ISSN 2657-9596

Stojąc nad przepaścią prezydent Trump “zrobi wielki krok na przód”?

Marek Kryda
26/12/2016

Donald Trump być może zna powiedzenie Juliusza Cezara Libenter homines id quod volunt credunt „Ludzie wierzą w to, w co chcą wierzyć”. Podczas kampanii prezydenckiej Trump dawał ludziom dziesiątki obietnic, które tylu Amerykanów (i większość naszych rodaków za Oceanem) po prostu spijali mu z ust. Po wygraniu wyborów jednak okazuje się, że dla tego potomka niemieckich imigrantów, wyborcy już właściwie nie są potrzebni – teraz trzeba odwdzięczyć się bogatym sponsorom za sfinansowanie kampanii. Powiedzmy sobie wprost: „kto płaci orkiestrze, ten zamawia muzykę!” Zatem prezydent-elekt w odróżnieniu od ustępującego prezydenta Obamy, nie myśli o wakacjach na Hawajach. On zakasał rękawy i prowadzi kasting do swego wielkiego przedstawienia pod tytułem „Uczyńmy Amerykę wielką jeszcze raz”. Dobór kluczowych aktorów odbywa się z krótkiej listy, jak określił to Reuters, Trump do swego dream teamu dobiera: “tytanów biznesu i finansów, budowniczych potęgi firmy Goldman Sachs i największego koncernu paliwowego świata – Exxon Mobile”. Prócz nich, kluczowe role mają też odegrać trzej emerytowani generałowie armii amerykańskiej. Naiwni tylko mogli wziąć za dobrą monetę słowa Trumpa, który podczas kampanii powtarzał, że: „osuszy bagno Waszyngtonu”, stolicy amerykańskiej mega-gospodarki kontrolowanej przez wszechwładne grupy miliardowych interesów. Jednym słowem, cytując słowa klasyka, Trump „jest za, a nawet przeciw” silnej pozycji zwykłych obywateli w konfrontacji z wielkim biznesem.

Przyjrzyjmy się jednej z planowanych nominacji D. Trumpa. Departamentem Energii ma pokierować Rick Perry – były gubernator „łupkowego i naftowego” stanu Teksas. Jest on nie tylko zagorzałym zwolennikiem kary śmierci (za jego kadencji przeprowadzono w Teksasie egzekucję 279 skazańców). Od 2015 r. zasiada on również w zarządzie firmy budującej słynny już Rurociąg Dakota Access. Zresztą także sam Trump ostatnio powiedział, że popiera dalszą budowę rurociągu, wstrzymaną przed miesiącem przez Baracka Obamę. Przyszły prezydent jeszcze w ubiegłym roku posiadał akcje wartości 1,5 mln dolarów w firmie Energy Transfer Partners, która buduje ten rurociąg. Z kolei szef tej firmy – Kelcy Warren, latem 2016 roku przekazał 100 tys. dol. na kampanię wyborczą Trumpa. Rurociąg Dakota Access to gigantyczna inwestycja za 3,8 mld dolarów, łącząca tysiące odwiertów ropy łupkowej w zachodniej części Północnej Dakoty, z siecią rurociągów stanu Illinois, w którym leży Chicago. Jego przepustowość to około pół miliona baryłek wydobywanych metodą frackingu.

Ta olbrzymia inwestycja to źródło potencjalnych dochodów dla wielu ludzi. Jedno ze zrzeszeń przedsiębiorców popierających budowę tego rurociągu wydało oświadczenie, w którym mówi: „Miliony Amerykanów, którzy ciężko pracują w sercu kraju, nie mogą się już doczekać 20. stycznia, kiedy zostanie zaprzysiężony nowy prezydent”.

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.