TTIP – zagrożenie dla usług publicznych
Rządy państw członkowskich mogłyby walczyć o ochronę usług publicznych w ramach TTIP (transatlantyckiej umowy o wolnym handlu). Ale tak się składa, że tego nie robią.
W okolicach szóstej rundy negocjacji TTIP coraz większe zaniepokojenie budzi kwestia usług. Na bliższą uwagę zasługują zagrożenia, jakie niesie ze sobą TTIP w tym obszarze – zwłaszcza jeśli chodzi o usługi publiczne, jakość świadczenia usług oraz warunki pracy w sektorze usługowym.
Podobnie jak w przypadku pozostałych aspektów TTIP, istnieje ogólny problem z brakiem przejrzystości odnośnie do negocjowanych tematów. Jednak to, czego dotąd udało się nam dowiedzieć, potwierdza palącą potrzebę zaalarmowania opinii publicznej o stawkach tych negocjacji.
„Lista negatywna”
Zakres usług obejmowanych przez TTIP jest bezprecedensowo szeroki. Wyraźne zerwanie z podejściem obowiązującym jeszcze do niedawna w negocjacjach Unii Europejskiej dotyczących wolnego handlu stanowi fakt, że zapisy TTIP mają być przynajmniej po części oparte na tzw. liście negatywnej.
Oznacza to, że zliberalizowane będą wszystkie sektory prócz tych, które zostaną wprost wymienione jako objęte wyjątkiem lub ograniczeniami na życzenie co najmniej jednej ze stron. W efekcie porozumienie może nie tylko przesądzić o przyszłej liberalizacji usług, które nie zostaną wprost objęte wyjątkiem, lecz także uniemożliwić poszczególnym krajom wycofywanie się z prywatyzacji.
Podejście oparte na liście negatywnej zastosowano już niedawno w negocjacjach nad CETA (porozumieniem handlowym Unii Europejskiej z Kanadą). Jednak w przypadku TTIP może mieć ono jeszcze groźniejsze skutki dla usług publicznych, zważywszy na samą skalę amerykańskiego sektora usług. Świadczące je korporacje mają oczywisty interes w ofensywnym przejmowaniu szerokich segmentów rynku usług w państwach UE.
Potężna presja
Jak widać, wpływ TTIP na usługi publiczne w UE jest potencjalnie bardo groźny. Ze strony amerykańskiej istnieje potężna presja na otwieranie tych usług, które większość krajów UE traktuje jako część społecznej infrastruktury.
Mimo że państwa członkowskie mogą – i miejmy nadzieję, że zechcą – poprosić o ograniczenia w wielu sektorach usług publicznych, nie są to zabezpieczenia dostateczne. W ramach TTIP trudniejsze, a może wręcz niemożliwe stanie się utrzymanie lub wprowadzenie monopoli bądź umów na wyłączne dostarczanie usług, a także reorganizacja świadczenia usług publicznych, które w Europie często zorganizowane są w formie skomplikowanej mieszanki publicznych i prywatnych podmiotów działających na rzecz realizacji publicznych celów.
Mandat negocjacyjny Komisji Europejskiej obejmuje, jak to zwykle bywa w przypadku takich umów o wolnym handlu, wyjątek dla usług związanych w wykonywaniem władzy rządu. Chodzi o takie fundamentalne zadania rządu jak wymiar sprawiedliwości bądź policja. Jest to jednak bardzo ograniczony wyjątek i nie daje żadnego zabezpieczenia dla usług publicznych jako takich.
Jeśli chodzi o wyjątki sektorowe, Komisja Europejska nie ma mandatu do podejmowania żadnych zobowiązań w dziedzinie usług audiowizualnych. Jednak amerykański przemysł audiowizualny nie poddaje się i Komisja już zgodziła się na dostarczenie szczegółowych wyjaśnień dotyczących zakresu tego wyjątku. Tym samym istnieje ryzyko, że branża audiowizualna nie będzie jednak do końca wyłączona z zakresu TTIP.
Usługi publiczne
Lista innych usług publicznych, będących przedmiotem negocjacji, budzi najwyższe zaniepokojenie.
Strona amerykańska domaga się szerszego otwarcia usług pocztowych, tak aby obejmowało nie tylko bezpośrednie dostarczanie przesyłek, lecz wszelkie konkurencyjne usługi związane z przesyłkami.
Usługi zdrowotne w Europie budzą głębokie zainteresowanie amerykańskich firm, postrzegających je jako olbrzymi rynek do podbicia.
W dziedzinie edukacji strona amerykańska naciska na liberalizację szkolnictwa wyższego i kształcenia dorosłych.
Na celowniku znalazły się również wodociągi. Możliwe jest podważenie niedawnego osiągnięcia europejskiego społeczeństwa obywatelskiego, jakim było wyłączenie wody z zakresu unijnej dyrektywy o koncesjach.
Co gorsza, zagrożone są również takie narzędzia polityki publicznej jak kryterium potrzeb ekonomicznych, stosowane np. w ochronie zdrowia w celu ograniczenia liczby podmiotów świadczących usługi lub całkowitej sumy transakcji w imię zarządania konkurencją i kontroli wydatków publicznych.
CETA – niepożądany precedens
Unijna propozycja w dziedzinie usług, dopracowywana właśnie w konsultacjach z państwami członkowskimi, będzie w przypadku TTIP bardo podobna do stanowiska negocjacyjnego w rozmowach z Kanadą. Nie jest to wiadomość w żadnym stopniu uspokajająca, jeśli chodzi o przyszłość usług publicznych w Europie.
Warto przypomnieć, że w rezolucji z 2012 r. Parlament Europejski jednoznacznie stwierdził, że CETA nie może być traktowana jako precedens dla przyszłych porozumień o wolnym handlu, zwłaszcza jeśli chodzi o podejście oparte na liście negatywnej. Jest oczywiste, że Rada Europejska i Komisja Europejska w ogóle nie liczą się w tej kwestii z głosem Parlamentu.
Rola państw członkowskich
Obywatelki i obywatele, organizacje pozarządowe i wszystkie podmioty zainteresowane obroną i promowaniem jakości usług publicznych w Europie zaczęły ju mobilizować się przeciwko zagrożeniom, jakie stanowi TTIP dla tych sektorów.
Usługi publiczne to kamień węgielny europejskiego modelu społecznego. Z punktu widzenia Zielonych stanowią one również podstawowy instrument budowy bardziej trwałego i sprawiedliwego społeczeństwa – jeden z filarów Zielonego Nowego Ładu. Dlatego musimy energicznie walczyć przeciwko TTIP i powstrzymać jego negatywne konsekwencje.
Obywatelki i obywatele Europy muszą wywierać presję na rządy, aby domagały się one ochrony usług publicznych przed skutkami TTIP.
Potrzebne są działania i kampanie na poziomie narodowym we wszystkich państwach członkowskich UE. Musimy podnieść świadomość problemu wśród parlamentarzystów i ministrów, którzy w chwili obecnej często również jeszcze niewiele wiedzą.
Rządy państw europejskich mają obowiązek chronić swoje usługi publiczne przed nieodpowiednią dla tych sektorów wolnorynkową konkurencją. Mogą to zrobić, domagając się szerokich wyjątków dla usług publicznych na forum Rady Europejskiej. Mogą też domagać się ograniczeń umożliwianych przez Aneks II (dyrektywy o zamówieniach publicznych), co pozwala rządom na cofanie wcześniejszych decyzji o liberalizacji usług.
Ogólne wyłączenie usług świadczonych w ramach zwierzchności rządu to za mało. Państwa członkowskie mają możliwość domagania się w imię ochrony usług publicznych szerokich ograniczeń, zarówno horyzontalnych, jak i dotyczących poszczególnych sektorów. I powinny z tej możliwości skorzystać.
Artykuł pochodzi ze strony ttip2014.eu. Grupa Zielonych przygotowała instrukcję ułatwiającą lekturę zapisów TTIP dotyczących usług. Pełny tekst propozycji negocjacyjnych Unii Europejskiej w dziedzinie usług, dostępny dzięki wyciekowi, znajduje się pod tym linkiem.
Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.