Katastrofa trwa nadal
O katastrofie w Fukushimie i potrzebie rozwijania energetyki opartej na źródłach odnawialnych w rozmowie z Barbarą Henmi opowiada były premier Japonii Naoto Kan.
Barbara Henmi: Panie premierze, przyznaje pan oficjalnie, że był zwolennikiem energetyki jądrowej. Katastrofa w elektrowni w Fukushimie zmieniła pana pogląd na tę sprawę. Czy zmieniło się również podejście japońskiego społeczeństwa do energetyki jądrowej?
Naoto Kan: Katastrofa w Fukushimie zmieniła poglądy bardzo wielu ludzi na ten temat. Przed 11 marca ponad połowa Japończyków była za ostrożnym używaniem energii atomowej, ale obecnie ponad 70% jest za całkowitą rezygnacją z niej.
BH: Jaka jest teraz sytuacja w elektrowni atomowej i na terenach skażonych?
NK: Nadal 140 tysięcy ludzi nie może wrócić do domów z powodu skażenia radioaktywnego. Część skażonej wody pozostaje w zbiorniku, ale ogromna jej ilość wylewa się do oceanu. Katastrofa w Fukushimie trwa nadal.
BH: W Polsce bardzo często powtarzana jest teza, że awaria w elektrowni w Fukushimie spowodowana była przez tsunami. W ten sposób buduje się u nas przychylność dla budowy elektrowni atomowej, ponieważ tsunami jest w Polsce mało prawdopodobne. Tymczasem raport parlamentarnej komisji śledczej pod przewodnictwem Kioshi Kurokawy jednoznacznie stwierdza, że przyczyną był błąd ludzki i „nie może być ona uznana za katastrofę naturalną”. Jak było naprawdę?
NK: Do katastrofy w Fukushimie doszło, bo zbudowano ją w oparciu o fałszywe założenie, że tak ogromne tsunami nie nadejdzie. Teren, na którym ją postawiono, oryginalnie był położony 35 metrów nad poziomem morza, ale obniżono go do dziesięciu i postawiono tam 6 reaktorów. Gdyby tak zostawić teren na poprzednim poziomie, do wypadku może by nie doszło. Dysponując obecną wiedzą, nie pozwoliłbym na obniżanie terenu. Trzeba było też umieścić wyżej awaryjną instalację elektryczną, robić więcej ćwiczeń ewakuacji. Wydawało się też, że jest wystarczająca ilość regulacji, by przeciwdziałać wypadkom w elektrowni jądrowej, ale nie było dostatecznej ilości specjalistów.
Teraz są to znane fakty i gdyby były wiadome wtedy, być może katastrofie można by zapobiec. Przed wypadkiem zakładano, że tak wielka katastrofa się nie wydarzy, że tak wielkie tsunami nie uderzy, więc nie przygotowano się na taką ewentualność.
BH: Pełnił pan wtedy funkcję premiera i musiał podejmować szereg bardzo trudnych decyzji…
NK: Zaraz po wypadku, rankiem następnego dnia pospieszyłem na miejsce helikopterem porozmawiać z osobami kierującymi akcją, ponieważ w stolicy nie docierały do mnie dokładne informacje. Odnośnie do tej podróży pojawiło się wiele głosów za i przeciw, ale ja uważam, że bardzo dobrze się stało, że mogłem bezpośrednio zbadać sytuację na miejscu, gdyż nie mogłem podejmować decyzji, nie znając dokładnie sytuacji.
BH: W Polsce energetyka odnawialna jest lekceważona. W dyskusjach zawsze zaczyna się od przedstawienia argumentów przeciw niej. Może zachętą do zmiany podejścia będzie przykład Japonii. Jak energetyka odnawialna rozwija się w Japonii?
NK: W Japonii również do 11 marca opinia publiczna była bardzo negatywnie nastawiona do energii odnawialnej. Szczególnie sprzeciwiały się jej firmy energetyczne zarządzające elektrowniami atomowymi. Były np. podawane powody takie jak stabilność produkcji energii w porównaniu z energetyką słoneczną lub wiatrową. Nagłaśniano wady energii odnawialnej, by jak najatrakcyjniejsza wydawała się energia atomowa. Myślę, że podobnie może być w Polsce. Jednak to w elektrowni jądrowej wydarzyła się ogromna katastrofa.
Po wypadku w Fukushimie wprowadziłem w Japonii system taryf gwarantowanych, co zaowocowało bardzo szybkim rozwojem energetyki odnawialnej. Myślę, że w Polsce również przyjęcie tego systemu, jak uczyniła to już Japonia, a jeszcze wcześniej Niemcy, przyczyniłoby się do znacznego rozpowszechnienia odnawialnych źródeł energii z korzyścią dla kraju.
BH: „Nuklearna wioska” w Japonii utrudnia rozwój odnawialnych źródeł energii. W Polsce na energetykę odnawialną niechętnie patrzą koncerny energetyczne. Silne jest też lobby węglowe. Jakie są pana zdaniem najważniejsze zalety energetyki odnawialnej, które mogłyby przekonać ludzi do jej upowszechniania?
NK: Obecnie koszty energii odnawialnej wciąż są nieco wyższe niż koszty energii uzyskiwanej z paliw kopalnych, np. węgla. Jednak dzięki szybko malejącym kosztom urządzeń do produkcji energii odnawialnej w przyszłości powinno być możliwe zrównanie kosztów obydwu tych typów generacji energii. Do tego energia odnawialna jest „czystą” energią, tzn. nieemitująca radioaktywności i dwutlenku węgla. Dużo się mówi, że wadą energetyki odnawialnej jest niższa stabilność, że ciężko jest zapewnić nieprzerwane dostawy energii. To prawda, ale w wielu krajach problem ten rozwiązuje się łącząc duże ilości elektrowni słonecznych i wiatrowych, zwiększając w ten sposób stabilność dostaw prądu. Uważam, że wraz z szybkim postępem technologii można będzie ten problem zniwelować.
BH: Spędził pan w Polsce dwa dni. Spotykał się z politykami, samorządowcami i zwykłymi ludźmi. Czy coś pana szczególnie zaskoczyło podczas tej wizyty?
NK: Byłem zaskoczony, jak aktywny jest polski ruch przeciwny budowie elektrowni jądrowych. Niespodzianką było również to, że region, gdzie planowana jest budowa elektrowni jądrowej w Polsce słynie z miejscowości wypoczynkowych. Wypoczywają tu rzesze turystów i miejscowa ludność martwi się, że turystyka nie może kwitnąć w cieniu elektrowni atomowej. Bardzo też cieszę się, że było mi dane przemówić do posłów w polskim Sejmie – zarówno do zwolenników, jak i przeciwników energetyki jądrowej – i podzielić się moimi doświadczeniami z katastrofy w Fukushimie. Będę szczęśliwy, jeśli moje doświadczenia zostaną wzięte pod uwagę w dyskusji na temat, czy warto budować elektrownię atomową w Polsce.
Jeśli podoba Ci się to, co robimy, prosimy, rozważ możliwość wsparcia Zielonych Wiadomości. Tylko dzięki Twojej pomocy będziemy w stanie nadal prowadzić stronę i wydawać papierową wersję naszego pisma.
Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.