Ukraina walczy za europejskie idee
Nie pamiętam tak szybkiego procesu tworzenia demokratycznego narodu – mówi o rewolucji na Ukrainie europosłanka niemieckich Zielonych Rebecca Harms.
Maciej Józefowicz: Byłaś wiele razy na Ukrainie, jaka tam teraz panuje sytuacja? Czy po wybuchu rewolucji kraj stał się bardziej demokratyczny, czy też, po objęciu władzy przez Petra Poroszenkę, umocniła się tam władza oligarchów?
Rebecca Harms: Demonstracje na Majdanie, które zapoczątkowały ukraińską rewolucję, opowiedziały się za Europą: rządami prawa, sprawiedliwością społeczną, wolnością i demokracją. Dziś te postulaty są jeszcze silniejsze. Ludzie wciąż walczą za te idee. Budowa ukraińskiej tożsamości, którą zapoczątkował Majdan, przyspieszyła po obaleniu Janukowycza, aneksji Krymu i wybuchu wojny w Donbasie. Nie pamiętam tak szybkiego procesu tworzenia demokratycznego narodu.
MJ: Nie boisz się nacjonalistycznych tendencji w polityce ukraińskiej? Co powiesz o kulcie UPA czy uznawaniu Stepana Bandery za narodowego bohatera?
RH: Owszem, na Ukrainie istnieje skrajnie prawicowe i nacjonalistyczne skrzydło polityki. Rozwój nacjonalizmu jest naturalną rzeczą, tym bardziej, że Ukraina z winy sąsiedniego państwa została wciągnięta w wojnę. Ukraińska skrajna prawica jest jednak znacznie słabsza niż w innych krajach Europy: Francji, Wielkiej Brytanii, Belgii czy Włoszech. Potwierdziły to ostatnie wybory do Rady Najwyższej. Nikt nie wie, jak sytuacja rozwinie się w przyszłości, ale na razie słabość skrajnych sił politycznych pozytywnie mnie zaskakuje.
MJ: Jak Europa mogłaby wspierać Ukrainę? Czy powinniśmy dostarczać broń, czego nie wykluczają Amerykanie, czy raczej wspierać rozwiązania dyplomatyczne?
RH: Militarne rozwiązanie konfliktu na Ukrainie jest nierealne z uwagi na postawę europejskich przywódców. Mimo że Putin i jego reżim nie wahają się przed używaniem militarnych środków, Unia Europejska nie wierzy w skuteczność takich działań. Nadzieją Brukseli jest teraz utrzymanie rozejmu z Mińska. W tym celu Europa powinna wzmocnić misję OBWE tak, by była w stanie dopilnować zawieszenia broni. Niestety, kraje UE nie chcą przekazać wystarczającej liczby personelu i wyposażenia, aby zapewnić skuteczność tej misji.
W następnej kolejności Unia powinna wspomóc Ukrainę w reformach instytucjonalnych i walce z korupcją, tak jak wcześniej wspierała Polskę. Sama pomoc finansowa jednak nie wystarczy. Jestem za powołaniem europejskiej grupy zadaniowej złożonej z ludzi doświadczonych w transformacji ustrojowej, którzy pomogliby Ukrainie w reformach. Powinni w niej zasiąść reprezentanci Polski oraz innych krajów postkomunistycznych, którzy przysłużą się Ukrainie bardziej niż politycy z Europy Zachodniej.
Nośnymi sloganami są teraz decentralizacja lub federalizacja kraju, ale te powinny zostać odłożone na bardziej sprzyjającą przyszłość.
MJ: Umowa stowarzyszeniowa UE z Ukrainą, obok dobrych rozwiązań, forsuje też koncepcje neoliberalne. Zieloni w Europie walczą przeciwko polityce oszczędności. Czy Ukrainę mamy mierzyć inną miarą?
RH: Wdrożenie typowego programu transformacji przygotowanego przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy byłoby błędem. Z drugiej strony reformy instytucjonalne i pewna deregulacja gospodarki są konieczne. Także sektor prywatny potrzebuje przestrzeni do rozwoju. Ukraina musi uzgodnić szczegóły planu pomocowego we współpracy z Brukselą i MFW. Wzorem może być transformacja w Polsce – Ukraina może powtórzyć to, co dobre i odrzucić to, co złe, aby wprowadzić reformy z jeszcze lepszym skutkiem.
MJ: Czy Ukraina powinna być w przyszłości przyjęta do UE i NATO?
RH: Nie widzę teraz możliwości wstąpienia Ukrainy do NATO. Rozumiem to dążenie ze strony Kijowa, który chce się zabezpieczyć przed rosyjskim imperializmem, ale NATO jest zbyt podzielone, by podjąć taką decyzję. Podobnego oporu doświadczyła Gruzja, która potem padła ofiarą rosyjskiej agresji.
Jeśli chodzi o Unię Europejską, Parlament Europejski widzi otwartą drogę dla członkostwa Ukrainy. Ale akcesja do UE to długi proces, a umowa stowarzyszeniowa jest tylko jednym z jego etapów.
MJ: Zieloni na szczeblu europejskim tworzą wspólną frakcję z regionalistami. Popierają niepodległość Szkocji. Jak w tym kontekście oceniać referendum na Krymie i działania separatystów w Donbasie i Ługańsku?
RH: Referendum na Krymie odbyło się w wyniku pogwałcenia prawa międzynarodowego i złamania warunków memorandum z Budapesztu. Rosja, jeden z sygnatariuszy memorandum, unieważniła gwarancje bezpieczeństwa, jakie dała Ukrainie, okupując i anektując część jej terytorium. W Donbasie zginęło 6000 osób, dziesiątki tysięcy zostały rannych, a 1,5-2 mln musiało opuścić swoje domy. Zielona polityka w żaden sposób nie może tego popierać.
MJ: W Parlamencie Europejskim Zieloni często głosują w sprawie Ukrainy tak samo, jak konserwatyści. Nie czujesz się z tym źle?
RH: Nie mam problemu z konserwatystami. Mam za to problem z rzeczywiście skrajną prawicą, taką jak UKIP czy Front Narodowy. Jest wspierana i finansowana przez Rosję, a jej eurazjatyzm stoi w sprzeczności z europejskimi wartościami. Z taką prawicą nie chcę mieć nic wspólnego.
Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.