ISSN 2657-9596
Zdjęcie: Canva

Dramat dzieci bez opieki na granicy polsko-białoruskiej

Agnieszka Korniluk , Redakcja
18/06/2025

Samotność, strach i system, który wypycha. Opowieść o dzieciach, które przekraczają polską granicę bez opieki – i o dorosłych, którzy nie zawsze potrafią je ochronić.

Głosy, których nie słychać

Wśród gęstwin lasów na pograniczu polsko-białoruskim rozbrzmiewają głosy dzieci, których nikt nie słyszy – zagubione, przestraszone, często milknące z obawy przed wykryciem.

„Bałam się, że już nigdy nie zobaczę mamy. W lesie było ciemno i zimno, a dorośli mówili, że musimy być cicho, żeby nas nie znaleźli” – wyznaje jedno z dzieci, które samotnie przekroczyło granicę.

To nie jest odosobniony przypadek – podobne historie powtarzają się setki razy, choć w oficjalnych statystykach dzieci te pozostają niewidzialne. Ich przeżycia to nie tylko dramat jednostki, lecz także milczący oskarżenie pod adresem systemu, który nie zapewnia im ochrony ani głosu.

Dlaczego powstał raport Save the Children?

Raport Fundacji Save the Children Polska powstał z potrzeby zadania fundamentalnego pytania: czy Polska realizuje najlepszy interes dzieci cudzoziemskich bez opieki, które przekraczają granicę w poszukiwaniu bezpieczeństwa. Autorzy raportu, wsłuchując się w historie najmłodszych migrantów, chcieli sprawdzić, czy kraj, który zobowiązał się do ochrony praw dziecka, rzeczywiście wywiązuje się z tej odpowiedzialności. Raport jest próbą przełamania społecznej i instytucjonalnej obojętności – to głos sprzeciwu wobec praktyk, które sprawiają, że dzieci pozostają na marginesie, a ich dramaty rozgrywają się w cieniu politycznych debat i proceduralnych zawiłości.

Dzieci migranci: kim są?

Dzieci bez opieki na polsko-białoruskiej granicy to w większości nastolatkowie w wieku 15–17 lat, choć nie brakuje wśród nich także młodszych i dziewcząt, takich jak Sainab z Somalii, która uciekła przed przemocą i wymuszonym małżeństwem. Pochodzą z krajów, gdzie wojna, prześladowania religijne, bieda i brak perspektyw są codziennością – z Somalii, Syrii, Afganistanu, Iranu czy Egiptu. Ich podróż to desperacka próba ocalenia życia, szukania szansy na przyszłość, czasem połączona z traumą rozłąki z rodziną, przemocy ze strony przemytników i niepewnością każdego kolejnego dnia. Granica, którą przekraczają, nie jest tylko linią na mapie – to granica między strachem a nadzieją na lepsze jutro.

Liczby, które nie oddają dramatu

Według danych Stowarzyszenia We Are Monitoring, w 2024 roku przez zieloną granicę z Białorusią przeszło co najmniej 265 dzieci bez opieki, choć rzeczywista liczba może być znacznie wyższa, bo wiele dzieci znika z systemu i nie jest rejestrowanych. Statystyki są rozbieżne: Urząd do Spraw Cudzoziemców odnotował 297 dzieci cudzoziemskich bez opieki, Komenda Główna Straży Granicznej – jedynie 22, a przygraniczne placówki SG – 58. Ta rozbieżność nie jest tylko biurokratycznym problemem; pokazuje, jak łatwo dzieci mogą „zniknąć” z radarów państwa, stając się ofiarami systemowej bezradności. Za każdą liczbą kryje się dziecko, którego los pozostaje nieznany – czy znalazło bezpieczeństwo, czy padło ofiarą przemocy lub handlu ludźmi.

System, który nie istnieje

Raport Save the Children nie pozostawia złudzeń: Polska nie posiada spójnych, skutecznych procedur identyfikacji i ochrony dzieci bez opieki. Odpowiedzialność za ich los jest rozproszona pomiędzy różne instytucje, a procedury są niejasne i nieskuteczne. Dzieci są często traktowane jak dorośli, umieszczane w zamkniętych ośrodkach, gdzie dostęp do wsparcia psychologicznego i edukacji jest iluzoryczny. Przebywanie w detencji prowadzi do depresji, lęków i prób samookaleczeń – a przecież zgodnie z prawem detencja dzieci powinna być ostatecznością, nie normą. W praktyce jednak system nie chroni, lecz wypycha najmłodszych poza margines, pozostawiając ich samym sobie.

Przemoc, pushbacki i strach

Raport opisuje praktyki pushbacków – nielegalnych wypchnięć dzieci z powrotem na Białoruś, często połączonych z przemocą fizyczną i psychiczną. Dzieci są bite, szczute psami, pozbawiane dokumentów i ciepłej odzieży, a po stronie polskiej arbitralne decyzje funkcjonariuszy mogą sprawić, że dziecko zostanie uznane za dorosłego wyłącznie na podstawie kontrowersyjnych badań RTG kości. Przebywanie w strzeżonych ośrodkach dla cudzoziemców jest dla dzieci traumatyzujące – raporty psychologów i prawników potwierdzają, że najmłodsi cierpią tam na depresję, zaburzenia odżywiania i snu, lęki, regresje rozwojowe, a nawet myśli samobójcze. Brakuje wsparcia psychologicznego, a dostęp do opieki zdrowotnej i edukacji jest iluzoryczny.

Piecza zastępcza – przystanek, nie dom

Nawet jeśli dziecko trafi do polskiej pieczy zastępczej, nie oznacza to końca jego problemów. Brakuje miejsc, wsparcia językowego i psychologicznego, a dzieci często traktują Polskę jako przystanek w drodze na Zachód. Wielu z nich znika z placówek, a system nie jest w stanie ich odnaleźć ani zapewnić im bezpieczeństwa. Pracownicy domów dziecka przyznają, że większość dzieci nie widzi w Polsce miejsca na nowy start – to tylko kolejny etap niepewnej podróży, często kończącej się ponownym zaginięciem. Ich zniknięcia są wygodne dla systemu – pozwalają uniknąć odpowiedzialności i trudnych formalności.

Prawa człowieka i prawa dziecka

Dzieci bez opieki są szczególnie chronione przez prawo międzynarodowe – m.in. Konwencję o prawach dziecka ONZ, która gwarantuje każdemu dziecku prawo do ochrony, edukacji, opieki zdrowotnej i życia bez przemocy. Polska, jako kraj członkowski UE i sygnatariusz konwencji, ma obowiązek respektować te prawa. Detencja dzieci powinna być absolutnym wyjątkiem, a nie regułą – tymczasem raport pokazuje, że rzeczywistość jest daleka od ideału. Każde dziecko, niezależnie od pochodzenia, wyznania czy koloru skóry, zasługuje na bezpieczeństwo i szacunek.

Wspólna odpowiedzialność – pakt migracyjny w świetle raportu Save the Children

W raporcie Save the Children Polska Europejski Pakt o Migracji i Azylu jawi się jako niezbędna odpowiedź na chaos i bezradność, z jakimi mierzą się dzieci bez opieki na granicach Unii. Autorzy podkreślają, że tylko spójne, wspólnotowe zasady mogą zapewnić najmłodszym bezpieczeństwo i szansę na przyszłość – dziś bowiem państwa członkowskie zbyt często przerzucają odpowiedzialność, a systemowe luki pozwalają dzieciom znikać bez śladu.

Pakt ma być gwarancją solidarności i równego traktowania, ale raport nie pozostawia złudzeń: bez realnej woli wdrożenia, nawet najlepsze regulacje pozostaną martwe. Wciąż brakuje jednolitych procedur, skutecznego monitoringu i odwagi, by postawić prawa dziecka ponad politycznymi kalkulacjami. Wspólna odpowiedzialność to dziś nie tyle deklaracja, co pilna potrzeba – jeśli Europa nie chce, by dramat dzieci na granicy trwał dalej.

Odsłonięta ścieżka w lesie wzdłuż przebiegu dawnej linii kolejowej, która łączyła obecny dworzec Włodawa w Polsce ze stacją Vlodava na Białorusi.
fot: Jan Pešula Zdjęcie: Wikimedia Commons

Kluczowe wnioski płynące z raportu

  • Brak systemu ochrony: Polska nie posiada spójnych, skutecznych procedur identyfikacji i ochrony dzieci bez opieki. Odpowiedzialność jest rozproszona, a procedury niejasne, co prowadzi do bezradności instytucji.

  • Dzieci traktowane jak dorośli: Często są umieszczane w zamkniętych ośrodkach dla cudzoziemców, gdzie nie mają dostępu do wsparcia psychologicznego, edukacji ani odpowiedniej opieki. Detencja dzieci powinna być wyjątkiem, a nie normą.

  • Przemoc i pushbacki: Dzieci są narażone na przemoc fizyczną i psychiczną, zarówno po stronie białoruskiej, jak i polskiej. Praktyki pushbacków – nielegalnych wypchnięć na Białoruś – są powszechne i łamią prawa człowieka.

  • Znikające dzieci: Brak monitoringu sprawia, że dzieci znikają z placówek, a system nie jest w stanie ich odnaleźć ani zapewnić im bezpieczeństwa. Często uciekają z pomocą przemytników lub rodziny, czasem bez śladu.

  • Niewystarczająca piecza zastępcza: Nawet jeśli dzieci trafiają do pieczy zastępczej, traktują ją jako przystanek w drodze na Zachód, a wsparcie językowe i psychologiczne jest niewystarczające.

Odpowiedzialność dorosłych

Każde dziecko zasługuje na bezpieczeństwo – niezależnie od pochodzenia, wyznania czy koloru skóry. To podstawowa wartość, którą powinien gwarantować każdy system społeczny i prawny. Tymczasem rzeczywistość na polsko-białoruskiej granicy pokazuje, że dzieci bez opieki są nie tylko pozbawione ochrony, ale wręcz wypychane do dalszej, niebezpiecznej podróży. Brakuje jednej osoby lub instytucji, która wzięłaby pełną odpowiedzialność za ich los – odpowiedzialność jest rozproszona, a dzieci gubią się w gąszczu procedur i biurokracji. W efekcie pozostają same, bez realnego wsparcia i opieki. Dorośli – urzędnicy, politycy, wychowawcy – mają obowiązek zapewnić tym dzieciom bezpieczeństwo. To nie tylko wymóg prawa, ale przede wszystkim kwestia człowieczeństwa i sumienia.

Sprawdzian z empatii

Nie można już dłużej udawać, że dramat dzieci takich jak Sainab to odległy problem, który nas nie dotyczy. Jeśli chcemy, by ich los na polsko-białoruskiej granicy nie powtarzał się w nieskończoność, musimy przejść od pustych deklaracji do konkretnych działań. To nie jest wyłącznie kwestia procedur czy polityki – to sprawa sumienia, człowieczeństwa i odpowiedzialności za tych, którzy nie mają głosu.

Dzieci przekraczające granicę samotnie nie są tylko liczbami w statystykach – to konkretne istnienia, które każdego dnia doświadczają strachu, samotności i przemocy. Każde z nich zasługuje na to, by być zauważone, wysłuchane i otoczone opieką. Potrzebujemy pilnego opracowania jasnych, przejrzystych procedur identyfikacji i ochrony najmłodszych migrantów, by żadne dziecko nie zniknęło w systemie, a każda historia została potraktowana z należytą troską.

Kluczowe jest powołanie niezależnego reprezentanta dziecka cudzoziemskiego – osoby, która będzie czuwać nad jego interesami od pierwszego dnia pobytu w Polsce, reprezentować je przed urzędami i instytucjami, a przede wszystkim – być dla niego wsparciem w świecie pełnym niepewności. Niezwykle ważne jest także natychmiastowe zapewnienie wsparcia psychologicznego i dostępu do edukacji, co pozwoli dzieciom odzyskać poczucie bezpieczeństwa i nadzieję na przyszłość.

Równocześnie należy stanowczo zakończyć praktyki pushbacków i detencji dzieci, które są sprzeczne z prawem międzynarodowym i prowadzą do nieodwracalnych szkód psychicznych i fizycznych. To nie są postulaty ponad miarę – to absolutne minimum, które powinniśmy zapewnić każdemu dziecku szukającemu w Polsce ochrony.

Bo każda historia, taka jak Sainab, to nie statystyka – to życie, które można ocalić. Odpowiedzialność za te dzieci spoczywa na nas wszystkich – jako społeczeństwie, instytucjach i ludziach. To nasz etyczny obowiązek, by nie odwracać wzroku i nie pozwolić, by dramat dzieci na granicy trwał dalej.

Źródło: Raport Save the Children „Dzieci bez opieki na granicy z Białorusią i w polskiej pieczy zastępczej w 2024 roku.”

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.

Discover more from Zielone Wiadomości

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading