ISSN 2657-9596

4 pytania o przejrzystość w negocjacjach TTIP

Simon McKeagney
14/01/2015

Komisarz Cecilia Malmström wierzy, że w kwestii przejrzystości rozmów “można zrobić więcej”. Czemu więc zajmuje to tyle czasu?

Po 18 miesiącach nasilającej się społecznej presji Komisja Europejska ogłosiła, że poczynione zostały nowe kroki w celu zwiększenia przejrzystości negocjacji TTIP. Ogłosili je na wspólnej konferencji prasowej w Strasburgu 25 listopada 2014 r. nowa komisarz ds. handlu Cecilia Malmström i szef Komisji Handlu Międzynarodowego Bernd Lange (S&D). Lange uznał to za „olbrzymi krok naprzód”, zaznaczając przy tym jednak, iż działania takie jak opublikowanie mandatu negocjacyjnego, na co Rada zgodziła się dopiero we wrześniu 2014 r., były „mocno spóźnione, może nawet o półtora roku”, i że jest to „nienajlepszy punkt wyjścia”.

Próby tchnięcia nowego ducha w kulejące (przynajmniej w oczach opinii publicznej) negocjacje zaczęły się od wprowadzenia kilku mechanizmów przejrzystości:

  • upublicznienie większej liczby unijnych dokumentów negocjacyjnych, które Komisja ujawniła już państwom członkowskim i Parlamentowi;
  • udostępnienie tekstów TTIP wszystkim europosłom w drodze rozszerzenia dostępu do „zamkniętych czytelni” także na tych europosłów, którzy dotąd nie mieli dostępu do zastrzeżonych dokumentów;
  • uznawanie za „zastrzeżone” (EU restricted) mniejszej liczby dokumentów, dzięki czemu europosłowie mają do nich łatwiejszy dostęp także poza zamkniętymi czytelniami;
  • ogłoszenie i regularna aktualizacja publicznej listy dokumentów TTIP udostępnianych Parlamentowi i Radzie.
  • Zmiany te mają minimalne znaczenie dla opinii publicznej, ponieważ kluczowe dla przebiegu negocjacji teksty pozostają poza jej zasięgiem. Podjęte kroki poprawiają oczywiście dostęp, jaki mają do tych dokumentów (przynajmniej) europosłowie. Lange wskazał, że jak dotąd zaledwie 13 z ogólnej liczby 751 europosłów ma pełen dostęp do wszystkich dokumentów negocjacyjnych, co samo w sobie jest przygnębiające. Trudno to jednak uznać za odpowiedź na problem nieprzejrzystości wokół TTIP. W tym kontekście warto sobie zadać cztery ważkie pytania.

    1. Dlaczego dopiero teraz?

    Jedna rzecz, która stała się w efekcie jasna, to że Komisja przez cały ten czas miała władzę, by poprawić sytuację. To był jej wybór, że z tej władzy nie korzystała. Wolała utrzymywać większość europosłów wraz z opinią publiczną w niewiedzy. Fakt, że tak łatwo może nastąpić zmiana między tajnością a jawnością, jest niepokojący i wskazuje, jak bardzo decyzje w tych sprawach podatne są na zmiany politycznej koniunktury. Krótko mówiąc, ostatnie kroki w stronę zwiększenia przejrzystości nie wynikają z potrzeb instytucjonalnych czy programu politycznego, lecz wyłącznie z politycznej presji opinii publicznej.

    2. Co to oznacza w praktyce?

    Wszyscy europosłowie i europosłanki uzyskają dostęp do zabezpieczonej czytelni, gdzie trzymane są dokumenty negocjacyjne. Mniejsza część owych tekstów oznaczona będzie jako „zastrzeżona”, co w teorii powinno zwiększyć ich dostępność. Samo w sobie nie jest to wielkim postępem w kwestii przejrzystości. Rozmowy TTIP to bardzo szeroki i złożony proces negocjacyjny, angażujący setki negocjatorów z obu stron. W efekcie powstają tysiące stron tekstów, najeżonych żargonem handlowym niezrozumiałym dla większości ludzi. Nie jest poza tym jasne, jakie teksty dotyczące stanowiska negocjacyjnego USA będą udostępniane (aktywne teksty negocjacyjne) i w jakim zakresie strona amerykańska będzie w to włączona, aprobując ze swej strony dostęp do informacji. Na dodatek pomysł Komisji, by 751 europosłów korzystało z niezbyt przestronnej czytelni, stanowi realny problem logistyczny. A co najmniej grozi długą kolejką.

    Malmström sugeruje, że przynajmniej część asystentów politycznych może również uzyskać dostęp do czytelni, lecz uchyliła się od odpowiedzi na pytanie, czy można będzie wykorzystywać te informacje w pracy Parlamentu. Jaki jest pożytek z dostępu, jeśli nie można debatować o treści tych dokumentów, analizować jej i kwestionować w ramach parlamentarnej rutyny? Czy wyznaczeni posłowie zajmujący się takimi kwestiami jak środowisko, rolnictwo czy usługi publiczne będą mogli starannie badać propozycje negocjacyjne i dzielić się ich zawartością ze swoimi kolegami i wyborcami? Wątpliwe.

    A przecież w pełnej przejrzystości chodzi nie tylko o dostęp do informacji, lecz o możliwość jej właściwego przetrawienia i zrozumienia.

    W istocie Komisja pragnie utrzymać poufny charakter owych dokumentów, i sugeruje wprowadzenie systemu kar, które nakładane byłyby na europosłów przyłapanych na robieniu przecieków. Oznacza to ukrócenie z góry wszelkich prób otwartej debaty. Komisja zapowiada ponadto, że wprowadzenie w życie nowych reguł dostępu do tekstów może potrwać miesiące, jeśli nie rok. Nie wróży to dobrze ambicjom zamknięcia przez Komisję negocjacji TTIP do końca 2015 r.

    3. Dlaczego to ma być rozwiązanie „tylko dla TTIP”?

    Komisarz Malmström była wyraźnie podirytowana, gdy dziennikarze dopytywali – nie raz, lecz trzykrotnie – czy nowe mechanizmy przejrzystości stosować się będą do wszystkich kolejnych międzynarodowych porozumień handlowych negocjowanych przez Unię Europejską. Odpowiedź była za każdym razem ta sama” są to rozwiązania „tylko dla TTIP”. Komisarz nie dała się sprowokować do wyjaśnienia, dlaczego tak ma być, choć przyznała, że przyczyną wprowadzenia zmian było olbrzymie zainteresowanie opinii publicznej.

    Mimo że miło zauważyć, że presja opinii publicznej odnosi skutki, z drugiej strony ujawnia to doraźną naturę takich decyzji. Bardzo ważne jest przyjęcie rozsądnej i konkretnej polityki przejrzystości dla wszelkich umów handlowych. Jak dotąd widać, że Komisja rozwiązuje problemy na gorąco, w miarę jak się pojawiają.

    4. Co z obywatel/kami?

    Wprowadzane rozwiązanie bardzo niewiele zmieniają z punktu widzenia zwykłych obywatelek i obywateli. Nadal nie mają dostępu do aktywnych tekstów negocjacyjnych, a to jest sedno sprawy. Umieszczenie w internecie nawet największej liczby stanowisk Unii Europejskiej w żaden sposób tego nie zastąpi. Podobnie jak „ogłoszenie i regularna aktualizacja publicznej listy dokumentów TTIP” udostępnionych już innym instytucjom. Jeśli miało to zjednać opinię publiczną do „wznowionych ze świeżą energią” rozmów TTIP, to niestety nie widać zbyt wielu powodów, czemu to miałoby się powieść. Europoseł Lange, fetujący te zmiany jako „olbrzymi krok naprzód” i „historyczne zwycięstwo przejrzystości” powinien o tym nie zapominać. Obywatele pozostali na lodzie. Walkę o przejrzystość negocjacji trzeba toczyć nadal.

    Artykuł pochodzi ze strony ttip2014.eu. Obywatelski protest przeciwko porozumieniom TTIP i CETA można podpisać na stronie Stop TTIP.

    Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.