ISSN 2657-9596

Szkoccy Zieloni rosną w siłę

Bartłomiej Kozek
13/05/2016

Jeśli majowe wybory w Zjednoczonym Królestwie były gdzieś szczególnie dla Zielonych życzliwe, to na pewno w Szkocji. Jakie są źródła ich sukcesu na północy kraju?

Choć Zielonym Anglii i Walii nie udało się odnieść większych sukcesów w wyborach lokalnych w Anglii, to już utrzymanie pozycji trzeciej siły w Londynie – mimo rosnącego znaczenia eurosceptycznej Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP) – można uważać za niezłe osiągnięcie.

Podobnie jak zwiększenie obecności w regionalnym Zgromadzeniu Irlandii Północnej przez siostrzaną partię, gdzie do dotychczasowego jednego mandatu dodali właśnie drugi.

Wydaje się jednak, że największym od dawna osiągnięciem jest potrojenie liczebności ekopolitycznej ekipy w Zgromadzeniu Szkockim – z 2 do 6. Wzrost ich politycznego znaczenia ma wieloraki charakter.

Samodzielna pozycja

Po pierwsze, udało im się wygrać z Liberalnymi Demokratami rywalizację o miano czwartej pod względem wielkości siły politycznej w tamtejszym parlamencie.

Po drugie, rządząca w Edynburgu Szkocka Partia Narodowa (SNP) utraciła w nim samodzielną większość, co wymuszać na niej będzie poszukiwanie poparcia dla swoich pomysłów wśród innych ugrupowań – a to z kolei szansa m.in. dla Zielonych na skuteczne przepchnięcie co najmniej części własnych postulatów.

Skąd ten wzrost znaczenia? Także i tu wyróżnić można co najmniej dwie kwestie.

Po pierwsze – opłaciło się im poparcie referendum niepodległościowego, w którym zachęcali do wybicia się przez Szkocję na niezawisłość.

Postawili wówczas na swój własny, wyrazisty przekaz, odróżniający ich od SNP. Nie nawoływali do secesji dla niej samej, ale jako impulsu na rzecz budowy bardziej ekologicznego, sprawiedliwego społeczeństwa.

Nie zatrzymywali się w pół drogi, krytykując takie pomysły SNP, jak utrzymanie funta szterlinga jako waluty nowego państwa czy pozostawienia na jego czele Elżbiety II.

Stanowisko to przyniosło partii wzrost poparcia. Zwiększyła się również baza członkowska – podczas gdy przed jesienią 2014 liczyła ona ok. 2.000 osób, po referendum niepodległościowym jej szeregi urosły do ok. 8-8,5 tysiąca.

Po drodze zebrała ona jeszcze dwójkę posłów SNP, którzy opuścili partię z powodu zmiany jej stanowiska w sprawie członkostwa niepodległego kraju w NATO – szkoccy socjaldemokraci opowiedzieli się za nim, Zieloni preferowaliby neutralność.

Zmiany na scenie

Kolejnym powodem ekopolitycznego sukcesu było poreferendalne osłabnięcie tamtejszej Partii Pracy – niegdyś dominującej siły w politycznym pejzażu. SNP, zamiast osłabnąć po przegranym referendum, przejęło sporą część elektoratu Labourzystów. Efektem było zdobycie w zeszłym roku aż 56 z 59 mandatów, jakie przysługują Szkocji w Izbie Gmin.

W tym roku okazało się, że nie ma za bardzo miejsca na dwie silne partie socjaldemokratyczne. Choć SNP oddało nieco politycznego pola w parlamencie, to Partia Pracy oddała go znacznie więcej.

Sporą część jej pozostałego unionistycznego elektoratu przejęli Torysi, uważani do lat 80. XX wieku za toksyczną partię w tym regionie.

Tym razem Partii Konserwatywnej pod wodzą Ruth Davidson udało się jednak zdobyć nowych wyborców. Było ich na tyle dużo, że udało im się zepchnąć Partię Pracy z roli drugiej siły politycznej oraz oficjalnej opozycji wobec SNP.

Zielonym udało się pozyskać elektorat na lewo od SNP, w tym część dawnych wyborców Labourzystów. Przedwyborcze sondaże dawały im szanse nawet na 12 mandatów. W trakcie kampanii jasno komunikowali, że w parlamencie w Edynburgu potrzebny jest głos, który będzie popychał Szkocką Partię Narodową na lewo.

Jaka Szkocja?

Co konkretnie miałoby to oznaczać? Wśród swoich wyborczych priorytetów podali m.in. stworzenie 200 tysięcy nowych, zielonych miejsc pracy w sektorach takich jak energetyka odnawialna czy przemysły kreatywne.

Może to mieć istotne znaczenie m.in. w okolicach Aberdeen – miasta, które do tej pory korzystało na zapotrzebowaniu na ropę i gaz z Morza Północnego i które teraz zmaga się ze skutkami niskiej ceny surowców, zagrażającej stabilności ekonomicznej tego rejonu kraju.

Dorzucają do tego tradycyjne ekopolityczne postulaty, takie jak walkę z ubóstwem energetycznym za pomocą programów termorenowacji budynków czy wprowadzenie zakazu wydobycia gazu łupkowego, co uważają za pomysł odwracający uwagę od konieczności zintensyfikowania działań na rzecz odejścia od paliw kopalnych.

Przyspieszeniu powinny ich zdaniem ulec również działania na rzecz budowy mieszkań komunalnych.

Lepsze wykorzystanie nieużytków, stworzenie dedykowanego mieszkalnictwu banku inwestycyjnego, opodatkowanie pustostanów, zachęcające do ich wynajmowania – wszystko to miałoby przyczynić się do zmniejszenia głodu mieszkaniowego.

Pod wodzą Zielonych zmiany zachodziłyby również w edukacji. Wskazują oni na konieczność odejścia od kultury testów, chcą również poszerzenia nauczania, obejmującego m.in. trening zdolności interpersonalnych, umiejętność pracy grupowej, edukację obywatelską oraz globalną. Chcą również sfinansowania programu, gwarantującego każdej osobie opuszczającej edukację dalsze kształcenie, szkolenia bądź pracę.

Istotną rolę w programie odgrywała kwestia poszerzania demokracji w kraju. Samorządy powinny ich zdaniem realizować większą część swoich wydatków z lokalnych podatków (50-60% zamiast dzisiejszych 18%) dzięki daniu im dodatkowych uprawnień w tej materii. Szkockie władze musiałyby za każdym razem dowodzić, że w określonej sprawie ich działania byłyby bardziej efektywne, niż w wypadku pozostawienia ich władzom lokalnym.

Powyborczy sprawdzian

Pozostaje teraz pytanie, jak wiele z tych i innych haseł (od walki z TTIP po uwolnienie Szkocji z broni jądrowej) będą w stanie przeforsować. Brak samodzielnej większości SNP oraz fakt, że obie te partie znajdują się w obozie proniepodległościowym, może skłaniać je do współpracy.

Może, ale nie musi. Śledzenie, czy wraz ze wzrostem reprezentacji parlamentarnej wzrośnie również ich wpływ na politykę w Edynburgu, będzie jednym z ciekawszych zajęć tamtejszych komentatorów politycznych.

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.