ISSN 2657-9596

Ku słońcu czy w maliny?

Radosław Gawlik
26/07/2012

Od lat środowiska ekologiczne, niektórzy naukowcy i Zieloni kwestionują polską politykę energetyczną. Dziś okazję do słoneczno–gorzkich refleksji daje nam książka prof. Macieja Nowickiego, dwukrotnego ministra środowiska, pod jasnym tytułem „Nadchodzi era słońca” (Wydawnictwo Naukowe PWN, 2012).

Może i jesteśmy przodownikiem i zieloną wyspą Europy, jeśli o wzrost PKB chodzi, ale gdy przejdziemy na plany rozwoju energetyki odnawialnej, szczególnie tej opartej o energię słońca, lądujemy na szarym końcu, w ciemnych malinach. Nowicki rzeczowo pokazuje, co się dzieje w energetyce słonecznej na świecie. Przytacza wykładniczy wzrost nakładów i zainstalowanych mocy słonecznych produkujących ciepło i prąd elektryczny, prawdziwy boom na instalacje solarne, któremu pomógł kryzys finansowy z 2009 r. (!), zamiary państw, które wyspecjalizowały się w budowie i instalowaniu kolektorów, fotoogniw i elektrowni słonecznych, wzrost zielonych miejsc pracy, wrzenie w poszukiwaniu nowych technologii słonecznych i związanych z magazynowaniem energii.

Od niechcenia, na marginesie tej opowieści, rozprawia się z mitami polskiej polityki energetycznej. Opiszmy je tutaj pokrótce.

Mit I: energetyka odnawialna, w tym słoneczna, to margines i może być tylko uzupełnieniem dla niezbędnych, klasycznych źródeł węglowych, gazowych czy atomowych.

W Polsce, kraju węgla, stali i – w przyszłości – atomu, to rzeczywiście margines. Zgodnie z planem zapisanym w polityce energetycznej w 2020 r. mamy mieć 2 MW mocy fotoogniw (PV), baterii zamieniających promieniowanie słoneczne na elektryczność. Plany na ten sam rok krajów o podobnym nasłonecznieniu wyglądają następująco: Austria zainstaluje 320 MW,
atomowa Francja 4860 MW, Wielka Brytania 2680 MW, Belgia 1340 MW, Niemcy 51753 MW, USA 84000 MW.

Moc fotowoltaiki, która będzie zainstalowana w Niemczech w 2020 r., to dwukrotność mocy, której dzisiaj – w szczycie zapotrzebowania, kilka razy w roku – potrzebuje cała Polska! Działania i plany Niemiec już dziś wskazują, że w perspektywie 20-30 lat można będzie całą potrzebną Polsce energię elektryczną wytwarzać ze słońca. Po drodze czeka nas rozwiązanie kwestii magazynowania energii, ale i tu są już technologie stosowane w skali przemysłowej, np. wielkie zbiorniki z roztworami soli lub sprężanie powietrza w dużych zbiornikach z tworzywa. Z tej perspektywy raport Greenpeace „[R]ewolucja energetyczna dla Polski”, stwierdzający, że w 2050 r. możemy mieć większość energii ze źródeł odnawialnych, jest jak najbardziej wiarygodny.

Oczywiście, każda monokultura jest ryzykowna, lepiej więc różnicować źródła i uzupełnić ją o inne, takie jak wiatr, biomasa/biogaz czy geotermia. Jedno jest pewne – inwestowanie w źródła jądrowe i nowe węglowe kopalnie i elektrownie przypomina fundowanie sobie trabantów, gdy świat przesiada się na samochody elektryczne zaopatrywane w energię ze źródeł odnawialnych.

Mit II: energetyka odnawialna jest bardzo droga, wielokrotnie droższa od nieodnawialnej.

Profesor Nowicki zauważa, iż producenci kolektorów i fotoogniw zostali – w momencie światowego kryzysu finansowego w 2009 r. – z olbrzymimi nadwyżkami tych wyrobów. Obniżka cen już w następnym roku wywołała olbrzymi wzrost zakupów nowych instalacji, który utrzymuje się do dziś. Efekt skali powoduje, iż wzrost sprzedaży PV o 100% prowadzi do obniżki ich ceny o ok. 20%. Przykładowo w ciągu minionych 10 lat ceny modułów PV spadły z 4-5 USD/W do 1-1,5 USD/W. Według Eurostatu w krajach południowych (Cypr, Hiszpania, Portugalia, Włochy) bliski jest moment zrównania ceny energii sieciowej i słonecznej. Oznacza to pełną konkurencyjność systemów PV w stosunku do energetyki konwencjonalnej.

Nowicki ocenia, że w 2030 r. energetyka słoneczna stanie się konkurencyjna we wszystkich państwach UE, nawet przy zachowaniu obecnych taryf. A to ostatnie jest mało prawdopodobne choćby dlatego, że ceny kopalnych źródeł będą obciążone kosztami zewnętrznymi – opłatami za CO2 związanymi z polityką ochrony klimatu UE.

Mit III: nie da się oprzeć bezpieczeństwa energetycznego na niestabilnych źródłach, zależnych od wiatru czy słońca.

Bezpieczeństwo energii słonecznej tkwi w tym, że jest praktycznie niewyczerpywalna. Na tereny zagospodarowane przez człowieka dociera 400 razy więcej energii w stosunku do potrzeb ludzkości. Żadne źródło energii nie może się z tym równać.

W czym tkwi problem? Gdy nie potrafimy zmagazynować energii, musimy dublować moce elektrowni, np. mieć rezerwowe moce na gaz, by w razie ciemności lub flauty szybko włączyć generatory gazowe. Podraża to koszty systemu i pozwala atakować odnawialne źródła jako energetycznie niestabilne.

Nowicki ocenia, że problem z fluktuacją wiatru oraz strumienia energii słonecznej w skali doby i roku zostanie w ciągu 10-20 lat usunięty za pomocą technologii magazynowania energii. Jeśli przemysł zainstalowanych mocy kolektorów wzrósł w ostatnich 10 latach dziesięciokrotnie (a mocy PV dwudziestokrotnie) – a plany cytowanego wyżej „słonecznego rozwoju” są realne – to rządy, nauka i biznes znajdą rozwiązania magazynowania energii, poprawiając ekonomikę słonecznego biznesu. Bliski staje się dzień, gdy w ramach rozproszonej energetyki będziemy instalować standardowe urządzenia na domach – baterie PV, mikrowiatraki i pojazdy elektryczne. Będą one służyły do komunikacji i jednocześnie jako magazyn energii.

Dzisiaj rząd powiększa niebezpieczeństwo energetyczne kraju, nie dostrzegając kształtowania się zupełnie nowego i innego modelu energetycznego u sąsiadów w UE.

Czego potrzebuje Polska? Profesor Nowicki odpowiada – programu rządowego, który wesprze rozumnie rozwój energetyki odnawialnej, w tym solarnej. Warunki tego programu, oparte na doświadczeniach innych sąsiadów, to:

  • ceny gwarantujące zwrot kapitału w 8-10 lat (feed-in tariff), przy zachowaniu stałej taryfy przez 15-20 lat;
  • degresja wsparcia, np. spadek co rok o 5% ceny – zapowiedź końca dotowania oraz dojścia do konkurencyjności, po określonym czasie;
  • odbiurokratyzowanie przyłączeń małych mocy do systemu energetycznego – demonopolizacja energetyki;
  • gwarancja odbioru prądu – na zasadzie dostępu strony trzeciej do sieci.
  • To wszystko winno się znaleźć w nowej ustawie o odnawialnych źródłach energii. Przez pryzmat tych warunków winniśmy patrzeć na tę ustawę. Łatwo ocenimy wówczas, czy tkwimy w malinach, czy podążamy ku słońcu!

    Skrócona wersja artykułu opublikowanego w „Przeglądzie Komunalnym”.

    Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.

    Discover more from Zielone Wiadomości

    Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

    Continue reading