ISSN 2657-9596

Nowe pomysły na uprzemysłowienie

Bartłomiej Kozek
07/11/2014

W jaki sposób możemy tworzyć nowe miejsca pracy i poprawiać jakość życia? Jak przejawia się dziś innowacyjność – i czy koniecznie oznacza ona wykorzystywanie nowoczesnych technologii?

Na te pytania usiłowano udzielić odpowiedzi na konferencji „Reindustrializacja społeczno-ekologiczna – lokalna i high-tech?”, która odbyła się na początku września w Wiedniu. Była elementem największego jak do tej pory wspólnego projektu Zielonej Fundacji Europejskiej oraz ekopolitycznych fundacji z poszczególnych państw UE – w tym wypadku zorganizowanego z austriacką Grüne Bildungswerkstatt.

Praktyka

Podczas pierwszej części konferencji przedstawiono dwa bardzo od siebie różne przykłady nowego zielonego biznesu. Cloed Priscilla Baumgartner zaprezentowała MILCH – upcyklingową firmę modową. Wykorzystując już wytworzone materiały, wykonuje ona rzemieślniczą pracę, by stworzyć z nich nowe, gustowne obuwie czy odzież, którą następnie sprzedaje na rynkach 5 krajów. Za pomocą specjalnej listy dyskusyjnej porozumiewa się z innymi projektantami, wymieniając się doświadczeniami oraz dzieląc się nowymi pomysłami.

Roland Stelzer zdecydowanie stawia na nowoczesne technologie. Jego HappyLab tworzy klaster dla osób chcących współpracować nad innowacyjnym oprogramowaniem bądź rozpocząć produkcję przemysłową. Do dyspozycji początkujących przedsiębiorców oddaje m.in. drukarkę trójwymiarową. Stelzer stara się ich przekonać do tego, że jej wykorzystanie jest banalnie proste – szkolenie z jej obsługi ma trwać raptem godzinę. HappyLab ma już na swym koncie niemałe sukcesy. Wytworzone w nim drony zwiadowcze zostały zakupione przez wiedeńską straż pożarną, wkrótce też powstanie oddział projektu w Salzburgu. Działania te, wykorzystujące dzielenie się wiedzą oraz sprzętem, mają być dowodem na zacieranie się granic między producentem a konsumentem.

Nie tylko towary

Anna Meroni z politechniki w Mediolanie uzupełniła ten obraz o inicjatywę na rzecz innowacji w usługach społecznych, w której uczestniczy. DESIS to sieci inicjatyw, nastawionych na zmniejszanie presji człowieka na środowisko oraz odbudowę dóbr wspólnych i tkanki społecznej. Jednym z projektów, nad którym pracują, jest „usługowy fab-lab” – przestrzeń, w której obywatelki i obywatele będą mogli się spotykać i współtworzyć ważne dla nich usługi. Jego przykładem jest teren dawnej farmy w Mediolanie, który stał się inkubatorem inicjatyw społecznych.

Jej zdaniem instytucje publiczne powinny wspierać tego typu inicjatywy, np. użyczając im przestrzeń do działań, umożliwiającą eksperymentowanie i popełnianie błędów, a także ograniczając prawne bariery ich rozwoju. Przykładem dobrego podejścia władz do inicjatyw społecznych są dla Meroni ogrody społecznościowe w Nowym Jorku, zakładane oddolnie na terenach, gdzie brakowało zieleni. Miasto nie zdecydowało się na ich likwidację – wręcz przeciwnie, rozpoczęło współpracę z mieszkankami i mieszkańcami na rzecz utrzymania ich w dobrym stanie.

Meroni podkreślała, że innowacje nie muszą zawsze być „high-tech”. Owszem, do ich wytwarzania potrzebne są odpowiednie narzędzia komunikacyjne, ale mogą one np. służyć sieciowaniu inicjatyw na rzecz mniej stechnicyzowanego czy schemizowanego rolnictwa. Odpowiedzią na dezindustrializację ma być powrót rzemiosła, wyposażonego w wiedzę o całym łańcuchu produkcyjnym. Mogą nas czekać wielkie zmiany, które trudno przewidzieć – jak podkreślała badaczka przytaczając na dowód transformację sektora muzycznego w ostatnich 5 latach.

Zielone fundamenty

W jaki sposób Europa mogłaby wykorzystać ideę zielonego przemysłu na swoją korzyść? Odpowiedzi udzielał ekspert z belgijskiego think tanku Oikos, Dirk Holemans. Jego zdaniem nie powinniśmy się trzymać przekonania, że istnieje jedyna słuszna strategia jego rozwoju. Tak jak różne są poszczególne państwa członkowskie UE, tak różne powinny być ich strategie w tej materii. Zdecydował się jednak na zaprezentowanie fundamentalnej zasady, jaka powinna kierować zieloną reindustrializacją: to budowa inkluzywnej gospodarki cyrkularnej, uwzględniającej zarówno ludzkie potrzeby, jak i ograniczenia ekosystemów.

Przyszłość nie może być kontynuacją teraźniejszości – dowodził, wskazując na zmiany klimatu oraz na zmianę sieci relacji zależności i władzy, w której państwo narodowe nie jest już jedynym dominującym aktorem. Jako przykład pukającej do naszych drzwi przyszłości podawał pomysły z flamandzkiej Gandawy: wykorzystywanie plastikowych opakowań (np. po szamponach) jako surowca dla drukarek trójwymiarowych czy „WashBar”, umożliwiający jego klientkom i klientom zarówno napicie się kawy, jak i… zrobienie prania.

Nowa gospodarka będzie wymagała kilku fundamentalnych zmian. Przemyśleniu ulec musi dotychczasowe spojrzenie na prawa autorskie, które coraz częściej utrudniają innowacyjność zamiast ją wspierać. Niektóre firmy, takie jak wytwórca samochodów elektrycznych Tesla, zaczynają uwalniać swoje patenty, licząc na to, że oddolna aktywność pozwoli na przyspieszenie badań. Inną ważną zmianą będzie odchodzenie od zakupu towarów do wykupywania usług – np. dostępu do kopiowania zamiast zakupu kserokopiarki. Innowacje umożliwią również zmianę myślenia o wysypiskach śmieci, które staną się tymczasowymi przechowalniami, gdzie wyprodukowane przez nas dobra czekać będą na nowe sposoby pozyskiwania potrzebnych do produkcji surowców.

Tak wykuwają się przepisy na zieloną przyszłość. Debata na temat przemysłu, toczona w kręgach ekopolitycznych, z pewnością dostarczy jeszcze wielu świeżych pomysłów.

Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.