ISSN 2657-9596

Wind Turbines über Alles!

Mikołaj Iwański
25/04/2011

Katastrofa w japońskich elektrowniach atomowych bardzo mocno odcisnęła się na tonie debaty o europejskiej polityce energetycznej. Polscy decydenci kierowani siłą banalnego konformizmu na własne życzenie pozostają na marginesie tej debaty, osłabiając polityczne znaczenie nadchodzącej prezydencji.

Nie jest tajemnicą, że nic tak nie sprzyja innowacjom i przełomom technologicznym jak kryzysy. Przykładów na to jest wiele. Japoński kryzys nuklearny prawdopodobnie zostanie również tym kontekście opisany za jakiś czas. Politycy europejscy zostali postawieni przed faktem dokonanym, podobnie jak po katastrofie w Czarnobylu czy amerykańskiej awarii w Three Miles Island w 1979 roku.
Coraz częściej mówi się o realnych kosztach energii nuklearnej, uwzględniając w tych szacunkach koszty budowy siłowni, składowania odpadów i likwidacji wygaszonych reaktorów. Te liczby nie grają na korzyść zwolenników energii nuklearnej, co w okresie kryzysowego poszukiwania oszczędności znajduje większy, choć wciąż niedostateczny posłuch u opinii publicznej.
Ze strony chadeckiej eurodeputowanej ze Słowenii Jordan Cizelj wyszła w ostatnich dnia propozycja stworzenia regulacji na poziomie europejskim dotyczącej ustalenie zasad składowania odpadów radioaktywnych. O ile nie jest do inicjatywa o charakterze propagandowym, w długiej perspektywie restrykcyjne ustalenie zasad składowania zużytego paliwa nuklearnego stanie się prawdopodobnie kolejnym impulsem do protestów przeciw tej formie energetyki, gdyż konieczne będzie negocjowanie z lokalnymi wspólnotami planów lokalizacji tych składowisk. Warto przypomnieć w tym miejscu zapał polskich samorządowców rywalizujących o pozyskanie atomowej inwestycji w swoich gminach.
Kontekst polski w tym zakresie wydaje się być bardzo problematyczny. Zbliżająca się prezydencja w Radzie UE stworzy konieczność do wypowiedzenia się na temat polskich planów budowy elektrowni atomowej. W obecnej formie są one może do przyjęcia dla krajowej opinii publicznej, ale dla chadeckich koalicjantów Premiera Tuska, jak pokazują ostatnie posunięcia niemieckiej kanclerz Angeli Merkel mogą być trudne do pogodzenia. Chadecy postrzegani jako zwolennicy atomu, zostali postawieni w trudnej sytuacji, która może odwrócić bieg krajowej polityki. Pozytywnym aspektem kryzysu polityki promowania atomu jest ponowne zwrócenie uwagi na wydajność energetyczną – zapomniany element prawicowej polityki budowy bezpieczeństwa energetycznego. W długiej perspektywie zostanie odebrane to jako test rzeczywistych intencji projektujących politykę energetyczną – gdyż cele związane z podnoszeniem wydajności da się osiągnąć bez ingerowania w stosunki zewnętrzne, w tym szczególnie z Rosją. W ostatnich latach w tym kierunku nie zrobiono kompletnie nic znaczącego – co będzie osłabiać głos polskiej prezydencji w dyskusjach nad projektowaniem europejskiej polityki wschodniej.
Tymczasem europejskie społeczeństwa, w tym brytyjskie, niemieckie i szczególnie holenderskie mają przed sobą dyskusję nad przestrzennym aspektem energetyki wiatrowej – stanowiącej wspólnie z wydajnością energetyczną najmocniejszą kontrpropozycję dla planów rozwoju siłowni nuklearnych. Przekonanie do zaakceptowania ingerencji w krajobraz i najbliższe otoczenie mieszkańców okolic farm wiatrowych jest największym wyzwaniem zielonej i lewicowej polityki – mimo świetnego momentu politycznego dla szerszych działań w tym zakresie polscy politycy będą stać całkowicie na uboczu tego problemu. Problemem polityków wielu krajów europejskich nie jest bowiem zasadność strategicznego wykorzystania energetyki jądrowej ale tak naprawdę kwestia technicznej realizacji.
Zarzucany wielokrotnie formacji Donalda Tuska serwilizm wobec niemieckich chadeków tym razem został w kwestii energetyki nuklearnej całkowicie zanegowany. Nie sądziłem że kiedyś będę tęsknił do rzeczywistości rodem z prawicowego szaleństwa…

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.