ISSN 2657-9596

Ocean – od kolonii do globalnego narodu (cz. I)

Olivier Dubuquoy , Edouard Gaudot
22/06/2016

Podejście państw europejskich do otaczających je wód wpisane było jak do tej pory w logikę kolonizacji – podbijania nowych terenów w imię interesu narodowego.

Granice państwowe przecinają dziś oceany, dzieląc je niczym lądy. Globalizacja daje nam jednak szansę na nowe sposoby myślenia, wykraczające poza tradycyjne podejście do suwerenności terytorialnej. Powinniśmy zatem popatrzeć na nie w nowym świetle – jako wspólne dobro i… osobny naród.

“Morze jest wielkim zbiornikiem Natury. Można by rzec, że od niego zaczął się świat – kto wie, czy na nim się nie skończy? To w nim znajdujemy najwyższy stopień spokoju. Morza nie należą do despotów. Na ich powierzchni ludzie nadal mogą egzekwować niesprawiedliwe prawa, walczyć, rozrywać się na strzępy i doświadczać ziemskich koszmarów. Ale już trzydzieści stóp pod powierzchnią ich panowanie się kończy, ich wpływ gaśnie, a potęga – znika. Ach, Sir, życie – życie w samym sercu wód! Tylko tam niepodległość! Tam nie uznaję żadnych panów! To tam jestem wolny!”

Juliusz Verne, 20.000 mil podmorskiej żeglugi, 1869.

Nowe przestrzenie, nowe granice

Ziemię pokrywa 5 oceanów, zajmujących 71% jej powierzchni – obszar 361 milionów kilometrów kwadratowych. Po II wojnie światowej zasada wolności mórz została stanęła przed niemałymi wyzwaniami, związanymi np. z rozwojem przemysłowego rybołówstwa oraz eksploatacją paliw kopalnych.

Stosowne regulacje zostały skodyfikowane podczas konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie prawa morza, która odbyła się w Montego Bay w roku 1982. Pozwoliła ona państwom na realizacje swoich uprawnień na otwartych akwenach.

Mogą one przywłaszczać sobie tego typu przestrzenie za pośrednictwem Wyłącznych Stref Ekonomicznych, jak również poszerzać ich obszar aż do 200 mil morskich (ok. 370 kilometrów) poza szelf kontynentalny, mogąc sięgać nawet 350 mil (ok. 650 km) od brzegu.

Strefy te poszatkowały oceany, pokrywając już 1/3 ich powierzchni.

Wewnątrz nich oraz poszerzonego obszaru szelfu kontynentalnego państwa z dostępem do morza mają wyłączne prawa do ich eksploracji i wykorzystywania w celach ekonomicznych. Wydają one koncesje wydobywcze poszczególnym przedsiębiorstwom, co wiąże się z rosnącą presją na łowiska ryb oraz na surowce naturalne, zlokalizowane pod dnem.

Morza i oceany stały się niepostrzeżenie nowym frontem globalnego wyścigu o zasoby paliw kopalnych, który do tej pory toczył się głównie na lądzie.

1/3 obecnego wydobycia węglowodorów (ropy naftowej, gazu ziemnego) odbywa się obecnie w akwenach.

W wypadku koncernu Total wskaźnik ten wynosi aż 78%, z czego 30% wydobywanych jest na głębokości większej niż 1.000 metrów). Pod wodą ukrytych ma być od 20 do 30% globalnych rezerw tych surowców. Drogą wodną realizowane jest około 90% handlu międzynarodowego. 1/3 globalnego ruchu morskiego generuje transport związany z sektorem energetycznym.

95% światowej komunikacji (od internetu, poprzez rozmowy telefoniczne, aż po przepływy finansowe) odbywa się za pomocą podwodnych kabli. „Globalizację myli się zatem często z „upłynnieniem” świata”.

Europa, jeśli brać pod uwagę tylko Unię Europejską, jest niewielkim kontynentem – kiedy jednak patrzymy na nią wraz z należącymi do niej Wyłącznymi Strefami Ekonomicznymi, wraca do rangi globalnego imperium, którym była za swych kolonialnych czasów. Jej powierzchnia rośnie wówczas do 25,6 milionów kilometrów kwadratowych.

Obszary uważane za własne przez państwa członkowskie leżą głównie poza obszarem samej UE. Kolonialna przeszłość „Starego Kontynentu” zostaje wskrzeszona przez nowe terytoria oraz czekające na przejęcie surowce. Europa ma szansę odegrać istotną rolę w globalnym zarządzaniu obszarami wodnymi.

Francja, druga po Stanach Zjednoczonych największa potęga morska ma pod swoją kontrolą 11 milionów kilometrów kwadratowych Wyłącznych Stref Ekonomicznych, z czego ponad 95% leży przy jej terytoriach zamorskich.

Wyspy stają się kluczowymi punktami w procesie ogłaszania za swoje przestrzeni wodnych oraz znajdujących się na ich terenie surowców.

Globalna obecność Francji wiąże się z dużą ilością granic morskich – a konkretnie 39 ich odcinków, które dzieli z 30 różnymi krajami. Aż 34 z nich mieści się poza kontynentalną Francją. Mnożenie się granic na morzu prowadzi do napięć, roszczeń i ich negocjowania. Zamorskie terytoria Francji, obejmujące ponad 95% należącej do tego kraju przestrzeni wodnej, okazują się szczególnie ważne z punktu widzenia gospodarki, energetyki oraz geopolityki.

Warto zauważyć, że zarówno Wielka Brytania, jak i Francja mają pod swym władaniem sporo Wyłącznych Stref Ekonomicznych, znajdujących się na obszarach uznanych przez Organizację Narodów Zjednoczonych za zdekolonizowane.

Choć nie brak analiz sugerujących, że “globalizacja” przyczyniła się do osłabienia państw narodowych (niezależnie od tego, czy z tego faktu się cieszą, czy nad nim ubolewają), warto zauważyć, że nie przestały być one filarami systemu globalnego. Nie przestały również w jego wyniku być bezużyteczne.

Historyczny proces eksploracji i zdobywania kontroli nad terytorium, jego zasobami oraz populacją, który zaczął się jeszcze w Renesansie, wcale się nie skończył. Poza kontrolą tego czy innego państwa nadal pozostaje sporo terytorium. Granice państwowe przecinają oceany, tak jak i kontynenty. Mamy do czynienia z kolonizacją, która nie używa już tego tytułu.

Kolonizacja obszarów wodnych, realizowana głównie przez mające dostęp do morza kraje Globalnej Północy, grozi pogłębieniem istniejących nierówności i może prowadzić do konfliktów.

Niemal 1/4 krajów świata nie ma dostępu do morza i musi negocjować dostęp do niego ze swoimi sąsiadami. Kraje te często są jednymi z najbiedniejszych, najsłabiej rozwiniętych gospodarczo na świecie. Los ten przypadł w udziale m.in. Boliwii, Paragwajowi oraz Republice Środkowej Afryki.

Konwencja Narodów Zjednoczonych dotycząca prawa morza pozwala najbogatszym krajom dzielić się oceanem i jego zasobami, jako że była ona pierwotnie zaprojektowana pod kątem wspierania rozwoju krajów Globalnego Południa.

To tylko pozorny paradoks. Pozytywne efekty poszerzania granic na obszary wodne zwiększają bowiem również obszar wpływu wielkich firm wydobywczych, znajdujących się głównie w rękach państw już rozwiniętych.

Artykuł „The Ocean: From Colonised Territory to Global Nation” ukazał się na łamach Zielonego Magazynu Europejskiego. Tłum. Bartłomiej Kozek.

Zdj. Treehill na licencji CC BY-SA 3.0

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.