ISSN 2657-9596

Czy rzeczywiście mamy czas i narzędzia, by poradzić sobie ze zmianą klimatu?

Rachel Smolker
11/11/2018

W ramach porozumienia paryskiego zwrócono się do Międzynarodowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (ang. Intergovernmental Panel on Climate Change, IPCC) o przygotowanie w 2018 roku specjalnego raportu na temat skutków globalnego ocieplenia o 1,5°C powyżej poziomu z czasów przedprzemysłowych oraz scenariuszy emisji, które pozwalałyby na zatrzymanie ocieplenia na tym poziomie. Raport ten został opublikowany 8 października.

Najważniejsze tezy raportu zostały podzielone na cztery główne części; 1) „Zrozumienie globalnego ocieplenia o 1,5°C”; 2) „Przewidywana zmiana klimatu, jej potencjalne oddziaływania i związane z tym zagrożenia”; 3) „Scenariusze emisji i zmiany systemu konieczne dla zatrzymania ocieplenia na poziomie 1,5°C”, i 4) „Wzmocnienie globalnej reakcji w kontekście zrównoważonego rozwoju i wysiłków na rzecz zmniejszenia ubóstwa”.

Co mówi, a czego nie mówi ten raport

W pierwszym rozdziale IPCC zwraca uwagę na to, że ludzka działalność już stała się przyczyną wzrostu temperatury o około 1°C i że przy obecnym tempie  poziom 1,5°C osiągniemy pomiędzy rokiem 2030 a 2052. Raport podkreśla, że gazy cieplarniane, które już wyemitowaliśmy do atmosfery, spowodują dalsze ocieplenie, podniesienie poziomu morza i inne skutki utrzymujące się przez „setki albo tysiące lat” (nawet gdybyśmy natychmiast zaprzestali jakichkolwiek emisji), lecz nie doprowadzą do wzrostu temperatury o 1,5°C. Tak więc dobra wiadomość jest taka, że osiągnięcie zerowych emisji netto, nawet na tym późnym etapie zmiany klimatu, „zatrzymałoby ocieplenie w dłuższej perspektywie czasowej”. IPCC stwierdza również, że skutki globalnego ocieplenia o 1,5°C byłyby generalnie mniej dotkliwe niż ocieplenia o 2°C.

Te liczby są przydatne w dyskusji, ale patrząc realistycznie, ziemska atmosfera w niczym nie przypomina  termostatu w naszym salonie, gdzie po prostu ustawiamy odpowiednio pokrętła, żeby ogrzać pokój do jakiejś odpowiadającej nam temperatury. Jest ona prawie całkowicie poza naszą kontrolą. Warto także pamiętać o tym, że IPCC systematycznie zbyt nisko szacował tempo i wielkość globalnego ocieplenia. Z dużym prawdopodobieństwem można się spodziewać, że jest tak również i tym razem. Sprzężenia zwrotne i „punkty krytyczne” nie są jakimiś odległymi ewentualnościami, których można uniknąć, dzieją się już, a ich przebieg jest niemożliwy do przewidzenia. Należą do nich m.in. zjawiska takie jak emisje CO2 z gleb, topnienie wiecznej zmarzliny, ocieplenie i zakwaszanie oceanów oraz zmniejszanie się pokrywy lodowej. IPCC zmienił sposób oceny ocieplającego potencjału metanu, używając konsekwentnie dwudziestoletnich ram czasowych dla porównania z dwutlenkiem węgla, oraz skorygował w górę ilość metanu emitowanego przez zwierzęta hodowlane. Najprawdopodobniej istnieją inne ważne źródła emisji, których nie jesteśmy nawet świadomi. Co więcej, jest kilka dużych źródeł emisji, o których wiemy, ale których rozmyślnie nie bierze się pod uwagę, jak na przykład ogromne emisje związane z działalnością o charakterze militarnym.

Ocena zmiany klimatu jest gigantycznym przedsięwzięciem, i IPCC zasługuje na uznanie za to, że się podjął tego arcytrudnego zadania.  Nie możemy jednak oczekiwać, że jego analiza będzie w stu procentach trafna i celnie przewidzi przyszłość. Podejście oparte na przezorności prowadziłoby do wniosku, że musimy natychmiast zaprzestać emisji jakichkolwiek gazów cieplarnianych. Już teraz jesteśmy świadkami występowania punktów krytycznych i sprzężeń zwrotnych, na które nie mamy wpływu i których nie potrafimy nawet zmierzyć. Ponadto wiemy, że gazy cieplarniane, które już wypuściliśmy do atmosfery, nieuchronnie prowadzą do dalszego ocieplenia. Podsumowując, nie mamy już żadnego pozostałego „budżetu węglowego” i powinniśmy robić wszystko, co w naszej ludzkiej mocy, aby natychmiast całkowicie zatrzymać emisje. Może to brzmieć jak „pobożne życzenie”, lecz w rzeczywistości taki powinien być nasz poziom ambicji.

Niezależnie od tego czy jesteśmy w stanie przewidzieć lub opanować przyszły wzrost temperatury, czy też nie, z pewnością powinniśmy starać się ze wszystkich sił, by zrobić, co tylko możemy, aby zminimalizować konsekwencje. Za wyjątkiem nielicznych przypadków, nie ma szczególnego pożytku ze stania z boku, przyglądania się i mierzenia rozgrywającej się katastrofy. Musimy działać, i tego powodu najbardziej powinien nas interesować trzeci rozdział raportu IPCC: „Scenariusze emisji i zmiany systemu konieczne do zatrzymania ocieplenia na poziomie 1,5°C”.

Czy możemy przekroczyć limit i oczyścić atmosferę z dodatkowych związków węgla?

W swoich analizach IPCC posługuje się „zintegrowanymi modelami oceny”. Modele te połączone są z pakietami założeń dotyczących zmian w produkcji i zużyciu energii, zmian sposobu użytkowania gruntów i innych czynników, a następnie używają ich do wyznaczenia scenariuszy osiągnięcia celu – w tym raporcie, globalnego ocieplenia o 1,5 lub 2°C. Te scenariusze nie zawsze są linią prostą, stąd do jakiegoś punktu w przyszłości. Wiele z nich – a tak naprawdę większość – zakłada w nieodległym terminie przekroczenie wartości progowych dla koncentracji gazów w atmosferze, z intencją usunięcia w jakiś sposób nadwyżki później. Jest to nazywane „przekroczeniem”. To niezwykle ryzykowna propozycja. Poprzednie, robocze wersje raportu nawet nie brały pod uwagę modeli nie zawierających jakiegoś przekroczenia limitów. Na szczęście końcowa wersja ocenia również modele bez przekroczenia lub z niewielkim przekroczeniem limitów emisji.

Pozwolenie na przekroczenie limitów jest szczególnie problematyczne, gdyż nie dysponujemy dziś technologiami umożliwiającymi usuwanie dwutlenku węgla z atmosfery. IPCC wskazuje na potencjalną możliwość użycia tzw. BECCS (Bio-energy with carbon capture and storage – energia z biomasy z wychwytywaniem i składowaniem dwutlenku węgla). Problem w tym, że technologia ta w chwili obecnej nie istnieje, z technicznego punktu widzenia jest mało prawdopodobne, żeby kiedykolwiek powstała, a tak czy inaczej wymagałaby dostaw ogromnych ilości biomasy, co spowodowałoby przekształcenie ziemi użytkowanej dziś w celach rolniczych i przez naturalne ekosystemy w plantacje roślin/drzew na potrzeby produkcji bioenergii. Jest to dokładne przeciwieństwo tego, co wielu ekspertów uważa za najbardziej obiecujące podejście – odtwarzania i ochrony naturalnych ekosystemów. Na szczęście raport przedstawia również scenariusz bez BECCS, a nawet posuwa się o krok dalej, apelując o ograniczenie użycia bioenergii. Być może ta zmiana stanowiska (nareszcie!) odzwierciedla stosy zrecenzowanej przez środowisko naukowe literatury, która wykazuje, że spalanie drzew w celu wyprodukowania elektryczności i zajmowanie ziemi rolnej pod uprawę kukurydzy służącej do produkcji etanolu, z pewnością nie rozwiąże problemu zmiany klimatu.

Mamy do dyspozycji szeroki wachlarz możliwych rozwiązań, które wiążą się z odnową zdegradowanych ekosystemów i zmianą praktyk rolniczych. IPCC rozpoznaje je, ale traktuje w niejasny i powierzchowny sposób. 15 października ukazał się raport grupy organizacji znanej jako Climate Land Ambition Rights Alliance (CLARA), który przedstawia potencjał holistycznego podejścia do ochrony i renaturyzacji ekosystemów, jeśli chodzi o wychwytywanie związków węgla z atmosfery. Autorzy odrzucają ryzykowne rozwiązania techniczne, takie jak BECCS, i słusznie stwierdzają: „Walki ze zmianą klimatu nie da się oddzielić od wysiłków na rzecz zapewnienia bezpieczeństwa żywnościowego, ochrony praw człowieka oraz ochrony i odbudowy naturalnych ekosystemów”.

Podobnie, organizacja Global Forest Coalition zauważa, że terytoria i obszary chronione, zajmowane przez ludy rdzenne i społeczności lokalne, obejmują pomiędzy 12 a 22 procent terytorium Ziemi, i pełne uznanie ich praw do długoterminowego zarządzania  ziemią i bioróżnorodnością oraz czerpania z tego korzyści ma kluczowe znaczenie. Opublikowany w 2018 roku raport organizacji Community Conservation and Resilience Initiative opisuje przykłady ochrony przyrody przez lokalne społeczności i ocenia, w jaki sposób można je najskuteczniej wspierać, aby zapewnić ochronę różnorodności biologicznej i kulturowej. Raport ten pokazuje, że działania na rzecz ochrony ziemi, które są lokalne, oddolne i partycypacyjne, są też najbardziej skuteczne.

W przeciwieństwie do tego, analizy IPCC są procesem odgórnym, co sprawdza się w kontekście oceny globalnych i regionalnych konsekwencji ocieplenia. Ale ostatecznie, jeśli chodzi o doradzenie światu „co robić” w kwestii zmiany klimatu, IPCC po prostu nie dysponuje żadnymi strukturami demokratycznymi, które mogłyby ocenić poszczególne technologie. Ostatnio rozważa się nawet zastosowanie ekstremalnie ryzykownego podejścia technicznego: klimatycznej geoinżynierii, polegającej na wysyłaniu cząsteczek siarczanu do stratosfery, aby odbijały światło słoneczne z powrotem w przestrzeń kosmiczną. Zwolennicy tej technologii zamierzają ją przetestować na wolnym powietrzu już w nadchodzącym roku. Tego rodzaju podejścia oparte na geoinżynierii są niesprawdzone i niezwykle ryzykowne, i jest o wiele bardziej prawdopodobne, że pogorszą sytuację, zamiast ją poprawić.

Ogromny wpływ na treść i charakter raportów IPCC ma dobór autorów. Nacisk na podtrzymanie wzrostu gospodarczego i minimalizowanie kosztów łagodzenia skutków zmiany klimatu to efekt zaangażowania wielu ekonomistów i fizyków. Zniekształcony sposób, w jaki IPCC traktuje podejścia oparte na ekosystemach, spowodowany jest brakiem udziału ekologów.

W maju 2017 roku w liście skierowanym do przewodniczącego IPCC 108 organizacji obywatelskich wyraziło głębokie zaniepokojenie wyborem autorów, którzy są wysokimi rangą pracownikami czołowych przedsiębiorstw paliwowych – ExxonMobil i Aramco, drugiego i trzeciego z największych globalnych emitentów gazów cieplarnianych. Autorzy listu podkreślali, że Exxon jest właścicielem większości patentów i interesów finansowych w dziedzinie wychwytywania dwutlenku węgla i jego sekwestracji (czyli technologii „czystego węgla”), i delikatnie mówiąc, mamy do czynienia z rażącym konfliktem interesów.

W końcu staje się coraz bardziej oczywiste, że właściwą, skuteczną odpowiedzią na problem zmiany klimatu nie są projekty techniczne na skalę globalną, lecz rozwiązania przyjmowane i kontrolowane lokalnie, których ludzie domagają się od dziesięcioleci, w tym zatrzymanie rozbudowy infrastruktury paliw kopalnych, ochrona ziemi oraz poszanowanie praw człowieka i natury. Bezwzględna pogoń za korporacyjnym bogactwem i władzą oraz wzrostem gospodarczym za wszelką cenę hamuje realizację tych lokalnych, oddolnych rozwiązań.

Być może przekroczyliśmy już punkt, w którym można było ograniczyć ocieplenie do poziomów, które umożliwiłyby uniknięcie poważnych konsekwencji. Już ich doświadczamy, i z pewnością tempo, w jakim wprowadzamy konieczne zmiany, jest o wiele za wolne. Nie ma jednak powodu, by zaprzestać dążenia do zmiany, i jest powód, by mieć odrobinę nadziei, że możemy zrobić wiele rzeczy, aby ograniczyć szkody. Kluczowym krokiem będzie powstrzymanie trwającej destrukcji ekosystemów, uznanie i ochrona tych, którzy są dobrymi opiekunami ziemi, zmiana naszych praktyk rolniczych i leśnych oraz naszej diety. Powinny temu towarzyszyć zmiany w innych dziedzinach, szczególnie w sektorze energetycznym. I nie zapominajmy o słoniu w salonie – drażliwej kwestii amerykańskich emisji militarnych. To zadanie może się wydawać niewykonalne, ale skoro stawka jest tak duża, to czy możemy robić coś innego,  niż starać się absolutnie ze wszystkich sił?

Rachel Smolker, Truthout

Tłumaczenie: Jan Skoczylas

Copyright, Truth-out.org. Reprinted with permission.

źródło: Truth-out.org

Artykuł ukaże się wkrótce w nowym, papierowym wydaniu Zielonych Wiadomości, w całości poświęconym zmianie klimatu.

Jeśli podoba Ci się to, co robimy, prosimy, rozważ możliwość wsparcia Zielonych Wiadomości. Tylko dzięki Twojej pomocy będziemy w stanie nadal prowadzić stronę i wydawać papierową wersję naszego pisma.
Jeżeli /chciałabyś/chciałbyś nam pomóc, kliknij tutaj: Chcę wesprzeć Zielone Wiadomości.

 

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.