DRAGI, GEJOWSKIE ORGIE I DEMOKRACJA RYNNOWA, CZYLI JAK SIĘ KOŃCZY KARIERA PRAWICOWEGO EUROPOSŁA W BRUKSELI
W tym wydaniu brukselskiego newslettera oczywiście nie mogło zabraknąć najgorętszego tematu ostatniego tygodnia, jakim był seksskandal z udziałem do niedawna prominentnego działacza węgierskiej partii władzy Fidesz i eurodeputowanego – Józsefa Szájera. Podejrzewam, że każdy zna na pamięć przebieg tego wydarzenia, tak więc w skrócie: w piątek 27/11 węgierski europoseł zaszczycił swoją obecnością 25-osobową gejowską seks-imprezę w centrum Brukseli, o wydarzeniu w środku pandemicznego lockdownu anonimowo poinformowano belgijską policję, po jej przyjeździe europoseł próbował uciec z budynku przez okno, zjeżdżając z rynny, nieszczęśliwie dla niego policja była szybsza, na deser dodam, że znaleziono przy nim ecstasy.
To niecodzienne wydarzenie stało się tematem numer 1 większości rozmów tego tygodnia. Skandal, jaki wybuchł, doprowadził do gwałtownego zakończenia politycznej kariery Józsefa Szájera, członka starej gwardii Fideszu i zaufanego Viktora Orbana, z którym znał się co najmniej od lat 90’. Oczywiście źródłem tego skandalu nie jest sam fakt uczestnictwa w gejowskim gangbangu, sprawa ta ma drugie dno, o którym nie można nie wspomnieć. Szájer, jako wpływowy członek prawicowego Fideszu, był architektem zmian w węgierskiej konstytucji zawężających definicję małżeństwa do par różnopłciowych, wcześniej węgierska konstytucja nie zawierała tej wzmianki. Zdefiniowanie małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny było częścią szerszej nagonki na osoby LGBT+ prowadzonej przez rządzący Fidesz w imię „obrony wartości konserwatywnych i chrześcijańskich”, obecnie na przykład procedowany jest projekt wpisania do konstytucji Węgier zakazu adopcji dzieci przez osoby nieheteroseksualne.
Hipokryzja to słowo które najczęściej się słyszy w odniesieniu do tej sytuacji. Konserwatywny prawicowy polityk grzmiący od lat o religii czy tradycji przyłapany na gejowskiej seks-imprezie? Tego nie da się sensownie usprawiedliwić. Czy powinniśmy piętnować takie zachowanie? Moim zdaniem, właśnie z racji pełnionej do niedawna przez niego funkcji, jak najbardziej, o czym mówił niedawno Bart Staszewski w kontekście outowania prawicowych i homofobicznych polityków. Jeżeli jesteś homofobem i otwarcie atakujesz społeczność LGBT+, spodziewaj się, że takie pikantne szczegóły twojego życia prywatnego odbiegające nieco swoim charakterem od oficjalnie głoszonych poglądów staną się tematem publicznym, gdy ujrzą światło dzienne. Hipokryzja polityków powinna być nagłaśniana i piętnowana, szczególnie gdy działają oni otwarcie przeciwko określonym grupom obywateli, w tym przypadku osobom LGBT+, niezależnie od tego czy podpierają to „chęcią ochrony tradycyjnych wartości”, czy wycierają sobie gęby innymi frazesami.
Z drugiej strony, nie jest to pierwszy przypadek prawicowego polityka oficjalnie homofobicznego, a w prawdziwym życiu nieżyjącego tak tradycyjnie, jak by się można było spodziewać. Z europejskiego podwórka, nieżyjący już austriacki polityk neonazistowskiej FPÖ, Jörg Haider, prowadził podwójne życie, oficjalnie jako przykładny mąż i ojciec, nieoficjalnie bywający na gejowskich imprezach i mający romans z mężczyzną. Media za oceanem bardzo często informują o homofobicznych politykach Partii Republikańskiej, kaznodziejach czy piewcach „leczenia homoseksualizmu” posiadających męskich kochanków i lubujących się w gejowskich orgiach, gdzie wybór narkotyków przyćmiłby niejeden berliński klub techno.
Ciekawie prezentuje się kwestia różnego przekazu medialnego w rodzimych Węgrzech i reszcie Europy. Podczas gdy media niewęgierskie informowały o całym zajściu nie oszczędzając czytelnikom i słuchaczom szczegółów, większość portali informacyjnych w kraju byłego już europosła Szájera przekazywała informacje szczątkowe i celowo okrojone. Na przykład węgierskie media publiczne poinformowały o całym zdarzeniu tylko i wyłącznie jako „złamaniu obostrzeń pandemicznych”, w ogóle nie wspominając o drobnym szczególe, jakim była gejowska orgia, w której uczestniczył eks-eurodeputowany, a fakt niemalże błyskawicznego zakończenia przez niego kariery politycznej wyjaśniły mętnie „powodami osobistymi”. Mimo że sytuacja polityczna w Polsce daleka jest od idealnej, na szczęście nad Wisłą wciąż istnieją wolne media i podobna sytuacja z udziałem polityków rządzącego PiS-u raczej byłaby szeroko opisywana w różnych tytułach prasowych.
Myśleliśmy, że w 2020 r. już nic nie będzie mogło nas bardziej zaskoczyć, ale końcówka tego roku brutalnie wyprowadziła nas z tego błędu. Z niecierpliwością czekam na kolejny sezon serialu Ziemia, ten ustawił poprzeczkę bardzo wysoko.
Autor: Dominik Kulczyński, członek koła Zielonych w Brukseli
Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.