Ludzie, zwierzęta i kurcząca się planeta
Zagrożenia związane z potencjalnym przeludnieniem planety od lat spędzają sen z powiek, nie tylko popkulturowym autorom.
Również autorytety świata nauki wydają się perspektywą wzrostu populacji gatunku ludzkiego zaniepokojeni.
Kolejne miliardy
Publikacje takie jak „The Future of Planet Earth: Scientific Challenges in the Coming Century” autorstwa United States Geological Survey (USGS) czy raport z serii „Global Environment Outlook” autorstwa United Nations Environment Programme (UNEP) zgodnie ostrzegają, że utrzymanie dotychczasowego tempa wzrostu liczebności naszego gatunku sprawi, że oczekiwane 9 miliardów ludzi w roku 2050 będzie dla naszej planety wyzwaniem o wiele ponad jej możliwości.
Możliwości produkcji pokarmu, która to może zająć maksymalnie 38% powierzchni planety, będzie znacznie poniżej potrzeb tak ogromnej populacji. Niewystarczające może okazać się również 54 miliardy ton tlenu produkowane corocznie przez rosnące na Ziemi rośliny. Poniżej potrzeb przeżycia i zachowania zdrowia jest również przewidywana ilość czystej wody przypadająca na każdego mieszkańca planety.
Do ogromnej ilości produkowanych ścieków oraz odpadów przemysłowych dodajmy jeszcze naturalną chęć dostosowywania stylu życia do standardów świata zachodniego, wraz z ich zapotrzebowaniem energetyczno-żywnościowym i wizja świata, zaprezentowana w książkowo-filmowym cyklu „Igrzyska śmierci” (The Hunger Games) wydaje się niemal sielankowa…
Opublikowany ponad rok temu w „Proceedings of the National Academy of Sciences” artykuł podważa jednak tezę zwolenników kontroli liczebności ludzkiej populacji, jakoby ograniczanie przyrostu naturalnego samo w sobie miało być szybkim i łatwym rozwiązaniem gnębiących ludzkość problemów.
Nieoczekiwana konkurencja
W chwili obecnej populacja ludzi wzrasta równo o 1,2% rocznie. W tym samym czasie populacja zwierząt hodowlanych wzrasta aż o 2,4%. Nie trzeba szczególnie zaawansowanych zdolności matematycznych by wyliczyć, że do wspomnianego roku 2050 planeta będzie musiała pomieścić dodatkowe 120 milionów ton ludzi oraz 400 milionów ton zwierząt hodowlanych.
Przemysł hodowlany zużywa w skali globu 3/4 powierzchni gleby, na której uprawiane są rośliny przeznaczone do konsumpcji. Oznacza to, że jedynie 1/4 z nich zjadana jest bezpośrednio przez ludzi. Uprawy na potrzeby hodowli zwierząt odbywają się często nie tylko kosztem roślinnego pożywienia mogącego zaspokoić potrzeby ludzi, ale i tropikalnych lasów zamieszkiwanych przez dzikie gatunki zwierząt.
Tutaj pojawia się kolejna ofiara masowej hodowli zwierząt przeznaczonych do naszej konsumpcji – wymieranie gatunków dzikich zwierząt. Następnym pokłosiem przemysłu jest znacznie zwiększone zużycie oraz zanieczyszczenie globalnych zapasów wody.
Koszty ekologiczne
Dla przykładu, do „wyprodukowania” kilograma wołowiny potrzebne jest 15400 litrów wody. Do wyhodowania takiej samej masy pokarmu roślinnego, na przykład kukurydzy, potrzeba jej 1220 litrów (a więc mniej niż 10% ilości zużywanej do produkcji mięsa), ziemniaków – 290 litrów, i tak dalej, i tak dalej…
W samych Stanach Zjednoczonych produkcja mięsa odpowiada za wytwarzanie ilości ścieków 13 razy większej niż ta wytwarzana bezpośrednio przez populację ludzi.
Dodajmy do tego gazy cieplarniane (dwutlenek węgla oraz metan), wytwarzane poprzez hodowlę zwierząt w ilości większej niż sumarycznie produkowane przez przemysł samochodowy, samolotowy i pozostałe formy transportu, a okaże się, że wybór tego co jemy dla przyszłości naszej planety znaczy równie sporo, co planowanie rodziny czy przechodzenie na efektywność energetyczną oraz źródła odnawialne.
Zdj. Environmental Protection Agency w domenie publicznej
Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.