ISSN 2657-9596

Rodzić nie po ludzku

Nidzara Ahmetasevic
28/12/2016

Sytuacja kobiet ciężarnych i matek, które niedawno urodziły jest w obozach dla uchodźców wyjątkowo trudna, ponieważ często nie mają niezbędnej opieki. Wymuszone cesarskie cięcia, niedożywienie i zaniedbania w opiece poporodowej to codzienność według najnowszych badań poświęconych sytuacji w Grecji.

W sierpniu 2016 roku Feiza z Syrii urodziła swoje piąte dziecko. Na imię ma Ahmed. Spotkałam Feizę trzy dni po opuszczeniu szpitala w obozie Softex niedaleko Salonik. Skarżyła się na ból brzucha, który był spuchnięty i miejscami siny. Po wyjściu ze szpitala żaden lekarz nie pojawił się, by skontrolować ją i noworodka. Dwa tysiące osób przebywających w obozie może liczyć na podstawową opiekę medyczną, ale ginekologia do niej nie należy.

Feiza narzekała, że cesarskie cięcia robi się tu nawet jeśli nie ma takiej potrzeby lub jeśli kobieta sobie tego nie życzy. „Uchodźca”, wyjaśnia, wzrusza ramionami i spuszcza wzrok. To jedyne słowo w języku angielskim, jakie zna.

„To mój pierwszy poród przez cesarkę”, mówi mi Maryam, a jej 13-letnia córka tłumaczy te słowa na łamany angielski, co wystarcza, żebym zrozumiała, jak beznadziejna jest ich sytuacja. Feiza z dziećmi – których ojciec od stycznia czeka na nich w Niemczech – mieszka w małym namiocie niedaleko dziurawego płotu obozu. Obóz ten nie jest bezpiecznym miejscem, szczególnie dla kobiet i dzieci. Odnotowano przypadki gwałtów i przemocy seksualnej, a bójki są na porządku dziennym. Feiza mieszka tu z czterema dziewczynkami i maleńkim chłopcem.

„Boimy się wychodzić. W nocy w ogóle nie opuszczamy namiotu, a w dzień, jeśli już musimy wyjść, to nigdy osobno” – zaznacza. W namiocie jest jedno duże łóżko, na którym śpi z niemowlakiem. Dziewczyny mają cienki materac rozłożony na drewnianej podłodze. Przeraża je otaczająca przemoc. Boją się, że węże i inne zwierzęta wejdą do namiotu.

Historia Feizy dobrze ilustruje trudności, jakich uchodźczynie doświadczają na swojej drodze. Podobnych historii jest więcej. Fundusz Ludnościowy Narodów Zjednoczonych (UNFPA) podaje, że ponad 55% osób, które przybyły do Europy w styczniu 2016 roku to kobiety i dzieci. Dla porównania w lipcu 2015 było ich tylko 27% wśród przybyszy. Wiele kobiet podróżuje z dziećmi lub noworodkami przy piersi. Organizacja Lekarze bez Granic szacuje, że niemal jedna na dziesięć kobiet, które udaje się uratować z łodzi przemytników jest w ciąży.

Niebezpieczeństwo porodu

Kwestia opieki medycznej rzadko podejmowana jest w kontekście uchodźctwa, choć jest to jedna z podstawowych potrzeb, które kraj przyjmujący miałby zapewnić. Według nowych badań przeprowadzonych przez organizacje Hellenic Action for Human Rights (Pleiades), Human Rights in Childbirth, Are You Syrious? i grupę wolontariuszy sytuacja kobiet rodzących dzieci w greckich obozach jest dramatyczna. Sytuacja w innych krajach I miejscach na szlaku bałkańskim, gdzie przebywa obecnie większa liczba uchodźców i uchodźczyń pewnie jest podobna, ale brakuje twardych danych.

Badania w Grecji prowadzono w obozach i squatach od września do października 2016 roku. Przeprowadzono rozmowy z 29 kobietami, z których 20 niedawno urodziło, a jedna poroniła. Jedno dziecko zmarło krótko po porodzie.

Tylko jedna z 20 kobiet powiedziała, że karetka przyjechała w porę, by zabrać ją do szpitala, gdzie mogła urodzić. 60% kobiet rodziło przez cesarskie ciecie, bez informowania czy pytania o zgodę ze strony personelu medycznego. Jedna z kobiet opowiedziała o panice, która ją ogarnęła, kiedy zdała sobie sprawę, co ją czeka. „Po 12 godzinach prób, by urodzić naturalnie, poinformowano mnie, że będą mnie rozcinać. Ciągle byłam świadoma i przywiązana do łózka, kiedy moje podbrzusze zaczęli czyścić do zabiegu alkoholem” – opowiada. „Bałam się i poprosiłam anestezjologa o znieczulenie, używając arabskiego słowa khadirini (znieczul mnie). Ten zaczął się śmiać i powtarzać: żadnego khadirini. Wpadłam w panikę i wyłam z bólu i  ze strachu, do tego stopnia, że zerwałam pasy krępujące moje ręce. Na szczęście przyszli lekarze, rozmawiali ze mną i uspokajali mnie”. Nieobecność tłumacza powodowała, że wiele kobiet dostawało całkowite znieczulenie bez jakiegokolwiek wywiadu medycznego. Z kolei porody naturalne prowadzono często w ogóle bez znieczulenia.

W wywiadzie z tego roku dla Are You Serious?, Karin Tschare-Fehr, lekarka i wolontariuszka z Austrii, opisuje dramatyczną sytuację kobiet, zwracając szczególną uwagę na częste wykonywanie cesarskiego cięcia u kobiet, które żyją w niehigienicznych warunkach. Karin badała kobiety, które mówiły jej, że lekarze w szpitalach wykonują cięcie prawie wszystkim rodzącym, bez względu na wolę kobiety. „Odpowiedzialność za taki stan ponosi Unia Europejska”, przekonuje i wyjaśnia, że „nie chodzi tylko o uchodźców, ale o samych Greków, którzy są w beznadziejnej sytuacji, ponieważ nie mogą świadczyć podstawowej opieki zdrowotnej swoim obywatelom i nie stać ich na więcej”.

Dom, czyli obóz

Kobiety mówiły również o problemach z lokalami mieszkalnymi po porodzie, braku podstawowego bezpieczeństwa, złych warunkach sanitarnych, złej opiece medycznej, wyłącznie męskim personelu, braku dostępu do pomocy prawnej czy wreszcie o ograniczonym dostępie (lub braku dostępu) do informacji i tłumaczy.

Jakość usług medycznych w wielu greckich obozach jest przerażająco niska. Niektóre obozy mają zespoły medyczne, które zapewniają jedynie bardzo podstawową pomoc w godzinach od ósmej rano do piątej popołudniu. Poza tymi godzinami uchodźcy polegają na greckiej służbie zdrowia, która opornie odpowiada na ich potrzeby. Niektóre raporty wskazują, że karetce może zająć nawet 12 godzin od zgłoszenia zanim dotrze do uchodźcy.

Takich historii jest na pęczki. Pewna 19-letnia Afganka, mieszkająca na stadionie Elliniko, gdzie urodziła dziecko opowiada tak: „Czasami mam tak straszny ból głowy, jakbym waliła nią o ścianę. Lekarze powiedzieli mi, że to normalne i samo przejdzie”. Z kolei jedna 32-letnia Afganka mówi o zaniedbaniach w opiece poporodowej, która powinna pomóc przezwyciężyć trudności związane z życiem w obozie: „Dostałam proszek do picia, który miał pomagać mi w korzystaniu z toalety. Przestałam to brać, bo bałam się iść do toalety nocą, kiedy samotni mężczyźni nie śpią i kręcą się w okolicy”.

Według badań pomimo faktu, że wiele kobiet, z którymi przeprowadzono rozmowy zgłosiło władzom, że są w ciąży w momencie przybycia do Grecji, nie otrzymały dodatkowej opieki zagwarantowanej przez przepisy prawa międzynarodowego, europejskiego, czy greckiego. Autorzy raportu piszą:

Głównym problemem wskazywanym przez kobiety jest niska jakość jedzenia. Wiele kobiet informowało, że przebywały w różnych obozach w Grecji i wszędzie były problemy z jedzeniem. Było surowe, nieświeże lub brudne. Jeśli tylko miały pieniądze, kupowały jedzenie spoza obozu. Ich sytuacja zdrowotna nie upoważniała je do żadnych dodatkowych porcji. Świeże owoce, warzywa, mięso i ryby to rzadkość. Wszystkie skarżyły się na złe odżywianie w ciąży, co prowadziło do anemii i niskiego ciśnienia. Suplementy (witaminy i żelazo) dostawała mniej niż połowa, a jeśli ktoś je dostawał, to musiał za nie dodatkowo płacić.

Życie w trudnych warunkach sprawia, że matki nierzadko zapominają zadbać o swoje zdrowie. Według badań kobiety, które miały cięcie cesarskie często nie wracały do szpitala na usunięcie szwów, ponieważ dotarcie tam nie było dla nich łatwe. W efekcie dwie kobiety przyznały, że ponad 30 dni po zabiegu wciąż maja otwarte rany, które codziennie opatrują bandażami.

Jakby tego było mało, dzieci urodzone w Grecji przez uchodźczynie miewają żółtą gorączkę, zapalenie opon mózgowych, niedobory witaminy D, sepsę i gruźlicę, czyli problemy, które prawie w ogóle nie dotyczą greckich noworodków. Z powodu braku tłumaczy matki często w ogóle nie wiedzą o takich diagnozach. „Kolejnym istotnym problemem jest brak kontroli zdrowia dzieci i nadzoru nad szczepieniami” – czytamy w raporcie. „Wiele matek mówiło, że nie wiedzą, ile ważą ich dzieci, a trzy przyznały, że ich dzieci w ogóle nie były kontrolowane po wyjściu ze szpitala. Niektóre matki twierdziły, że nawet jeśli w ich obozie były organizacje pozarządowe zajmujące się opieką medyczną, to praktycznie nigdy nie były dostępne”.

Dotychczas tego rodzaju ostrzeżenia i informacje podawane przez różne organizacje raczej nie docierały do władzy w Grecji i innych państwach. Media unikają tego tematu i po raz kolejny potwierdzają, że kobiety i dzieci pozostają najsłabszą grupą, której prawa ciągle są łamane.

O autorce

Nidzara Ahmetasevic jest dziennikarką, niezależną badaczką i aktywistką z Sarajewa. Jest wolontariuszką w organizacji Are You Serious?, dla której redaguje stronę AYS Daily Digest i prowadzi prace w terenie. Publikowała w The New Yorker online, EUobserver, Al. Jazeera English online i The Observer. Doktorat zrobiła na Uniwersytecie w Graz.

Źródło: Open Democracy

Tłumaczenie: Robert Reisigová-Kielawski

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.