ISSN 2657-9596

Miasto dóbr wspólnych

Dirk Holemans
17/01/2018

W belgijskiej Gandawie obserwować możemy szeroki zakres projektów i inicjatyw, skupiających się na dobrach wspólnych.

Nadal jednak ma ona przed sobą wdrożenie modelu, który w realny sposób wcielać będzie w życie zasadę skupiania się na dobrach wspólnych w realizowanych przez lokalne instytucje działaniach i procesach. Realizowana ostatnimi czasy praca ekspercka daje miastu mapę drogową do przemyślenia i zmiany swoich struktur tak, by realizowały swe działania pod hasłem partycypacji obywatelskiej, dzielenia się zasobami oraz ponadlokalnej współpracy.

Michel Bauwens, jeden z najważniejszych światowych ekspertów w zakresie commons i założyciel P2P Foundation wyróżnia co najmniej trzy powody, dla których miasta mogą chcieć pobudzać inicjatywy i projekty związane z dobrami wspólnymi. Po pierwsze, odgrywają one istotną rolę w transformacji ekologicznej, umożliwiając dzielenie się dobrami, warsztatami produkcyjnymi oraz niezbędną infrastrukturą. Po drugie, umożliwiają one szybsze przechodzenie do ekonomii obiegu zamkniętego, przyczyniając się do dzielenia o informacjami na temat łańcuchów produkcji, ale też dając szansę na tworzenie lokalnych, wysokiej jakości miejsc pracy.

Lokalne platformy wymiany wiedzy i umiejętności pozwalają na realizację idei krótkich łańcuchów dostaw i dystrybucji, stanowiąc alternatywę dla outsourcingu zadań do prywatnych firm z długimi łańcuchami tego typu. Po trzecie wreszcie, jako że dobra wspólne opierają się na otwartych systemach wzmacniają one demokrację oraz partycypację społeczną. Tak w Gandawie, jak i w innych miejscach odczuwalny jest brak modelu „miasta wytwórców”, a mówiąc bardziej konkretnie wdrażania modelu produkcji opartego na otwartym wzornictwie przemysłowym.

Zobowiązanie do pracy na rzecz dóbr wspólnych

Gandawa – belgijskie miasto liczące sobie 260 tysięcy mieszkanek i mieszkańców – pochwalić się może imponującą historią inicjatyw obywatelskich oraz innych form samorządu.

W średniowieczu była to bogata miejscowość z przeszło 50 gildiami. W trakcie rewolucji przemysłowej było z kolei kolebką nowych ruchów robotniczych i spółdzielczości. W przez ostatnie 10 lat mogliśmy obserwować trzecią falę aktywności, reprezentowaną przez przeszło 500 inicjatyw oddolnych – od kooperatywy energetycznej i cyfrowej platformy współdzielenia samochodów aż po rozliczne inicjatywy związane z lokalną żywnością.

W wymiarze politycznym Gandawa ma tradycję partii postępowych – w tym dość sporej partii Zielonych, obecnych na lokalnej scenie od kilku dekad. Wybory samorządowe w roku 2012 wygrał tu czerwono-zielony sojusz, któremu udało się zdobyć większość w radzie miasta. Rządzi on razem z partią liberalną, a podstawę aliansu tworzy wizja innowacyjnego projektu społeczno-ekologicznego. Progresywne tradycje wiążą się również z kulturą otwartego podejmowania decyzji, dającej około 4 tysiącom pracowników instytucji miejskich całkiem sporo przestrzeni do realizacji własnych inicjatyw oraz do współdziałania z mieszkankami i mieszkańcami.

Wszystko to w sytuacji, w której belgijskie miasta mają dość niewielką przestrzeń podejmowania decyzji czy autonomii fiskalnej w porównaniu np. do tych w Danii.

Nie jest zatem zaskoczeniem, że rada miejska Gandawy była pierwszą na świecie, która poprosiła Michela Bauwensa o przygotowanie planu transformacji miasta na bazie dóbr wspólnych (Commons Transition Plan). Wraz ze współpracownikiem zamieszkali tu na wiosnę roku 2017, rozmawiając z 80 mieszkankami i mieszkankami przewodzącymi lub zaangażowanymi w projekty typu commons, przeprowadzając sondaż poświęcony naturze dóbr wspólnych oraz roli miasta, a także wywiady w rozlicznych spółkach komunalnych oraz wśród radnych. Efektem była otwarta encyklopedia internetowa, która zgromadziła około 500 udokumentowanych inicjatyw obywatelskich.

Celem nie było jednak jedynie stworzenie mapy projektów – pytania badaczy miały również aspekt polityczny. Skupiły się najpierw na nowych relacjach mediacji i regulacji, powstającymi między lokalnymi władzami miejskimi a obywatelkami i obywatelami, mającymi na celu wsparcie rozwoju inicjatyw zogniskowanych wokół dóbr wspólnych. Pytali się potem, czy miasta mogą być graczami w zmianie społecznej, ekonomicznej i instytucjonalnej w okresie, gdy państwa narodowe nie są już w stanie regulować globalną gospodarkę. Czy częścią nowego, międzynarodowego modelu władzy mogą się zatem stać sieci miast?

Na bazie prowadzonych w wielu miastach badań na temat dóbr wspólnych Bauwens rozpoczął opracowywanie planu transformacji, opierając go na dwóch przesłankach. Po pierwsze – rada miejska, skupione na dobrach wspólnych inicjatywy miejskie, a także spora część mieszkanek i mieszkańców Gandawy nie jest już tylko i wyłącznie lokalnymi graczami. Stali się częścią ponadnarodowych, ponadlokalnych sieci, które wspólnymi siłami mogą wpływać na globalne zmiany społeczno-polityczne.

Widać to wyraźnie w wypadku planowanych „globalnych społeczności dizajnu”. Lokalne projekty, takie jak fab laby(1), połączone są z globalnymi sieciami przepływu informacji, społecznościami, a nawet sojuszami. Po drugie, miasta mogą bardziej świadomie zarządzać sposobem, w jaki ze sobą współpracują. Już dziś widzimy przykłady tego typu przy kwestiach klimatycznych czy próbach regulowania Ubera – proces ten można jednak pociągnąć dalej. Międzynarodowe sojusze miast powinny być instytucjami realnej współpracy ponadlokalnej i globalnej.

Będziesz moim… miastem partnerskim?

Docenianie inicjatyw skupionych na dobrach wspólnych to jedno – mobilizowanie władz lokalnych do dawania im wsparcia strukturalnego to inna sprawa. Wymaga ono fundamentalnej zmiany w kulturze i strukturze władz publicznych, którą Bauwens określa mianem „państwa partnerskiego”.

Zmiana ta w tym wypadku wymagana byłaby na szczeblu lokalnym. Miasto przestaje być przestrzenią, potrzebującą polityków zachowujących się jak menadżerowie. Jest ono przede wszystkim żyjącą społecznością kreatywnych obywatelek i obywateli. Oznacza to, że zamiast prywatyzować spółki komunalne czy zawierać partnerstwa publiczno-prywatne celem powinny być partnerstwa publiczno-społeczne.

Bauwens wykorzystuje do osiągnięcia celu Gandawy jako „miasta partnerskiego” już istniejące tu ziarna transformacji. Od jakiegoś czasu realizowało ono strategię zrównoważonego systemu żywnosciowego – Gent en Garde. Instytucją kluczową dla jej realizacji jest Voedselraad – rada do spraw żywności, w której znajdują się osoby związane z każdym elementem łańcucha produkcji i dystrybucji żywności, łącząc tym samym wiele istniejących (i nowych) inicjatyw związanych z lokalnym rolnictwem i promowaniem krótkich łańcuchów dostaw oraz umożliwiając kontakt między producentami a konsumentami.

Rada do spraw żywności – jako organ dający reprezentację różnym graczom – umieszcza jednak ludzi w obrębie ich dotychczasowych interesów i struktur działających na rzecz ich osiągnięcia. Nierzadko nie mogą lub nie chcą rozmawiać z nowymi inicjatywami wokół dóbr wspólnych jak równy z równym. Właśnie dlatego potrzebny jest drugi, bardziej doradczy organ, którym w tym wypadku jest istniejąca już grupa robocza do spraw rolnictwa miejskiego. Ta niezależna inicjatywa sama jest koalicją zróżnicowanych projektów, ekspertów oraz zaangażowanych grup obywatelek i obywateli. Pozwala społeczeństwu obywatelskiemu na gromadzenie wiedzy – bez wchodzenia w stare struktury władzy.

Plan na rzecz transformacji wokół dóbr wspólnych pomógł w tworzeniu dwóch nowych instytucji, mających na celu zwiększenie partycypacji społecznej.

Stany Generalne Dóbr Wspólnych zorganizowane zostały przez sektor inicjatyw tego typu i działają jako organizacja parasolowa. Są przestrzenią przeznaczoną dla osób troszczących się o dobra wspólne i chcących zaangażować się na ich rzecz. Izba Dóbr Wspólnych odwołuje się z kolei do praktyki już istniejących izb gospodarczych. Obywatelki i obywatele zasiadają tam jako przedsiębiorcy, którym leży na serce przyszłość odpornej na wstrząsy gospodarki skupionej wokół commons.

Różnica perspektyw czyni obie te instytucje niezbędnymi. Walcząc o lepszą widzialność i większy wpływ organ doradczy zdobywa siłę, która przydaje mu się w dyskusjach z miastem oraz organem skupionym na reprezentacji. Stany Generalne i Izba Dóbr Wspólnych pilnują, by doceniana była rola współtworzenia, a decyzje polityczne nie działały na ich szkodę. Powyższy schemat może zostać zastosowany w wielu innych sektorach, dając instytucjom publicznym nieustający strumień inspiracji ze strony inicjatyw i idei dóbr wspólnych.

Bauwens proponuje ponadto skopiować odnoszące sukcesy miejskie instytucje z Włoch, na przykład z Bolonii. Chodzi o lokalne laboratorium dóbr wspólnych (Commons City Lab) wspierające świeże, eksperymentalne inicjatywy tego typu, upowszechniające udane pomysły i modele, a także wspierające tworzenie sieci współpracy.

Kolejną kwestią są tyczące dóbr wspólnych regulacje, wspierające prawo do inicjowania projektów tego typu i określające rolę miast oraz innych aktorów miejskiego życia publicznego. „Prawo do rozpoczęcia” (Right to Initiate) to pozytywne uprawnienie, którego celem nie jest zastąpienie już istniejących usług publicznych, lecz rozwijanie przestrzeni opartych na trosce zmian.

Spotkanie strumieni

Nie da się ukryć faktu, że w kwestiach takich jak dobra wspólne czy regulowanie hiperkapitalistycznych inicjatyw typu Airbnb to miasta znajdują się dziś na czele peletonu. To nie brytyjski rząd lecz Londyn ma na tyle odwagi, by w wypadku łamania reguł skonfrontować się z Uberem. Miasta w roli awangardy nie są niczym zaskakującym. Fakt, że lokalna rada miejska jest dla obywatelek i obywateli bliżej niż ich rząd z pewnością ma tu coś do rzeczy. Burmistrzowi łatwiej też jest wejść w dialog dotyczący swoich posunięć politycznych z lokalnymi graczami.

Te pragmatyczne uwagi kryją jednak aspekt ideologiczny, który w swej książce Vrijheid & Zekerheid (Wolność i pewność) określam mianem „kraju dwóch nurtów(2)”. W Europie mamy dziś do czynienia z dominującym nurtem neoliberalnym oraz nurtem alternatywnym, będącym wobec niego w kontrze. Główny nurt tworzy większość rządów, instytucje międzynarodowe oraz wielkie korporacje. Rządy narodowe funkcjonują w gorsecie Traktatu z Maastricht, stawiającego cele polityki monetarnej wyżej niż kwestie społeczne i ekologiczne.

Samorządy mają tu większe pole manewru. Lobbyści ponadnarodowych koncernów nie są w stanie być obecni w każdej miejscowości.

Miasto jest miejscem, w którym rodzi się szereg obywatelskich inicjatyw na rzecz zrównoważonego rozwoju. Tak jak w wypadku małych strumyczków łączą się tu ze sobą w większy prąd w którym wzmacniają siebie nawzajem. To najczęściej na szczeblu lokalnym – najbliższym ludziom – łatwiej o włączenie się w ten nurt. To tu lokalne inicjatywy mogą stać się realnymi alternatywami politycznymi. Wybór Ady Colau, reprezentującej obywatelski ruch miejski Barcelona en Comú na burmistrzynię tego miasta jest tego najlepszym dowodem.

Łączenie sił

Jeśli miasta chcą być aktywną częścią nowej formy ponadnarodowej władzy, muszą one aktywnie tworzyć sieci współpracy wokół dóbr wspólnych. To pragmatyczna propozycja. Osoby zaangażowane w inicjatywy tego typu czy innowacyjni przedsiębiorcy realizują swoje pomysły i kreują lokalne standardy – rośnie więc potrzeba wzmocnienia ich pozycji i umożliwienia im działania w klasycznym, konkurencyjnym otoczeniu, które dziś zwala na społeczeństwo ekologiczne i społeczne wygenerowane przez siebie koszty zewnętrzne.

Miasta, a także inicjatywy wokół commons będą mieć jakiekolwiek znaczenie, jeśli uda im się połączyć swoją wiedzę i zasoby. Wspólnymi siłami możliwe będzie na przykład wspieranie wolnego oprogramowania, umożliwiające stworzenie platform umożliwiających chociażby dzielenie się samochodem czy rowerem, tworzenie lokalnej waluty czy zarządzanie systemem produkcji żywności w krótkich łańcuchach – od sprzedaży nasion po sklepy internetowe.

Proces ten oznaczać będzie dzielenie się wiedzą na temat podejścia do dóbr wspólnych w różnych miastach i miasteczkach. Możemy potem ocenić, jakie regulacje i nowe instytucje działają najlepiej dla wspierania ich rozwoju. By podać konkretny przykład, Bauwens odwołuje się do koalicji 16 metropolii, które podpisały Obietnicę Barcelońską czy do modelu FabCity, który ma pomóc w zrelokalizowaniu połowy produkcji żywności do roku 2054.

Poza lokalny horyzont

Znaczenie opracowanego przez Bauwensa planu transformacji wykracza poza lokalny kontekst. Proponowane przez niego lokalne struktury są tu szczególnie ważne. Jest czymś oczywistym, że po dziesięcioletnim trendzie zwyżkowym Gandawa potrzebuje nowych instytucji, które skanalizują energię na rzecz zmiany społecznej i ekonomicznej w kierunku bardziej uczciwej, sprawiedliwej, wspólnej przyszłości.

Wszystkie proponowane na szczeblu miasta innowacje wymagać będą sporo czasu i energii ze strony lokalnych aktywistów, władz czy przedsiębiorców. Istnieje spore zagrożenie, że wszyscy uznają wprawdzie wagę poszerzania sieci o ponadlokalnym charakterze, ale za słowami nie pójdą czyny. Bauwens w swoim planie wspomina o potrzebie tworzenia tego typu sieci, podobnie jak o potrzebie zmian w samym mieście. Ważne, by od początku swego istnienia każda nowa instytucja uwzględniała w swym działaniu kontekst ponadlokalny.

Pogłębienie współpracy jest niezbędnie do wzmocnienia wspomnianego już nurtu alternatywnego. Kluczowe w tej kwestii są sieci miast, współpracujące z sieciami uniwersyteckimi w celu opracowania i podzielenia się niezbędną wiedzą i dizajnem.

Gdyby 20 miast od jutra wyznaczyło środki na rzecz przygotowania, powiedzmy, alternatywnej platformy cyfrowej dla Airbnb, a następnie wdrożyło ją we współpracy z miejskimi graczami w sektorze dóbr wspólnych, odegrałyby wówczas istotną rolę w tworzeniu alternatywy dla produktów, oferowanych przez neoliberalnych graczy. To realne zmagania, z którymi mamy dziś do czynienia.

Jest tu również miejsce na naukę z doświadczeń lat 70. XX wieku. Z energii tamtego okresu, definiowanego czasem jako „maj ’68” wyłonił się szereg graczy i inicjatyw społecznych, domagających się większej przestrzeni dla działań autonomicznych wobec państwa i rynku. O ile w wielu krajach przestrzeń ta została zdobyta w kwestiach takich jak równość małżeńska, elastyczność kariery zawodowej czy eutanazja, o tyle w wypadku inicjatyw o charakterze ekonomicznym było dokładnie odwrotnie – pozycja obywatelek i obywateli osłabła.

Dzięki zorganizowaniu się na globalnym szczeblu potęga biznesu znacząco wykroczyła poza władzę państwa narodowego czy obywatelskiej samoorganizacji. Jeśli nowa fala ruchów społecznych ma zdobyć realną władzę to od początku musi się organizować na szczeblu ponadlokalnym, na którym przywództwo obejmą koalicje miast o czytelnych celach politycznych i ekonomicznych. Ze strony Zielonych wymagać to będzie wzrostu świadomości i uważnego przyglądania się wydarzeniom, które stanowić powinno punkt wyjściowy dla wszystkich przyszłych działań.

(1) Fab lab (ang. fabrication laboratory) – niewielki warsztat, zapewniający sprzęt i usługi potrzebne do produkcji cyfrowej.

(2) Vrijheid & Zekerheid. Naar een sociaalecologische samenleving (wyd. holenderskie: EPO, 2016). Dirk Holemans. Anglojęzyczny esej, zawierający podstawowe elementy książki jest od końca 2017 roku dostępny na stronie Green European Foundation (projekt Ecopro): www.gef.eu

Artykuł „The City Taking the Commons to Heart” ukazał się na łamach Zielonego Magazynu Europejskiego. Tłumaczenie: Bartłomiej Kozek

Zdj. Derek Sherman na licencji CC BY-SA 3.0

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.