ISSN 2657-9596

Bitcoin – walutowa rewolucja?

Lynn Parramore
15/08/2013

Czy Bitcoin to zwiastun walutowej rewolucji czy spekulacyjna moda? Jakiś czas temu publikowaliśmy optymistyczny artykuł Michela Bauwensa, dziś – sceptyczny głos Lynn Stuart Parramore.

Bitcoin budzi w mediach ekstazę. Libertarianie są zakochani w wirtualnej walucie, a entuzjaści nowych technologii nie mogą się nią nacieszyć. O Bitcoinie mówi się, że jest pierwszą na świecie zdecentralizowaną cyfrową walutą, wzorcowym przykładem dla ruchu walut alternatywnych i potencjalną zgubą wielkich banków. Wirtualna waluta narodziła się w 2009 r. za sprawą tajemniczego programisty występującego pod pseudonimem Satoshi Nakamoto (pod którym może się ukrywać wiele osób).

Dość szybko Bitcoin zdobył poważnego klienta w postaci Wikileaks i równie szybko stał się zjawiskiem kultowym. Ostatnio został dostrzeżony w mainstreamie wraz z poparciem bliźniaków Camerona i Tylera Winklevossów, znanych z pozwu wobec byłego kolegi ze studiów Marka Zuckerberga. Kurs Bitcoina ulega gwałtownym wahaniom na początku roku był wart 10 dol., później cena podskoczyła do 250 dol., po czym 11 kwietnia spadła do 150 dol. (Aktualny kurs można śledzić na stronie Bitcoin.pl – przyp. red.).

Jak to działa?

Częścią mistyki Bitcoina jest otaczająca jego wytwarzanie i obieg aura technicznego pasjonactwa. Istnieje publiczny rejestr transakcji peer-to-peer, zwany „łańcuchem bloków”, przechowywany na komputerach obsługujących Bitcoin – zapisuje się w nim wszystkie transakcje. Swoją przygodę z Bitcoinem rozpoczynasz instalując „portfel” z Bitcoin.org na twoim komputerze lub smartfonie. Teraz jesteś już w sieci i możesz prowadzić transakcje z innymi ludźmi w sieci, podobnie jak możesz dzwonić do innego użytkownika Skype gdy już ściągniesz program i dołączysz do kręgu użytkowników Skype.

Bitcoin przypomina złoto w tym sensie, że jest go skończona ilość. Walutę specjalnie zaprojektowano w ten sposób, aby, aby usiłować utrzymać stabilność bitcoinowej gospodarki i zapobiegać inflacji. Określona ilość Bitcoinów będzie emitowana („wydobywana”) każdego roku w ramach kodu wolnego oprogramowania (open source) projektu Bitcoin. Bitcoiny, w bloczkach po 25, przyznawane są mincerzom, gdy ich komputery wygenerują 64-cyfrową liczbę przy użyciu złożonego algorytmu. Maksymalna ilość Bitcoinów wynosi 21 milionów. W tej chwili w obiegu jest ok. 11 milionów. Ilość nowych monet, jaką można generować, zmniejszana jest co cztery lata o połowę.

Bitcoinów można używać do zakupów online. Akceptuje je platforma blogowa WordPress oraz WikiLeaks. Niektóre strony oferują bony podarunkowe do wykorzystania w sklepach takich jak Amazon, można też znaleźć strony, które sprzedają za Bitcoiny dobra elektroniczne. Wirtualna waluta jest też akceptowana na stronach takich, jak anonimowy rynek Silk Road, gdzie użytkownicy mogą kupić narkotyki.

System Bitcoina jest podtrzymywany przez społeczność ochotników open source, koordynowaną przez czterech głównych programistów. Bitcoiny powinny być tak zaszyfrowane, by nie można ich był „podrobić”. Transakcje odbywają się metodą peer-to-peer i mają ponoć być bezpieczne. Czy rzeczywiście? Nikt tak naprawdę nie wie. Zwrócono uwagę na fakt, że podawanie swoich danych bankowych nieznajomym w internecie (Bitcoin nie przyjmuje kart kredytowych) może nie być najrozsądniejszym posunięciem. Musisz też przyjąć na wiarę, że ograniczona ilość pozostanie ograniczona i nie zostanie zastąpiona inną cyfrową walutą.

Dlaczego ludzi to kręci?

Ekscytacja Bitcoinem jest odzwierciedleniem rosnącego braku zaufania do rządów, globalnego system finansowego, a w szczególności banków centralnych. Bitcoin budzi entuzjazm zafascynowanych technologią libertarian, ponieważ jest zachwalany jako pieniądz, który nie wymaga wsparcia rządu, i w widoczny sposób pozostaje poza zasięgiem regulatorów i banków centralnych. Zauroczenie Bitcoinem nie omija aktywistów i aktywistek oddolnych ruchów społecznych, którzy tęsknią za małą skalą i skupionymi lokalnie systemami wymiany. Wielu ma nadzieję, że Bitcoin jest przyszłością światowej gospodarki.

Czy Bitcoin jest czymś nowym?

Właściwie nie. Alternatywne środki wymiany często powstają w czasach ekonomicznych trudności. Mogą być bardzo proste lub tak technicznie zaawansowane, jak „Linden dolary” w Second Life (pamiętacie to szaleństwo?).

Gdy czasy są trudne, możesz zacząć czuć głęboki niepokój o te kawałki papieru w twojej kieszeni, pokryte masońskimi symbolami. W czasie Wielkiego Kryzysu firmy w USA emitowały różne rodzaje papierowych i metalowych bonów jako walutę, nawet obiekty tak dziwne, jak królicze ogony. Ostatnio wiele osób zaczęło gromadzić oszczędności w złocie, tylko po to, by przekonać się, że jego ceny mogą spadać równie łatwo jak rosnąć.

Wartość Bitcoina gwałtownie wzrosła po kryzysie finansowym na Cyprze. Zaufanie do depozytów bankowych nagle spadło, gdy właściciele rachunków bankowych stanęli w obliczu utraty części oszczędności w ramach unijnego pakietu ratunkowego dla Cypru. Ludzie byli wyjątkowo wkurzeni, że rząd może skonfiskować część ich pieniędzy, zaś chęć posiadania nowego rodzaju waluty, która zdawała się wolna od niepewności, nagle stała się kusząca. Oczywiście nie tak łatwo pozbyć się rządu: amerykański Departament Skarbu rozważa zastosowanie przepisów przeciwko praniu brudnych pieniędzy wobec nowych walut takich jak Bitcoin. Poza tym trudno mówić o pozbyciu się niepewności w przypadku waluty, której wartość podlega dzikim wahaniom.

Gdzie leży problem?

Nigdzie, pod warunkiem że stać cię na to, by stracić.

Pomysł, że można mieć stabilną walutę przy braku obecności rządu jest libertariańską fantazją. Zwykłe pieniądze są legalnym środkiem płatniczym i stają się nim, ponieważ rząd tak postanawia. Zgodnie z prawem muszą być akceptowane przy spłacie długów. Kto musi przyjmować Bitcoiny? Nikt

Wielu ekonomistów patrzy na Bitcoin jak na rodzaj modnej spekulacji, mający wiele wspólnego z głośną tulipomanią w XVII-wiecznej Holandii. Tyle że w przypadku tulipomanii przynajmniej miało się cebulkę i ładny kwiat do podziwiania. Bitcoiny nie są nawet przedmiotami, których mógłbyś używać czy nosić. Są bardziej jak dzieła sztuki, których cena rośnie lub maleje w zależności od mody.

Pieniądze opierają się na czystej konwencji. Jeśli konwencja ulegnie zmianie, nie są nic warte. Czy dziś można kupić coś za ogon królika? Mało prawdopodobne.

Pamiętacie Beanie Babies. głupawe pluszowe zabawki z lat 90.? Pojawiły się wraz z bańką technologiczną i rozpaliły szał handlowy, który dodatkowo wsparła nowa technologia internetu. Miały przekroczyć normalne reguły rynku i obalić wypróbowane pojęcia wartości inwestycji. Tyle że tak się nie stało. I wielu ludzi skończyło z szafami pełnymi wypchanych zwierzątek.

W rzeczywistości Bitcoin jest tylko modą. Stał się także narzędziem finansowych spekulacji, które niepokojąco przypominają piramidę finansową. Algorytm do ich generowania z każdą emisją staje się bardziej złożony, wymagają one więc coraz więcej „inwestycji” w postaci mocy komputerów i czasu potrzebnego do cih stworzenia. Możesz nie chcieć być tą osobą, która trzyma torbę z Bitcoinami, gdy moda się zmieni.

Artykuł „Bitcoin: Currency Revolution or Bubblicious Fad?” ukazał się na witrynie AlterNet. Przeł. Tomasz Szustek.

zp8497586rq

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.