych interesów, ścierających się przy okazji Europejskiego Zielonego Ładu. Propozycja opodatkowania bardziej emisyjnej produkcji w krajach trzecich (carbon-border adjustment tax) ma na przykład za zadanie stworzenie równego pola gry między globalnymi graczami.

Klimatyczne rozwiązania celne mogą sprawić, że europejskie firmy będą miały szansę konkurować na rynkach międzynarodowych. Z drugiej strony istnieje ryzyko posunięć odwetowych i wojen handlowych, kwestionujących porządek globalnej wymiany.

Unia będzie musiała zachować w tym zakresie ostrożność. Zieloni często podkreślali swój sprzeciw wobec porozumień wolnohandlowych. W świecie, w którym multilateralizm i sam międzynarodowy handel są dziś zagrożone powinni zastanowić się czy przynajmniej część z nich, mimo swoich niedociągnięć, może okazać się niezbędnymi narzędziami podtrzymania globalnego ładu.

Europejski Zielony Ład nie może doprowadzić do wytworzenia podziału na zwycięzców i przegranych wewnątrz samej Unii. Mark Leonard ostrzegł, że to „być albo nie być” dla Wspólnoty. Może on pomóc w zjednoczeniu Europy i we wzmocnieniu jej pozycji w relacjach z Chinami i USA, ale też podzielić ją na nowo na część wschodnią i zachodnią. Jeśli do tego dojdzie, wówczas Pekin czy inne stolice będą mieć proste zadanie w dalszym kruszeniu jej jedności.

Chinom udało się już zdobyć przyczółki w środku i na wschodzie kontynentu dzięki obietnicom inwestycyjnym.

Obszary te potrzebować będą wsparcia finansowego w procesie przechodzenia na tory zrównoważonego rozwoju. Przygotowanie tych gospodarek na wyzwania XXI wieku może wymagać wsparcia o skali niczym z Planu Marshalla. Zaoferowanie państwom członkowskim korzyści z udziału w realizacji Europejskiego Zielonego Ładu zmniejszyć może atrakcyjność ofert inwestycyjnych ze strony zewnętrznych graczy, myślących o osłabieniu UE.

Serwowana Europie przez Niemcy polityka cięć i zaciskania pasa już dziś pokazuje co dzieje się, gdy jakaś gospodarka dołuje, a Unia nie wspiera jej w momencie trudności. W efekcie braku wsparcia i westycyjnego Grecji wpływy w tym kraju – dzięki zakupowi kluczowych elementów jego infrastruktury – zdobyły Chiny.

Europejski Zielony Ład musi zaakceptować geopolityczne realia. To ambitne zadanie dla nowej Komisji Europejskiej. Unijne instytucje muszą nawiązać ze sobą współpracę w tej materii, a obsada ambasad i przedstawicielstw UE na całym świecie będzie musiała ulec wzmocnieniu po to, by skuteczniej działać na rzecz kwestii związanych z geopolityką i transformacją energetyczną.

Formacje ekopolityczne, wraz ze wzrostem swojej popularności, będą musiały rozpocząć refleksję na temat swych strategii geopolitycznych. W najbliższych latach powinny one pilnować stworzenia przez Komisję Europejską tego typu strategii jako istotnego elementu Europejskiego Zielonego Ładu. Lepiej rozpocząć ten proces wcześniej niż później.

Artykuł „A Green Deal for a Geopolitical Age” ukazał się na łamach Zielonego Magazynu Europejskiego. Tłumaczenie: Bartłomiej Kozek

Zdj. Fragment okładki nowego numeru pisma pt. „A World Alive: Green Politics in Europe and Beyond”

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.