Oddolny aktywizm miejski jako związek stowarzyszeń
Trzy lata temu, 4 kwietnia 2017 r. sąd rejonowy w Poznaniu wpisał do Krajowego Rejestru Sądowego Związek Stowarzyszeń Kongres Ruchów Miejskich pod numerem KRS 0000 671 496.
Trzy lata to mało i dużo zarazem, zależnie od kryteriów i kontekstów, jakie zostaną wzięte pod uwagę. Trudno dziś występować z euforycznym samozadowoleniem z dokonań tych trzech lat, trzeba nam oczywiście więcej. Gdyby jednak nie nastąpiło sformalizowanie Kongresu, najprawdopodobniej zostalibyśmy w tych burzliwych politycznie czasach kompletnie zmarginalizowani – w toku gwałtownych zdarzeń rozpuścilibyśmy się w kolejnych, często efemerycznych inicjatywach, będących doraźnymi reakcjami na to, co się dzieje. Tymczasem jesteśmy trwałym, coraz ważniejszym i bardziej znaczącym uczestnikiem polityki miejskiej, nie tylko lokalnie w naszych miastach.
Przypomnijmy zdarzenia
Decyzję o powołaniu Związku Stowarzyszeń KRM, czyli ogólnopolskiej federacji, podjęliśmy 18 września 2015 r. w pierwszym dniu IV Kongresu Ruchów Miejskich w Gorzowie (przełomowego jak niemal każdy Kongres, ale bardziej), ogromną większością głosów, albo nawet jednomyślnie. Oznaczała ona przekształcenie swobodnej sieci komunikacji i współpracy, głównie wirtualnej, zapoczątkowanej I Kongresem w Poznaniu w czerwcu 2011 r., w formalną instytucję z osobowością prawną i z wszystkimi innymi jej atrybutami. Po szeregu maratonów dyskusyjnych via mail i spotkaniach w realu (dwa razy w Warszawie), w czerwcu 2016 r. w Toruniu odbyło się zebranie założycielskie Związku KRM. Uczestniczyło w nim formalnie 14 organizacji założycielskich, KRSowych, bo tylko takie mogły na gruncie przepisów zakładać federację. W zebraniu brały też gościnnie udział inne organizacje i osoby zaangażowane w przygotowanie powołania federacji. Po finalnej dyskusji przyjęliśmy statut i wybraliśmy „techniczny” zarząd oraz komisję rewizyjną. Zatwierdziliśmy też kilka innych niezbędnych dokumentów. Po złożeniu papierów do sądu i dwóch zwrotach „już” po 9 miesiącach zostaliśmy zarejestrowani. Właśnie 4 kwietnia 2017 r.
Decyzja o formalizacji KRM – głosowanie na IV Kongresie w Gorzowie Wlkp.
I konteksty
Decydowaliśmy o powołaniu Związku Stowarzyszeń KRM nieco ponad miesiąc przed wyborami parlamentarnymi, które przyniosły początek zinstytucjonalizowanej wojny polsko-polskiej. Wtedy o tym nie wiedzieliśmy, i nie wiedzieliśmy, co to będzie oznaczać. Nie mieliśmy też pojęcia, że zacznie się spore ssanie, żeby nas w tę „wojnę” uwikłać, póki co nieskuteczne.
Kiedy przygotowywaliśmy V KRM na Śląsku i Zagłębiu (maj 2017), podczas którego mieliśmy wybrać trwały zarząd I kadencji i przyjąć do Związku ok. 20 organizacji członkowskich, wybuchła afera LexSzyszko, w którą bardzo sensownie i w miarę skutecznie się zaangażowaliśmy. Wlokła się ona z „ogonami” (późniejsze rozporządzenia wykonawcze i nowelizacje ustawy ) kilka miesięcy i w jej wyniku ubyły w Polsce miliony drzew.
Na końcówce V Kongresu zaczęliśmy już przedwyborcze knucie, jako że w październiku 2018 odbywały się wybory samorządowe, miejskie. I przez ten rok, niemal do końca 2019 było to nasze główne, bardzo absorbujące przedsięwzięcie. Federacja KRM nie była stroną tych wyborów, ale wszechstronnie wspierała komitety z udziałem naszych organizacji.
Rok następny, 2019 przyniósł jakościowe zmiany w funkcjonowaniu KRM, jakie poniekąd zakładaliśmy powołując federację. Zorganizowaliśmy i przeprowadziliśmy VI Kongres Ruchów Miejskich w Ostródzie, z imprezami towarzyszącymi, także przełomowy, bo przynajmniej w intencjach otwierający nas na miasta małe. Braliśmy udział w Święcie Wolności i Solidarności w Gdańsku w 30-lecie wyborów 1989 r. I ruszyliśmy z dużym projektem instytucjonalizacyjnym, finansowanym przez Narodowy Instytut Wolności. Zaczęliśmy mieć znaczniejsze wpływy finansowe, także z Fundacji im. S.Batorego, a wcześniej „drobne” od Miasta Gdańska. Byliśmy partnerem II Kongresu Polityki Miejskiej w Kielcach. W wyniku wyborów parlamentarnych mamy dwuosobową, nieformalną reprezentację w Sejmie. W 2020 r. zdążyliśmy jeszcze w ostatni dzień lutego (29.02 !) zorganizować w Gdańsku publiczną imprezę na okoliczność 30-lecia powołania w Polsce samorządu. I potem przez wirusa z koroną nastąpił szlaban na działalność w realu – nie będziemy teraz obchodzić tej ani żadnej innej rocznicy. Teraz redefiniujemy plany kolejnych przedsięwzięć, przenosząc je w nowych formach do sieci.
Wyzwania
Według zakolegowanych uczonych socjologów wyspecjalizowanych w badaniach ruchów obywatelskich na całym świecie nasz Kongres jest unikalnym fenomenem, właśnie ze względu na jego zdolność do długoterminowej aktywności mimo różnorodności i lokalności tworzących go podmiotów. Formalna organizacja była i jest nam potrzebna jako narzędzie działania bardziej skutecznego. Potrzebujemy własnej instytucji, bo życie społeczne zbudowane jest na instytucjach. Bez niej, w sprawach poważnych, nie istniejemy.
Podstawowe nasze wyzwanie to pewnego rodzaju odrębność, czy nawet potencjalny konflikt zorganizowanego działania instytucjonalnego versus żywiołowa, spontaniczna aktywność społeczna. Zderzenie zimnych i twardych (oraz nudnych) rygorów pierwszego porządku ze swobodną, żywiołową energią aktywności społecznikowskiej, często kontestatorskiej. Niemal wszyscy z takiej właśnie aktywności się wywodzimy.
Pierwsze pozwala aktywnie trwać, budować bazę i zaplecze oraz perspektywy dla działalności w relacji do innych znaczących instytucji i do współpracy z nimi. Drugie to potencjał zapału, świeżych emocji, dzięki której „robi się samo” a pasja i żar społecznikowski powodują, że ludzie niemal unoszą się w ruchu nad ziemią. Pierwsze niesie ryzyko, że z czasem rutyna i nuda spowodują, że instytucjonalna skorupa stanie się pusta, bez treści, energii i sensu. Zagrożenie drugiego to krótki termin, w którym bez instytucjonalnego wsparcia ogień żaru i czystej pasji się wypali, jak słoma.
Według ekspertów jedno nie jest do pożenienia z drugim.
Ale my o tym nie wiemy.
I powinniśmy jak najdłużej w tej niewiedzy pozostać, robiąc dalej swoje.
A jest tyle do zrobienia w tej naszej miejskiej rzeczywistości, której kształtu nie sposób dziś przewidzieć.
Lech Mergler
Aktywista miejski z Poznania, z zawodu inżynier, potem wydawca i publicysta. Współtwórca stowarzyszeń My-Poznaniacy i Prawo do Miasta. Współorganizator Kongresu Ruchów Miejskich w 2011 r. w Poznaniu, prezes zarządu KRM 2016-2019.
Jeśli nie zaznaczono inaczej, materiał nie może być powielany bez zgody redakcji.