ISSN 2657-9596

Zajrzeć w dystopię…

Wojciech Kłosowski
07/02/2025

Otaczający nas świat jest tak niedoskonały i zmierza w tak niepokojącym kierunku, że ludzkość od dawna próbowała oswoić wynikający stąd lęk tworząc w wyobraźni utopie jako drogowskazy, albo dystopie jako znaki ostrzegawcze.

Czym jest utopia? To projekcja wyobrażonego świata idealnego, gdzie wszystko działa w sposób wymarzony. Termin „utopia” wymyślił Tomasz Morus, publikując w 1518 roku słynny esej: „Libellus aureus nec minus salutaris quam festivus de optimo Reipublicae statu de que nova insula Utopia” („Książeczka zaiste złota i niemniej pożyteczna jak przyjemna o najlepszym ustroju państwa i nieznanej dotąd wyspie Utopii”). Nazwa wyimaginowanej wyspy Utopii jest świadomie dwuznaczna, ponieważ można ją wywieść zarówno od greckiego eutopos (dobre miejsce), jak i od ou-topos (nie-miejsce, miejsce, którego nie ma).

Z kolei dystopia to odwrotność utopii – a wiec wyobrażony świat globalnej katastrofy, świat będący projekcją czarnego scenariusza możliwych wydarzeń. Przykładem dystopii są apokaliptyczne wizje świata po wojnie jądrowej (każdy, kto grywał w Fallout’a, czy oglądał fi lm „Mad Max”, wie o co chodzi). Dziś coraz więcej dystopii opiera się na wizji wyczerpania surowców lub skutków zmian klimatycznych.

Wreszcie protopia to świat w którym obecnie żyjemy: świat na krawędzi, w którym 30 lat ewolucji technologicznej zmieniło wielkie szafy komputerów w milion razy wydajniejsze maleńkie urządzenia w naszych kieszeniach, a jednoczesne niewinne palenie węglem zachwiało klimatem planety. Protopia to świat, z którego rozchodzą się drogi ku utopii lub dystopii.

Za horyzontem apokalipsy…

Jest lato 2021 roku. Na nieczynnym posowieckim lotnisku pod Stargardem, w scenerii zrujnowanych bunkrów i zarastających krzakami betonowych pasów startowych, jak co roku zebrało się blisko tysiąc osób przybyłych z najróżniejszych zakątków Europy i świata, aby przez siedem dni i nocy bawić się w postapokaliptyczną dystopię. Old Town Festival to coroczna impreza, której najważniejszą częścią jest larp „Pora przybyszów” dziejący się w świecie wyobrażonej przyszłości, spustoszonym przez globalną katastrofę, w umownym roku 2121 (zawsze o sto lat od dziś).  

Czym są larpy? Słowo „larp” (obecnie zapisywane małymi literami jako nazwa rodzajowa) powstało jako akronim zestawiony z pierwszych liter wyrazów live action role-playing. Larp jest swoistym połączeniem gry fabularnej i improwizowanego teatru, w którym uczestnicy wcielają się w postacie jakiegoś umownego świata lub jakiejś sytuacji fabularnej i przez określony czas po prostu są tymi postaciami, dając się porwać akcji larpa. Jeśli ktoś z szanownych czytelników we wczesnym dzieciństwie bawił się z rówieśnikami w Indian, piratów, bohaterów jakiejś kreskówki, czy po prostu w dom, to właśnie uczestniczył w bardzo prostym larpie. Istotą larpa jest to, że w odróżnieniu od większości gier polega on na osobistym odgrywaniu postaci gry, całkowitym, fizycznym zanurzeniu się w świat fabularny (faktycznym „byciu” odtwarzaną postacią przez czas gry), a z kolei od teatru różni się tym, że nie ma tu odrębnej widowni, innej niż sami uczestnicy: tutaj gra się nie dla kogoś a dla samego siebie. 

Dlaczego tak robią?

Środowisko osób uczestniczących w larpach, to w Polsce kilka tysięcy osób a na świecie zapewne kilka milionów… Co skłania rzesze dorosłych ludzi – w tym również autora tego tekstu – do angażowania niemal całego wolnego czasu i niemałych pieniędzy w taką zabawę? Warto bowiem uświadomić sobie, że przygotowania do larpa polegające na skompletowaniu sobie stroju i rekwizytów, a bardzo często – samodzielnym ich wykonywaniu, co trwa wiele miesięcy, czasami cały rok. Wystarczy też wejść na fora larpowe, by zauważyć, że uczestnicy larpów po samym uczestnictwie w grze przez wiele tygodni dzielą się jeszcze wrażeniami, przeżywają wspólnie emocje gry, umawiają się na after-parties, krótko mówiąc – żyją larpem jeszcze długo po jego zakończeniu. Jedna z moich rozmówczyń, psychoterapeutka, zauważyła trafnie, że larp jest zapewne dla wielu jego uczestników psychodramą ze wszystkimi tego konsekwencjami.

Być może jednym z motorów napędzających rosnącą atrakcyjność larpów jest podświadoma ludzka potrzeba ucieczki od teraźniejszości, która jest coraz bardziej przytłaczająca? Być może ci, którzy chcą być przez kilka dni landsknechtami z Warhammera, elfami z „Wiedźmina”, czy braćmi z Nocnej Staży w świecie „Gry o tron” – ratują w ten sposób własną integralność psychiczną? Przez chwilę nie muszą myśleć o nieuchronnie zbliżającej się katastrofi e klimatycznej, słyszeć wstrząsających wieści z Afganistanu, przełykać obrzydliwości dziejących się w Sejmie. Być może to forma ucieczki? 

Ale może – nie wykluczałbym zbyt łatwo i drugiej możliwości – jest to także forma stworzenia sobie bezpiecznej okazji do zmierzenia się z tym, z czym w świecie realnym mierzyć się nie chcemy lub nie mamy odwagi? Uczestnicy larpów zaskakująco często świadomie wybierają w grze postacie przeżywające sytuacje graniczne, doświadczające traum. Może to ten sam mechanizm, który popycha nas do oglądania horrorów czy thrillerów? Nie chcielibyśmy doświadczać okropności w realnym życiu, ale korci nas, by doświadczyć emocji związanych z nimi w warunkach bezpiecznych. Nie chcemy zginąć, ale chcemy oglądać śmierć na ekranie i… ginąć w umownym świecie larpa, móc sprawdzić, jak to jest. A więc może to nie ucieczka od problemów, ale psychodrama – próba poradzenia sobie z problemami?

Czy uczestnicy postapokaliptycznego larpa „Old Town – Pora przybyszów” chcą się w taki specyficzny sposób zmierzyć z lękiem przed przyszłością? Czy to próba złagodzenia zabawą rzeczywistego lęku przed nieuchronną katastrofą? Nie chcę zbyt łatwo odpowiadać twierdząco ani przecząco na to pytanie. Ale jako regularny uczestnik tego i innych larpów mam swoje obserwacje, które być może są warte dalszej refleksji. Otóż dobre larpy zawsze polegają na głębokiej immersji, na jak najpełniejszym emocjonalnym „zanurzeniu się” w umowną rzeczywistość gry, na jak najgłębszym przeżywaniu emocji umownego świata.

W tym celu akcje larpów tworzy się jako emocjonalnie angażujące, stawiające przed uczestnikami fundamentalne dylematy etyczne, i granicznie trudne sytuacje. Rzadko larp jest beztroską zabawą. Dużo częściej jest poważnym dramatem rozgrywanym intensywnie i przeżywanym głęboko. 

Przykład: na tegorocznym (red.: 2021 roku) znakomitym larpie „Za garść orenów”, toczącym się w świecie fantastycznym znanym z cyklu powieściowego, gry i serialu o wiedźminie Geralcie, gracze byli uwikłani w brudną walkę o władzę, zagrożenie rasizmem, brutalną przemoc wobec słabszych, okrucieństwa wynikające z zabobonnej potrzeby „złożenia ofiary”… Z tym wszystkim musieli sobie poradzić szukając współdziałania i solidarności, z trudem budując wzajemne zaufanie, szukając w sobie człowieczeństwa w sytuacjach popychających ich w mrok. I właśnie dlatego ten larp był zgodnie okrzyknięty znakomitym, że dawał okazję do głębokich przeżyć, szarpał sumienie i zmuszał do myślenia na niełatwe tematy. Podobnie jest z większością dobrych larpów. 

Ale na postapokaliptycznym Old Town – co zastanawiające – próżno by szukać pogłębionej refl eksji o katastrofi e świata. Króluje tam zabawa, swoisty absurdalny czarny humor, doprowadzona do zabawnej przesady wulgarność i atmosfera raczej nieco rubasznego festynu niż antycznej tragedii. Emocje są, ale skierowane co najwyżej na doraźne wewnętrzne walki i twardy handel, bo wszystko tu można kupić za kapsle – umowną walutę gry. Próżno by szukać przestrzeni do refl eksji nad tym, co doprowadziło świat fabularny do katastrofy. Próżno by szukać też w fabule gry wątków poszukiwania dróg możliwej poprawy świata. „Old Town” rozgrywa się w atmosferze skupienia na „tu i teraz” a uczestnicy bawią się w większości dość beztrosko, zamiast przeżywać dylematy moralne. Czyżby nie mieli potrzeby doświadczania postapokaliptycznej przyszłości bardziej „na poważnie”, jak w większości innych larpów? 

A jeśli nie mają, to – dlaczego? Dlaczego to, co w innych larpach jest podstawowym budulcem immersji („zanurzenia się” w fabułę) a więc głęboki dramatyzm i stawianie przed uczestnikami granicznych pytań, na postapokaliptycznym Old Town praktycznie nie występuje? Może jest tak, że w tym wypadku przeczuwamy zbyt duży ciężar poważnych pytań? Może przeczuwamy nierozwiązywalność dylematów świata postapokaliptycznego? Może boimy się zmierzyć z nimi na serio, bo to już nie byłaby zabawa?

Moja refleksja na koniec i zaproszenie do dyskusji

Autor tego artykułu od lat uczestniczy w larpach jako gracz i współtwórca, a jednocześnie stara się je w pewnym zakresie obserwować jako badacz. Stawiam pod dyskusję tezę, która nie jest optymistyczna, ale tym bardziej wymaga refl eksji: wydaje mi się, że bawiąc się w postapokaliptyczną dystopię, nie szukamy w niej już dróg wyjścia z kryzysu. Bo tych dróg – jak przeczuwamy – nie ma. Zamiast tego próbujemy przygotować się na nieuchronne. Stąd czarny humor, stąd „twarde zasady” świata gry, stąd zabawa w rzeczywistość regulowaną bezdusznym handlem i prawem pięści. Gracze próbują doświadczyć próby „przeżycia jak długo się da” w świecie, w którym katastrofa już nastąpiła i nie ma nadziei. 

Ale może z kolei w takim świecie – gdyby miał wyglądać tak, jak świat „Pory przybyszów” – powstanie jednak zapotrzebowania na empatię i kooperację? Piszący te słowa gra w tym larpie od lat postać przynoszącą do fikcyjnego miasteczka Old Town kulturę bezinteresowności i krążenia darów w miejsce bezdusznej wymiany. I nikt jeszcze mojej postaci fabularnie nie zamordował, ani nie ograbił. Okazuje się, że z roku na rok coraz więcej graczy fascynuje się tym wątkiem i chce w nim grać. Potrzeba cynizmu i twardej interesowności wyczerpuje się dość szybko. A solidarność i kooperacja okazują się nadal świeże i atrakcyjne. Więc może w świecie kryzysu prawdziwego, a nie fabularnego, nie będziemy aż tak krótkowzroczni, jak można by się obawiać? Może jest dla nas jeszcze nadzieja na zmianę obecnego paradygmatu?


Wojciech Kłosowski jest ekspertem samorządowym, specjalistą w zakresie planowania strategicznego, a prywatnie –dziadkiem ośmiorga wnuków i miłośnikiem larpów.

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.

Discover more from Zielone Wiadomości

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading