Budujemy etos współpracy
O zbliżającym się ogólnopolskim Zjeździe Kooperatyw w Krakowie, ideach spółdzielczości oraz ekonomii współdzielenia opowiada Jędrzej Cyganik z Wawelskiej Kooperatywy Spożywczej w rozmowie z Bartłomiejem Kozkiem.
Bartłomiej Kozek: Na początku czerwca odbędzie się w Krakowie ogólnopolski zjazd kooperatyw. Skąd pomysł na zorganizowanie zjazdu kooperatyw w stolicy Małopolski? Czy inicjatywy spółdzielcze rozwijają się tu szczególnie prężnie?
Jędrzej Cyganik (Wawelska Kooperatywa Spożywcza): Zjazd Kooperatyw organizowany był dotąd dwa razy – w Warszawie w roku 2012 i rok później w Łodzi. Pierwsza inicjatywa Warszawskiej Kooperatywy Spożywczej przyniosła bardzo dobre efekty, zarówno w kwestii spotkań i komunikacji między spółdzielniami konsumenckimi, jak i w ogóle w kwestii rozwoju polskiego ruchu kooperatyw. To warszawiacy jeździli parę lat temu po Polsce z prezentacjami i wykładami, siejąc dobre idee i rozwiązania w środowiskach zainteresowanych działaniami w nurcie ekonomii współdzielenia. Łódzki zjazd zgromadził większą liczbę zainteresowanych, zaprezentował rozwinięty program i przede wszystkim wniósł nową wiedzę i doświadczenia do polskich środowisk kooperatywnych, które się tam spotkały.
W tym roku Wawelska Kooperatywa Spożywcza, kontynuując dobrą, wędrowną tradycję imprezy, podjęła się organizacji zjazdu i znów proponujemy inne rozwiązania. W tym roku stawiamy bardziej na rozpowszechnianie idei i inspirowanie ludzi niezwiązanych dotąd z tego typu działalnością.
I odpowiadając na drugie pytanie – być może w Małopolsce inicjatywy spółdzielcze nie rozwijają się szczególnie prężnie, ale istnieją i zdobywają coraz większe zainteresowanie. W Krakowie działają dwie kooperatywy spożywcze, jedna duża grupa zakupowo-informacyjna nastawiona raczej smakoszowsko niż społecznie, działały też inne, mniejsze inicjatywy, głównie w środowiskach alternatywnych i anarchistycznych. Ale tradycje spółdzielcze są żywe, nie tylko w biznesowo zarządzanych spółdzielniach jak sieć sklepów Jubilat czy producent wody mineralnej Muszynianka. Spółdzielnia Organic Bar to znowu przykład nowego myślenia o spółdzielczości, wpisanego w zastane ramy prawne.
BK: Czy w ostatnich latach wyczuwacie ożywienie, jeśli chodzi o inicjatywy kooperatystyczne? Macie poczucie, że ludzie przestają kojarzyć spółdzielczość z „komunistyczną siermięgą”?
JC: Właśnie, nie mówmy tylko o inicjatywach spółdzielczych sensu stricto, określenie to faktycznie niesie ze sobą duży ładunek historyczny i polityczny, a nam chodzi o co innego, być może o coś więcej. Kooperatywy to dla nas po prostu oddolne inicjatywy społecznościowe oparte o zasady ekonomii współdzielenia i etos współpracy. W Krakowie jest ich kilka – Hackerspace, Wytwórnia, Młyn Zabierzów, Biała Droga – wszystkie one są pełnoprawnymi uczestnikami i honorowymi gośćmi zjazdu.
Same kooperatywy spożywcze są zresztą bardzo zróżnicowane pod względem celu, sposobu organizacji czy podkreślanych wartości. Łączy nas na pewno jedno – świadomość, że razem możemy więcej, czy, jak mówi hasło naszego otwartego pikniku kooperacji: „W KOOPie siła”. Ten nurt stawiający na lokalne (współ)działania grupowe i integrację społeczności ma związek z szerszą zmianą, jaką możemy obserwować w dzisiejszym społeczeństwie. Inne jej elementy to ekosystemowe podejście do rzeczywistości, ekologia w rozumieniu troski i szacunku dla własnego domu, odzyskiwanie przestrzeni publicznej, zmęczenie konsumpcjonizmem i zwątpienie w wieczny wzrost PKB rozumiany jako największe osiągnięcie ludzkości pożerającej gałąź, na której siedzi. Zatem nie, spółdzielczość to już nie „komunistyczna siermięga”, to tylko jedno z rozwiązań kryzysu. Znak, że stajemy się coraz bardziej świadomi problemów, zarówno lokalnych, jak i globalnych.
BK: Najbardziej widoczne inicjatywy spółdzielcze ostatnimi czasy to przede wszystkim – z perspektywy laika – kooperatywy spożywców. Jaką pozycję inicjatywy tego typu mają w ruchu spółdzielczym w Krakowie i w Polsce?
JC: Kooperatywy spożywcze są w pewnym sensie inicjatywami pionierskimi w temacie, o którym rozmawiamy. Oczywiście naszym ogromnym atutem jest to, że fundamentem naszej działalności jest żywność. Każdy człowiek musi jeść, a coraz więcej ludzi zastanawia się nad tym, co jedzą, skąd to pochodzi, jaki ma to wpływ na ich zdrowie. Jednocześnie kooperatywy są swojego rodzaju samokształceniowymi kołami z przyspieszonym kursem współżycia w społeczeństwie. Mamy swoje statuty i regulaminy, mamy fundusz gromadzki – nasze wspólne pieniądze, spotykamy się na walnych zebraniach, żeby dyskutować o naszych potrzebach i wybierać osoby na dane funkcje, musimy mierzyć się ze słabościami własnymi i innych, uczyć się rozumienia, empatii i akceptacji.
Przede wszystkim musimy ze sobą rozmawiać i się po-rozumiewać, a to pierwszy krok w drodze do budowania świadomej, silnej społeczności. Potrzebujemy silnych społeczności. Tylko siłą porozumienia możemy kształtować rzeczywistość, w której żyjemy i w takiej sytuacji możemy być z niej zadowoleni. Bo dlaczego ktoś, kto nie żyje z nami, na naszej ulicy, ma nam mówić, co na tej ulicy powinno się znaleźć? Świetnym przykładem jest ostatnia inicjatywa obywatelska Kraków Przeciw Igrzyskom. Władze miasta z całych sił próbowały wmówić mieszkańcom, że to złoty interes. Ale mieszkańcy mieli inne zdanie i zgodnie z nim zdecydowali. Igrzysk w Krakowie nie będzie, bo ich nie chcemy. To, że odbędzie się Zjazd Kooperatyw, jest przykładem pozytywnym – zdecydowali o tym darczyńcy, którzy wsparli nasz projekt z własnej kieszeni.
BK: W jaki sposób łączycie swoją działalność z szerszą wizją świata? Jak pogłębiacie wiedzę osób zaangażowanych oraz zainteresowanych udziałem w takich inicjatywach? W programie zjazdu widzę wewnętrzne szkolenia – jakie są potrzeby osób wchodzących w ruch spółdzielczy?
JC: Kooperatywy przez swój nieformalny charakter cechują się również płynnością, czy też elastycznością programową. Program tworzą ludzie, którzy działają w kooperatywie i akurat mają na to pomysł lub ochotę. W naszym przypadku samokształcenie polega zazwyczaj na spontanicznie organizowanych warsztatach i prelekcjach, dotyczących różnych diet, zdrowego odżywiania, ale też np. bezpieczeństwa w Internecie czy globalnego systemu żywnościowego. Na naszym forum członkowie wymieniają się też innymi umiejętnościami, jak nauka gry na gitarze czy kurs językowy. Nasz projekt crowdfundingowy również proponował nagrody z naszego asortymentu umiejętności – pieczenie chleba, pedagogika waldorfska czy kurs pływania żaglówką.
Nie przykładamy dużej wagi do kształcenia czysto ideowego, choć wynika to raczej z braku czasu, szczególnie w ostatnich miesiącach, które przebiegały pod znakiem zjazdu. Warszawska Kooperatywa Spożywcza zaczęła ostatnio organizować spotkania dyskusyjne, podczas których uczestnicy omawiają kolejno czytane teksty związane z ideami spółdzielczości. U podstaw każdej polskiej kooperatywy spożywczej stoi myśl Abramowskiego, jest tak również w przypadku Wawelskiej, ale tutaj akurat nasza świadomość własnych korzeni nie sięga głęboko. Nasze zasady pochodzą w prostej linii z tradycji polskiego ruchu kooperatystycznego, ale spisane w formie regulaminu i statutu wystarczają, żeby nowi członkowie odnaleźli się w naszych strukturach, ideałach, celach. Być może w przyszłości będziemy chcieli rozwijać ten temat, na razie brakuje czasu. Choć i tak jest go bardzo dużo, zważywszy, że całą naszą pracę wykonujemy po godzinach właściwej pracy, w dodatku nikt nam za nią nie płaci. Pieniędzmi.
BK: Na potrzeby zjazdu zebraliście pieniądze za pomocą jednej z polskich platform crowdfundingowych. Uważacie, że tego typu narzędzie może się przydać kooperatystkom i kooperatystom XXI wieku?
JC: To był ogromny sukces i jednocześnie być albo nie być naszego przedsięwzięcia. 16 tysięcy złotych to kwota, której nie bylibyśmy w stanie wyłożyć samodzielnie, a o dofinansowanie czy sponsora trudno się ubiegać, będąc nieformalną grupą zapaleńców bez podmiotowości prawnej. Crowdfunding wydawał się jedynym sensownym rozwiązaniem, szczególnie, że doskonale wpisuje się w nasz profil działania i myślenia. Chcieliśmy zrobić coś, co było dobre i ważne dla nas – dzięki finansowaniu społecznościowemu mogliśmy się przekonać, że bardzo wielu ludzi myśli podobnie, wspierają nas i chcą mieć swój udział w rozwijaniu tych idei. Ten rodzaj decydowania o przeznaczeniu swoich pieniędzy to narzędzie demokratyczne w pełnym tego słowa znaczeniu, dzięki niemu również możemy mieć widoczny wpływ na rzeczywistość, w której żyjemy.
BK: Jakie atrakcje przewidujecie dla osób, które przyjdą na wasz zjazd?
JC: Dzięki środkom, które zebraliśmy, możemy zaoferować znacznie więcej, niż się spodziewaliśmy. Zjazd dzieli się na dwie części – sobota 7 czerwca będzie przebiegać w atmosferze pracy i dyskusji. W gronie osób zaangażowanych i zainteresowanych ruchem kooperatyw spożywczych będziemy rozmawiać o naszych problemach, doświadczeniach i oczekiwaniach, przyjmując jako główny temat relacje pomiędzy miastem i wsią. Do południa będą prowadzone dyskusje stolikowe w formule World Cafe, po obiedzie wysłuchamy kilku wykładów dotyczących alternatywnych sposobów organizacji lokalnych rynków spożywczych, jak np. Rolnictwo Wspierane przez Społeczność, a także przedstawicieli środowisk rolniczych i społeczności wiejskich.
W niedzielę 8 czerwca odbędzie się całodniowy piknik pod hasłem „W KOOPie siła”. W ramach imprezy będzie można wziąć udział w rozmaitych warsztatach poświęconych permakulturze, programowaniu, gotowaniu czy wytwórstwu spod znaku „Do It Yourself”. Cały dzień będą też trwały wykłady i prezentacje poświęcone m.in. cohousingowi, ekonomii współdzielenia czy przyszłości organizacji obywatelskich. Będzie można poznać współpracujących z nami rolników i kupić od nich dobrą, lokalną żywność, zjeść coś dobrego, a swoje dzieci w tym czasie zaangażować do udziału w warsztatach z rozpoznawania i sadzenia zbóż, czy z chodzenia na szczudłach. Trudno przedstawić choć połowę wydarzeń, które będą miały miejsce w ramach pikniku w kilku zdaniach, zachęcamy do zapoznania się ze szczegółowym programem dostępnym na stronie www.zjazdkoop.pl/program. I przede wszystkim – zapraszamy do udziału!
Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.